Szymon Grabowski, czyli trener od zadań specjalnych. Jak Resovia i Lechia nie doceniły młodego szkoleniowca?


Resovia, Stomil, Lechia Gdańsk. Szymon Grabowski znów zasmakował niekompetencji prezesów polskich klubów

30 listopada 2024 Szymon Grabowski, czyli trener od zadań specjalnych. Jak Resovia i Lechia nie doceniły młodego szkoleniowca?
Lukasz Sobala / PressFocus

Szymon Grabowski nie ma łatwej kariery trenerskiej. W swoim CV może zapisać Resovię Rzeszów, Podhale Nowy Targ i Lechię Gdańsk. Każda z misji szkoleniowca wymagała od niego supermocy. Żaden z tych klubów nie zapewnił optymalnych warunków do budowy zespołu i wdrażania swojej wizji. Co więcej, Grabowski z reguły stawał się kozłem ofiarnym błędów, za które trudno przypisać mu odpowiedzialność.


Udostępnij na Udostępnij na

W sobotę 23 listopada 2024 roku, po przegranej Lechii Gdańsk z Pogonią Szczecin 0:3, dotychczasowy szkoleniowiec pierwszego zespołu Szymon Grabowski został zawieszony w pełnieniu obowiązków trenera. Decyzja została przekazana podczas spotkania z Zarządem Klubu.

Informacje o dalszym krokach przekazane zostaną w następnym tygodniu.

4 dni później:

Klub rozwiązał umowę z trenerem Szymonem Grabowskim, który od ostatniego meczu z Pogonią Szczecin był odsunięty od pełnienia obowiązków trenera pierwszej drużyny.

Szymon Grabowski objął Lechię Gdańsk latem 2023 roku. Po przejęciu Lechii przez MADA GLOBAL FUND nowy zarząd nie zmienił trenera i obdarzył Szymona Grabowskiego pełnym zaufaniem.
Pod wodzą Szymona Grabowskiego oraz sztabu szkoleniowego i technicznego Lechia wywalczyła awans do Ekstraklasy po zajęciu pierwszego miejsca w tabeli 1. Ligi.
Niestety, w bieżącym sezonie Lechia wygrała tylko dwa spotkania i po 16. kolejkach nasz zespół zajmuje przedostatnie miejsce w ligowej tabeli, co nie odpowiada ambicjom Klubu i Kibiców.

Szymon Grabowski ofiarą kuriozalnych oświadczeń

Nie wiemy, po co ta szopka. Trener Grabowski zostaje zawieszony po wysokiej porażce z Pogonią Szczecin. Zarząd Lechii Gdańsk stanął w rozkroku między zwolnieniem trenera a pozostawieniem go na swojej funkcji. Co gorsza, postanowił to oznajmić swoim kibicom. Po co? Nie mamy pojęcia.

Bo celem na pewno nie było wsłuchanie się w głos kibiców. Ci stanęli w obronie trenera Szymona Grabowskiego, wyraźnie kierując swoje niezadowolenie w stronę nieustannie kompromitujących się władz klubu. Jedną z takich kompromitacji było oświadczenie ze „słowami wsparcia” dla szkoleniowca:

Zarząd Lechii Gdańsk jest oczywiście bardzo zaniepokojony dramatyczną serią przegranych meczów, w wyniku których nasza drużyna znajduje się obecnie na pozycji spadkowej, a także faktem, że zostaliśmy wyeliminowani z rozgrywek Pucharu Polski przez klub z trzeciego poziomu rozgrywek.

Co więcej, nasz zarząd nie rozumiał niektórych złych decyzji trenerskich podejmowanych przez trenera Szymona Grabowskiego w pierwszych 10 meczach sezonu, a nawet czasami braku opieki trenerskiej jako takiej.”

Niemniej jednak, po wysłuchaniu argumentów naszego dyrektora technicznego Kevina Blackwella i zgodnie z jego rekomendacją, nasz zarząd podjął decyzję, aby nadal wierzyć w zdolność Szymona Grabowskiego i jego sztabu do poprowadzenia „Biało-Zielonych” z powrotem do sukcesu.

Czujemy presję z zewnątrz, aby zwolnić naszego trenera, tak jak zrobiłyby to inne kluby piłkarskie. Mamy jednak silne wartości moralne i szanujemy zaangażowanie oraz pracę naszego sztabu szkoleniowego. Szymon nauczył się już wiele w poprzednim sezonie i oczywiście potrzebuje więcej czasu, aby udowodnić, że może być trenerem Ekstraklasy. Mam nadzieję, że wyniki wrócą bardzo szybko, a nasza cierpliwość i silna wiara zostaną nagrodzone w najbliższej przyszłości.

Arcydzieło grafomanii. Mistrzostwo hipokryzji. Złoty medal za zarząd, który najbardziej oszukuje swoich kibiców. Coś niesamowitego.

Oświadczenie zostało opublikowane 9 października, zatem ponad miesiąc później wsparcie dla trenera Szymona Grabowskiego zostało wyczerpane.

Dotyczyło ono „serii porażek” – opublikowano je po jednej porażce ze Stalą Mielec. Wcześniej Lechia Gdańsk zremisowała z Widzewem Łódź, przegrała z Jagiellonią Białystok, pokonywała Radomiak Radom i Górnik Zabrze. Żadne oświadczenie ze „wsparciem” nie było wówczas potrzebne.

Presja z zewnątrz to również chochoł przepotężny. Kibice Lechii Gdańsk podkreślali, że stoją murem za trenerem Szymonem Grabowskim. Komentarze pod postami klubu w mediach społecznościowych mówiły jasno – nie chcemy zmian na ławce.

Serio, wolicie Kevina Blackwella od Szymona Grabowskiego?

Co więcej, klub przyznał się do chęci pozbycia się Szymona Grabowskiego. Zbawicielem młodego szkoleniowca miał być Kevin Blackwell. Obecnie tymczasowy trener Lechii Gdańsk. Do czasu, gdy sternikiem był Szymon Grabowski, Blackwell był dyrektorem technicznym. Pracował m.in. w Leeds United, Luton Town czy Sheffield United. W Anglii jednak za długo nie zagościł. Blackwell swoją karierę trenerską kontynuował w Tajlandii. Stamtąd został wyciągnięty przez Lechię Gdańsk.

Miewał sukcesy, ale dwie dekady temu. Dwa finały baraży do Premier League, oba przegrane. W Tajlandii finał krajowego pucharu – także porażka. Być może w Blackwellu zaczęła pojawiać się desperacja. Być może nie nadąża za rozwojem piłki nożnej i podobnie jak wielu szkoleniowców starszej daty zatrzymał się 20 lat temu i wciąż ponad mądrą pracę stawia ciężką pracę. Z szatni Lechii Gdańsk dochodziły niepokojące pogłoski, Blackwell miał krzyczeć na swoich piłkarzy, prowadzić treningi w sposób agresywny. Po skandalicznym zwolnieniu Szymona Grabowskiego Dominik Piła sprzeciwił się wizji Paolo Urfera i Kevina Blackwella. Dwóch kolegów, którzy z Lechii Gdańsk powoli robi własny folwark. Jak na razie ich projekt obiera kurs na ponowny spadek z PKO BP Ekstraklasy.

– Nigdy nie jest przyjemne, kiedy dochodzi do zwolnienia trenera. Szczególnie jeśli mówimy o trenerze, z którym wszyscy byliśmy związani i mieliśmy dobre relacje szpileczkę wbija prawy obrońca „Biało-zielonych”.

Grabowskiemu trudno się dziwić. W Lechii Gdańsk zrobił dużo. Na start otrzymał bardzo wąską kadrę, która pod koniec sezonu stała się maszyną do wygrywania. Tak szybki powrót „Biało-zielonych” do PKO BP Ekstraklasy wcale nie był taki pewny. I wydaje się, że zaskoczył zarząd, który pierwszoligową ekipę wzmocnił Rifetem Kapiciem i Szymonem Weirauchem. Wypożyczono Sergiya Buletese, niegdyś uważanego za wielki talent, oraz Antona Tsarenkę. Do zespołu dołączyli także Karl Wendt, Tomasz Wojtowicz, Bujar Pllana oraz Michał Głogowski. Jedynie pierwsza dwójka gra solidnie. Bujar Pllana, środkowy obrońca, nie radzi sobie z odpowiedzialnością, która na nim ciąży.

Lechii Gdańsk brakowało lidera

Lechia Gdańsk ma bardzo młody skład. Z pewnością są to piłkarze, którzy mają szansę zrobić niezłą karierę. Dostali jednak misję stanowienia o sile ekstraklasowej drużyny. Ciężar odpowiedzialności ich zmiażdżył.

Taki Radomiak Radom nie ma najlepszej kadry, ale jest w niej Leonardo Rocha, który wygrał swojej drużynie niejeden mecz w pojedynkę. Teraz obniżył nieco loty, ale wciąż w głównej mierze to dzięki niemu Radomiak nie spadł jeszcze do strefy spadkowej. Lechia Gdańsk potrzebuje zdecydowanie kogoś podobnego. Piłkarza dużo lepszego od reszty kadry, który – gdy będzie taka potrzeba – zamieni słabeusza w solidny zespół jedynie swoją obecnością.

Rifet Kapić to niezły piłkarz, zapewne w części ekstraklasowych ekip znalazłby się w pierwszej jedenastce, ale brakuje mu umiejętności na lidera. Jeżeli zarząd pokładał największe nadzieje właśnie w nim – cóż, zdecydowanie nie wyszło.

Niemniej za czasów Szymona Grabowskiego ekipa pracowała. Była chęć wygrywania. Lechia Gdańsk była najlepszą wersją siebie. Grabowski mógł sobie zarzucić tak naprawdę tylko jedno – jego Lechia nie potrafiła wytrzymywać do końca. Lechia prowadziła z  Piastem Gliwice, Stalą Mielec, Widzewem Łódź, Rakowem Częstochowa, Zagłębiem Lubin i Śląskiem Wrocław. Lechia Gdańsk potrafiła także postraszyć Cracovię, naprawdę nie było daleko od wyciągnięcia punktów z konfrontacji przeciwko odkryciu tej rundy. Były trener Lechii nie dostał wystarczająco czasu, by móc nauczyć swoich piłkarzy utrzymywania wyniku.

Bo przecież taka Warta Poznań za czasów ekstraklasowych również nie miała wybitnej kadry, ale w wielu meczach, podobnie jak Lechia, to ona otwierała wynik spotkania. Dawid Szulczek potrafił zarządzać grą Warty Poznań tak, że to 1:0 utrzymywało się do końca meczu. Szymon Grabowski miał z tym problem, ale nie sądzę, by antidotum na to znaleźli Kevin Blackwell czy trener, który zastąpi Grabowskiego na stanowisku.

Za Grabowskiego walczyli o I ligę. Dziś są w III

A Szymonowi Grabowskiemu pozostaje życzyć odnalezienia pracy w normalnych warunkach. Bo wprowadzenie Lechii Gdańsk z tak wąską i niepewną kadrą do PKO BP Ekstraklasy to sukces ponad stan. Wcześniej wprowadzenie Stomilu Olsztyn do baraży o I ligę – to zdecydowanie wielki sukces. Dodajmy, że Stomil obecnie gra w III lidze, mierzy się z ogromnymi problemami finansowymi.

Patologia w wydaniu podkarpackim

Nie doceniono go także w Resovii Rzeszów. Z zespołem wywalczył awans do II ligi (2017/2018). Dwa sezony spędził jako trener klubu z trzeciej klasy rozgrywkowej w Polsce, by móc wprowadzić ekipę z Podkarpacia na zaplecze ekstraklasy. Tam jednak już zapomniano, co Grabowski zrobił dla klubu. Przed awansem do I ligi w Rzeszowie działy się rzeczy niestworzone.

Liderzy zespołu, którzy zdecydowali się nie przedłużać kontraktów z Resovią, zostali ukarani. Pozbawiono ich premii za awans do I ligi. Zarząd RR ponadto zaprosił piłkarza na testy, dogadano warunki kontraktu, zawodnik zdążył nawet wynająć mieszkanie, by dowiedzieć się, że trener Grabowski wcale go nie chce – rozwiązano z nim kontrakt po jednym dniu. Szkoleniowiec świeżo po wywalczonym awansie został wrobiony, o swoim sprzeciwie wobec zakontraktowaniu nowego gracza nic nie wiedział.

29 września 2022 roku Szymon Grabowski został powiadomiony mailowo o zwolnieniu z klubu. Dzień później dostał propozycję pozostania w Rzeszowie. Został nowym-starym trenerem klubu. Pierwotnie Grabowski nie garnął się do ponownego objęcia stanowiska trenera, ale postanowił o pozostaniu na stanowisku na własnych warunkach.

– Będąc fair w stosunku do ludzi, którzy przekonywali mnie do powrotu, poinformowałem ich, że odrzuciłem ofertę prezesa. Napisałem im, że muszę szanować siebie, ale też po prostu zawód trenera. Jeśli sami nie będziemy się szanować, nadal będziemy traktowani w ten sposób. W odpowiedzi pod mój dom przyjechali kibice i zaczęli mnie namawiać do zmiany decyzji. Dużo było tych rozmów. Chyba za dużo… Powiedziałem, że jeszcze się nad tym zastanowię, i tak się rozstaliśmy. Wtedy raz jeszcze porozmawiałem z moim sztabem. Powiedziałem im, że wrócę, jeśli prezes spełni moje oczekiwania. Po pierwsze – pracujemy na dotychczasowych warunkach, które zostały ustalone przed rozpoczęciem sezonu. Po drugie – nie ma żadnego ultimatum. Po trzecie – pewne rzeczy, które zostały zmienione w trakcie rozgrywek bez wiedzy rady drużyny, zostaną przez prezesa odkręcone. Tak to przedstawiłem kibicom, sponsorom, działaczom i prezesowi opowiada Grabowski w rozmowie z TVP Sport.

25 listopada definitywnie pożegnano się z Szymonem Grabowskim.

W międzyczasie trener objął trzecioligowe Podhale Nowy Targ. Tam również nie miał łatwych warunków do podjęcia jakiejkolwiek rywalizacji. To najkrótszy przystanek w karierze Szymona Grabowskiego.

Można współczuć pracy z takimi ludźmi. Szymon Grabowski przez kilka lat swojej trenerskiej kariery zderzył się z całym przekrojem patologii występujących w polskiej piłce. Może to jeden z tych trenerów od zadań specjalnych, a może po prostu ma pecha.

Życzymy Szymonowi Grabowskiego poukładanego klubu, projektu, który chce się rozwijać, a nie zwijać.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze