Stomil Olsztyn dołączył do Sandecji Nowy Sącz i został kolejnym spadkowiczem z 2. ligi w sezonie 2023/2024. W meczu z bezpośrednim rywalem, Skrą Częstochowa, olsztynianie walczyli do końca o trzy punkty, lecz ostatecznie zgarnęli zaledwie jeden. Oznacza to spadek drużyny Grzegorza Lecha do 3. ligi. Przed Stomilem trudna podróż powrotna na Warmię oraz analiza, co poszło nie tak.
Stomil Olsztyn udowodnił w mijającym sezonie, że kilka miesięcy w piłce nożnej znaczy wiele. W poprzedniej kampanii olsztynianie walczyli o szybki powrót na zaplecze PKO BP Ekstraklasy. Jednak odejście Szymona Grabowskiego oraz zmiany kadrowe sprawiły, że na próżno mogliśmy szukać Stomilu w górnej części tabeli. W ostatnich meczach sezonu Stomil musiał wygrywać, by marzyć o pozostaniu w gronie drugoligowców.
Pechowy Stomil Olsztyn
W poprzedniej kolejce drużyna Grzegorza Lecha przegrała z Olimpią Grudziądz, co oznaczało niemal pewną degradację. Po stronie „Dumy Warmii” była jedynie matematyka, lecz i ta przewidywała komplet zwycięstw Stomilu i liczne porażki przeciwników. Porażka z Olimpią bolała podwójnie, o stracie trzech punktów zdecydowała bowiem bramka samobójcza Michała Karlikowskiego w doliczonym czasie gry drugiej połowy. Jednak w wyniku porażek Skry i Lecha II Poznań olsztynianie dzięki lepszej statystyce bezpośrednich spotkań mogliby wyprzedzić rywali po 34. kolejce. Jednak by tak się stało, przy Loretańskiej Stomil musiał wygrać.
Nie zdziwiła zatem determinacja, z jaką olsztynianie rozpoczęli pojedynek ze Skrą Częstochowa. Wysoki pressing od pierwszych sekund zaowocował niecelnym strzałem Michała Karlikowskiego z 3. minuty. Olsztynianie prowadzili grę, posiadając piłkę na połowie rywala. Skra nie dawała się jednak zaskoczyć i wytrzymała trwające siedem minut oblężenie własnej bramki. Natomiast podopiecznym Konrada Geregi wystarczyły zaledwie dwa ataki, by prowadzić 2:0. Najpierw akcję lewą stroną boiska strzałem pod poprzeczkę wykończył Przemysław Sajdak.
Błędy drogo kosztują
Gospodarze nie zdążyli jeszcze zakończyć radości z gola, a już było 2:0. Stomil, zaczynając od środka boiska, wycofał piłkę do tyłu, pod nogi bramkarza Miłosza Garstkiewicza. Młody golkiper postawił na krótkie rozegranie futbolówki, kierując ją do Mateusza Drabiszczaka. 20-letni pomocnik nie opanował piłki, która uciekła mu spod nóg wprost do Tobiasza Kubika. Jeden z najlepszych graczy Skry w tym sezonie nie miał problemów, by z szesnastu metrów wycelować w pustą bramkę Stomilu. Mimo początkowej energii goście opadli z sił po dwóch ciosach, które niemal na pewno pozbawiały ich złudzeń. Do przerwy to częstochowianie dominowali na murawie, czego potwierdzeniem był między innymi pięcioosobowy pressing na wysokości pola karnego rywala! Nie przekładało się to jednak na sytuacje bramkowe.
„Duma Warmii” nie wyglądała za to na drużynę, która musi wygrać, by pozostać w grze o utrzymanie. Podopieczni Grzegorza Lecha próbowali co prawda ataków lewą stroną boiska, lecz kończyło się to jedynie na chwilowym przenoszeniu gry pod pole karne Skry. Dopiero w 42. minucie Bartosz Florek oddał groźny strzał z szesnastu metrów – przy asyście kilku obrońców, lecz Jakub Rajczykowski nie miał problemów z obroną tej próby.
Wielki powrót Stomilu
45 minut nadziei. Na drugą połowę gracze Stomilu powinni wyjść zdeterminowani, by odwrócić losy spotkania i liczyć na cud w 34. kolejce. Na pierwszy rzut oka grę wciąż prowadziła Skra. Wydarzyło się jednak to, co w pierwszej połowie. Bramkę zdobyła drużyna, która była tłem dla przeciwnika. W 54. minucie Piotr Kurbiel strzałem bez przyjęcia piłki pokonał Rajczykowskiego i dał nadzieję kibicom Stomilu na odwrócenie losów tego spotkania. Olsztynianie poczuli krew i przejęli inicjatywę, lecz niekorzystny wynik utrzymywał się cały czas. Aż do 86. minuty, kiedy to goście mieli rzut z autu na wysokości pola karnego Skry. Po wrzuceniu piłki w „szesnastkę” najlepiej odnalazł się Bartosz Florek i to on wyrównał stan meczu.
Podopieczni Grzegorza Lecha byli zatem o jedną bramkę od wygranej i cennych trzech punktów. Również częstochowianie chcieli powalczyć o pełną pulę, którą stracili w ostatnich minutach. I to właśnie gospodarze jako pierwsi mogli przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Jan Ciućka huknął w poprzeczkę, a piłkarze gospodarzy domagali się od sędziego uznania bramki. Arbiter pozostał niewzruszony i wciąż było 2:2. Olsztynianie odpowiedzieli próbami Filipa Szabaciuka, lecz ostatecznie spotkanie zakończyło się remisem. Takie zwieńczenie boiskowej walki oznacza spadek Stomilu Olsztyn.
Stomil Olsztyn żegna się z 2. ligą
Stomil Olsztyn oficjalnie został drugim spadkowiczem w kończącym się sezonie 2. ligi. Dla kibiców z północy kraju był to trudny sezon, pełen nieudanych decyzji dotyczących szkoleniowców oraz jeszcze gorszych decyzji transferowych. Przed Stomilem życie w nowej, trzecioligowej rzeczywistości. Natomiast dwóch kolejnych spadkowiczów poznamy w ostatniej kolejce ligowej. Dzięki remisowi ze Stomilem Skra Częstochowa ma niewielką, jednopunktową przewagę nad Lechem II Poznań, który dość zaskakująco wplątał się w walkę o utrzymanie. Niemal pewni degradacji są w Grudziądzu. Nerwowo minie najbliższy tydzień również działaczom w Jastrzębiu-Zdroju, Elblągu i Puławach.
***
Stomil Olsztyn to uznana marka na piłkarskiej mapie Polski. Przez lata występował na zapleczu ekstraklasy i wydawało się, że właśnie tam wkrótce zobaczymy olsztynian. Rzeczywistość okazała się dla klubu brutalna i Stomil żegna się ze szczeblem centralnym. Jak będzie wyglądać przyszłość klubu? Czy Olsztyn doczeka się nowego stadionu i powrotu drużyny do 2. ligi? Pierwsze decyzje będą znane zapewne dopiero za kilka tygodni.