Tomasz Kędziora pewniakiem na prawą obronę w reprezentacji


Zawodnik Dynama Kijów wykorzystał otrzymane zaufanie i na dobre zadomowił się w pierwszym składzie

15 października 2020 Tomasz Kędziora pewniakiem na prawą obronę w reprezentacji
Adam Starszyński / PressFocus

Dwa lata temu zastanawialiśmy się, kto zastąpi w reprezentacji Łukasza Piszczka. Mogło się wydawać, że będzie to Bartosz Bereszyński, jednak Jerzy Brzęczek dokonał innego wyboru. Od początku swojej kadencji jego wyborem był Tomasz Kędziora, który od tamtej pory opuścił zaledwie cztery spotkania. Zawodnik Dynama Kijów nie daje podstaw do tego, by z niego rezygnować i można zakładać, że jest pewniakiem do pierwszego składu na przyszłoroczne mistrzostwa.


Udostępnij na Udostępnij na

Istnieje życie w reprezentacji po odejściu Łukasza Piszczka. Tak z pełnym przekonaniem można stwierdzić, mając na uwadze dosyć dobry wybór na jego pozycji. Oczywiście nie łatwo jest wskoczyć na prezentowany przez niego poziom, ale po zakończeniu przez niego kariery, wszyscy byli tego świadomi.

Odważny wybór

Selekcjoner Jerzy Brzęczek na samym starcie swojej pracy z kadrą musiał zdecydować, komu powierzy grę na tej pozycji. Wiele osób uważało, że naturalnym wyborem powinien być Bartosz Bereszyński, z racji regularnej i w miarę dobrej gry w Serie A. Owszem, szybko przekonaliśmy się, że miał on wysokie notowania u selekcjonera, ale… na pozycji lewego obrońcy. Na prawej stronie defensywy pałeczkę po Piszczku przejął grający w Dynamie Kijów – Tomasz Kędziora.

Wybór może i był nieco zaskakujący, ale sam Kędziora z czasem obronił tę decyzję swoją postawą. Fakt, może i jego początki były nieco nerwowe, co dawało pewne wątpliwości. Mimo wszystko trzeba przyznać, że z meczu na mecz stawał się on coraz ważniejszą postacią tej reprezentacji. Ewidentnie cały czas rozwijał swoje umiejętności i co najważniejsze potrafił dobrze współpracować z partnerami w defensywie. Przyczepić można się było trochę do jego postawy w ofensywie, aczkolwiek mało tej ofensywy całej reprezentacji widywaliśmy w wielu spotkaniach. W trakcie eliminacji już sam Kędziora poczuł, że ugruntował swoją pozycję w pierwszym składzie.

Ostatnich sześć meczów to ja grałem na prawej obronie, więc dlaczego miałbym teraz nie grać? Myślę, że to ja jestem pierwszym prawym obrońcą w reprezentacji – stwierdził wtedy na łamach Sportowych Faktów

Po zakończeniu udanych eliminacji, byłego Lechitę zdecydowanie można było traktować jako jednego z wygranych tamtych kilku miesięcy.

Jako, iż Kędziora nie zawiódł selekcjonera, to rzecz jasna utrzymał swoją pozycję także w rozgrywanej obecnie Lidze Narodów. Sam zawodnik nie musi już spoglądać na Bartosza Bereszyńskiego, gdyż ewidentnie widać, że selekcjoner coraz bardziej przygotowuje go do roli lewego obrońcy.

Warto odnotować, że Tomasz Kędziora opuścił zaledwie 4 z 21 spotkań za kadencji selekcjonera Jerzego Brzęczka. To pokazuję skalę zaufania do jego umiejętności.

Wyjazd na wschód się opłacił

Być może nie byłoby teraz mowy o Kędziorze, gdyby nie jego dobry, a zarazem nieco ryzykowny wybór w 2017 roku. Wtedy właśnie odchodząc z Lecha Poznań, nie poszedł za tłumem na zachód, tylko wybrał kierunek wschodni. Ku zdziwieniu nie była to Rosja, a liga ukraińska. Tam postanowił spróbować swoich sił w Dynamie Kijów, czyli wicemistrzu kraju.

Minęły już ponad trzy lata występów Kędziory w klubie ze stolicy kraju. W tym też czasie pracowało tam trzech trenerów. U każdego z nich nasz zawodnik był w stanie udowodnić swoją przydatność. Co też najważniejsze, gdy miewał gorsze momenty, szybko potrafił wychodzić z dołka, by stawać się potem jeszcze lepszym zawodnikiem. Nawet gdy rok temu było blisko jego odejścia z zespołu, ponieważ Dynamo postanowiło przebudować zespół, ostatecznie obronił swoją pozycję.

Przez ten dosyć owocny czas, Tomasz Kędziora miał okazję trzykrotnie grać w fazie grupowej Ligi Europy, z której dwukrotnie Dynamo awansowało dalej. Także dwukrotnie ich przygoda kończyła się na 1/8 finału. W tym roku, nastąpiło piękne podsumowanie gry Kędziory na Ukrainie, gdy w końcu udało mu się wywalczyć awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów. Co nas powinno cieszyć, reprezentant Polski miał w tym ogromny udział.

Do tej pory Tomasz Kędziora reprezentował barwy klubu w 127 spotkaniach, z czego aż 35 spotkań było w europejskich pucharach. To też idealnie pokazuje jego silną pozycję i naprawdę pozwala doceniać, że potrafił tak pokierować swoją karierą. Sam oczywiście marzy jeszcze o transferze do lepszej ligi i wydaje się, że w końcu na to zapracuje.

Pewniak do składu na turniej?

Czy coś poza (odpukać) kontuzją może spowodować, że Tomasz Kędziora nie znajdzie się w wyjściowym składzie na pierwszy mecz mistrzostw? Trudno jest to sobie wyobrazić, mając na uwadze fakt, jak mało czasu zostało do samego turnieju. Do tego trzeba też mieć na uwadze fakt, że wiosną zaczynamy eliminacje do mistrzostw świata i to też nie będzie dobry czas na testowanie innych rozwiązań.

Wiele osób jednak widziałoby na jego pozycji Bartosza Bereszyńskiego, gdyż to jego uważają za bardziej pewnego zawodnika. Naprawdę sporo krytyki przewija się pod adresem Tomasza Kędziory, ale najgorsze jest to, że nie docenia się jego wkładu w grę defensywną. Idealnym tego przykładem był ostatni mecz z Włochami, gdzie uchronił nas przed utratą dwóch bramek. Wiele w takim przypadku zależy przecież od powierzonych mu zadań, a widać jasno, że są one niezbyt ofensywne. W defensywie na poziomie reprezentacji wielokrotnie pokazywał się z dobrej strony.

Oczywiście wspomniany Bartosz Bereszyński nadal ma prawo marzyć o tym, że wróci na swoją nominalną pozycję. W tym przypadku jednak będą musiały być spełnione dwie rzeczy. Najpierw musi popracować nad swoją formą w klubie, a do tego modlić się o to, by Arkadiusz Reca i Maciej Rybus zdobyli większe zaufanie selekcjonera. Szczerze mówiąc, bardziej realna wydaje się opcja pierwsza, mimo iż wiemy, że Reca ma wysokie notowania u Jerzego Brzęczka. Znając jednak jego przywiązanie do nazwisk, można zakładać, że nasze boki obrony na turniejowy mecz szczególnie z Hiszpanią to będzie duet Tomasz Kędziora – Bartosz Bereszyński.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze