Szalenie nieskuteczny Arsenal – transfery już w styczniu?


Jeżeli Mikel Arteta chce obudzić ofensywny Arsenal, transfery zimowe do ataku mogą okazać się niezbędne. Dlaczego na The Emirates potrzeba napastnika?

12 grudnia 2021 Szalenie nieskuteczny Arsenal – transfery już w styczniu?
Wikimedia. Commons

Zwycięstwo odniesione nad Southamptonem przerwało słabą serię dwóch nieudanych wyjazdów. Porażka z Manchesterem United 2:3 stanowiła sygnał ostrzegawczy. Brak punktów z Evertonem fani "Kanonierów" zrzucali przede wszystkim na barki słabo dysponowanych napastników. Według nich pewna formuła się wyczerpała. Połączenie Arsenal – transfery nowych piłkarzy zimą traktują za obowiązek. Czy słusznie?


Udostępnij na Udostępnij na

Starcie ze „Świętymi” zdaje się potwierdzać tę tezę. Mowa tutaj nie o wydarzeniach boiskowych, z których „Kanonierzy” wywiązali się bez zarzutu, ale kwestiach dyscyplinarnych. Kapitan zespołu Pierre-Emerick Aubameyang został odsunięty ze składu na domowy mecz właśnie z powodów wychowawczych. Warto wspomnieć, że wiosną Gabończyk spóźnił się na derbowe starcie z Tottenhamem, co także możemy traktować jako bardzo duży problem pozaboiskowy.

Tragiczna forma kapitana

Aubameyang przede wszystkim jednak nie broni się swoją postawą na boisku. Wydawało się, że po początku sezonu naznaczonym koronawirusem kapitan Arsenalu pomału wracał do wysokiej formy. Gol z Norwich oraz świetny występ z Tottenhamem we wrześniu pozwoliły mieć nadzieję, że na The Emirates wrócił stary, dobry Gabończyk. Nic jednak bardziej mylnego. Traktowany za jeden z najważniejszych elementów w projekcie Artety piłkarz zawodzi na całej linii.

Cztery gole i jedna asysta w Premier League nie wyglądają aż tak tragicznie jak sama gra napastnika „Kanonierów”. Aubameyang już zdążył zmarnować dwa rzuty karne w tym sezonie. Co więcej, wielokrotnie marnował naprawdę dogodne sytuacje. Fanom ekipy z The Emirates przypominają się mecze z Watfordem oraz Newcastle. W spotkaniu ze „Srokami” kapitan Arsenalu zdołał trafić z metra w słupek pustej bramki gości. Jeżeli dodamy do tego apatyczność w rozegraniu piłki oraz bardzo duże problemy z utrzymaniem jej na połowie przeciwnika, otrzymamy główny powód wielkiego zawodu i rozgoryczenia wszystkich mających armatkę w sercu.

Czarę goryczy przelewa fakt, że rok temu Aubameyang podpisał nowy, lukratywny kontrakt. Miał stać się on twarzą wszystkich zmian wprowadzanych przez Mikela Artetę w klubie oraz magnesem dla potencjalnych wspomnień. Jeżeli jednak tak ma wyglądać lider mianowany przez Arsenal, transfery powinny zostać wykonane możliwie jak najszybciej.

Fatalna ofensywa całej drużyny

Forma głównej postaci w pierwszej linii „Kanonierów” znajduje odzwierciedlenie w statystykach drużynowych. Owszem, Arsenal zdecydowanie poprawił grę obronną. Aaron Ramsdale należy do czołowych bramkarzy Premier League, a duet White – Gabriel w większości meczów spisuje się naprawdę dobrze. Widać również znaczący progres w przygotowaniu stałych fragmentów gry pod bramką przeciwnika, z czego wydatnie korzysta wspomniany brazylijski defensor. Co z tego, skoro ofensywne poczynania ekipy z The Emirates można spisać przede wszystkim na straty?

Statystyki ofensywne Arsenalu są wręcz zatrważające. Arsenal stworzył szesnaście dogodnych szans na strzelenie gola. Dla porównania – to mniej niż takie ekipy, jak: Crystal Palace, Brentford czy mające ogromne problemy ze zdobywaniem goli Wolverhampton. Z bardziej popularnych statystyk dla przeciętnego kibica ekipa z The Emirates strzeliła tyle samo goli co walczący zaciekle o utrzymanie Watford. Trudno wyobrazić sobie, żeby „Kanonierzy” utrzymali się w walce o czołową czwórkę wyłącznie na poprawnej defensywie i stałych fragmentach gry.

Wiadro pomyj za dyspozycję ofensywną snajperów wylewa się często na Mikela Artetę. Hiszpański trener ma jednak związane ręce. Zwraca on dużą uwagę na długofalowy projekt klubu, a obydwaj piłkarze mogący stanowić alternatywę dla Aubameyanga mają kontrakty do czerwca 2022 roku.

Brak przyszłości innych opcji

Ponieważ już latem znacząco skróci się ławka rezerwowych posiadana przez Arsenal, transfery napastników mogą pojawić się już zimą. Zarówno Alexandre Lacazette, jak i Eddie Nketiah za kilka miesięcy pożegnają się z klubem. Chyba nikt na The Emirates nie zakłada innego scenariusza. Sami zainteresowani także wydają się pogodzeni ze swoim losem i już teraz rozglądają się za nowymi klubami.

Przypadek Lacazette’a to historia o piłkarzu z gigantycznym potencjałem, którego nigdy nie był w stanie pełni wykorzystać. Przychodził z Lyonu jako remedium dla Oliviera Girouda, którego wahania formy potrafiły doprowadzać fanów na the Emirates do szewskiej pasji. Pomimo pokazywania swoich dużych możliwości w pojedynczych meczach Francuz ani na chwilę nie nawiązał do blisko 30 goli w sezonie strzelanych regularnie w lidze francuskiej przed transferem do północnego Londynu.

W przypadku wychowanka klubu winę na siebie powinien wziąć sam Arsenal. Nketiah nigdy nie był traktowany jako następca Thierry’ego Henry’ego, jednak często okazywał się użytecznym uzupełnieniem składu. W wielu meczach pucharowych strzelał cenne gole, a także potrafił kilka razy wpisać się na listę strzelców w rozgrywkach Premier League. Nic jednak dziwnego, że 22-latek chce poszukać wyzwań gdzie indziej. Brak zabezpieczenia przyszłości przez klub z The Emirates to duży kamyczek do ogródka osób odpowiedzialnych za jego przyszłość.

Nowy, ofensywny Arsenal – transfery wymarzone przez kibiców

Jak widać, jeżeli chodzi o Arsenal, transfery napastników raczej nie były trafione w ostatnich latach. W tym momencie, przy przebudowie klubu oraz stale wzmacniających się rywalach, klubu z północnego Londynu zwyczajnie nie stać na kolejny nietrafiony strzał. W mediach przede wszystkim przewijają się dwa nazwiska potencjalnych kandydatów do zastąpienia Aubameyanga i Lacazette’a.

Zakupy Bena White’a i Aarona Ramsdale’a pokazały, że sprowadzanie Anglików za wysokie sumy może się bardzo szybko spłacić. Podobnie może być w przypadku Dominica Calverta-Lewina. Napastnik Evertonu rozkwitł w zeszłym sezonie na Goodison Park. Jego 16 bramek zaimponowało wielu obserwatorom Premier League. Nie można również zapominać o profilu angielskiego snajpera. Calvert-Lewin aż siedem bramek w poprzednich rozgrywkach strzelił po uderzeniach piłki głową. Arsenal poszukuje typowego killera pod bramką rywali, a Anglik wydaje się wręcz stworzony do takiej roli. Cena? Według „The Telegraph” Everton usatysfakcjonuje 65 milionów funtów.

Poza Wyspami Brytyjskimi oczy piłkarskiego świata coraz częściej zwracają się w stronę przepięknej Toskanii. To właśnie we Florencji obecnie gra napastnik budzący największe zainteresowanie europejskich gigantów. Dusan Vlahovic praktycznie co tydzień pakuje piłkę do siatki rywali. Już na początku grudnia może pochwalić się dorobkiem 15 goli w Serie A. Serb to wciąż bardzo młody zawodnik – w styczniu skończy dopiero 22 lata. Trudno znaleźć słabe strony w jego arsenale ofensywnym. Umie utrzymać piłkę pod presją środkowych obrońców, a przede wszystkim strzelić gola z każdej pozycji. Rzut wolny, rzut karny, głowa, lewa noga – napastnik Florencji to wszystko już pokazał na włoskich boiskach. Chociaż duża liczba europejskich drużyn uważnie przygląda się dokonaniom Vlahovicia, to jednak Arsenal wcale nie stoi na straconej pozycji w wyścigu o jego podpis. Gianluca di Marzio donosi, że już zimą „Kanonierzy” mogą złożyć ofertę w wysokości 80 milionów euro.

Sprzątanie stajni Augiasza

Przypomnijmy – Arsenal latem wydał ponad 150 milionów funtów na wzmocnienia. Przede wszystkim Mikel Arteta skupił się na defensywie, w której widać zauważalny progres. Wspomniani już White i Ramsdale, a także Takehiro Tomiyasu i Nuno Tavares bardzo wzmocnili tę formację w każdym aspekcie. Również coraz lepiej poczyna sobie Martin Odegaard, który w meczu z Southamptonem zanotował już czwarte trafienie w sezonie.

Co z tego, skoro ewidentnie cały czas na The Emirates potrzeba solidnych wzmocnień. W ataku próżno szukać lidera, natomiast młodziutkie skrzydła w postaci Bukayo Saki oraz Emile’a Smitha Rowe’a jeszcze nie są w stanie ustabilizować swojej dyspozycji na wysokim poziomie. Pokazuje to całkowitą impotencję na rynku transferowych „Kanonierów” w ostatnich kilku latach. Praktycznie żaden zawodnik z niemieckiego zaciągu z 2018 roku nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Nieudane transfery można wymieniać i wymieniać, czego efektem jest obecna sytuacja klubu. Czas do poukładanej gry w tyłach dorzucić strzelca wyborowego, który pomoże Arsenalowi w walce o powrót do Ligi Mistrzów.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze