Akademia Lecha Poznań wypuściła na świat kilka dużych talentów, o których głośno w Polsce. My porozmawialiśmy z nie mniejszym z nich, ale jednak z takim, który miał mniej szczęścia, jeśli chodzi o zdrowie. Tymoteusz Klupś opowiedział o odejściu z klubu, kontuzjach i nowych wyzwaniach w Zagłębiu Sosnowiec. Zdradził też, czy uważa, że gdyby nie kontuzje, byłby na miejscu m.in. Tymoteusza Puchacza czy Kamila Jóźwiaka. Padło też stwierdzenie, czyim fanem w Formule 1 jest Tymoteusz Klupś. Zapraszamy!
Za Tobą już kilka tygodni w Zagłębiu, jak się czujesz w nowym zespole?
Muszę powiedzieć, że bardzo dobrze. Atmosfera panująca w drużynie jest dobra, a to ważne. Dla mnie to też taki nowy etap w życiu, zmiana klubu i otoczenia. Generalnie więc jest na plus.
Decyzja o odejściu z Lecha była dla Ciebie trudna? W końcu spędziłeś tam, można powiedzieć, całe życie.
Wiadomo, że byłem z Lechem mocno utożsamiany, ale mój kontrakt z klubem się kończył i trzeba było podjąć decyzję, co dalej. Stwierdziłem, że nadszedł ten moment, że trzeba zrobić krok wyżej niż 2. liga i po prostu zacząć nowy etap w nowym zespole i środowisku. Taką też decyzję podjąłem i przeniosłem się do Zagłębia.
Nie uważasz jednak, że zbyt późno odszedłeś z klubu? Ostatnie dwa sezony to występy tylko w rezerwach.
Jeśli mam być szczery, to planowałem odejście zimą, gdzieś w okolicach przełomu roku. Chciałem rozegrać pół sezonu w drugiej lidze, nabrać rytmu meczowego, bo tego nie było przez ostatnie lata u mnie, i po dobrej rundzie jesiennej odejść. Niestety to mi się nie udało. Przytrafiły się kontuzje i znów runda była w moim wykonaniu szarpana. Raz grałem, a raz nie. Ostatecznie stwierdziłem więc, żeby zostać do końca umowy i rundę wiosenną zagrać całą, bez kontuzji. To się na szczęście udało. Zacząłem grać, pojawiły się bramki i asysty – zbudowałem pewność siebie i rytm meczowy wrócił. Reasumując, uważam, że ten moment był odpowiedni.
Liczyłeś, że jeszcze dostaniesz szansę na pokazanie się w Lechu, w pierwszej drużynie?
Propozycje były, ale związane z drugą drużyną. W pierwszej droga się już zamknęła. Nie było takiego tematu. A samo pozostanie w 2. lidze mnie nie satysfakcjonowało i chciałem, tak jak mówiłem, iść krok naprzód.
Pewnie też, gdyby nie kontuzje i urazy, to dziś byłbyś w innym miejscu swojej kariery.
To na pewno. Nie chcę już patrzeć w przeszłość, ale te kontuzje – nie ma co ukrywać – wyhamowały mój rozwój. Widocznie jednak tak musiało być i musiałem przez to przejść. Jednak cieszę się już z tego, że jeśli mówimy o zdrowiu, to ten aspekt się już wyprostował i mogę spokojnie trenować.
Mówiło się w Twoim przypadku o sporym talencie. Myślisz, że gdyby nie problemy zdrowotne, to dziś mógłbyś być w miejscu np. Tymka Puchacza czy Kamila Jóźwiaka?
Zdecydowanie tak.
A jak patrzysz na tego obecnego Lecha?
Szczerze mówiąc, trochę się odciąłem, nie analizuję go tak mocno. Życzę oczywiście wszystkiego najlepszego Lechowi, mistrzostwa i fazy grupowej, ale jak będzie, nie potrafię powiedzieć.
Przejdźmy do milszych tematów, debiutowałeś w ekstraklasie zimą 2018 roku, kilka dni przed 18. urodzinami. Z perspektywy czasu to Twoje najmilsze wspomnienie związane z piłką nożną?
Tak, to najmilsze wspomnienie. Generalnie ten czas wspominam dobrze. Nie było tak, że zadebiutowałem i tyle, że grałem potem już tylko w rezerwach. Swoje szanse dostawałem i to było dla mnie ważne i megapozytywne. Nawet pomimo tego, że tamtego sezonu nie skończyliśmy mistrzostwem, to dla mnie indywidualnie był na plus. Cieszę się, że w takim wieku, bez przepisu o młodzieżowcu sobie zapracowałem na to, aby grać w ekstraklasie. Patrząc więc przez pryzmat czasu, muszę stwierdzić, że był to najbardziej pozytywny okres.
Grałeś też prawie we wszystkich reprezentacjach młodzieżowych. Jak wspominasz grę z orzełkiem na piersi?
Zaszczyt, wiadomo, nawet jeśli są to reprezentacje młodzieżowe. Wspominam dobrze, chociaż przez urazy nie mogłem np. wyjść na eliminacje do mistrzostw Europy U-17. Ale parę meczów rozegrałem i z pewnością ten czas był bardzo pozytywny. Reprezentacja pchnęła też moją sytuację w klubie, pokazała, że zasługuję na szybki debiut.
Wróćmy jednak do teraźniejszości. O co będzie walczyło Zagłębie Sosnowiec w tym sezonie? Jakie cele sobie stawiacie?
Być jak najwyżej. Nie będę pompował balonika, ale wiemy wszyscy, jaka była sytuacja w klubie w ostatnich sezonach. Wiadomo, że była walka o utrzymanie do ostatniego momentu, ale teraz te cele są zdecydowanie inne. Nie będą mówił konkretnie jakie, bo nie jestem od tego, ale bycie wyżej Zagłębia Sosnowiec to jest priorytet.
👏🎭
Więcej 👉 https://t.co/0ogZvWv6MD pic.twitter.com/QGiiNhDl9U
— Zagłębie Sosnowiec (@zaglebie_eu) June 24, 2022
A Ty sobie indywidualnie?
Stawiam, ale nie chcę o nich mówić głośno.
Dobra, teraz trochę luźniej. Tymoteusz Klupś i największy piłkarski atut?
Dużo tego jest (śmiech). Żartuję, myślę, że szybkość i gra jeden na jeden to są moje największe atuty.
Z kolei gdybyś mógł ulepszyć jeden element swoich umiejętności, co byś wybrał?
Gra głową.
Masz jakąś swoją odskocznię od piłki? Coś, dzięki czemu oczyszczasz głowę od myśli o treningach, meczach?
Tak mam, Formuła 1.
No to zapytam: Hamilton czy Verstappen?
Verstappen, ale nie po ostatnim sezonie. Już wcześniej zacząłem kibicować, gdy jeszcze nie był na fali. Jestem jego fanem.
A piłką ogólnie się interesujesz, oglądasz w ogóle mecze?
Przestałem. Kiedyś oglądałem dość mocno, byłem, można nawet powiedzieć, koneserem, ale teraz już nie mam takiego parcia na oglądanie. Wolę Formułę 1.
Ostatnie pytanie. Gdzie Tymoteusz Klupś widzi siebie, powiedzmy, za dwa, trzy lata?
Nie odpowiem na to pytanie. Nauczyłem się nie planować, żyć tu i teraz. A to, gdzie będę, czas pokaże.
Dzięki za rozmowę.
Dzięki wielkie.