Sześć powodów, dla których Legia Warszawa znów jest mistrzem Polski


Przedstawiamy sześć najważniejszych powodów, dla których Legia Warszawa po raz 15. zdobyła mistrzostwo kraju

29 kwietnia 2021 Sześć powodów, dla których Legia Warszawa znów jest mistrzem Polski
Dawid Szafraniak

Legia Warszawa zdobyła tytuł mistrza kraju po raz 15. w swojej ponad 100-letniej historii. Czyni ją to najbardziej utytułowanym polskim klubem. I choć ostatni sezon nie należał do najłatwiejszych, to podopieczni Czesława Michniewicza zapewnili sobie złoty medal na trzy mecze przed końcem sezonu. Dlaczego piłkarze z Warszawy nie mieli sobie równych w tym sezonie? Oto sześć mocnych powodów, dla których Legia Warszawa znów jest mistrzem.


Udostępnij na Udostępnij na

Początek sezonu nie wyglądał w wykonaniu piłkarzy Legii najlepiej. Najpierw już w drugiej rundzie odpadli z eliminacji Ligi Mistrzów z Omonią Nikozja. A następnie w lidze ulegli dwa razy w czterech pierwszych meczach sezonu. 21 września za te słabe wyniki głową zapłacić musiał Aleksandar Vuković, którego zastąpił Czesław Michniewicz. I można powiedzieć, że od tamtego momentu drużyna z Warszawy zyskała nowy impuls. Nowy trener zapalił w piłkarzach ogień w oczach. Niemniej nie pomogło to w eliminacjach Ligi Europy. Legia odpadła w rundzie kwalifikacyjnej z Qarabachem, ale od tamtego momentu było widać coraz lepszą grę. Aż do teraz, gdy „Wojskowi” świętują mistrzostwo kraju. Oto sześć powodów, dla których Legia Warszawa znów jest mistrzem:

1. Równa forma

Od momentu, w którym drużynę objął Czesław Michniewicz, Legia Warszawa w lidze przegrała tylko dwa mecze. Co ciekawe, w obu tych spotkaniach uległa ona beniaminkom: Stali Mielec i Podbeskidziu Bielsko-Biała. Poza tymi dwoma wpadkami próżno szukać spotkań, w których to rywal strzelił więcej bramek niż legioniści. Podopieczni trenera Michniewicza na przestrzeni całego sezonu nie tylko punktowali, lecz także grali bardzo równo. Trudno wskazać mecz, w którym warszawiacy znacząco odstawaliby od rywala. Oczywiście zdarzały się mecze słabsze, jak chociażby ostatni z Lechem Poznań czy wcześniej z Cracovią. Ale w znacznej części spotkań to Legia przeważała i dominowała.

Równa forma towarzyszyła nie tylko drużynie, lecz także indywidualnym zawodnikom. Praktycznie cały sezon na wysokim, równym poziomie grali Artur Boruc, Josip Juranović czy Filip Mladenović. M.in. ich dyspozycja i forma poskutkowały tym, że to ostatecznie Legia cieszy się ze złotego medalu mistrzostw Polski.

2. Na wyjeździe najlepiej

Legia Warszawa w tym sezonie przegrała tylko jeden mecz na boisku przeciwnika. Była to zaskakująca porażka z Podbeskidziem Bielsko-Biała, ale oprócz srogiego powrotu spod Beskidów „Wojskowi” w tym sezonie zawsze przywozili z delegacji co najmniej jeden punkt. Na 14 rozegranych wyjazdowych spotkań aż 10 wygrali, a tylko trzy zremisowali. Przełożyło się to w sumie na 33 zdobyte wyjazdowe punkty, co stanowi aż 56% wszystkich punktów Legii w dotychczasowych meczach.

3. 1-3-4-2-1

Kluczowym, a wręcz przełomowym momentem w tym sezonie było dla Legii przejście na grę ustawieniem z trzema obrońcami. Po dwóch porażkach z rzędu trener Michniewicz przed meczem z Rakowem zdecydował się na dość ryzykowany manewr, zmieniając system gry. Było to tym bardziej ryzykowne, że ten mecz mógł być jednym z ważniejszych w ostatecznym rozrachunku przy walce o medale. Niemniej okazało się, że stał się momentem przełomowym, po którym Legia wskoczyła na odpowiednie tory i obrała kurs na 1. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy.

Trzeba przyznać, że pomysł ten wypalił w 100%, a trener Michniewicz najlepiej wykorzystał potencjał, jaki mieli jego piłkarze. Przesunięcie Mladenovicia i Juranovicia z pozycji bocznych obrońców na wahadła pozwoliło w pełni spożytkować ich umiejętności ofensywne i przekształcić je na gole, a tym samym punkty. Ten ruch, czyli przejście na grę z wahadłowymi, trzeba uznać za kluczowy w zdobyciu mistrzostwa przez Legię Warszawa.

4. Zabójcze wahadła

Filip Mladenović i Jospi Juranović to zawodnicy stworzeni do gry na wahadłach – to widać i czuć. Grzechem więc byłoby nieskorzystanie z nich na tej właśnie pozycji. Ten pierwszy zaliczył do tej pory pięć asyst i zdobył siedem bramek, co czyni go drugim najlepszym strzelcem i dogrywającym w drużynie. Z kolei Chorwat, który tak jak Mladenović dołączył do Legii przed sezonem, zaliczył jak dotąd siedem asyst i strzelił jedną bramkę. Czyni go to drugim najlepszym asystentem ligi zaraz po Mateuszu Szwochu. Niemniej gra wahadłowych to nie tylko liczby, lecz także różnica, która potrafią zrobić zarówno w defensywie, jak i ofensywie.

W grze obronnej przy ustawieniu z piątką obrońców obaj wypełniają swoje obowiązki bez większych zarzutów, a gdy trzeba atakować, zawsze są gotowi. Obaj oprócz walorów czysto piłkarskich mają fantastyczne predyspozycje motoryczne. Filip Mladenović zalicza w tym sezonie średnio 15 sprintów na mecz, co plasuje go w czołówce ligi. Josip Juranović może pochwalić się 10. najwyższą prędkością w lidze – 34,49 km/h.

5. Wielki Czech

Legia Warszawa w swoich szeregach posiada króla strzelców ekstraklasy sezonu 2020/2021. I choć ten sezon jeszcze trwa, to ta rywalizacja jest już rozstrzygnięta. 31-letni Tomas Pekhart uzbierał w tym sezonie aż 22 bramki, wyprzedzając tym samym drugiego Jakuba Świerczoka aż o 10 trafień. Nie ma więc fizycznej możliwości, aby gracz Piasta Gliwice wyprzedził Pekharta. Czech dla Legii jest nieoceniony. Jego bramki wielokrotnie decydowały o ostatecznym wyniku spotkania. Ostatnim przykładem może być mecz z Lechią Gdańsk. Ale oprócz tego, że zapewniał drużynie cenne punkty, potrafił też samodzielnie zapełnić listę strzelców w meczu, w którym padały cztery bramki. W starciu z Zagłębiem Lubin wyrównał należące do legendy Legii Kazimierza Deyny osiągnięcie zdobycia czterech bramek w jednym meczu warszawskiego zespołu.

6. Trener Michniewicz

Ostatni, ale chyba najważniejszy powód, dla którego to właśnie Legia Warszawa zdobyła tytuł mistrza Polski sezonu 2020/2021. Czesław Michniewicz, czyli trener, który diametralnie odmienił grę drużyny. Były szkoleniowiec reprezentacji Polski U-20 w Legii postawił na ofensywną grę, która po bardzo krótkim czasie zaczęła przynosić pożądane efekty. Do tego tchnął w drużynę nowego ducha, zmotywował piłkarzy do jeszcze większej walki i determinacji na boisku. I to zadziałało na tyle, że „Wojskowi” znów są mistrzem.

Nie bez znaczenia w tej przygodzie trenera Michniewicza jest fakt, że nie pierwszy raz walczy o tak wysokie cele. Przecież już wcześniej zdobywał tytuł mistrza kraju z Zagłębiem Lubin czy Puchar Polski z Lechem Poznań. Tym razem na pewno pomogło mu to doświadczenie, które mógł wykorzystać po to, aby zdobycie mistrzostwa było zarówno efektywne, jak i efektowne.

***

Nam pozostaje pogratulować piłkarzom, sztabowi trenerskiemu i wszystkim pracownikom Legii zdobycia mistrzostwa. Jednocześnie liczymy na sukcesy na arenie europejskiej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze