Napastnik Juventusu Turyn, Carlos Tevez, przyznał, że nie spodziewa się powołania na mistrzostwa świata w Brazylii. Dodał, że mimo dobrych relacji z kolegami z reprezentacji nie zamierza oglądać turnieju w telewizji.
Od kiedy selekcjonerem „Los Albicelestes” został Alejandro Sabella, to znaczy od sierpnia 2011 roku, Tevez nie nałożył na plecy koszulki reprezentacji narodowej. W obecnych rozgrywkach były snajper West Hamu United oraz dwóch klubów z Manchesteru zdobył jedenaście bramek w barwach Juventusu Turyn, co stawia go na drugim miejscu klasyfikacji strzelców ligi ze stratą trzech goli do Giuseppe Rossiego. Tevez nie spodziewa się jednak powołania. – Jeśli Sabella mnie nie powoła, nie zadzwonię do niego spytać, dlaczego tak się stało. Nie trzeba go prosić o to, by wysłał mi powołanie… Powinniśmy pozwolić mu pracować w spokoju, bo niepowoływanie mnie jest dla niego szalenie trudne. Wiem, że fani reprezentacji wywierają na niego naciski w tej sprawie.
Jako powody, dla których selekcjoner Argentyny pomija napastnika, wymienia się niedopasowanie do taktyki zespołu i możliwy destrukcyjny wpływ na atmosferę w szatni w sytuacji, w której Carlos byłby skazany na rolę rezerwowego. Sam zainteresowany mówi jednak, że jego relacje z kolegami z szatni są bardzo dobre. – Nie mam problemów z grupą, a z Messim dogaduję się świetnie. Mundial nie spędza mi snu z powiek. Jednak nie zamierzam go oglądać w telewizji. To by nie było dla mnie dobre – dodaje, sugerując, że oglądanie kadry bez swojego udziału byłoby dla niego bolesnym doświadczeniem.