Gracze Śląska na pewno nie tak wyobrażali sobie mecz na szczycie 19. kolejki T-Mobile Ekstraklasy. Legia zdobyła bramkę w 35. sekundzie meczu, do przerwy prowadziła 3:0 i grała w przewadze jednego zawodnika. Po przerwie goście dołożyli jedno trafienie i mecz zakończył się wynikiem 4:0 dla warszawian.
Śląsk Wrocław mistrzowskie aspiracje musiał zrewidować bardzo szybko, bo Legia niespodziewanie objęła prowadzenie już w 1. minucie spotkania. O ile nikogo nie zdziwiłoby samo prowadzenie, o tyle bramka Janusza Gola z 35. sekundy meczu już na pewno. Legionista wykorzystał koszmarny błąd Dariusza Pietrasiaka i bez problemów pokonał Kelemena. Ten mecz dla Śląska nie układał się najlepiej, po kwadransie goście prowadzili już bowiem 2:0, dla odmiany po golu… Gola. Pomocnik stołecznego zespołu wykorzystał bierną postawę bloku defensywnego gospodarzy przy dwóch dobrych interwencjach golkipera.
Pomimo dwubramkowego prowadzenia trzeba przyznać, że to ekipa Oresta Lenczyka prowadziła grę, częściej przebywając na połowie rywala. Gospodarze próbowali ambitnego, ofensywnego futbolu, próbując rozerwać szczelną obronę Legii skrzydłami, jednak warszawianie nadal dominowali w strefie obronnej, licząc na kontrataki. Na wyróżnienie w zespole Śląska na pewno zasługiwał w pierwszych 30 minutach Waldemar Sobota, który jako najbardziej wysunięty zawodnik dwoił się i troił, próbując zagrozić bramce Kuciaka.
Znakomitą okazję dla gospodarzy miał Cetnarski na kwadrans przed zakończeniem pierwszej części gry, gdy po wymianie piłki z Celebanem wbiegł w pole karne, ale obrońcy Legii w ostatniej chwili zablokowali jego strzał. Legioniści po tej akcji ruszyli z kontrą, a w akcji ofensywnej faulowany był Kucharczyk, a winowajca – Pietrasiak – obejrzał czerwoną kartkę. Decyzja była kuriozalna, bo chwilę wcześniej Ljuboja za groźne wejście na Celebanie nie zobaczył nawet żółtego kartonika. Rzut wolny, precyzyjnym strzałem w okienko, zamienił na gola Ljuboja. Lider przegrywał już 0:3, popełniając katastrofalne gafy w defensywie. Sekundy później jeszcze raz groźnie było pod bramką Kelemena, który mierzył się sam na sam z Wolskim, jednak tym razem górą był Słowak.
Wrocławianie po wyjściu z szatni nie zamierzali składać broni, co pokazała już pierwsza akcja, którą zainicjował Sebastian Mila. Kapitan Śląska ruszył lewą flanką, wbiegł w pole karne, po czym posłał płaskie podanie wzdłuż linii bramkowej, jednak zamykający akcję partnerzy nie zdołali dojść do piłki. Gospodarze starali się nadal grać ofensywnie, a przykładem może być akcja z 56. minuty, gdy Kaźmierczak posłał futbolówkę z głębi pola wprost do Soboty. Dynamiczny skrzydłowy Śląska wbiegł w pole karne, opanował piłkę, ale obrońcy zażegnali zagrożenie w końcowej fazie akcji.
Po kwadransie przebudzenia zawodnicy lidera T-Mobile Ekstraklasy powoli zaczęli opadać z sił, co Legii było wyjątkowo na rękę. Kolejne akcje coraz rzadziej dochodziły do bramki Kuciaka, z kolei warszawianie z ogromną swobodą przedostawali się do strefy Kelemena, wymieniając przy tym kilka podań. Co ciekawe, pomimo patowej sytuacji swoich ulubieńców kibice zebrani na Stadionie Miejskim żywiołowo dopingowali swój zespół, nie tracąc dobrych humorów. Uśpiony, zmęczony i zdruzgotany zespół wicemistrza Polski po raz czwarty uznał wyższość Legii w tym meczu w 69. minucie, gdy swojego gola zdobył Inaki Astiz. Obrońca pokonał Kelemena strzałem głową, po dobrym dośrodkowaniu z rzutu rożnego.
Legia w ostatnich 15 minutach nie forsowała tempa, próbując zaskoczyć rywala co najwyżej ze stałych fragmentów. Tym sposobem zza pola karnego w 77. minucie szczęścia ponownie szukał Ljuboja, który posłał piłkę ponad ustawionym murem i o mały włos nie wsadził futbolówki za kołnierz Kelemena. Na dziesięć minut przed końcem kibice zaczęli opuszczać obiekt przy alei Śląskiej, przy czym za bramką wrocławian nadal trwała feta, pomimo wyniku 0:4. Taki rezultat utrzymał się do końca spotkania, a walka o mistrzostwo Polski nabiera rumieńców.
Brawo Legia
4"0 Legia
Legia na mistrza
Faulowany przez Pietrasiaka był Ljuboja, a nie
Kucharczyk. Obrońca Śląska wyleciał z boiska, a
Serb sam zamienił wolnego na bramkę.
Ha ha nie lubie legi i polskich szmaciaży
LEGIA POKAZAŁA KLASĘ ŚLĄSK BEZ SZANS HAHA
Proszę was, żebyście zmienili ten błąd w
tekście! Faulowanym przez Pietrasiaka był Ljuboja,
a nie Kucharczyk!
Dziękujemy za przegrany mecz panie pietrasiaku.
Jestem ciekaw czy ten człowiek przed meczem paru
browarów nie wypił bo jego gra wygladała jakby
był pijany