Tomasz Rząsa: Brakuje wiary


Zdecydowanie poniżej oczekiwań spisuje się Cracovia. Dla podopiecznych Rafała Ulatowskiego porażka z Ruchem była już trzecią u siebie w tym sezonie. O opinię na temat zespołu poprosiliśmy Tomasza Rząsę – dyrektora sportowego „Pasów” i byłego gracza Feyenoordu Rotterdam.


Udostępnij na Udostępnij na

Jakie nastroje panują w klubie po trzeciej już porażce w meczu u siebie? Po tylu ciekawych transferach wzmocniona Cracovia zajmuje jednak ostatnie miejsce w tabeli.

Niewątpliwie nastroje są bardzo minorowe, nikt się nie cieszy, jak po tylu spotkaniach drużyna ma tylko cztery punkty. Przedsezonowe oczekiwania były dużo większe. Wiadomo, że gdy wyniki są słabe albo bardzo słabe, to zawsze się pyta o osobę trenera. Na razie staramy się koncentrować na naszej trudnej sytuacji, myślimy, jak możemy to wszystko ulepszyć i poprawić z naszym sztabem szkoleniowym.

Czego Pana zdaniem brakuje „Pasom”, aby zdobywać upragnione punkty? Już trzy razy dwie bramki strzelone u siebie nie wystarczyły do zdobycia choćby punktu.

Winą za stracone bramki Rząsa obarcza cały zespół
Winą za stracone bramki Rząsa obarcza cały zespół (fot. Cracovia.pl)

To nie jest jedna przyczyna, jest ich wiele. Jedną z takich jest młody wiek tych chłopaków, którzy z taką trudną sytuacją nie potrafią sobie poradzić mentalnie i psychicznie. Gra w takim stanie jest bardzo trudna. Do tego dochodzi obciążenie wcześniejszych lat – już w ostatnich dwóch sezonach Cracovia walczyła o utrzymanie. Chłopakom na pewno brakuje wiary w to, że można grać lepiej i zajmować wyższą pozycję. W zespół wkradł się marazm. Najważniejszym naszym zadaniem jest odzyskanie może nie chęci, ale wiary w to, że można wygrywać i ciekawie grać.

Pomimo sprowadzenia czterech zawodników, defensywa Cracovii jest na razie najsłabsza. Czy nie można w związku z tym powiedzieć, że transfery okazały się nietrafione?

Absolutnie nie. Mamy młodych chłopaków w defensywie. Ta sytuacja na pewno nie sprzyja im, by mogli się jeszcze lepiej rozwijać. Mam na myśli młodego Krzysztofa Janusa i jeszcze młodszego Mariana Jarabicę – to nie są zawodnicy, którzy  mają udźwignąć ciężar gry i być odpowiedzialni za zwycięstwa. Natomiast po obu graczach widać wielkie wahania formy – potrafią zagrać wspaniałe spotkanie, a później o wiele poniżej własnych możliwości. To jest typowe dla młodego wieku, a tym bardziej, gdy panuje taka trudna sytuacja w klubie.

Zauważalna jest jednak spora dysproporcja pomiędzy niezłą ofensywą a najsłabszą w lidze defensywą…

Wracając do obrony, nie rozgraniczałbym tego aż tak. Stracone gole traci cała drużyna – gra w defensywie rozpoczyna się już od ataku. Jak zespół ustawiony jest przy stracie piłki, przy różnych sytuacjach standardowych, stałych fragmentach gry – to świadczy o sile gry defensywnej zespołu, a nie poszczególni zawodnicy czy bramkarz. Wtedy można mówić, że defensywa jest słaba lub dobra, zależnie od tego jak cała drużyna się zachowuje i reaguje. Przy złej formie psychicznej zespołu gra defensywna pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza w spotkaniach u siebie. Chociaż był promyk nadziei – trzy mecze (jeden w PP) grała Cracovia na zero z tyłu, przez co myśleliśmy, że to zaczyna funkcjonować i że zawodnicy wiedzą, jak należy się ustawiać i przemieszczać w grze w defensywie.Tymczasem kolejny raz tracimy trzy bramki po błędach.

Czy możemy się spodziewać w okresie zimowym transferów takich graczy, jak Saidi Ntibazonkiza, którego potencjał i renoma w Eredivisie robią na niejednym kibicu wrażenie? Czy łatwo przekonać takiego typu zawodników do gry w naszej lidze?

Łatwo nie jest, a będzie pewnie jeszcze trudniej. Aby namówić zawodnika, który gra w bardziej znaczącej lidze i przekonuje do siebie, by przyszedł do słabszej ligi polskiej i to jeszcze do drużyny, która zajmuje ostatnie miejsce, należy szukać innych argumentów, takich jak nasz piękny stadion czy miasto. Nie wszyscy zawodnicy jednak będą się tymi kierowali.

Jak ocenia Pan Cracovię pod względem zarządzania na tle europejskich klubów, w których przyszło Panu grać w trakcie swojej kariery?

Miałem szczęście grać w takich klubach, jak np. Feyenoord, które plasują się w czołówce lig europejskich. To były kluby-instytucje. Także trudno porównywać tę całą rozbudowaną infrastrukturę, administrację do polskiego klubu. Jeśli chodzi o rozmiary, to ta różnica na pewno jest kolosalna. Jak wiemy, Cracovia jest klubem bardzo „zdrowym”, jest dobrze zarządzana i rozwija pod względem strukturalnym i pod tym względem nie ma się czego wstydzić.

Co Pan chce zmienić w zarządzaniu klubem, np. jeśli chodzi o szkolenie młodzieży? Jakie są Pana cele w zespole „Pasów”?

Czeka nas sporo pracy, jeśli chodzi o np. pracę z młodzieżą. Myślimy również o siatce skautingowej, jednak nie jesteśmy tak wielkim i znaczącym klubem, by to wszystko było od razu zrobione i załatwione. Pomału będziemy chcieli ulepszać i rozwijać wszystkie te sprawy. To wymaga czasu.

Czy zgodzi się Pan z dość często powtarzaną i dokumentowaną opinią, że Polska ma bardzo słabą ligę piłkarską?

Absolutnie się nie zgodzę, ponieważ uważam, że poziom stricte sportowy naszych zawodników jest wysoki. Może nie, jeśli chodzi o szkolenie taktyczne i indywidualne umiejętności piłkarzy, jednak gracze polskich klubów wiele mankamentów nadrabiają fizycznie i siłowo. To jest bardzo nieprzyjemne dla przeciwników. Aż tak źle to nie jest.

Czemu tak słabo spisują się polskie zespoły w rozgrywkach międzynarodowych?

No tak, są słabe występy, ale są i dobre. Proszę spojrzeć na Lecha Poznań, który jedzie do Turynu, gdzie po bardzo dobrym meczu remisuje 3:3. Potem grają i wygrywają z Salzburgiem – czołową drużyną austriacką – który ma o wiele większy budżet i posiada w swoich szeregach super zawodników.

Czy jest Pan zaskoczony przewrotem sił w Ekstraklasie? Czy wielka trójka, czyli Lech, Wisła, Legia, dogonią uciekającą Jagiellonię i Koronę? Jakie miejsce w ligowym układzie widzi Pan dla Cracovii?

Na pewno jest to związane z tym, że granice trochę się rozszerzyły. Mamy szansę sprowadzać ciekawych zawodników z różnych krajów. Czołowe kluby uczyniły to, jednak nie zawsze jest to dobre. Nawet jeśli poszczególni zawodnicy mają wysokie umiejętności, to wkomponowanie się ich w specyfikę naszej ligi i zespół nie jest takie proste. Legia i Wisła dokonały wielu transferów włącznie ze sztabem szkoleniowym, jednak na razie to nie wygląda dobrze. Pewnie kiedyś to przyniesie owoce, jednak na dzień dzisiejszy jest podobnie jak w Cracovii – również dokonaliśmy wielu transferów, zakontraktowaliśmy kilku młodych, perspektywicznych piłkarzy, jednak to wciąż nie funkcjonuje.

Rozmawiał Marek Pytka

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze