Tak dalej obrona reprezentacji Polski wyglądać nie może


Nasza defensywa dalej nie stanowi monolitu i na Euro 2024 to widzieliśmy

26 czerwca 2024 Tak dalej obrona reprezentacji Polski wyglądać nie może
Mateusz Porzucek / PressFocus

Wiemy, że się powtarzamy, i wierzcie nam, dla nas też to robi się nudne. Co jednak poradzimy na to, że obrona reprezentacji Polski jak była dziurawa, tak dalej jest. Spośród wielu pozytywów, jakie możemy wyciągnąć po przygodzie w Niemczech, ta nieszczęsna defensywa ciągle pozostaje olbrzymią słabością, która kosztuje nas cenne punkty, a nawet zwycięstwa. Tak dalej naprawdę być nie może. Przed nami i Liga Narodów, i eliminacje do mundialu, dlatego czas w końcu naprawić przeciekające tyły.


Udostępnij na Udostępnij na

Zakończyliśmy właśnie Euro 2024. Pomimo szybkiego odpadnięcia dostrzegamy sporo pozytywów oraz widzimy światełko w tunelu dla tej kadry. Kadry, która jeszcze rok temu urządzała się, cytując Stefana Kisielewskiego, w dupie. Teraz wydaje się, iż „Biało-czerwoni” spakowali stamtąd meble i się wyprowadzili, niemniej do tej beczki miodu dorzucimy łyżeczkę dziegciu. Jest nią obrona reprezentacji Polski, która na tym turnieju była prawdziwą piętą achillesową. Niech Was nie zmyli strata tylko(?) sześciu goli, bo w praktycznie każdym meczu tych bramek mogło być więcej. Na szczęście dla nas i defensorów polska firma bramkarska ciągle ma się dobrze.

Potrafiliśmy pochwalić, ale co z tego, skoro i tak robią banalne błędy

To nie było tak, że cały blok obronny grał źle. Przecież potrafiliśmy pochwalić Bartosza Salomona po meczu z Holandią. Jan Bednarek całościowo zaskoczył chyba wszystkich i na Euro zaprezentował się więcej niż solidnie. To samo Jakub Kiwior, który poza jednym feralnym meczem naprawdę mógł się podobać.

Jasne, w każdym z meczów możemy wyciągnąć krytyczne minuty, w których wyraźnie mieliśmy problemy. Przeciwnicy potrafili wrzucić naszych stoperów i wahadłowych na karuzelę albo rozmontować naszą obronę wielopodaniową akcją z elementem przyspieszenia.

Jednak najbardziej nas bolał fakt, że w każdym z tych trzech meczów możemy wyraźnie przypisać winę za gola danemu obrońcy. W każdym z tych meczów któryś ze stoperów musiał mieć na kilkanaście sekund odcięcie dopływu prądu do mózgu, skutkujące tragedią w obronie.

W każdym z meczów ktoś musiał coś zepsuć

Zacznijmy od gola Holandii na 2:1. Niestety Bartosz Salamon stracił z widzenia Wouta Weghorsta, który w krytycznym momencie przechylił szalę zwycięstwa na stronę „Oranje”. A przecież pisaliśmy po tamtym meczu, że Bartosz Salamon naprawdę nie grał złego spotkania. Uprzedzał Holendrów w ataku, skutecznie czyścił w polu karnym.

W meczu z Austrią gol na 1:0 to kiepskie krycie na radar w wykonaniu Pawła Dawidowicza, który zgubił Gernota Traunera. Niestety i przy bramce na 3:1 Jan Bednarek nie zachował się najlepiej. Przy wysoko ustawionej obronie zbyt łatwo dał się wyminąć Marcelowi Sabitzerowi, przez co faulem musiał ratować się Wojciech Szczęsny, a w konsekwencji rywale otrzymali rzut karny. Janek też notował udane interwencje na turnieju, nie pękał, blokował strzały. Jeden głupi błąd i ocena całości musi być niestety inna.

Już wydawało się, że nasza skała obrony, na którą ma wyrastać Jakub Kiwior, uniknie podobnej oceny. Niestety w meczu z Francją postanowił dostosować się poziomem do kolegów z poprzednich spotkań. Przeciwko „Trójkolorowym” był najsłabszym obrońcą, popełniał dużo prostych błędów, notował straty. Natomiast w 56. minucie postanowił zwieńczyć swój koszmarny występ, bezmyślnie faulując Ousmane’a Dembele, czym sprokurował „jedenastkę”.

Jak widzimy, w żadnym meczu nie było takiej sytuacji, w której o CAŁEJ obronie powiedzielibyśmy: dobry występ, pewny i solidny. Nie bez powodu czyste konto w reprezentacji Polski to prawdziwe święto.

Na nic ładniejszy styl, na nic Urbański, Zieliński, jeśli obrona reprezentacji Polski będzie wyglądać jak dotąd

Po tym turnieju widzimy, że kadra pod wodzą obecnego selekcjonera naprawdę może pójść do przodu. Jednak jeżeli chcemy osiągnąć jakieś sukcesy w postaci wyjścia z grupy na dużym turnieju, to ta obrona musi ulec poprawie. Powtarzamy to już po raz enty, ale niestety świetna współpraca Modera, Zielińskiego, Urbańskiego i Sebastiana Szymańskiego może okazać się niewystarczająca, jeśli któryś ze stoperów postanowi odwalić jakąś kichę skutkującą utratą gola.

We wrześniu rozpoczynamy Ligę Narodów, gramy w niej z Portugalią, Szkocją oraz Chorwacją. Teraz wyobraźcie sobie, że w każdym z tych meczów ktoś odstawi jakiś numer. Na przykład Jakub Kiwior machnie się przy wybiciu, do piłki dopadnie Raphael Leao, który skorzysta z prezentu i strzeli gola.

Albo na Pawła Dawidowicza wkurzymy się podczas w meczu z Chorwacją, gdy nie dość, że nie będzie ogarniał wydarzeń boiskowych w obronie, to jeszcze sprokuruje karnego po faulu na Kramariciu. A taki Jan Bednarek postanowi być elektryczny i poda do Che Adamsa, który rozpocznie akcję bramkową dla Szkotów.

Co z tego, że taki Kacper Urbański super poklepie w duecie z Kubą Moderem i zagrożą bramce rywala, jeśli tyły będą niweczyć ich trud wykonany z przodu. Bez dobrej obrony ciekawszy pomysł z przodu na nic się zda.

Kto będzie w tej docelowej trójce stoperów

Słabość obrony to też poniekąd efekt tego, że praktycznie żaden ze stoperów nie potrafi zaprezentować przez dłuższy czas równej formy. Na pozycji środkowego obrońcy testowaliśmy już Bochniewicza, Pedę, Salamona, Walukiewicza. Obrońcy muszą mieć czas na poznanie się ze sobą i wypracowanie pewnych automatyzmów, które pozwolą na odpowiedzialną grę jako jedność. Ciągłe zmiany nie pomogą w stabilizacji.

Tyle że jak widzimy, jest to trudne, skoro nie ma pewnej trójki będącej w stabilnej formie. A byłoby naprawdę miło, gdyby cała obrona potrafiła rozegrać równe spotkanie, a nie, że robi to tylko 2/3 obrony, a czasami tylko 1/3. Dobry występ defensywy opiera się na współpracy jako całości, a nie naprawianiu strat wyrządzonych przez jednego nieodpowiedzialnego w danym spotkaniu stopera przez resztę.

Czas, by obrona reprezentacji Polski zaczęła stanowić monolit

Michał Probierz przed meczem z Francją mówił, że rozpoczynamy nowy cykl i szykujemy się na Ligę Narodów. Życzymy mu z całego serca powodzenia tego planu, ale już na dzień dzisiejszy boimy się, że może on okazać się zbędny, jeśli tyły nie poprawią swojej postawy jako całość. Byłoby pięknie, gdyby obrona reprezentacji Polski stała się monolitem, jakim była choćby za Adama Nawałki. Może czas spróbować wrócić do tamtych czasów i znaleźć pomysł na tę formację.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze