Strażak na ratunek reprezentacji


Przemysław Frankowski swoimi występami w klubie zasłużył na szansę gry w kadrze.

10 października 2019 Strażak na ratunek reprezentacji
Paweł Andrachiewicz / PressFocus

Raczej niezbyt dużo osób śledzi na bieżąco rozgrywki najwyższej klasy rozgrywkowej w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie. Inna strefa czasowa nie zachęca kibiców z  Europy do oglądania meczów na żywo, a ich aktywność ogranicza się jedynie do oglądania kolejnych epickich bramek Zlatana Ibrahimovicia w skrótach. My, Polacy, mamy w tej lidze  kilka naszych miłych akcentów. Jednym z nich jest Przemysław Frankowski. Dla tego zawodnika warto zarwać nie jedną nockę.


Udostępnij na Udostępnij na

Bardzo często ludzie lekceważą Major League Soccer, mówiąc że jest to liga dla emerytów,  i że piłkarze przenoszą się tam, aby w spokoju dokończyć swoje kariery, zbierając przy tym coraz większe sumy na koncie. Ten stereotyp w dużym stopniu przysłania dobre i ciekawe strony tej nieco egzotyczniej ligi.

Świetny okres

W ciągu ostatnich pięciu kolejek, aż trzykrotnie wybierany do najlepszej jedenastki serii gier. W ostatnim meczu dwa gole, w tym jeden zdobyty niecodziennym trafieniem piętką i nagroda najlepszego zawodnika kolejki. Przemysław Frankowski w ostatnim czasie prezentował fantastyczną formę w barwach Chicago Fire. Idealnie dogadywał się z kolegami z drużyny, co udowadnia jego drugi gol zdobyty w wygranym 5:2 meczu przeciwko Orlando City. Polak przepuścił piłkę między nogami, następnie wybiegł na pozycję i otrzymując podanie zwrotne od napastnika, trochę szczęśliwie ale wykończył akcje. Ta sytuacja pokazuje, że były zawodnik Jagiellonii nie ma problemu z grą kombinacyjną. Warto podkreślić, że nie jest to oczywista cecha każdego skrzydłowego. Jednak, niestety wszystko co dobre, szybko się kończy.

Poprzednia kolejka MLS była już ostatnią dla Polaka w tym sezonie, ponieważ jego drużyna nie zakwalifikowała się do fazy play-off. „Strażakom” zabrakło trzech punktów, aby znaleźć się w pierwszej siódemce Konferencji Wschodniej i zapewnić sobie dalszy udział w rozgrywkach. Tą smutną wiadomość w Chicago na dalszy plan zepchnęła inna też dość smutna wiadomość. Mianowicie kilka dni temu swoją piłkarską karierę zakończył Bastian Schweinsteiger. Zwycięzca mundialu z 2014 roku oraz ośmiokrotny mistrz Niemiec postanowił w Stanach zawiesić swoje buty na kołku.

Plany na przyszłość

Trzeba przyznać, że polski skrzydłowy nie zawsze miał zapewnione miejsce w pierwszym składzie drużyny. Zdarzało się, że trener Valjko Paulinović zostawiał na ławce Frankowskiego aby wpuścić go w okolicach 60 minuty. Jednak od kilku meczów nie można wyobrazić sobie składu drużyny z Toyota Park bez Polaka na jednym z boków pomocy. Świetna dyspozycja w ostatnich tygodniach jeszcze bardziej zwiększyła zaufanie u trenera, co jest dobrym prognostykiem przed następnym sezonem. Można liczyć, że na początku nowych rozgrywek „Frankie”(tak nazywają go kibice Chicago Fire) będzie pewniakiem w składzie „Strażaków”.

Przemysław Frankowski jest związany z klubem z Chicago do końca 2022 roku. Nie oznacza to jednak, że pozostanie on tam do końca swojego kontraktu lub go przedłuży. Liga MLS bardzo często odkrywała talenty i perełki, właśnie na pozycji skrzydłowego. Wiele drużyn znanych jest z bardzo szybkich młodych bocznych pomocników, którzy mają za zadanie rozgrywać kontry swojego zespołu lub napędzać akcje pozycyjne kreatywnymi dryblingami. Kilku z nich po świetnych sezonach otrzymuje propozycję z poważnych europejskich klubów. Jako przykład można podać Alphonso Daviesa. Osiemnastoletni kanadyjski lewy napastnik trafił w tym roku do Bayernu Monachium z Vancouver Whitecaps FC. Polak ma teraz 24 lata, więc nie wykluczone, że po kolejnych dobrych meczach i po niego w przyszłości wpłyną jakieś oferty.

Gra z orłem na piersi

Wychowanek Lechii Gdańsk po raz kolejny otrzymał powołanie do kadry Reprezentacji Polski. Trener Jerzy Brzęczek z pewnością obserwował zmagania Frankowskiego w Ameryce i zdecydował się go sprowadzić na zgrupowanie, po tym jak ominą go podczas powołań na poprzednie mecze ze Słowenią i Austrią. Były zawodnik Jagiellonii ma już rozegrane siedem meczów w pierwszej reprezentacji, jednak co warte podkreślenia tylko w jednym był na boisku przez pełne 90 minut. Podczas tych siedmiu spotkań nie zaimponował swoją grą, próbował napędzać ataki, lecz, gdy często dochodził do pola karnego, tam już pomysł na akcję się kończył. Z pewnością nie można mu odmówić zaangażowania, mimo że wchodził z ławki rezerwowych dawał z siebie wszystko.

Przypomnijmy, że czekają nas mecze z Łotwą i Macedonią Północną. Dwie najsłabsze drużyny naszej grupy z pewnością nie imponują świetnie zorganizowaną obroną. Boczni obrońcy na co dzień nie mają okazji grać na dużej intensywności i nie posiadają wielkiego doświadczenia. Taka sytuacja wydaję się być idealna, aby chociaż w jednym z tych meczów dać szansę dla Przemysława Frankowskiego. Jak nie od pierwszej minuty, to chociaż z ławki na zmęczonych bocznych obrońców. Można wykorzystać przyspieszenie naszego skrzydłowego, aby zagrywać piłki za plecy obrońców tak jak to często wygląda w jego klubie.

24-latek grał w pierwszym meczu przeciwko Macedonii Północnej. Nie był w stanie zdziałać wiele przeciwko lewemu obrońcy Leeds United Ezgjanowi Alioskiemu. Jednak wtedy nie był w tak dobrej formie jak teraz. Najprawdopodobniej wygramy te dwa mecze i w przynajmniej jednym z nich swoje minuty otrzyma Przemek Frankowski. Miejmy nadzieje, że to może on będzie elementem, który urozmaici jak na razie dość toporną grę naszej kadry.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze