Jan Urban z piłkarzami Polonii po raz pierwszy spotkał się… na sobotnim śniadaniu. Czasu na oswojenie się z wizją nowego trenera było zatem bardzo mało. Z byłym piłkarzem Osasuny bytomianie zdołali zaledwie odbyć jedną odprawę! Na konferencji prasowej obaj trenerzy podkreślali znaczenie tego spotkania.
– W pierwszej połowie mieliśmy trochę szczęścia. Cracovia była lepszym zespołem, stworzyła więcej sytuacji podbramkowych. Gdybyśmy stracili gola, rzeczywiście mielibyśmy bardzo pod górkę. W drugiej odsłonie mecz się wyrównał, widać było, że drużyna, która strzeli bramkę będzie miała bardzo duże szanse, by wygrać ten mecz. Gdyby tak się stało musielibyśmy się odkryć i gospodarzom byłoby dużo łatwiej strzelić następną bramkę. Potencjał ofensywny Cracovii jest naprawdę bardzo duży. W dzisiejszym meczu wydaje mi się, że zawiodła ich skuteczność. My swoje szanse wykorzystaliśmy i bardzo się z tego cieszymy. Był to bardzo ważny mecz. Nawet remis był dla nas dobrym wynikiem, bo jednak wówczas Cracovia nie złapałaby z nami kontaktu. Teraz sytuacja jest zupełnie inna i… gramy dalej – nie ukrywał zadowolenia ze zwycięstwa Jan Urban.
Były trener Legii Warszawa będzie chciał z polonistami jak najlepiej zakończyć rundę jesienną. Zwycięstwa w kolejnych spotkaniach znacznie oddalą widmo spadku od zespołu grającego na co dzień na stadionie przy ul. Olimpijskiej. O niespodziewanie szybkim powrocie na ławkę trenerską Urban mówił:
– Nie spodziewałem się w ogóle, że taka sytuacja może nastąpić. Nie wyobrażałem sobie, że w tej rundzie zasiądę na ławce rezerwowych z jakąkolwiek drużyną. Natomiast miałem telefon od prezesa Bartyli. Polonia wówczas nie miała trenera i szukała szybko kogoś na to miejsce. Z prezesem znaliśmy się przelotnie, z kontaktów telefonicznych. Umówiliśmy się na spotkanie i tą decyzję musiałem podjąć już na nim. Trzeba było załatwić różne formalności. Po podpisaniu umowy zastanawiałem się czy to była dobra decyzja. Na pewno ciągnęło mnie do zawodu, jednak nie spodziewałem się, że jeszcze tej jesieni poprowadzę jakiś zespół. Podpisałem kontrakt na półtora miesiąca, chciałem pomóc. Wydaje mi się, że Polonia Bytom ma naprawdę duży potencjał i potrafi działać, tak jak to pokazała w drugiej połowie, w której było więcej gry kombinacyjnej. W ciągu pierwszych 45 minut przy pressingu gospodarzy trudno nam było wymienić trzy dokładne podania. Ta gra była rwana. Wiedzieliśmy też, że w końcówce spotkania Cracovia może odczuć konsekwencje spowodowane środowym meczem Pucharu Polski. W końcówce to my mieliśmy więcej sytuacji, które powinny zakończyć się bramkami.
Tymczasowy szkoleniowiec Pasów nie zdołał zdjąć klątwy z piłkarzy Cracovii, którzy przegrali już dziewiąte spotkanie w tym sezonie. Mało tego, w pojedynku, który może mieć kiedyś kluczowe znaczenie, jeśli chodzi o utrzymanie.
– To był dla nas bardzo ważny mecz, w którym zwycięstwo dałoby nam możliwość złapania kontaktu z drużynami, które są przed nami. Spotkanie w pierwszej połowie układało się całkiem nieźle, stworzyliśmy bardzo dużo sytuacji ofensywnych, jednak zabrakło wykończenia, które decyduje o tym czy wygrywamy, czy też nie. Myślę, że drużyna była zmobilizowana, wszyscy chcieli zwycięstwa. To, co zakładaliśmy sobie przed meczem, czyli agresywny pressing na połowie przeciwnika, to realizowaliśmy. Natomiast przede wszystkim ważne jest to, żeby strzelić bramkę. Nam dzisiaj nie było to dane, co się wiąże z tym, że mecz kończy się wynikiem 0:1 i dalej musimy walczyć w kolejnych meczach, aby wyciągnąć Cracovię z dołka.
Na konferencji dziennikarze poruszyli też sprawę Jurija Szatałowa, który umowę ze śląskim klubem rozwiązał dzień przed meczem z drużyną, którą najprawdopodobniej niedługo poprowadzi. Pytany o to czy rozmawiano z ukraińskim szkoleniowcem na temat słabości zespołu z Bytomia, Marcin Sadko zaprzeczył.