Po kolejce: Tomas Pekhart brakującym elementem Legii


Czeski napastnik szybko przypomniał sobie, jak dobrze grało mu się w Warszawie

14 marca 2023 Po kolejce: Tomas Pekhart brakującym elementem Legii
Zbigniew Harazim / zbyszkofoto.pl

Legia Warszawa w obecnym sezonie PKO Ekstraklasy radzi sobie całkiem dobrze. Warszawiakom brakowało jednak skutecznego napastnika. Transfery przeprowadzane przez Jacka Zielińskiego do końca się nie sprawdzały, dlatego i na te zimowe ruchy kibice patrzyli z lekkim dystansem. Okazuje się, że w końcu dyrektor sportowy legionistów trafił, jak należy. Tomas Pekhart szybko przebił się do pierwszego składu i znowu zaczął strzelać. Czech zaczyna przypominać sobie, jak to się już strzelało gole z „eLką” na piersi.


Udostępnij na Udostępnij na

Przed startem obecnego sezonu było wiadome, że Legii będzie potrzebny nowy napastnik. Nadzieję pokładano w Macieju Rosołku, ale nie można było opierać się tylko wyłącznie na nim. Dlatego do Warszawy trafili jeszcze Blaz Kramer oraz Carlitos. Ewentualną opcją do gry na szpicy był jeszcze Ernest Muci. Niestety żaden z nich nie sprostał oczekiwaniom. Nikt nie cieszył się dużą skutecznością. Dlatego zimą do klubu dołączył Tomas Pekhart.

Kibice mający w pamięci średnio udane transfery Jacka Zielińskiego nie do końca byli przekonani co do słuszności ponownego sprowadzenia Czecha. Ten za to szybko zaczął strzelać gole, zdobywając uznanie pośród fanów Legii. 33-latek przywraca wiarę w to, że legioniści mogą jeszcze powalczyć z Rakowem o mistrzostwo Polski.

Tomas Pekhart ze świetnym wejściem do Legii

Właściwie to Czech ma drugi raz świetne wejście do zespołu Legii Warszawa. Były król strzelców PKO Ekstraklasy szybko sobie przypomniał, jak się strzela gole. Już w drugim spotkaniu ligowym zdobył swoją pierwszą bramkę po powrocie do warszawskiego zespołu. Do tego dołożył asystę w postaci wywalczonego karnego w wygranym mecz z Piastem (1:0), a potem strzelał z Górnikiem Zabrze (1:0) oraz w ostatniej kolejce ze Stalą Mielec (2:0). Do tego Czech dołożył jeszcze trafienie z ćwierćfinału Pucharu Polski.

W tym momencie trudno sobie wyobrazić atak Legii bez czeskiego napastnika. Zwłaszcza patrząc na jego skuteczność, bo już teraz dobił do reszty napastników pod względem liczby goli. Rosołek ma na swoim koncie tylko jednego gola, Kramer żadnego, Carlitos jedno trafienie w lidze, a Muci ma aż trzy bramki na swoim koncie. Dla czeskiego napastnik pojedynek ze Stalą Mielec stał się sentymentalny, bo w nim zdobył swoją 100. bramkę w rozgrywkach klubowych.

A jak kibice patrzyli na transfer Pekharta? Jakie są teraz ich nastroje? Zapytaliśmy o to Kamila Dumałę z portalu Legionisci.com: – Ilu kibiców, tyle opinii. Podobnie było w przypadku powrotu Carlitosa do Legii. Pekhart wzbudzał wiele emocji i oczywiście różnych. Jedni byli zadowoleni z tego transferu i spodziewali się, że będzie grał jak na początku swojej przygody z Legią. Inni natomiast bali się, że Legia znów będzie ograniczona ze zdobywaniem bramek tylko do jednego zawodnika. Wszyscy pamiętają, jak podczas pierwszego podejścia sympatycznego Czecha do Legii ten zespół grał. Głównie skupiał się na dośrodkowaniach w pole karne i szukaniu w nim 33-latka.

Oczywiście wszelkie obawy były uzasadnione. Jednak widać obecnie, że trochę te opinie się zmieniają. Thomas Pekhart jest bardzo ważnym ogniwem klubu z Łazienkowskiej i co najważniejsze, zdobywa bramki, które zapewniają ważne punkty Legii. Czech co 78 minut ma udział przy bramce dla Legii. Z Cracovią uratował remis, z Piastem wywalczył karnego zapewniającego trzy punkty, z Lechią Zielona Góra otworzył wynik meczu, podobnie jak w miniony weekend ze Stalą Mielec, natomiast z Górnikiem Zabrze zapewnił trzy punkty.

Czeski napastnik zanotował naprawdę mocne wejście do Legii. Ponownie zaczyna czarować warszawskich kibiców, którzy zaczynają się coraz bardziej przekonywać do słuszności jego powrotu. Być może to właśnie był jeden z brakujących elementów w ofensywie ekipy ze stolicy kraju.

Brakująca zębatka w warszawskiej maszynie

Po zeszłym sezonie zakończonym brakiem awansu do europejskich pucharów Legię czekała przebudowa. Za sterami klubu stanął nowy trener, który przy dużych zmianach kadrowych miał osiągnąć dobry wynik w PKO Ekstraklasie. Jak patrzymy na ten moment, to zadanie się udaje wykonać. Choć trzeba przyznać, że nie wszystko pracowało jak trzeba w nowej warszawskiej maszynie. Najważniejszym trybikiem jest Josue, który decyduje o ofensywie legionistów. Portugalczyk jest najlepszym strzelcem zespołu z siedmioma gola, a do tego dołożył jeszcze sześć asyst. Konieczne było pozyskanie jeszcze kogoś robiącego różnicę w ofensywie.

I tutaj dyrektor sportowy próbował wielu opcji transferowych, ale większość niestety to klapa. Z piłkarzy ofensywnych Makana Baku nie spełnia oczekiwań, a Robert Pich jako dżoker jest przyzwoity, ale to nie jest zawodnik do pierwszego składu. Z typowych „dziewiątek” Blaz Kramer miał być nowym snajperem Legii, ale na razie częściej jest w gabinetach lekarzy niż na murawie. Carlitos to nie ten sam napastnik, który błyszczał dawniej na ekstraklasowych boiskach. Maciej Rosołek to nie jest jeszcze napastnik na miarę warszawskiego klubu, choć można na niego liczyć bardziej jako zadaniowca niż kogoś do wykańczania akcji.

Aby odciążyć kapitana, konieczne były zimowe zakupy. I tutaj pojawił się Tomas Pekhart, który chętnie wrócił do Legii. Po wcześniejszej przygodzie z warszawskim klubem trafił do Turcji. Grał w Gaziantepsporze do końca listopada ubiegłego roku, po czym rozwiązał umowę z tureckim klubem. W Süper Lig nie grzeszył skutecznością, więc przez dwa miesiące szukał swojego nowego miejsca na ziemi. Wychodzi na to, że znowu Warszawa może być dla niego ziemią obiecaną.

Jak można oceniać wejście czeskiego napastnika do PKO Ekstraklasy? Poprosiliśmy o opinię Krzysztofa Dąbrowskiego, redaktora Watch Ekstraklasa: – Wejście Tomasa Pekharta do Legii naprawdę wygląda imponująco. Zwłaszcza że już w meczu z Cracovią uratował warszawiaków przed stratą punktów, a wystarczyły mu na to niespełna dwa kwadranse. Co prawda te bramki nie są jakiejś specjalnej urody, tutaj nie ma się co oszukiwać, ale przynoszą zamierzony efekt. Czech co prawda jest nieco jednowymiarowy, ale w polu karnym po mistrzowsku potrafi urwać się obrońcy, aby następnie umieścić piłkę w bramce za pomocą strzału głową.

Patrząc na statystykę goli na mecz obecnych zawodników PKO Ekstraklasy, trzeba zauważyć, że Pekhart (0,534) ustępuje tylko Ishakowi, który jest liderem z wynikiem 0,548. Czy Legii brakowało skutecznego snajpera? Blaz Kramer więcej czasu spędza w gabinetach lekarzy niż na boisku. Maciej Rosołek z Ernestem Mucim nie imponowali formą. Ściągnięcie napastnika w zimowym oknie transferowym było obowiązkiem. Szczerze mówiąc, zupełnie nie spodziewałem się, że były król strzelców PKO Ekstraklasy wróci na Łazienkowską i znów zacznie strzelać na zawołanie.

Tomas Pekhart nową nadzieją na mistrzostwo Legii?

Powrót Czecha może dać Legii dodatkowy impuls. Warszawiacy mają już raczej bezpieczną przewagę nad ekipami znajdującymi się niżej w tabeli PKO Ekstraklasy, ale do liderującego Rakowa tracą dziewięć punktów. Jest to dość bezpieczna przewaga lidera, który może sobie pozwolić na drobne potknięcia. Jednak legioniści muszą patrzeć przede wszystkim na siebie. Jeżeli mają dogonić „Medaliki”, to przede wszystkim sami muszą wygrywać w każdym kolejnym spotkaniu. Dojście Pekharta pozwala warszawskiemu zespołowi na nowe opcje w ofensywie.

Przypomnijmy, Tomas Pekhart odchodził z Legii jako były król strzelców PKO Ekstraklasy po sezonie 2020/2021. Wtedy to ostatni raz warszawiacy sięgali po tytuł mistrzowski, a czeski napastnik z 22 golami na koncie był najlepszym strzelcem ligi. Później latem 2021 roku do Warszawy sprowadzono Mahira Emreliego, który był pierwszym wyborem na pozycję numer 9. Czech stał się rezerwowym, który tamten słaby sezon dla legionistów zakończył z dziewięcioma golami. Miał on podpisany kontrakt do czerwca 2022 roku, więc po jego wygaśnięciu 33-latek odszedł za darmo do Turcji.

Na szczęścia dla Legii, powrót czeskiego napastnika do PKO Ekstraklasy wychodzi na dobre obu stronom. Aktualnie Pekhart jest w bardzo dobrej formie, a niedługo jeszcze zostanie zweryfikowany na tle rywali ze ścisłej ligowej czołówki. W tej chwili wszyscy cieszą się z powrotu 33-latka na Łazienkowską. Pytanie, czy teraz z nim na szpicy Legia ma jeszcze szanse na dogonienie lidera. – Kwestia pogoni za Rakowem to nieco skomplikowana rzecz. Samym napastnikiem, który będzie strzelał bramkę za bramką, Legia może nie dogonić zespołu Marka Papszuna.

Nie wystarczy dobrze dogrywać piłkę na głowę Czecha. Owszem, robi to znakomicie, ale bardziej skupiłbym się jednak na grze obronnej, gdyż Legia w pewnych fragmentach meczu sama prosi się o stratę bramki. Rywale to wykorzystują, a Pekhart musi później ratować sytuację. Bardzo ważne będzie spotkanie przy Łazienkowskiej 1 kwietnia, kiedy to Raków przyjedzie do niezdobytej na dzień dzisiejszy twierdzy. Moim zdaniem to wtedy rozstrzygnie się kwestia mistrzostwa Polski. Jeśli Raków wygra, nawet kosmiczny wynik Pekharta nie pomoże w zdobyciu mistrzostwa Polski – odpowiada Dąbrowski.

Tymczasowe rozwiązanie czy opcja na dłużej?

Bez wątpienia w tym momencie Thomas Pekhart jest potrzebny Legii Warszawa. Czech odblokowuje opcje ofensywne wicelidera PKO Ekstraklasy. Już kiedyś Czech się sprawdził, kiedy sezon kończył z nagrodą najlepszego strzelca ligi. Wtedy był ważnym ogniwem drużyny sięgającej po mistrzostwo Polski. Dawniej dostrzegano słabości czeskiego napastnika, który miał być niewystarczającą opcją na podbój europejskich pucharów. Wtedy poszukano nowego snajpera, który posadził 33-latka na ławce rezerwowych. Jacek Zieliński przed sezonem szukał opcji do ataku, a głównym żądłem miał być Blaz Kramar. Słoweniec cały czas ma problemy ze zdrowiem, ale co będzie, jak w końcu będzie sprawny na 100%?

Wiemy dobrze o tym, że Legia Warszawa jest ambitnym klubem. Dla niej nie liczy się tylko dobry wynik na krajowym podwórku, lecz także awans do fazy grupowej europejskich pucharów. W tym momencie Pekhart może być tylko łatką na szybkie rozwiązanie problemu z napastnikiem. Latem być może Jacek Zieliński poszuka kogoś lepszego do ataku warszawiaków, o ile dalej nie będzie nic z Kramera. – Uważam, że to jedynie chwilowe łatanie Pekhartem problemu z napastnikiem w Legii, szczególnie z bramkostrzelnym napastnikiem. Legia przed sezonem ściągnęła Blaza Kramera, który niestety na ten moment – chociażby w 1% – nie spełnił oczekiwań. Jednak w jego przypadku należy pamiętać, że głównie przebywa w gabinetach lekarskich, a nie na boisku.

Pozostali napastnicy, jak Maciej Rosołek, Carlitos i Ernest Muci, nie są to zawodnicy bramkostrzelni. Wystarczy wspomnieć, że cała czwórka w PKO Ekstraklasie zdobyła łącznie pięć bramek, a Albańczyk Muci zdobył trzy z nich. Thomas już ma na swoim koncie tyle samo trafień co Ernest. Wydaje mi się, że w lecie nastąpi mała rewolucja w klubie z Warszawy, ale niekoniecznie może ona dotknąć napastników. Dlatego jeszcze na następny sezon Pekhart może być główną siłą napędową. A raczej głównym egzekutorem w Legii, który pewnie zdobędzie kilka ważnych bramek. Należy pamiętać, że Czech ma już jednak swoje lata, bo już liczy 33 wiosny. Możliwe, że trochę odciąży go od lata Marc Gual, na którego Legia poluje od jakiegoś czasu – dodaje Dumała.

Tomas Pekhart na pewno dobrze czuje się w Warszawie, ale z racji jego wieku niekoniecznie będzie długo kluczowym snajperem Legii. Pamiętajmy o tym, że ekipa ze stolicy poniosła koszty braku gry w europejskich pucharach. Tam teraz ogląda się uważniej pieniądze i jak mówił nasz ekspert, Czech może jeszcze być dobrym rozwiązaniem na kolejny sezon. Niewykluczone, że w nim zyska kogoś godnego rywalizacji. Na razie trzeba się cieszyć z powrotu 33-latka do PKO Ekstraklasy, bo tego brakowało legionistom. Snajpera, który wzbudzałby podziw na trybunach i strach wśród obrońców. A jeżeli marzy się jeszcze o mistrzostwie Polski, to trzeba mieć kim straszyć rywali.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze