Napastnik Manchesteru City, Carlos Tevez, pozostaje podłamany po nieudanych dla reprezentacji Argentyny mistrzostwach świata. 26-latek powiedział, że jeśli nie wróci mu ochota do gry, zakończy karierę.
Wątpliwe jest, aby Argentyńczyk poczynił tak radykalne kroki. Nie zmienia to jednak faktu, że „Albicelestes” w meczu z Niemcami (0:4) ponieśli klęskę. Tevez mocno przeżywa afrykańskie niepowodzenia.
– To najtrudniejsze z doświadczeń, jakiego doznałem w futbolu. A powiedzenie teraz mojej rodzinie, że kończę z futbolem, wcale nie jest łatwe. Mam coraz mniej chęci kontynuowania kariery w Europie. Pozostanę tu dwa, trzy lata, a potem wracam do domu. To trudna decyzja, ale jeżeli futbol nie przynosi zadowolenia jak dawniej, niełatwo nadal grać. Bardzo trudno jest też wyrzucić z głowy myśli o tej przegranej 0:4. Byłem przekonany, że wygramy. Marzyłem o Pucharze Świata, o powrocie z tym trofeum do Argentyny, a klęska z Niemcami naprawdę mnie zabolała – powiedział gracz w argentyńskiej telewizji TyC Sports.
Po mundialu w RPA schedę po Diego Maradonie przejął Sergio Batista. Kadra pod jego wodzą rozegrała mecz z Irlandią (1:0). Tevez w tym meczu nie zagrał.
Aby zostać mistrzem świata trzeba mieć normalnego
trenera. Ikonę to można mieć co najwyżej na
pulpicie, na pewno nie jako selekcjonera, który
dzięki braku środkowych pomocników przegrał mecz
z Niemcami już na starcie. Miał kogo zabrać ze
środka pola, a gra wyglądała tak, jakby funkcję
ŚP miał sprawować Leo Messi, co zresztą robił z
marnym skutkiem.