Biedne lato bogatego Tottenhamu


„Koguty” bez żadnego letniego wzmocnienia

13 sierpnia 2018 Biedne lato bogatego Tottenhamu

Sytuacja bezprecedensowa w historii Premier League. W erze ciągłego wyścigu zbrojeń i gigantycznych kwot wydawanych na kolejnych graczy Tottenham Hotspur nie zakontraktował tego lata żadnego nowego zawodnika. Czy w obliczu potężnych wzmocnień konkurentów „Koguty” powinny obawiać się o miejsce w czołowej czwórce ligi?


Udostępnij na Udostępnij na

Od kliku lat praktycznie w każdym letnim oknie transferowym kluby z Premier League łamią kolejne rekordy sum wydawanych na wzmocnienia. Kwoty przeznaczone przez angielskie kluby na kupno nowych graczy szokują świat. Uwidaczniają także finansową różnicę między Premier League a pozostałymi ligami. Na rynku szaleją wszyscy – od klubów teoretycznie z dołu tabeli po te mające w planach walkę o tytuł. Jednak przeważnie najwięcej wydają zespoły czołowej szóstki, tocząc od kilkunastu lat swoisty wyścig zbrojeń. Głośne nazwiska, astronomiczne pensje i transferowe rekordy.

Niespodziewanie ze współzawodnictwa w obecnym letnim oknie zrezygnował Tottenham Hotspur, nie kontraktując ani jednego nowego gracza. Tym samym „Koguty” stały się pod tym względem pionierami, gdyż w historii Premier League nie zanotowano podobnego przypadku.

Nowy stadion zamiast zakupów

Już w 2008 roku władze Tottenhamu Hotspur przedstawiły pierwsze graficzne projekty nowego stadionu mogącego pomieścić 60 tysięcy osób. Obiekt miał powstać tuż obok dotychczasowego, czyli White Hart Lane. Plany budowy nowego, większego stadionu były motywowane głównie czynnikiem finansowym. Potwierdza to umieszczenie wewnątrz obiektu sklepów, a także hotelu. Oczywiście zdecydowanie inne motywacje realizacji planów przedstawił właściciel Tottenhamu Hotspur, Daniel Levy.

– Chcę, by nowy stadion stał się symbolem i był najlepszym obiektem w całej Europie. Chcę, aby nasi kibice byli jak najbliżej boiskowych wydarzeń i mogli je przeżywać w niezwykłej atmosferze – powiedział na prezentacji projektu biznesmen.

Realizację ambitnych planów bardzo szybko zastopował konflikt z firmą Archway, której hale znajdowały się blisko środka planowanego stadionu. Dopiero w 2015 roku przedsiębiorstwo zostało zmuszone do przeprowadzki. Prace przygotowawcze już wówczas trwały, a projekt zmieniono na bardziej innowacyjny. Obiekt miał docelowo posiadać wysuwaną na specjalnych szynach murawę podzieloną na trzy części, dzięki czemu możliwe stałoby się gościnne rozgrywanie spotkań futbolu amerykańskiego ligi NFL.

Budowa stadionu w pewnej fazie zmusiła jednak „Koguty” do znalezienia tymczasowego domu. W kwietniu 2017 roku władze Tottenhamu Hotspur poinformowały, że skorzystają z opcji dzierżawy Wembley do końca sezonu 2017/2018. Choć całą kampanię „Koguty” grały praktycznie na wyjeździe, to poradziły sobie nieźle, zajmując trzecią lokatę w lidze. Koszty budowy nowego obiektu jednak wzrosły, co zaczęło rzutować na aktywność Tottenhamu w letnim oknie transferowym. A raczej na jej brak.

Wraz z otwarciem letniego okna transferowego na Wyspach kluby angielskiej ekstraklasy zaczęły wyścig zbrojeń przed nadchodzącym sezonem. Przedstawiciele Premier League wydawali kolosalne sumy na wzmocnienia, jednak nie Tottenham. Nie brakowało oczywiście spekulacji łączących kolejnych graczy z transferem do „Kogutów”, jednak kończyło się na medialnych doniesieniach. Zbulwersowani brakiem zakupów byli kibice londyńczyków. Uspokajać jeszcze pod koniec lipca próbował menedżer zespołu, Mauricio Pochettino.

– Zapewniam, że mocno pracujemy, by wzmocnić nasz skład. Dopiero co skończył się mundial i okno transferowe dopiero się rozkręca. W żadnym wypadku się nie niepokoję. Skupiam się teraz na tym, by nasza drużyna przystąpiła do sezonu Premier League, będąc optymalnie przygotowana – deklarował szkoleniowiec.

Po słowach Argentyńczyka fala spekulacji zalała media. Kibice odetchnęli, wyczekując poważnych wzmocnień pozwalających konkurować z czołówką ligi. Najmocniej z klubem z Londynu łączono gracza Aston Villi, Jacka Grealisha. Z transferu 22-letniego pomocnika nic jednak nie wyszło. Wraz z zamknięciem letniego okna Tottenham został pierwszym klubem w historii Premier League, który nie zakontraktował żadnego nowego zawodnika. Całą sytuację próbował zbagatelizować po raz kolejny Mauricio Pochettino.

– To, co robi klub, pokazuje tylko, jak bardzo jest odważny. Budowa nowego stadionu pochłonęła prawie miliard funtów. Taka jest prawda, nie wierzcie, że klub wydał na to 400 milionów. Brexit pogorszył sprawę, ponieważ cena wzrosła o 30 procent. To dramat, jest mi przykro z powodu Brytyjczyków. Dla mnie to wszystko świadczy o odwadze. Jasne, niektórzy pewnie pomyślą: „och, Tottenham nikogo nie kupił”, ale po co kupować dla samego faktu kupowania? – powiedział Argentyńczyk.

Sang Tan

– Należy szanować każdą opinię, ale naszą decyzją było to, żeby nikogo nie sprowadzać, nawet mimo tego, że panuje moda kupowania czy tego, że jesteśmy jedynym klubem w Europie, który po nikogo nie sięgnął. To może wyglądać kiepsko, patrząc na historię piłki, ale taka jest nasza decyzja. Chcieliśmy zatrzymać najlepszych zawodników, utrzymać skład. To odważny wybór – bronił braku aktywności w transferowym oknie szkoleniowiec.

 „Buy or die”

Od lat w angielskim futbolu popularne jest hasło „buy or die” (pol. „kupuj albo giń”). Odnosi się do wspomnianego już wyścigu zbrojeń. Wszystkie zespoły ligi każdego lata znacznie się wzmacniają, a kluby, które zaśpią albo zaprzestaną gonitwy, czeka marny los. Choć to tylko powiedzenie, to zawiera sporo prawdy potwierdzonej przykładami z poprzednich sezonów. Sytuacja Tottenhamu nie jest łatwa mimo utrzymania kadry z poprzedniej kampanii. Prawie wszyscy rywale w walce o czołowe miejsca poczynili latem znaczne wzmocnienia.

„Koguty” będą rywalizowały na czterech frontach, do czego potrzebna jest wyrównana kadra. Taką nie dysponuje obecnie Mauricio Pochettino. Przykładowo w przypadku absencji Harry’ego Kane’a trudno o choćby zbliżonego poziomem zmiennika. Dodać do tego należy, iż spora liczba graczy dopiero co wróciła do treningów po dłuższym urlopie spowodowanym występami w końcowych fazach mundialu. Co więcej, Heung-Min Son niebawem wyjedzie na Igrzyska Azjatyckie. Zwyciężając w zawodach, otrzymałby zwolnienie z obowiązkowej dwuletniej służby wojskowej.

Tottenham musi więc liczyć na szczęście w kwestii unikania absencji oraz nieporadność rywali. Z tym drugim może być trudno, co pokazała pierwsza kolejka obecnego sezonu. Wyścig po miejsce w czołowej czwórce zapowiada się na trudniejszy i bardziej wyrównany niż kiedykolwiek wcześniej. Jakakolwiek słabość (jak wspomniany już brak wyrównanej kadry) może zaprzepaścić szanse na miejsce gwarantujące grę w Lidze Mistrzów. Scenariusz dramatyczny, ale w obliczu braku wzmocnień Tottenhamu bardzo dla „Kogutów” prawdopodobny.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze