Najlepszy polski trener za granicą… walczy o utrzymanie w trzeciej lidze niemieckiej!


34-letni Tomasz Kaczmarek spróbuje utrzymać Fortunę Koeln

27 lutego 2019 Najlepszy polski trener za granicą… walczy o utrzymanie w trzeciej lidze niemieckiej!

Powiedzieć, ze polscy trenerzy nie są cenieni za granicą, to jakby nic nie powiedzieć. Tak naprawdę gdybyśmy chcieli odnaleźć ostatnie sukcesy naszych szkoleniowców w europejskich ligach, to musielibyśmy się cofnąć... do lat osiemdziesiątych i sukcesów święconych w Grecji przez Jacka Gmocha i Andrzeja Strejlaua.


Udostępnij na Udostępnij na

To, jak fatalnie wygląda sytuacja na tym polu na obecną chwilę, nie powinno już nikogo dziwić. Oczywiście, w XXI wieku mieliśmy jeszcze sukcesy odnoszone za Oceanem przez Piotra Nowaka, czy też pozytywne wyniki Henryka Kasperczaka z afrykańskimi reprezentacjami. Niemniej te dwa przypadki moglibyśmy w praktyce potraktować jako wyjątki od reguły. Bolesnej reguły, wystarczy tylko wspomnieć, że honoru polskiej myśli szkoleniowej broni trenujący III-ligową Fortunę Koln Tomasz Kaczmarek. Przyjrzyjmy się zatem bliżej postaci obiecującego, 34-letniego trenera.

Od przygotowania fizycznego do taktycznego

Karierę w tej profesji rozpoczął bardzo wcześnie, bo już w wieku 23 lat. Jako piłkarz grał tylko w niższych, regionalnych ligach niemieckich i szybko zakończył przygodę z amatorskim graniem. Pierwszą styczność z piłką od strony szkoleniowej miał w IV-ligowym SC Bonner, gdzie w lipcu 2009 roku został zatrudniony jako trener od przygotowania fizycznego.

Musiał radzić sobie nieźle i najwidoczniej szybo chłonąć wiedzę, bo ledwie półtora roku później awansował na szkoleniowca drużyny U-19. W lipcu 2011 roku, pół roku później został mianowany samodzielnym szkoleniowcem klubu grającego na czwartym szczeblu rozgrywkowym. Nie byłoby w tym nic wielkiego, gdyby nie fakt, że miał wówczas niespełna 27 lat!

Seniorski zespół prowadził do grudnia 2011 roku, tak więc jego przygoda nie potrwała zbyt długo. Być może było to za wcześnie dla nieopierzonego szkoleniowca. Z pewnością jednak nawet tak krótkie prowadzenie drużyny w tym wieku, na tym poziomie zaprocentowało zdobyciem bezcennego doświadczenia.

Pod skrzydłami Bradleya

Kaczmarek nie pozostawał długo na bezrobociu. Ledwie miesiąc po odejściu z niemieckiego klubu dostał niespodziewaną propozycję od słynnego Boba Bradleya, wieloletniego selekcjonera reprezentacji USA. Bradley prowadził wówczas seniorską kadrę Egiptu i zaoferował Polakowi posadę asystenta.

Nie mógł to być przypadek. Tacy ludzie, jak Bradley z pewnością rzetelnie dobierają swoich współpracowników i najwyraźniej Kaczmarek został Amerykaninowi zarekomendowany. Wyniki, jakie osiągali głodni sukcesów „Faraonowie” za jego kadencji nie były jednak zadowalające. Początek był niezły, w meczach sparingowych mogli poszczycić się nawet serią dziesięciu spotkań bez porażek.

Cóż jednak z tego, skoro gdy przyszło do poważnych spotkań, to z czasem pojawiały się coraz większe problemy. Czarę goryczy mogła przelać już haniebna porażka w eliminacjach do Pucharu Narodów Afryki z Afryką Środkową, jednak egipscy działacze cierpliwie postanowili dać szansę ówczesnemu sztabowi szkoleniowemu. Niestety, dotkliwa przegrana w dwumeczu z Ghaną (9:3) o kwalifikację do Mistrzostw Świata w Rosji nie mogła pozostać im obojętna. Bradley został zwolniony w listopadzie 2013 roku, a wraz z nim odejść postanowił jego polski asystent.

Opuszczone gniazdo

Tym razem Kaczmarek musiał nieco dłużej czekać na zatrudnienie w kolejnym klubie. Pomocną dłoń postanowił wyciągnąć do niego nie kto inny, jak sam Bradley, który w styczniu 2014 roku podpisał kontrakt z norweskim Stabaek IF, a niespełna dwa miesiące później postanowił ściągnąć do siebie Polaka. Tym razem ich współpraca trwała jednak krócej, bo ledwie osiem miesięcy, co tym razem spowodowane było ofertą samodzielnego poprowadzenia klubu przez polskiego szkoleniowca.

Można więc powiedzieć, że Kaczmarek odebrał solidną lekcję fachu od doświadczonego Amerykanina i wyfrunął w świat, by pracować na swoje nazwisko w trenerskim światku.  W styczniu 2015 roku podpisał kontrakt z Viktorią Koln, z którą to już w pierwszym sezonie był blisko swojego pierwszego sukcesu, jakim mógł być awans do trzeciej ligi niemieckiej. Ostatecznie zajął z nią trzecie miejsce, z zaledwie trzema punktami straty do jedynego premiowanego awansem klubu.

W drugim sezonie powtórzył ten wynik, tym razem notując jednak dużo większą stratę do lidera. W końcu jednak udało mu się osiągnąć jakiś wymierny sukces. 28 maja 2016 roku zwyciężył w derbowym pojedynku w Mittelrheinpokal (Puchar niższych lig) z Fortuną Koln, na stałe zapisując się w annałach Victorii. Po półtora roku Kaczmarek znowu postanowił zmienić pracodawcę i tym samym trafił do Stuttgarer Kickers, klubu o historii wybijającej się ponad IV-ligowe rozgrywki. W rundzie wiosennej spełnił swoje zadanie i spokojnie utrzymał drużynę, jednak pogarszające się z kolejki na kolejkę wyniki w następnym sezonie spowodowały, że 16 października 2017 roku opuścił zespół.

Rok na bezrobociu i upragniona trzecia liga

Po tych perypetiach Kaczmarek najwyraźniej postanowił odpocząć od futbolu, bowiem przez rok nie trenował w żadnym zespole. Warto było poczekać, gdyż w październiku ubiegłego roku znalazł się nawet w kręgu zainteresowań jednego z ekstraklasowych klubów, konkretnie Zagłębia Sosnowiec. Koniec końców objął klub z ligi wyżej, niż ta w której pracował wcześniej, jednak z dobrze znanego mu miasta – Kolonii.

Zresztą sama Fortuna również nie jest mu obcą drużyną, wszakże tak jak już wyżej wspomniałem, niecałe dwa lata wcześniej pokonał ją w finale Pucharu niższych lig niemieckich. Dlatego taki ruch od początku wydawał się być przemyślany z obu stron. Polak stanął więc przed dużym wyzwaniem, ale też i szansą na rozwinięcie swojej kariery. M.in na ten temat wypowiedz udzielił nam szczególnie lubujący się w niższych ligach niemieckich twitterowicz o nicku Lukas:

Jakie mają w Kolonii oczekiwania względem Kaczmarka? Przede wszystkim ma być kontynuatorem myśli Uwe Koschinata – długoletniego trenera, który postanowił odejść i rozwijać się na wyższym poziomie. Wynika to ze słów dyrektora sportowego Fortuny Michaela Schwetje, który tak mówił po zakontraktowaniu Kaczmarka: „Znaleźliśmy trenera, który optymalnie wpisuje się w nasz profil wymagań. Jest młody i na poprzednich przystankach kariery zdobywał pierwsze doświadczenia jako drobiazgowy szkoleniowiec, pracując niekiedy w trudnych warunkach.. Dla Tomasza jest to pierwszy klub w 3.lidze, ale Koschinat pozostawił tu uporządkowany grunt. Kaczmarek ma dyspozycji ludzi ze sztabu byłego trenera. Jestem jednak pewien, że z czasem wprowadzi swoje pomysły i wspólnie osiągniemy nasze cele.”

Pierwsze spotkania pod jego wodzą pokazały, że wyzwanie może przybrać znacznie większe rozmiary, niż się spodziewał. Porażka 0:7 w debiucie i to na własnym stadionie? To chyba najgorsze wejście do klubu, jakie zaliczył nowy trener, spośród tych, które znam. W drugim spotkaniu było niewiele lepiej, bo aż 0:6 dla ekipy rywali z Unterhaching. O tym również wspomina nasz ekspert:

Myślę, że Tomasz ma kredyt zaufania u szefów Fortuny. Bardziej niecierpliwy właściciel już mógłby go pożegnać, bo wyników nie ma zbyt dobrych. Warto jeszcze dodać, że na tym samym szczeblu w Niemczech pracuje Lukas Kwasniok(Carl Zeiss Jena) – który tak jak Kaczmarek wyjechał do Niemiec jako dziecko.

Trudno to podpiąć pod powiedzenie „złe miłego początki”, chociaż faktycznie wygląda na to, że z meczu na mecz podopieczni Tomasza Kaczmarka graja coraz lepiej. Pierwsze punkty pod jego batutą zdobyli w trzecim spotkaniu, remisując z silnym Wurzburger Kickers. W ósmym meczu z Polakiem u steru jego zespół zdobył komplet punktów, pokonując na wyjeździe 2:0 Preusen Munster, czyli ekipę z ligowej czołówki. W ostatniej kolejce, w pojedynku ze wspomnianym Kwasniokiem górą okazał się być zespół Kaczmarka, który wygrał 1:0 na wyjeździe.

Jak dotychczas Fortuna pod wodzą 34-letniego szkoleniowca zdobyła piętnaście punktów w trzynastu meczach, co nie jest wynikiem robiącym dobre wrażenie. Niemniej należy mieć na względzie, że jest to drużyna od początku typowana do walki o utrzymanie, a jednak wciąż znajduje się ona nad strefą spadkową. Kaczmarek wypełnia więc na razie plan minimum i oby było tak aż do końca sezonu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze