Wbrew przedsezonowym oczekiwaniom Stomil Olsztyn znalazł się w strefie spadkowej rozgrywek 2. ligi. Jak przebiega trwający sezon w wykonaniu olsztynian? Co sprawiło, że Stomil nie walczy dziś o najwyższe cele?
O krok od awansu
Niemal pół roku minęło już od finału baraży o awans na szczebel Fortuna 1. Ligi. Dnia, który mógłby już na zawsze zapisać się we współczesnej historii Stomilu. Niebagatelnej szansy na zaskakujący i romantyczny powrót na zaplecze ekstraklasy, zaprzepaszczonej finalnie w sposób najzwyczajniej bolesny, bo zadecydowały rzuty karne. Jak to w przypadku porażki to te chybione zapadły jednak w pamięci olsztyńskich kibiców. Zwycięzca zawsze może być tylko jeden – w tym przypadku to goście, drużyna Motoru Lublin, cieszyła się z upragnionego awansu (dokonanego zresztą w absolutnie wyjątkowych okolicznościach).
Choć rany po wspomnianym meczu nie zabliźniły się całkowicie w sercach lokalnych kibiców, poprzednia kampania nie jest sprowadzana jedynie do ostatniego spotkania. Słusznie, sezon 2022/2023 obfitował przecież w Olsztynie w chwile pamiętne, ale i piękne. Uzyskany rezultat również sklasyfikowany powinien zostać w kategoriach absolutnie niespodziewanych, i to pod pozytywnym kątem.
Przed rozpoczęciem nowego sezonu kluczowe miało być zatem wyciągnięcie odpowiednich wniosków, wszak fundamenty zdawały się prezentować całkiem solidne. Płonne nadzieje olsztyńskich kibiców rozbudzili sami działacze, jasno deklarując swoje wysokie ambicje. Stomil zawarł również umowę z nowym sponsorem strategicznym, Energą z Grupy Orlen.
– Suma będzie znacząca. […] Nowy sponsor będzie nas wspierał w walce o I ligę. Nie byłoby nas tutaj, gdyby nie praca wielu osób – mówił wówczas Tomasz Żukowski, wiceprezes klubu.
Gorzej w praktyce
Pozaboiskowe deklaracje rzadko mają jednak przełożenie na rzeczywiste wyniki. Podobnie jest również i w tym przypadku, gdyż przed rozpoczęciem rundy rewanżowej Stomil lokuje się w… strefie spadkowej rozgrywek 2. ligi. Oczywiście, zestawienie jest dotąd niesłychanie spłaszczone, przy czym tylko sześć punktów dzieli olsztynian od miejsc premiowanych barażem. W obliczu przedsezonowych deklaracji nie jest to jednak specjalnie istotne.
Stomil zainaugurował obecny sezon niespodziewaną klęska z rezerwami Zagłębia Lubin (1:2). Na ławce „Dumy Warmii” zasiadł Patryk Czubak, następca zatrudnionego w Lechii Gdańsk Szymona Grabowskiego. Niedługo później olsztynianie zanotowali jeszcze serię trzech porażek z rzędu (pucharowa z Radunią Stężyca oraz ligowe z Wisłą Puławy i ŁKS-em II Łódź), po której z pracy zrezygnował Patryk Czubak. Szkoleniowiec zdecydował się na taką decyzję z uwagi na problemy prywatne.
Nowo zatrudniony trener Janusz Bucholc naprawił wyniki jedynie chwilowo, po czym ligowy dorobek „Dumy Warmii” ponownie się zaciął. Nadzieja na lepsze jutro pojawiła się co prawda po derbach regionu, w których to Stomil był o krok od odprawienia bez punktów Olimpii Elbląg (finalnie 1:1). W następnej kolejce olsztynianie rozprawili się również z faworyzowaną Kotwicą Kołobrzeg (2:1). Już tydzień później Stomil rozczarował jednak ponownie, boleśnie przegrywając na wyjeździe w Grudziądzu (0:3).
Stomil Olsztyn – co zawiodło?
Co jest powodem takowego załamania się formy „Dumy Warmii”? Na start do głowy naturalnie przychodzi odejście trenera Grabowskiego, traktowanego w Olsztynie w kategoriach swego rodzaju cudotwórcy. Grabowski nie uciekał się jednak do magii, ale inteligentnego i skutecznego pomysłu na grę, gwarantującego seryjne zdobycze punktowe.
Podobna sztuka nie udawała się dotąd ani Patrykowi Czubakowi, powszechnie znanemu z dużej wiedzy analitycznej, ani Januszowi Bucholcowi, osoby z wewnątrz, dysponującej mocnym charakterem. Grabowski wykazywał poniekąd wszystkie niezbędne na stanowisku cechy, będąc gotowy do budowy drużyny od zaraz, za sprawą nabytego już wcześniej doświadczenia drugoligowego.
Kolejną kwestią są roszady kadrowe. Stomil utrzymał co prawda większość wyjściowej jedenastki z zeszłego sezonu, rozstając się jednak z trzema niezwykle istotnymi personami – Jakubem Mądrzykiem, Maciejem Spychałą i Shunem Shibatą. Jak się dziś okazuje, żaden z pozyskanych następców nie dorównuje poprzednikom do pięt. Miejsce Mądrzyka między słupkami przejął ledwie 16-letni Łukasz Jakubowski z Jaguara Gdańsk. Zawodnik dysponuje gigantycznym potencjałem, nierzadko popełnia jednak błędy wynikające z oczywistego braku boiskowego doświadczenia.
Shun Shibata tworzył z Maciejem Spychałą etatowy duet w biało-niebieskim środku pola. W ich miejsce w Olsztynie pojawili się między innymi Michal Bezpalec, Filip Laskowski czy Łukasz Szramowski. Żaden z wyżej wymienionych nie nawiązał jednak do oczekiwanego poziomu. Pewne przebłyski wysokiej formy sygnalizował co prawda Szramowski, jednakże piłkarz pauzuje ostatnio z powodu kontuzji.
Finalnie – Stomil mógł stać się również ofiarą własnego sukcesu pod specyficznym kątem mentalnym. Nie sposób nie ulec wrażeniu, jakoby spory udział w sukcesie z poprzedniego sezonu miał absolutny brak presji wobec drużyny. W tym, co naturalne, sytuacja zmieniła się całkowicie, przerastając drużynę „Dumy Warmii”. Czy Stomil zdoła wkrótce wydostać się z dołka? Niewykluczone, że będzie do tego konieczne zimowe wietrzenie szatni.