Tottenham wygrywając na własnym stadionie 4 : 1 z West Hamem United, przedłużył swą passę dwunastu ligowych meczów bez porażki. Podopieczni Mauricio Pochettino byli niedzielnego wieczoru poza zasięgiem "Młotów", których przed meczem nie stawiano na straconej pozycji, bowiem w tym sezonie pokonali już Arsenal, Liverpool, Manchester City oraz Chelsea.
Początek spotkania nie zapowiadał takiej kanonady na White Hart Lane. Obie drużyny nie stwarzały wielu groźnych sytuacji pod bramkami, a tempo tego meczu pozostawało sporo do życzenia. Goście oddali pole gry podopiecznym argentyńskiego szkoleniowca, nastawiając się na grę z kontry.
W 23. minucie na bohatera rozpędzonych w tym sezonie „Kogutów” zaczął wyrastać niezawodny w ostatnich spotkaniach Harry Kane. Reprezentant Anglii świetnie znalazł się w polu karnym, gdy po strzale Delle Alliego piłka trafiła pod jego nogi. Kane nie miał łatwej sytuacji, bo tuż przy nim stał Carl Jenkinson, ale napastnik poradził sobie z bocznym obrońcą gości i zmusił Adriana do kapitulacji.
Zaraz po straceniu bramki szansę na wyrównanie miała drużyna prowadzona przez Slavena Bilicia. Cheikou Kouyate efektownie złożył się do strzału, ale piłka trafiła w poprzeczkę. Jakby tego było mało, Senegalczyk był na spalonym. Mecz coraz bardziej mógł się podobać zgromadzonym na White Hart Lane kibicom, bo w 33. minucie prowadzenie „Kogutów” podwyższył Toby Alderweireld, który zupełnie niepilnowany wbiegł na krótki słupek, kierując piłkę wrzuconą z rzutu rożnego przez Christiana Eriksena do siatki.
12 – Tottenham Hotspur recorded 12 shots on target v West Ham United today; no side has managed more in a PL game this term. Hammering.
— OptaJoe (@OptaJoe) November 22, 2015
West Ham w drugiej połowie musiał zagrać zdecydowanie lepiej, by wywieźć z White Hart Lane choćby punkt. Podopieczni chorwackiego szkoleniowca nie przypominali drużyny, która potrafiła napsuć sporo krwi potentatom. Wiać było brak Dimitri Payeta, którego z gry na kilka miesięcy wyeliminowała kontuzja.
Zaledwie pięć minut po wznowieniu gry bramkę na 3 : 0 zdobył wspomniany już Kane. Błąd przy wyprowadzaniu piłki tuż przed własnym polem karnym popełnił James Tomkins, który zagrał futbolówkę tuż pod nogi Eriksena. Duńczyk odegrał ją do Anglika, który po raz drugi w tym spotkaniu pokonał Adriana.
Kolejne minuty pokazały, że jest już po meczu. Tottenham zdominował grę, stwarzając sobie kilka groźnych sytuacji i tylko nieskuteczność gospodarzy uchroniła „Młoty” od straty kolejnych bramek. Goście próbowali zdobyć honorową bramkę, lecz ich akcje nie były w stanie poważnie zagrozić wyraźnie lepszemu Tottenhamowi.
Na domiar złego w 83. minucie sporo miejsca pozostawiono Kyle’owi Walker’owi, który wbiegł w pole karne i strzelił czwartą bramkę dla „Kogutów”. Wyraźnie rozluźnieni gospodarze pozwolili na zdobycie honorowej bramki West Hamowi, przy której ogromną pracę wykonał rezerwowy Nikica Jelavić, który powalczył z defensorami, a następnie odegrał piłkę do Manuela Lanziniego, a ten fenomenalnym strzałem z ostrego kąta pokonał Hugo Llorisa.
https://www.youtube.com/watch?v=Sp_2FSq4DG0
Kolejne zwycięstwo Tottenhamu to wynik jak najbardziej zasłużony, choć mogło ono być nawet bardziej okazałe, bo w pierwszej połowie w poprzeczkę trafił Delle Alli oraz sytuację sam na sam zmarnował Kane, a w drugiej części spotkania słupek obił rezerwowy Ryan Mason.