Przed rozpoczęciem obecnego sezonu kadra Manchesteru City wydawała się kompletna. Pep Guardiola na papierze dysponował dwiema równorzędnymi jedenastkami, co miało mieć decydujący wpływ na rezultat wyścigu o mistrzostwo Anglii. Zamiast sukcesu „The Citizens” szybko zaczęli jednak liczyć stratę do Liverpoolu, a to wszystko z powodu odejścia jednego zawodnika. Vincent Kompany, wieloletnia podpora drużyny, nie został zastąpiony, co przekreśliło szanse klubu z Etihad Stadium na końcowy triumf.
Poprzedni sezon Premier League zdominował niesamowity wyścig Manchesteru City z Liverpoolem o mistrzostwo Anglii. Oba zespoły wznosiły się na wyżyny umiejętności, pokonując kolejnych rywali oraz gromadząc ponad dziewięćdziesiąt punktów. W meczu przedostatniej serii spotkań „The Citizens” niezwykle długo męczyli się jednak na Etihad Stadium z umiejętnie broniącym się Leicester City.
– Manchester City spotkał ten sam problem, który ciągnie się za nim także i w tym sezonie. Problem z umiejscowieniem piłki w siatce, nawet mimo sporej przewagi. Różnicę zrobił wtedy Vincent Kompany, który był przede wszystkim niezwykle aktywny, na przykład podczas rzutów rożnych. W końcu złożył się do strzału, a Sergio Agüero krzyknął – nie, „Vinny”, nie strzelaj! Kompany odpowiedział przepiękną bramką. Jedyną w tamtym sezonie, z opaską na ramieniu, w ostatnim jego meczu na Etihad, do tego gwarantującą tytuł – mówi Szef działu 1. i 2. ligi oraz wydawca naszego portalu, a prywatnie sympatyk Manchesteru City, Antoni Majewski.
It had to be! @vincentkompany against Leicester is the @NISSAN Goal of the Season! 🚀
🔵 #mancity 🏆 pic.twitter.com/jTenPk7zWI
— Manchester City (@ManCity) May 20, 2019
Eksperyment z Fernandinho
Po zdobyciu czwartego tytułu mistrza Anglii defensor zdecydował się jednak opuścić Manchester City. Mimo straty doświadczonego zawodnika, który na Etihad Stadium spędził jedenaście sezonów, Pep Guardiola nie zamierzał kupować następcy, wsparcia dla Aymerica Laporte, Johna Stonesa i Nicolasa Otamendiego upatrując w Fernandinho. Po transferze Rodriego przesunięcie Brazylijczyka bliżej własnej bramki miało zwiększyć szanse zawodnika na regularną grę w pierwszej jedenastce. W trakcie letnich przygotowań do pomysłu optymistycznie nastawiony był Aymeric Laporte.
– Możliwe, że Fernandinho może tam (na środku defensywy – przyp. red.) zagrać. Jest bardzo dobrym zawodnikiem. Myślę, że może grać gdziekolwiek zechce, więc tak, może też grać w centralnej części obrony. Nie wiem, czy muszą pozyskać nowego zawodnika. […] Cała nasza trójka stara się grać w każdym meczu, ale to nie my decydujemy. Klub decyduje za nas – komentował w rozmowie z dziennikiem „Manchester Evening News” francuski defensor.
Plan desygnowania do gry na środku defensywy nie był niespodzianką dla Brazylijczyka. Fernandinho już rok wcześniej omawiał z Pepem Guardiolą możliwość operowania na nowej pozycji, by zastąpić w zespole Vincenta Kompany’ego i stanowić alternatywę dla trzech nominalnych centralnych obrońców.
– Prawdopodobnie zagram kilka spotkań na środku defensywy. Oczywiście potrzebuję treningów, by zaadaptować się do nowej roli, innej pozycji, ale nasz styl gry bardzo to ułatwi. To bardzo ważne, by być otwartym na pomysły menedżera. Czasem zestawia pierwszą jedenastkę inaczej z powodu rywala, zawieszeń czy kontuzji. Jeśli jesteś zawodnikiem, który potrafi operować na dwóch czy trzech pozycjach, to znacznie ułatwia mu zadanie – mówił Brazylijczyk o zmianie pozycji przed rozpoczęciem sezonu w rozmowie z portalem Sambafoot.com.
Vincent Kompany, czyli ogromna wyrwa
Plan powolnego adaptowania Fernandinho do nowej pozycji został pokrzyżowany jednak już na samym początku bieżącego sezonu. W czwartej serii spotkań Premier League Aymeric Laporte doznał kontuzji kolana, która wyeliminowała defensora z treningów na blisko pięć miesięcy. Fernandinho został oddelegowany do gry w centralnej części obrony. Brazylijczyk na nowej pozycji radził sobie jednak przeciętnie, popełniał liczne błędy, o czym najlepiej świadczą statystyki. W dziewiętnastu spotkaniach w trakcie absencji Aymerica Laporte Manchester City stracił 24 bramki. Brak Vincenta Kompany’ego w kadrze zespołu z Etihad Stadium zaczął być aż nadto widoczny.
– Myślę, że po jego odejściu w klubie powstała ogromna wyrwa. Vincent Kompany był nie tylko solidnym obrońcą, ale także sercem drużyny. Wielokrotnie występował w opasce kapitana, nie bał się odpowiedzialności. Niestety nie udało się załatać dziury po jego odejściu. Mam wrażenie, że Vincent Kompany był darzony w szatni ogromnym szacunkiem, był prawdziwym liderem tego zespołu, a przede wszystkim formacji defensywnej. Każdy liczył się z jego zdaniem. Obecnie obrona „The Citizens” przypomina raczej eksperyment, plac budowy, gdzie brakuje właśnie takiego lidera – komentuje Antoni Majewski.
Vincent Kompany był nie tylko solidnym obrońcą, ale także sercem drużyny.Antoni Majewski na temat Belga
Nie do końca udany eksperyment Pepa Guardioli i decyzja, by nie pozyskiwać następcy Belga, skutecznie wyeliminowały Manchester City w bieżącym sezonie z wyścigu o tytuł mistrza Anglii. Po zakończeniu rekonwalescencji i powrocie do gry Aymerica Laporte defensywa zespołu Pepa Guardioli znów zaczyna prezentować się jednak co najmniej solidnie, dając nadzieję na sukcesy w przyszłej kampanii.
– Oczywiście na brak tytułu złożyło się wiele czynników, między innymi plaga kontuzji czy nie do końca udane transfery. To wszystko sprawiło, że Manchester City w końcu odpadł w walce o mistrzostwo. Trzeba jednak pamiętać, że wspomniana plaga kontuzji dotknęła przede wszystkim formację defensywną. Gdy wszystko się już uspokoi i rozpocznie się kolejny sezon, mam nadzieję, że „The Citizens” zaczną przypominać drużynę, która zdobyła dwa mistrzostwa Premier League z rzędu – podsumowuje wydawca naszego portalu.