Lider ekstraklasy na kolanach. Stomil w kolejnej rundzie Pucharu Polski!


W ostatnim meczu 1/16 Pucharu Polski po rzutach karnych Stomil Olsztyn wyeliminował Wisłę Płock

31 października 2019 Lider ekstraklasy na kolanach. Stomil w kolejnej rundzie Pucharu Polski!
Adam Starszyński / PressFocus

Historyczne sześć zwycięstw z rzędu i historyczna pozycja lidera na najwyższym poziomie rozgrywkowym – oto obraz metamorfozy Wisły Płock pod wodzą Radosława Sobolewskiego. Płocczanie zaskakują niesamowitą skutecznością oraz pragmatyzmem w swojej grze. Dzisiaj „Nafciarze” mieli udowodnić, że ich wysoka forma w ostatnich spotkaniach nie jest przypadkowa. Natomiast rezerwowy skład obecnego lidera ekstraklasy kompletnie zawiódł...


Udostępnij na Udostępnij na

Uważa się, iż rozgrywki Pucharu Tysiąca Drużyn są najprostszą drogą do tego, by móc się bić o europejskie puchary. Zespoły ekstraklasowe, aby znaleźć się w finale, muszą wcześniej wygrać raptem pięć meczów z rzędu. Ta sztuka w obecnych rozgrywkach ligowych udała się jedynie Wiśle Płock, która cały czas ma szansę na triumf w Pucharze Polski. 

Zresztą nie bez powodu, gdyż wiślacy, odkąd zostali przejęci przez Radosława Sobolewskiego grają najbardziej pragmatyczny futbol w ekstraklasie. Na naszych łamach wielokrotnie pisaliśmy już o tak zwanym pragmatyzmie ligowym, chwaląc przy tym postawę płocczan, którym nie zależy na tym, by prezentować ładny futbol, ale za to jak najskuteczniejszy. Więcej o stylu gry Wisły Płock można znaleźć, klikając TUTAJ.

Niesamowita przemiana Wisły Płock pod wodzą Radosława Sobolewskiego

Brak szacunku do rywala?

Obecny lider PKO Ekstraklasy nie miał prawa zlekceważyć olsztynian, pamiętając, co w obecnych rozgrywkach spotkało chociażby Wisłę Kraków czy Pogoń Szczecin. Dzisiejsze zwycięstwo płocczan w Olsztynie miało być dowodem na to, że ekstraklasa mimo wszystko jest najlepszą ligą w Polsce. Miało to również być potwierdzeniem znakomitej dyspozycji podopiecznych Radosława Sobolewskiego.

Na konferencji prasowej przed meczem ze Stomilem Olsztyn szkoleniowiec „Nafciarzy” dał do zrozumienia, że najprawdopodobniej w wyjściowej jedenastce zobaczymy rzadko spotykane ostatnio postacie. – Decyzji jeszcze nie podjąłem, ale faktem jest, że zastanawiam się nad tym, czy niektórzy zawodnicy rzadziej występujący w lidze nie powinni dostać szansy. Chciałbym mieć w rytmie meczowym także tych piłkarzy, którzy do tej pory mają niewiele rozegranych minut – mówił Radosław Sobolewski. 

Jak sam niedługo potem dodał, nie chciałby, aby miało to być odebrane jako lekceważący stosunek do olsztynian. – Jesteśmy głodni kolejnych zwycięstw i chcemy awansować do następnej rundy Pucharu Polski. Ale kilku graczom takie spotkanie, jak to w Olsztynie, z pewnością się przyda. Żaden trening nie zastąpi praktyki meczowej – tłumaczył trener.

W pierwszej połowie na boisku można było odnieść wrażenie, że piłkarze obecnego lidera PKO Ekstraklasy nie mają zamiaru ryzykować. Być może miał na to wpływ fakt, iż Sobolewski jak powiedział, tak też zrobił. Bowiem w dzisiejszym meczu mogliśmy zobaczyć skład zupełnie różniący się od tego sprzed kilku dni, którym płocczanie przypieczętowali pozycję lidera. Po dwóch kwadransach trudno było przypomnieć sobie jakąś dobrą sytuację z obu stron na zdobycie gola. Dopiero na dziesięć minut przed końcem pierwszej odsłony spotkania dobry strzał z dystansu oddał pomocnik olsztynian – Wojciech Hajda. I tak naprawdę strzał 18-latka był jedynym wydarzeniem, które śmiało można było pokazać w skrócie podsumowującym pierwszą połowę dzisiejszego spotkania w Olsztynie.

Drugi skład nie przekonał

Oczywiście nie brakowało w obecnym sezonie zwycięskich meczów Wisły Płock, które przez większą część były po prostu bezbarwne. Jednakże to co jest równie ważne – Wisła pod wodzą Sobolewskiego gra niezwykle skutecznie w obronie. Gdyby nie wysokie porażki z początku sezonu z Lechem Poznań czy z Zagłębiem Lubin, to dzisiaj wiślacy mieliby drugi najlepszy wynik, jeśli chodzi o łączną liczbę straconych goli. 

Zresztą najlepszym potwierdzeniem świetnej gry defensywnej Wisły Płock niech będzie fakt, że w ostatnich pięciu ligowych spotkaniach stracili tylko cztery gole. Najlepszym rozwiązaniem dla Wisły w dzisiejszym meczu miała być strzelona bramka, a potem umiejętne bronienie korzystnego rezultatu. Można to porównać do gry Lechii Gdańsk z zeszłego sezonu. Natomiast należy pamiętać, że gdynianie pragnęli wówczas jak najszybciej objąć prowadzenie, a obecnemu liderowi PKO Ekstraklasy z reguły się nigdzie nie spieszy. Płocczanie zwykle nie zamierzają szarżować na początku spotkania, chociaż i tak wielokrotnie w obecnych rozgrywkach podopieczni Radosława Sobolewskiego strzelali w pierwszych dwudziestu minutach.

Dzisiaj sympatycy „Nafciarzy” bramki swoich ulubieńców z gry się nie doczekali. I trzeba przyznać, że drugi „garnitur” płocczan zawiódł totalnie. Bowiem przez znaczną część spotkania Wisła nie wydawała się być drużyną lepszą. Ba, przez dłuższy czas to Stomil był drużyną, która bliższa była zdobycia pierwszego gola. Sytuacja płocczan stała się o wiele trudniejsza w 72. minucie. Bowiem od tego momentu goście z Płocka musieli sobie radzić w osłabieniu, gdyż czerwoną kartkę obejrzał Oskar Zawada.

Faworytem są nasi rywale, ale w rozgrywkach pucharowych zdarzają się niespodzianki, więc jesteśmy nastawieni optymistycznie – mówił przed spotkaniem szkoleniowiec Stomilu, który jak już wspomniano przez większą część spotkania, dość zachowawczo, ale jednak zdawał się kontrolować spotkanie. „Nafciarze” zaczęli przejmować inicjatywę dopiero w dogrywce. Jednakże i w niej bywały momenty, w których olsztynianie byli znacznie bliżsi objęcia prowadzenia. Ostatecznie w rzutach karnych lepsi okazali się być piłkarze Stomilu i to oni zagrają w 1/8 Pucharu Polski!

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze