„Trenerze, tu nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić”


Podsumowanie sytuacji kadrowej reprezentacji Polski po dwóch meczach Ligi Narodów

9 września 2020 „Trenerze, tu nie ma co trenować, tu trzeba dzwonić”

Jerzy Brzęczek, samozwańczy Kazimierz Górski na nowe czasy, jest ostatnio najbardziej zadowolonym Polakiem. Zadowalają go jego decyzje personalne, rezultaty osiągane przez kadrowiczów, przygotowanie drużyny do zbliżających się mistrzostw Europy. Mniej powodów do satysfakcji (nie wliczając Arkadiusza Onyszko) mają za to kibice. Czy „Niekochani” Brzęczka mają prawo w ogóle funkcjonować w tej formie? A jeżeli nie w tej, to jakiej? Zapraszam do analizy.


Udostępnij na Udostępnij na

4 i 9 września piłkarska reprezentacja Polski rozegrała w ramach ligi narodów dwa mecze. Przegrane 1:0 spotkanie z Holandią w Amsterdamie oraz wygrany 2:1 mecz z Bośnią i Hercegowiną. Czego dowiedzieliśmy się o naszej „Sbornej” po tych dwóch występach?

Pomarańczowa rewolucja

Johan Cruijff Arena ostatni raz widziała taki pokaz bezsilności 4 września 2006 roku, kiedy to koncert na niej dawała będąca w ostatnim stadium uzależnienia od narkotyków i alkoholu znana ikona pop – Madonna. Reprezentacja Polski wykastrowana ze swojej największej gwiazdy, Roberta Lewandowskiego, skompromitowała się w sposób, w jaki nie przystawałoby skompromitować się nawet sympatycznemu Bohdanowi Kwaśniakowi i jego LZS-owi Chrząstawa.

Linia pomocy w tym meczu praktycznie nie istniała. Plan taktyczny, który realizowali „Biało-czerwoni”, daje się zamknąć w jednym schemacie – piłka do Glika, długie podanie do Piątka i może się uda.

Reprezentanci Niderlandów, którzy bili kulturą gry Polaków o głowę, komentowali po meczu, że oni chcieli grać, ale 11 mężczyzn w białych koszulkach próbowało im w irytujący sposób przeszkadzać. Wynik 1:0 dla „Oranje” to najmniejszy wymiar kary, jaki mogli nam wymierzyć. Największy grzech trenera Brzęczka z tego meczu? Wystawienie Bereszyńskiego na lewej obronie – pozycji, która wielokrotnie zweryfikowała i obnażyła jego braki w sztuce piłkarskiej.

Ten mecz musimy wygrać

Po fatalnej postawie w spotkaniu z Holandią wielu kibiców cicho ściskało kciuki za porażkę z Bośnią i Hercegowiną oraz ewentualne zwolnienie selekcjonera. Ten jednak po raz kolejny zagrał na nosie wszystkim niedowiarkom. Oto bowiem „Gladiatorzy” byłego trenera Wisły Płock po heroicznej walce z szalonymi mieszkańcami Bałkanów podnieśli z boiska trzy punkty.

Sam trener po raz kolejny udowodnił, że ma w sobie coś z geniuszu Mourinho połączonego z taktyczną elegancją Guardioli i sprytnie oszukał Bośniaków, desygnując do gry Jacka Góralskiego. „Zmajevi” nie byli gotowi na to, że mający swój rodowód w Bydgoszczy piłkarz Kajratu Ałmaty sprytnie zamieni się pozycją z Piotrem Zielińskim i będzie najkreatywniejszą z postaci występujących na boisku w Zenicy.

Warto odnotować, że w tym meczu dokonała się rzecz przełomowa: na pozycji lewego obrońcy wystąpił… lewy obrońca, Maciej Rybus! Niestety podobna sztuka nie udała się już z Kamilem Jóźwiakiem i nominalny lewy skrzydłowy Lecha Poznań zmuszony był do gry w prawym sektorze boiska (co, trzeba przyznać, oprócz jednego karykaturalnego błędu nie wychodziło mu źle).

Kim grać?

Wydawać by się mogło, że drzwi do szatni piłkarskiej reprezentacji Polski w końcu zostały odbetonowane. Po raz drugi powołania dostali Jóźwiak i Szymański, do elity polskiego piłkarstwa zaproszenie otrzymali Moder, Karbownik czy Walukiewicz. Ostatnia dwójka mogła czuć się lekko zawiedziona, nie dość, że nie powąchała nawet murawy, to na zgrupowaniu nie było okazji zrobić sobie zdjęcia z odpoczywającym po wyczerpującym sezonie Robertem Lewandowskim.

Cieszy, że trener zauważył, iż skrzydłowi pokroju Grosickiego przechodzą do lamusa i na skrzydłach w meczu z Holandią szansę na wykazanie się dostali młodzi Szymański i Jóźwiak. Swoje 13 debiutanckich minut zaliczył również Jakub Moder. Tym bardziej dziwi fakt, że w meczu z najsłabszą Bośnią i Hercegowiną od czasów, gdy obie te krainy połączył się w jedno, trener nie zdecydował się postawić od 1. minuty na zdobywającego coraz większe uznanie we Włoszech Walukiewicza i gotowego na podbój Półwyspu Apenińskiego Karbownika. Lewa obrona to pozycja, na której od lat gra mityczny „zmiennik tego, który ma nadjeść”, i gdy wydaje się, że ten właśnie się objawił, Jerzy Brzęczek sprytnie trzyma go uśpionego na ławce, żeby niczym legendarny rycerz spod Giewontu odpowiedział na wezwanie ojczyzny w godzinie największej próby.

Dziwi też, że swojej szansy nie dostał Bartłomiej Drągowski. Wszak selekcjoner zna potencjał obu podstawowych bramkarzy, a pamiętać trzeba, że młodsi nie będą. Warto byłoby już testować golkipera, który ma szansę zaistnieć w bramce po byłych zawodnikach Arsenalu, a takim naturalnym następcą jest właśnie Drągowski.

Niekochani

A co z tymi, którzy nie pojechali? Czy wśród legitymujących się polskim paszportem zawodników znajdzie się jeszcze ktoś, kto mógłby stanowić realne wzmocnienie reprezentacji?

Najbardziej rzuca się w oczy fakt, że w momencie, w którym wiadomo było, że Robert Lewandowski nie weźmie udziału we wrześniowym zgrupowaniu, a przyjazd Krzysztofa Piątka stanął pod znakiem zapytania ze względu na niechęć Herthy Berlin do udostępnienia swojego piłkarza, nie zabezpieczono pozycji napastnika. Na liście rezerwowych znajdował się wprawdzie spełniający swój amerykański sen Adam Buksa, lecz przez nowe regulacje FIFA, liga mogła nie zgodzić się na „puszczenie” swojego zawodnika na zgrupowanie, co skrzętnie wykorzystała. Podobnie ma się sytuacja z biorącym szturmem MLS Jarosławem Niezgodą. Jeden i drugi na pewno nie odstawaliby poziomem gry od reszty formacji ofensywnej, a i czas gry obu panów dałoby się w miarę rozsądnie wygospodarować (na Holandię para egzekutorów Piątek i Niezgoda, na Bośnię nieco bardziej mobilni Milik i Buksa). Miejmy nadzieję, że gdy sytuacja z wirusem się unormuje będzie dane się nam o tym przekonać. Jedynym rozsądnym ruchem byłoby awaryjne powołanie Klimali, na które trener się nie zdecydował.

Do środka pola, na którym jedynym kreatywnym zawodnikiem jest Piotr Zieliński, na pewno przydałaby się odrobina młodzieńczej fantazji, jaką mogliby dać Żurkowski i Bielik. Jeżeli natomiast mecz nie układałby się po naszej myśli, na pewno różnicę mógłby zrobić świetnie bijący stałe fragmenty gry Dominik Furman.

Jedyna formacja, w której wychowanek Olimpii Truskolasy nie może przebierać jak w ulęgałkach, to defensywa. Tu powołania wydają się jasne i transparentne nawet dla niedzielnych kibiców.

Mecz o wszystko

Jeżeli trener Brzęczek wytrzyma na stołku selekcjonera do końca 2020 roku, wiele rzeczy w kadrze musi się zmienić. Najważniejsze wnioski, jakie można wyciągnąć po dwóch meczach Ligi Narodów, przedstawione zostały w tym tekście. Musimy skończyć z tym nonsensem, jakim jest wystawianie prawego obrońcy na lewej stronie defensywy (widać, że trener nie śledzi uważnie ekstraklasy, wystarczyłoby spojrzeć na ŁKS z sierpnia 2019 i parodystyczne występy Artura Bogusza), odmłodzić nieco skostniały skład (sam Jóźwiak wiosny nie czyni) i postawić na może lekko nawiną, ale za to jakże efektywną grę ofensywną zamiast wyrachowanych kalkulacji.

Przed selekcjonerem najważniejsze dni w jego karierze, może zostać zapamiętany jako ten, który awansował na dwie duże imprezy sportowe i osiągnął na jednej z nich sukces, albo jako morderca potencjału najlepszego piłkarskiego pokolenia od mistrzostw świata w Hiszpanii 1982.

Komentarze
Fan (gość) - 5 lat temu

Nie zapominajmy, że Bielik jest po ciężkiej kontuzji, więc jego powołanie byłoby bez sensu. Tak samo Żurkowski, który w Serie B miał można powiedzieć średni okres. Już lepiej dałbym szansę Dziczkowi, który mógłby byc alternatywa dla Zielińskiego. Czemu nie napiszecie nic o Augustyniaku, który w Rosji miał dobry sezon i był trzecim najlepszym graczem Uralu Jekaterynburg. Uważam, że powinien dostać szanse bardziej choćby od Furmana. Tak samo napastnicy przecież bardziej od Buksy i Niezgody, dałbym szanse Świderskiemu, który miał niezły sezon w Grecji i też może grać jako ofensywny pomocnik. Więc wzięliście graczy, którzy moim zdaniem zasługują mniej na powołanie niż wyżej wspomniani ode mnie gracze.

Najnowsze