Komor, Kallaste… transferowe wpadki zespołów ekstraklasy?


Czasem lepszy jest brak transferu niż sprowadzenie kogoś niepotrzebnego

14 lipca 2016 Komor, Kallaste… transferowe wpadki zespołów ekstraklasy?

O transferach, które zasługują za wyróżnienie, już pisaliśmy. Ale każdy medal ma dwie strony i do ekstraklasy trafiają różni gracze. Teraz proponujemy przyjrzeć się piłkarzom, których sprowadzenie trąca odrobinę nieporozumieniem. Przed Państwem transfery podwyższonego ryzyka, które wcale nie muszą okazać się wartościowe.


Udostępnij na Udostępnij na

Robert Litauszki (Cracovia)

Nasze zestawienie otwieramy zawodnikiem, którego mieliśmy przyjemność już widzieć w akcji. Dodajmy, że wątpliwą. 26-letni Węgier był jednym ze słabszych ogniw krakowskiej drużyny w pierwszym meczu eliminacji do LE z Skendiją Tetowo. Wydaje się nieprzypadkowym jego długi pobyt w poprzednim klubie – FC Ujpest – gdzie stoper grał przez 13 lat. Może na inną drużynę był po prostu zbyt słaby? Oczywiście nie zamykamy temu piłkarzowi drogi do kariery w ekstraklasie, ale musi on znacznie poprawić swoją grę.

Ken Kallaste (Korona Kielce)

Ken Kallaste. Ileż włosów z głów stracili fani Górnika Zabrze przez estońskiego obrońcę. Wystąpił w barwach śląskiego klubu w zaledwie 15 meczach, a mimo to zdążył popełnić mnóstwo błędów. Dobrze włącza się do akcji ofensywnych, ale głównego zadania – obrony – nie spełnia. W zespole „Górników” gorszy był chyba tylko Marcis Oss. Kallaste ma za zadanie zastąpić Kamila Sylwestrzaka, więc przed Estończykiem zadanie dla niego raczej nieosiągalne.

Michal Pesković (Korona Kielce)

Korona Kielce przed nowym sezonem poszukiwała wielu nowych twarzy. Wobec problemów zdrowotnych Zbigniewa Małkowskiego działacze kieleckiej drużyny postanowili podpisać kontrakt z Michalem Peskoviciem. Znany z występów w chorzowskim Ruchu czy Podbeskidziu bramkarz nie wydaje się wzmocnieniem zespołu trenera Wilmana. Mając w pamięci ostatnie „wyczyny” 34-letniego Słowaka w naszej lidze, nie spodziewamy się fajerwerków.

Adam Pazio (Ruch Chorzów)

Wśród utalentowanej chorzowskiej młodzieży nie znalazł się żaden boczny obrońca, więc Ruch wykonał ruch i ściągnął Adama Pazia. Wychowanek Huraganu Wołomin kilka lat temu uchodził za spory talent, grywał nawet reprezentacji młodzieżowej. Te czasy jednak przeminęły bezpowrotnie, a 23-latek spuścił z tonu. Ostatnio reprezentował barwy Podbeskidzia Bielsko-Biała, w którym w ciągu dwóch lat rozegrał 41 spotkań. Dodajmy, że w żadnym się nie wyróżnił. Jeśli „Waldek King” po raz kolejny chce atakować górną „ósemkę”, to chyba nie z panem Adamem w składzie.

Alvarinho (Śląsk Wrocław)

Szczególny przypadek naszej ekstraklasy. Przygodę z Polską zaczynał w Zawiszy. Po degradacji bydgoszczan wykupiła go Jagiellonia i chyba była to najbardziej chybiona inwestycja białostoczan w ostatniej dekadzie. Teraz portugalski skrzydłowy przechodzi pod skrzydła swojego dobrego znajomego z czasów gry w Bydgoszczy – Mariusza Rumaka. To właśnie pod jego batutą zawodnik notował najlepsze występy na polskich boiskach. Czy dobra forma wróci? Naszym zdaniem będzie o to niezwykle trudno. Na plus dla Śląska fakt, że Portugalczyk został tylko wypożyczony z „Jagi”.

Augusto Pereira Loureiro (Śląsk Wrocław)

Dla niektórych obecność tego zawodnika w naszym zestawieniu może wydawać się dosyć kontrowersyjna. Jednak po lewonożnym Portugalczyku nie spodziewamy się rzeczy niesamowitych. Przechodzi do Śląska po pobycie w Ligue 2, gdzie reprezentował barwy US Creteil. W 17 spotkaniach minionego sezonu strzelił bramkę i zaliczył asystę. Biorąc pod uwagę, że druga liga francuska słaba nie jest, wynik niezły. Problemem wydaje się jednak zmiana miejsca zamieszkania Augusto i trudność aklimatyzacji Portugalczyków w naszym kraju, dlatego ten gracz to wielka niewiadoma.

Aleksander Komor (Górnik Łęczna)

Na kilka dni przed startem rozgrywek sytuacja kadrowa Górnika wygląda tragicznie. Klub zgłosił do rozgrywek zaledwie kilkunastu piłkarzy, stąd zdecydowano się na transfer Aleksandra Komora. 22-letni stoper przechodzi z Motoru Lublin do sąsiada z Łęcznej. Lecz różnica między 3. ligą a ekstraklasą wydaje się nie do przeskoczenia, przynajmniej na razie. Działania „Górników” na rynku transferowym wyglądają na trochę niekontrolowane.

Wojciech Małecki (Górnik Łęczna)

Skoro już jesteśmy przy Górniku, warto wspomnieć o „wzmocnieniu” pozycji bramkarza w tym klubie. Transfer Wojciecha Małeckiego z Kotwicy Kołobrzeg wzmacnia, ale pozycję Sergiusza Prusaka w bramce „Dumy Lubelszczyzny”. 25-latek z drugoligowej drużyny, z całym szacunkiem dla Kotwicy,  nie wydaje się optymalnym rozwiązaniem na ekstraklasę. Były golkiper m.in. Korony Kielce nie wydaje się być zapewnieniem wysokiego poziomu. I tak w kolejnym już sezonie z odsieczą „Górnikom” pośpieszy charyzmatyczny „Serek”.

Miłosz Przybecki (Ruch Chorzów)

Grzegorz Rutkowski / iGol.pl

Waldemar Fornalik postanowił wyciągnąć pomocną dłoń do Miłosza Przybeckiego i dać mu szansę na powrót do formy z czasów jego gry w Polonii Warszawa. Jednak bardzo trudno sobie wyobrazić, by dynamiczny skrzydłowy wreszcie „zaskoczył”. Po tym, jak rozstał się z warszawskim klubem, prezentował się po prostu przeciętnie. W minionym sezonie w swoim poprzednim klubie – Pogoni Szczecin – Przybecki rozegrał 30 spotkań, z czego większość „ogonów”, strzelając bramkę i notując ledwie dwie asysty. Jak na skrzydłowego wynik mizerny. Czy nie lepiej więc było postawić Ruchowi na młodego wychowanka?

Piotr Ćwielong (Ruch Chorzów)

Na koniec zostawiliśmy Piotra Ćwielonga. Człowiek znany z tego, że niezwykle trudno gra mu się w niedzielę o godzinie 17, gdy świeci słońce. „Pepe” wraca do korzeni, bowiem jest wychowankiem Stadionu Śląskiego Chorzów. Życzymy 30-letniemu pomocnikowi jak najlepiej, lecz jego powrót do Polski wiąże się z ryzykiem porażki, stąd obecność Ćwielonga w naszym zestawieniu. Ruch Chorzów stoi w tym sezonie przed kolejnym trudnym zadaniem i niezbędne będzie zostawienie przez zawodników zdrowia na boisku, by wywalczyć każdy kolejny punkt.

***

Jak widać, interesujących transferów nie brakuje. Wszystkie zweryfikuje boisko, ale w niektórych przypadkach może nawet nie mieć okazji. Zresztą: pożyjemy – zobaczymy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze