Aleksejs Visnakovs został wybrany na najlepszego gracza meczu Widzewa Łódź z Jagiellonią Białystok. Strzelec bramki dla łodzian był zadowolony z wyróżnienia, jednak nie mógł się w pełni cieszyć, gdyż przeciwnicy w doliczonym czasie gry zdobyli wyrównującego gola.
Jak ocenisz dzisiejszy mecz?
To był mój pierwszy mecz w wyjściowym składzie, jestem zadowolony ze zdobycia bramki, do pełni szczęścia zabrakło jednak zwycięstwa. U siebie trzeba zdobywać trzy punkty, a to nam się dzisiaj nie udało.
Gratuluję pięknej bramki, szkoda jednak, że nie udało się dowieźć zwycięstwa do końca meczu. W doliczonym czasie gry Jagiellonia doprowadziła do wyrównania i straciliście dwa punkty.
Też myślę, że są to dwa stracone punkty. Powinniśmy grać do końca i być maksymalnie skoncentrowani. Mecz układał się bardzo dobrze, ostatnie minuty zaważyły jednak na tym, że komplet punktów nie pozostał przy al. Piłsudskiego. Może byliśmy już trochę zmęczeni? Szkoda, że nie udało się wygrać.
I Ty, i brat mieliście okazje do podwyższenia wyniku.
Tak, brat mógł strzelić bramkę, ale nie wpadło [strzał Eduardsa trafił w poprzeczkę – przyp. red.]. Niestety, mamy dzisiaj tylko remis.
Kibice Was wspierali przez cały mecz i nie mogli uwierzyć w to, co stało się w doliczonym czasie gry.
Nagle wszyscy posmutnieli, zgadza się. Dziękuję kibicom za doping. Gdy gramy u siebie, fani nas nieustannie wspierają, dzięki nim chce się grać. Przepraszam ich za to, że straciliśmy bramkę w ostatnich minutach.
Nie macie może jeszcze kolejnego brata? Jak na razie w Widzewie bramki strzelają jedynie Visnakovsowie, może warto by sprowadzić kolejnego…
Mam dwoje dzieci, chłopczyków [śmiech]. Może za kilkanaście lat będą grać w piłkę i też będą strzelać bramki.