Długo fani musieli czekać, aby ich ukochany Milan zaczął grać w piłkę. Nie jest to w żadnym stopniu wyolbrzymienie, bo faktycznie przez ostatnie kilka lat na styl i wyniki „Rossonerich” nie dało się patrzeć. Dobra forma pod koniec ubiegłego sezonu wlała jednak spore pokłady nadziei w serca kibiców. Mimo to mało kto spodziewał się, że początek obecnych rozgrywek przyniesie 13 punktów po pięciu kolejkach, i to w tak dobrym stylu.
Ktoś, kto oglądał tylko mecze Milanu pod koniec poprzedniego sezonu i na początku obecnego, byłby pewnie w szoku, że jeszcze pół roku temu tej drużynie było bliżej do strefy spadkowej niż europejskich pucharów. Takie są jednak fakty. Ostatnie miesiące w wykonaniu zespołu Piolego to prawdziwy rollercoaster. Trafiła ona z piekła do piłkarskiego nieba. Wykonała w tym czasie wiele pracy i dzisiaj może zbierać jej owoce. Pytanie jednak, czy „Rossoneri” są w stanie utrzymać tak dobrą formę przez całe rozgrywki.
Stefano Pioli – cichy architekt nowego Milanu
Ze Stefano Piolim jest trochę tak, że gdy zespół grał słabo, wszyscy wpychali już na jego miejsce Ralfa Rangnicka, a gdy pojawiły się wyniki, jego postać zeszła trochę na drugi plan. Plotki o ewentualnym przejęciu Milanu przez szkoleniowca z Niemiec nie były przecież bezpodstawne, bo drużyna z San Siro momentami naprawdę prezentowała się bardzo kiepsko. Pioli w żaden sposób nie przekonywał do siebie fanów. Nie było ani stylu, ani wyników, a kibicom zaczęła kończyć się cierpliwość.
Lepsze czasy nastały jednak wraz z restartem ligi. Wtedy Milan Piolego zaczął robić postępy z każdym kolejnym spotkaniem. Wygrywał mecz za meczem, a do tego dokonywał tego w bardzo dobrym stylu. Włoski szkoleniowiec obudził kilku piłkarzy, a w szczególności tych ze środka pola, którzy dotychczas mocno zawodzili. „Rossoneri” pokazywali szeroki wachlarz zagrań i z przyjemnością oglądało się ich w akcji.
Wraz z upływem czasu pojawiało się pytanie, czy Stefano Pioli pozostanie na ławce trenerskiej Milanu. Przed wznowieniem ligi wszystko wskazywało na to, że nie, ale dobre wyniki dały do myślenia właścicielom. Włoch ciężko zapracował sobie na pozostanie w Lombardii i zwolnienie go w momencie, gdy faktycznie poukładał sobie zespół, nie było najlepszym rozwiązaniem. Podjęto więc decyzję o tym, aby na razie nie zatrudniać Ralfa Rangnicka, a nagrodzić nową umową właśnie Piolego, który był bardzo szczęśliwy po tej decyzji:
– Jestem szczęśliwy i dumny z zaufania, jakie otrzymałem od Milanu. Chciałbym podziękować wszystkim, w tym naszym kibicom, za którymi naprawdę tęsknimy, ale wiem, że zawsze są blisko i nas wspierają.
Ktoś więcej niż człowiek, czyli Zlatan Ibrahimović
O fenomenie Zlatana Ibrahimovicia zdążyli przekonać się wszyscy. Tak samo jak i o jego wielkim ego. Można kochać albo nienawidzić 39-latka, ale trzeba mu oddać jedno. W bardzo dużym stopniu przyczynił się do odbudowy formy Milanu. Od momentu przyjścia na San Siro dyspozycja całej drużyny rosła. Wpływ Szweda na to był ogromny. Wielu piłkarzy, a szczególnie tych młodych, widziało i widzi do dzisiaj w nim swojego mentora. Mówił o tym chociażby Rafael Leao w jednym z wywiadów. – Jest dla mnie bardzo ważny, zawsze staram się być blisko niego, a on zawsze mnie motywuje – powiedział wówczas o swoim partnerze z zespołu.
I see you pic.twitter.com/UjueMKDden
— Zlatan Ibrahimović (@Ibra_official) October 15, 2020
Zlatan zanotował przede wszystkim bardzo dobry powrót do Serie A. Wielu ekspertów i kibiców zastanawiało się bowiem, czy jest on jeszcze w stanie nawiązać do swojej najlepszej formy sprzed lat. Okazało się, że z tym nie będzie żadnych problemów. 39-latek bowiem w pół roku zanotował 18 występów, w których strzelił dziesięć bramek i dorzucił do tego pięć asyst. To mogło wzbudzać wielki podziw. Zmieniła się jednak wyraźnie rola Szweda na boisku. Pokonywał mniejsze dystanse oraz notował stosunkowo niewiele sprintów. Przekładało się to również na liczbę minut na boisku. Ibrahimović po restarcie rozgrywek rozegrał tylko cztery pełne spotkania na dwanaście możliwych. To budziło z kolei niepokój w kontekście następnego sezonu.
Po raz kolejny Zlatan udowodnił jednak, że wiek to tylko liczba, a dobrze się prowadząc, można wydłużyć swoją karierę o kilka dobrych lat. Jest najstarszym zawodnikiem z pola (starsi od niego są tylko dwaj bramkarze: Gianluigi Buffon i rezerwowy bramkarz Benevento Piergraziano Gori). Napastnik Milanu nic sobie z tego nie robi. Na początku sezonu znowu zachwyca. Przede wszystkim skutecznością i inteligencją boiskową. Do tej pory strzelił już sześć bramek w lidze, a zagrał przecież tylko w trzech spotkaniach. Z Interem, Bologną i Romą. Z tymi ekipami zaliczył po dublecie, ale to po derbach Mediolanu był na ustach całego świata. Tak po tym spotkaniu wypowiadał się o swoim napastniku Pioli:
– Jest profesjonalistą, ciężko pracuje dla drużyny, chce wygrać wszystko. Od finału Pucharu Włoch po gierki treningowe. Nie mogę przypisać sobie żadnej zasługi za formę i postawę Ibrahimovicia, ponieważ to on jest zawsze gotowy do walki i pracy.
„Milan zawsze wygrywa”
Taki tytuł nosiła okładka „La Gazzetta dello Sport” po czwartkowym meczu „Rossonerich” z Celtikiem. Milan w ostatnim czasie stał się naprawdę maszyną do zdobywania punktów. O tym się niewiele mówi, ale statystki jasno to pokazują. W 2020 roku nie ma bowiem lepszej drużyny pod wieloma względami. Od stycznie bowiem drużyna z San Siro zdobyła 58 punktów w 26 spotkaniach. Jest to najlepszy wynik we Włoszech. Na drugim miejscu znajduje się Atalanta z 56 punktami, a podium zamyka Juventus z 50 oczkami na koncie.
To z pewnością bardzo cieszy fanów Milanu. Dawno nie oglądaliśmy tak głodnego zespołu, który roznosiłby każdego przeciwnika w zasadzie po kolei. Pomaga temu z pewnością zabójcza ofensywa „Rossonerich”, ale również i obrona. Mało się o niej mówi, a to właśnie dzięki niej gracze przednich formacji mogą ze spokojem skupić się na swoich zadaniach. Warto bowiem wspomnieć, że obrona zbudowana przez Piolego jest jedną z lepszych na Półwyspie Apenińskim w tym roku. Do tej pory zanotowała bowiem najwięcej czystych kont (10) oraz straciła zaledwie sześć goli, w tym trzy w ostatnim meczu z Romą.
The second half begins. Come on, lads!
Stai seguendo la diretta del Derby sull'App?
👉 https://t.co/k2zluibzhx#InterMilan #SempreMilan pic.twitter.com/dSQu3KUliL— AC Milan (@acmilan) October 17, 2020
Milan w tym roku jest po prostu nie do zatrzymania. Wychodzi na każde spotkanie z myślą, że każdy przeciwnik jest do pokonania. W zasadzie wydaje się, że nie ma dla niego żadnych barier. Można się z tym zgadzać albo nie, ale fakty są takie, że to właśnie „Rossoneri” wyznaczają standardy na Półwyspie Apenińskim, a średnia ponad 2,2 punktu na mecz robi wrażenie.
Młodość, młodość i jeszcze raz młodość
W ostatnim czasie na San Siro bardzo narzekano na prowadzoną politykę transferową. Sprowadzano bowiem często graczy leciwych, co prawda z nazwiskiem, ale bez długofalowej przyszłości. Odbijało się to później na wynikach. Często Milan wyglądał w trakcie spotkań jak drużyna, która stanowiła zlepek solidnych nazwisk, ale na tym w zasadzie kończyła się „solidność” tych graczy. W żaden sposób nowe transfery w dłuższej mierze nie przyczyniały się do poprawy gry i wyników.
Milan swoją nieudolną politykę transferową postanowił jednak zmienić. Gdzie dokładnie nastąpiły zmiany? Głównie w sprowadzaniu młodych piłkarzy, ale również w podpisywaniu z nimi wieloletnich kontraktów. To miało wiązać młodych graczy z klubem i zapewniać mu stabilizację w przyszłości. Mówił o tym w sierpniu Paolo Maldini, dyrektor techniczny „Rossonerich”:
– Rok temu położyliśmy podwaliny pod koncepcję AC Milan na przyszłość. W tym roku dokonamy jedynie kilku ukierunkowanych zmian. Prawdopodobnie nie będziemy w stanie dokonać żadnych wielkich zakupów, jak robiliśmy to w przeszłości.
Co miał na myśli Paolo Malidni, mówiąc „kilku ukierunkowanych zmian”? Najlepiej pokazują to letnie transferu do klubu. Sprowadzono przecież Sandro Tonalego czy Jensa Pettera Hauga. Obaj są wciąż bardzo młodzi, ale to tylko pokazuje, jak Milan chce budować klub. Potwierdzają to później statystyki, bo „Rossoneri” mają w tym sezonie przecież najmłodszą kadrę w pięciu najlepszych ligach Europy. Średnia drużyny wynosi nieco ponad 24 lata, co znacząco zawyża jeszcze sam Zlatan Ibrahimović.
Chłodna głowa kluczem do sukcesu
Dobre wyniki na początku sezonu sprawiły, że wokół Milanu zrobił się ogromny szum. Eksperci zastanawiają się, czy już teraz uda się drużynie Piolego zdobyć mistrzostwo. Wśród fanów rosną nadzieje. Bo tak to jest, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Dziennikarze również pompują piłkarzy z San Siro. Trudno w tym wszystkim nie zwariować. Nie ulec presji i nie poczuć się zbyt pewnie, bo to również może prowadzić donikąd. Słuchając jednak wypowiedzi, jakie płyną z obozu „Rossonerich”, można być spokojnym, że wszyscy tam twardo stąpają po ziemi, o czym mówił Stefano Pioli. Sam przyznał, że teraz wszystko wygląda dobrze, ale nic nie trwa wiecznie: – Dobre wyniki wzmacniają wiarę w siebie, ale doskonale wiemy, że nadejdą trudne chwile i będziemy musieli przez nie przejść.
Jeśli Milan w dalszym ciągu będzie grał tak jak dotychczas, nic nie stoi na przeszkodzie, aby powalczył w tym roku o mistrzostwo. Patrząc na dotychczasowe wyniki chociażby Juventusu czy Interu, można być pewnym, że te dwa zespoły będą gubić punkty. To z pewnością będą również chciały wykorzystać Napoli oraz Atalanta. Walka o scudetto zapowiada się w tym sezonie bardzo ciekawie, a „Rossonieri” mogą stać się czarnym koniem w walce o nie.
Poniedziałkowe starcie z Romą pokazało jednak, że Milan wciąż popełnia błędy. To nie jest tak, że drużyna Piolego jest teraz nieomylna. Warto pamiętać, że ten zespół cały czas jest budowany. Ma on już wylane solidne fundamenty w postaci doświadczonych graczy, ale ci młodsi wciąż nabierają doświadczenia. Pewnie jeszcze nie raz i nie dwa zgubi przez to punkty w tym sezonie. Na razie jednak trzeba postawić dużego plusa przy klubie z San Siro i uważnie go obserwować, bo kto wie, czy mistrzostwo nie wróci do czerwono-czarnej części Mediolanu szybciej, niż się spodziewano.