Skauci pracują z wielką intensywnością, aby pozyskiwać graczy, którzy podbiją swoimi umiejętnościami rywalizację o mistrzostwo Polski. Okienko transferowe wystartowało i jest to czas na zweryfikowanie pracy ludzi poszukujących wzmocnień do swoich klubów. Lechia Gdańsk zaskakuje wszystkich. Na Pomorze wypożyczono Mohameda Awada Allaha, który występował w poprzednim sezonie w barwach Al-Ain FC. Piłkarz ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich będzie pierwszym reprezentantem z tego kraju w PKO BP Ekstraklasie. Przyjrzyjmy się innym egzotycznym nabytkom ekip z PKO BP Ekstraklasy.
𝐌𝐨𝐡𝐚𝐦𝐞𝐝 𝐀𝐰𝐚𝐝 𝐀𝐥𝐥𝐚𝐡 – pierwszy zawodnik w Ekstraklasie pochodzący z 🇦🇪
—
Mohamed Awad Allah – the first player in the Polish Ekstraklasa from 🇦🇪 pic.twitter.com/SD8cGZhaiB— Lechia Gdańsk (@LechiaGdanskSA) July 8, 2025
Wszyscy ich znamy!
Dzięki transferom polskich drużyn oglądaliśmy ludzi naprawdę potrafiących grać w piłkę. Jednym tchem wymieniamy takie nazwiska, jak: Maor Melikson, Semir Štilić, Artjoms Rudnevs, Manuel Arboleda, Nemanja Nikolić, Vadis Odjidja-Ofoe czy Mikael Ishak. O każdym z nich moglibyśmy napisać osoby artykuł, lecz nie w tym rzecz. Dzisiaj zwracamy uwagę na wspomnienia z tymi zawodnikami. Wisła Kraków zdobywała tytuł mistrza kraju z izraelskim ofensywnym pomocnikiem. Kibice Lecha Poznań nigdy nie zapomną hat-tricka łotewskiego snajpera w Turynie przeciwko Juventusowi w fazie grupowej Ligi Europy. Razem z nim w stolicy Wielkopolski królował pomocnik rodem z Bośni i Hercegowiny.
Obecny dyrektor sportowy Legii Warszawa chciałby mieć tak dobrego nosa jak w przypadku Belga i Węgra. Były to fundamentalne postacie z czasów, kiedy przy ul. Łazienkowskiej wybrzmiewał hymn Champions League. W teraźniejszości nasze oczy cieszą się m.in. Mikaelem Ishakiem. Dopiero co za wielkie pieniądze odchodził do Norwich Ante Crnac. Ekstraklasowe transfery wydobywały z głębin bardzo dobrych piłkarzy.

Dookoła świata
Po polskich boiskach biegali zawodnicy ze wszystkich kontynentów. Łącznie na boiskach polskiej ekstraklasy wystąpili reprezentanci 114 nacji. Zjednoczone Emiraty Arabskie za sprawą Mohameda Awada Allaha zapiszą się jako przedstawiciel 115. kraju. Z samej Azji gościliśmy u siebie graczy aż 15 państw. Najliczniejsza gromada piłkarzy przyjeżdżała do nas z Europy – aż 40 nacji europejskich oglądaliśmy na przełomie lat. Afrykańczycy również są mile widziani w polskich klubach. Nad Wisłę przylecieli zawodnicy 32 narodów, aby rozradować nasze oczy pozytywnym stylem piłkarskim zaczerpniętym z tamtejszego kontynentu. Ujrzeliśmy na naszym podwórku także 12 przedstawicieli Ameryki Północnej i Środkowej oraz 10 Ameryki Południowej. Kultura futbolu Australii i Nowej Zelandii ukazała się nam w wyścigu o miano najlepszej drużyny w Polsce.
Egzotyka w stolicy
Luis Swisher to egzotyczny transfer Polonii Warszawa. Włodarze tego zespołu 20 lat temu ściągnęli do stolicy lewego obrońcę z Gwatemali. Nie był to długoterminowy transfer. Po roku jego przygoda w Polsce zakończyła się powrotem do Ameryki Środkowej.
Legia Warszawa zasiliła swoje szeregi człowiekiem z Gwinei Równikowej. Środkowy obrońca został sprowadzony latem 2005 roku. Jednak Mamadou Balde nie zakotwiczył na dłużej w Polsce. Rozegrał 11 kolejek i po pół roku został wykupiony przez Girondins Bordeaux.
Naturalnym środowiskiem dla piłkarzy z Afryki jest Francja. Nie inaczej było w przypadku Lindsaya Rose. Pochodzący z Mauritiusa zawodnik na zachodzie Europy rozpoczął swoją pracę jako zawodowy piłkarz. Nad Sekwaną zapracował na przenosiny do Arisu Saloniki, a stamtąd trafił do Legii Warszawa. Obrońca przy ul. Łazienkowskiej rozegrał dwa sezony i wzniósł Superpuchar Polski.
W Polsce dobrze odnalazła się także cała plejada graczy z Zimbabwe. Przed rozpoczęciem XXI wieku piłkarze tej narodowości rozpieszczali swoimi zagraniami polskich fanów. Prince Matore zaliczył najwięcej meczów w polskiej ekstraklasie spośród swoich rodaków debiutujących w XX wieku. Rewelacyjnie w Polsce zakorzenił się Dickson Choto. Swój pierwszy mecz rozegrał wiosną 2001 roku dla Górnika Zabrze. Śląsk zamienił na Szczecin, lecz tam nie rozkręcił swojej kariery. Ta sztuka udała mu się dopiero w Warszawie. Z Legią sięgnął po dwa tytuły mistrza Polski oraz cztery Puchary Polski. Po dziesięciu latach gry w stolicy naszego kraju odwiesił korki i zakończył karierę. Natomiast Takesure Chinyama to napastnik, który zdobył koronę króla strzelców naszej ligi. W sezonie 2008/2009 z 19 trafieniami nie miał sobie równych. Nie przyłożyło się to na tytuł mistrzowski, lecz na wicemistrzostwo.
Magiczne chwile
Pochodzący z Demokratycznej Republiki Konga Steve Kapuadi i Afimico Pululu to transfery, a zarazem prawdziwe perełki w CV dyrektorów sportowych Legii Warszawa i Jagiellonii Białystok. Pierwszy z nich stanowi o sile obrony, a drugi dba o strzelanie ważnych goli. Obydwaj gracze zapisali się w historii nie tylko naszej ligi, lecz także Ligi Konferencji Europy. Środkowy defensor strzelił gola Chelsea Londyn w 1/4 finału w wygranym przez Legię meczu 2:1 na Stamford Bridge. Snajper „Pszczółek” został królem strzelców tej edycji najmłodszego europejskiego turnieju. Afrykę da się lubić!
Wspominaliśmy o Manuelu Arboledzie i Artjomsie Rudnevsie. Czas na odświeżenie osoby Luisa Henriqueza. Tauro FC – stąd do Poznania został sprowadzony do składu „Kolejorza” Panamczyk. Jego historia jest pełna kolorytu. Panamczyk grał dla zespołu z Wielkopolski od 1 sierpnia 2007 roku do 16 września 2015 roku. Przez te lata dzisiaj 43-latek zdobył dwa tytuły mistrza Polski i Puchar Polski. Miał przyjemność rywalizować w pamiętnej edycji Ligi Europy z Manchesterem City czy Juventusem. Na wszystkich frontach piłkarz wystąpił w 181 spotkaniach. Skauci Lecha Poznań mieli nosa, sprowadzając zawodnika z tak odległego państwa.

Cofnijmy się w czasie
Sergey Nikitin w Szczecinie pokazywał się 26 razy kibicom Pogoni. Było to dawno temu, defensywny pomocnik dołączył bowiem do Pogoni w 1993 roku. Dwa i pół roku spędzone w Polsce pozwoliły mu wyruszyć na zachód Europy.
Kolejny na naszej mapie jest Niger – aż pięciu graczy z tego kraju oglądaliśmy w Polsce. Wszyscy debiutowali w ubiegłym wieku. Moussa Yahaya najdłużej zakorzenił się w naszym państwie. 77 ligowych starć dla czterech polskich klubów, wyróżnić szczególnie należy jeden zespół i wyjątkowy sezon. W sezonie 2001/2002 z Legią Warszawa sięgnął po swój jedyny tytuł nad Wisłą.
Gwinea – tę narodowość jako piłkarska Polska poznaliśmy bardzo dawno. Na sześciu graczy pochodzących stamtąd aż czterech biegało po ekstraklasowych boiskach w XX wieku. Jako pierwszy zadebiutował Sékou Oumar Dramé w Lechu Poznań, który przeciwko Stomilowi Olsztyn pokazał się publice przez ponad 20 minut. Najdłuższą przygodę z PKO BP Ekstraklasą przeżył José Kanté. Jest to dwukrotny mistrz Polski z Legią Warszawa oraz napastnik Wisły Płock i Górnika Zabrze. W sumie na wszystkich frontach Gwinejczyk okrasił 133 mecze 38 trafieniami, do których dołożył 10 asyst.
Transfery we Wrocławiu
Do Wrocławia ściągnięto napastnika z Gabonu. Éric Mouloungui z epizodami we francuskim klubie, tj. OGC Nice, w Śląsku Wrocław nie popisywał się nadmierną skutecznością. W 10 spotkaniach uzbierał niecałe 300 minut, w których raz pokonał bramkarza rywali oraz dwukrotnie notował kluczowe podanie. Może w przyszłości inny Gabończyk zostanie gwiazdą ligi? Natomiast inny gracz z Afryki, reprezentant Zambii, był odpowiedzialny za rozruszanie bocznych stref boiska w barwach Śląska Wrocław. Dwa sezony na Dolnym Śląsku spędził Lubambo Musonda. W latach 2021-2023 Zambijczyk przywdziewał zielono-biało-czerwone barwy 57 razy.
Kunszt skauta
Afrykańska piłka nożna jest kojarzona z radością. Takie emocje towarzyszą nam, kiedy przypomnimy sobie, jak po naszej ziemi z piłką poruszał się reprezentant Burkina Faso. Préjuce Nakoulma – bo o nim mowa – w barwach Górnika Zabrze i Widzewa Łódź wystąpił 95 razy w walce o ligowe punkty. Zadebiutował na poziomie ekstraklasy w sezonie 2010/2011. Identycznie potoczyła się historia jego rodaka. Abdue Traoré w tym samym okienku zmienił otoczenie na Lechię Gdańsk, w której zanotował 64 spotkania.
Egzotyka transferów sprawdziła się w Krakowie. Jednym z rodzynków jest Saïdi Ntibazonkiza, który tego samego lata dołączył do „Pasów”. W swojej krakowskiej karierze piłkarz z Burundi w 85 występach zdobył 17 bramek i zanotował 14 asyst. Jak na ofensywnego pomocnika to całkiem solidne liczby.
Do Bełchatowa z dalekich krajów przyleciał Carlo Costly. Jego debiut był wielkim sukcesem. 3 marca 2007 roku piłkarz z Hondurasu ustrzelił dublet. Zmiennik w tamtym spotkaniu potrzebował 11 minut, aby z przytupem przywitać się z ligą. Tamta kampania to chwile, do których w GKS-ie Bełchatów dzisiaj jest bardzo daleko. 11 goli pomogło prowadzić do samego końca przegrany jednym punktem wyścig o mistrzostwo Polski z Zagłębiem Lubin.
Erick Otieno – gracz urodzony w Kenii jako pierwszy z tego kraju zjawił się na boiskach PKO BP Ekstraklasy w 2024 roku. Raków Częstochowa sięgnął po tego lewonożnego zawodnika, a Marek Papszun regularnie korzysta z usług Kenijczyka. Już w ponad 40 oficjalnych występach Otieno odwdzięczył się trenerowi swoim boiskowym zaangażowaniem.
Lekcja geografii
Transfery trzech graczy z Curacao to dopiero coś niezwykłego. Piłkarze wpadli do naszego kraju w celu zawodowego grania w piłkę w ekstraklasie. Miedź Legnica, Górnik Zabrze oraz Lechia Gdańsk dały szansę zawodnikom tej narodowości. Najwięcej występów z tej trójki zaliczył boczny obrońca, który grał dla ekipy z Dolnego Śląska. 23 razy podziwialiśmy umiejętności defensywne Juricha Caroliny.
Transfery w tym roku są niebywale intrygującym tematem dla kibiców Widzewa Łódź. Nie inaczej mogli się czuć kibice tego klubu, kiedy do stolicy województwa łódzkiego w 2012 roku emigrował Thomas Phibel. Pierwszy zawodnik rodem z Gwadelupy rozegrał cały sezon w naszej lidze. Został ściągnięty z belgijskiego Royal Antwerpia, a odchodził do Amkaru Perm.
Peter Wilson miał być wybawicielem Podbeskidzia Bielsko-Biała. Niestety napastnik rodem z Liberii nie uratował swojego pracodawcy przed spadkiem. W 13 meczach jedna asysta w walce o utrzymanie to zdecydowanie za mało, aby spłacić dług zaufania, którym go obdarzono.
Utrwalenie materiału
Z Półwyspu Iberyjskiego do Łodzi trafił Guima. ŁKS sprowadził z młodzieżowych zespołów Sportingu Lizbona defensywnego pomocnika pochodzącego z Mozambiku. Ten piłkarz spędził na boiskach PKO BP Ekstraklasy tylko sezon, w którym rozegrał 25 spotkań. Nuno Malheiro to obcokrajowiec, który pochodzi z mało znanego państwa – Wysp Świętego Tomasza i Książęcej. To właśnie tam na świat przyszedł lewy obrońca, który zaliczył całe trzy mecze dla Zagłębia Sosnowiec jesienią 2018 roku.
Republika Zielonego Przylądka także posiada swoich przedstawicieli w historii rywalizacji o mistrzostwo Polski. Aż pięciu graczy z tego kraju rozjaśniało nam oblicze ligi. Najjaśniej pokazał się Lisandro Semedo, który w Radomiaku Radom odpowiadał za strzelanie bramek. Co ciekawe, każdy gracz z tego kraju został sprowadzany w jednym celu. Miały to być strzelby, które zapewnią liczby, lecz żaden nie zapisał się spektakularnie na łamach historii.
Dwóch rodzynków z Nowej Zelandii na niezbyt długi czas zagościło się w Chorzowie i Kielcach. Themistoklis Tzimopoulos w swojej greckiej historii miał małą przerwę na polski epizod w Koronie Kielce. Środkowy obrońca rozegrał 18 spotkań dla tej ekipy. Jego rodak zadebiutował w naszej lidze 16 lat wcześniej. Aaran Lines po raz pierwszy pojawił się na murawie 16 marca 2003 roku w barwach Ruchu Chorzów.
Potrafili zaskakiwać
Transfery Lechii Gdańsk potrafiły wzbudzić zainteresowanie. Malijski napastnik nie został jednak gwiazdą niczym bracia Paixão. Bassekou Diabaté nie popisywał się kunsztem strzeleckim w trakcie swojego pobytu w Polsce. W 45 występach ani razu nie pokonał bramkarza rywali. Na otarcie tego tragicznego bilansu należy podkreślić jego cztery podania, po których padały gole. Bédi Buval – to tego gracza w trakcie rozgrywek 2010/2011 zakontraktowano w Lechii Gdańsk. Ten napastnik również nie okazał się strzelcem wyborowym. W 23 meczach tylko dwa trafienia oraz jedna asysta. Trzeba oddać, że Martynikańczyk kawałek świata zwiedził… Grał bowiem w klubach z dziewięciu różnych państw.
Polska to cudowny kraj
Górnik Zabrze, Lech Poznań i Lechia Gdańsk to ekipy, które zainwestowały w piłkarzy z Gambii. Kebba Cessay zadebiutował w sierpniu roku 2012 roku w barwach Lecha. Zanotował on 53 ligowe występy. Rekordzistą Gambii w Polsce pod kątem występów jest Alasana Manneh. 85 – to liczba starć, które były związane z czynnym udziałem byłego pomocnik zabrzan. Najpóźniejszym transferem jest Joseph Cessay, który w Szczecinie zameldował się przed czterema laty zimą.
Júnior Díaz i Felicio Brown to kostarykański duet składający się z obrońcy i napastnika, który zapisał się w historii polskiej piłki. Ten pierwszy świętował z Wisłą Kraków mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski. Snajper z Kostaryki 27 razy pokonywał bramkarzy rywali w barwach Korony Kielce, Wisły Kraków i Rakowa Częstochowa. Trzeba oddać, że te transfery pozostawiły po sobie pozytywne wrażenia.
Transfery i Palestyna również mają swoją historię w polskiej piłce. Ostatnio głośno było na Dolnym Śląsku o pewnym napastniku. Assad Al Hamlawi, bo o nim mowa, pokazał, jakim jest człowiekiem. Jego krajan z Palestyny Alexis Norambuena zostawił po sobie zgoła odmienne wrażenie. Łącznie rozegrał 152 mecze ligowe dla Jagiellonii Białystok i GKS-u Bełchatów. Zwłaszcza na Podlasiu lewy obrońca przeżył niezwykłe chwile. Jedyne zdobycze, które umieścił w gablocie, to trofea za Puchar Polski 2009/2010 oraz Superpuchar 2010.
Zasadzili drzewo
Nabil Aankour jest członkiem klubu 100 w statystyce rozegranych spotkań w polskiej ekstraklasie. Korona Kielce ściągnęła z francuskiej Bastii ofensywnego pomocnika z Maroka w 2014 roku. W 90 spotkaniach w Kielcach Marokańczyk popisał się 18 asystami oraz pięcioma trafieniami. Swoje występy nad Wisłą przedłużył o nadmorski pobyt w Trójmieście. Przez dwa sezony Arka Gdynia miała tego piłkarza w swojej kadrze. Po tym czasie nikt nie pragnął zakontraktować gracza o profilu numer „dziesięć”.
Transfery sprzed 12 lat graczy z Haiti podbijały nasze rozgrywki. Jedyna trójka piłkarzy z tego kraju w historii naszej ligi debiutowała w 2013 roku. Wilde-Donald Guerrier oraz Emmanuel Sarki byli podziwiani w barwach „Białej Gwiazdy”. W sumie na poziomie ligowym aż 144 razy zakładali trykot Wisły Kraków. Kevin Lafrance z dużo skromniejszym dorobkiem ubogacił Widzew Łódź, ponieważ tylko 12-krotnie bronił barw tej drużyny.
Najlepsza liga świata
Te transfery pokazują moc i los naszej PKO BP Ekstraklasy. Ukazują szarą rzeczywistość pracy skautów i dyrektorów sportowych. Zdarzają się bardzo trafione wzmocnienia, ale są także źle zagospodarowane pieniądze. Jesteśmy piętnastą ligą w Europie i oby fundusze na nowe twarze w jak największej ilości były wydawane celnie i rozsądnie. Niech nasze oczy cieszą się coraz to efektowniejszym futbolem na europejskim poziomie intensywności. Miejmy nadzieję, że nasza najlepsza liga świata będzie stawała się coraz mocniejsza.
Bardzo ciekawy temat i wiele fajnych wątków przypominających piłkarzy "z tamtych lat", ale dawno nie spotkałem się z tak fatalnie napisanym tekstem. Stylistycznie, niestety, koszmar.