Wysokie porażki zawsze były, są i będą trudne do przetrawienia. Morale znacząco spadają i trudno jest puścić wszystko w zapomnienie czy od razu przestawić się na myślenie o następnej kolejce. Przecież ciągle podświadomie rozpamiętujemy przyczyny klęski. Ale dlaczego się nie zrehabilitować właśnie w takim meczu? Okazja, wbrew pozorom, jest całkiem dobra.
Przed Stalą Mielec trudna przeprawa, aby dobrze się zaprezentować w kolejnym meczu, ponieważ grają z Rakowem Częstochowa. Drużyna trenera Papszuna zajmuje pierwsze miejsce w lidze i – bądźmy szczerzy – jest stawiana w roli faworyta w tej konfrontacji.
Lekcja futbolu
Siódma kolejka nie należała do najłatwiejszych, dla mieleckiej Stali w szczególności. Srogą naukę zafundowała im Wisła Kraków. Sześciobramkowa wygrana i niepozwolenie przeciwnikom na strzelenie żadnej bramki mówi sama za siebie. Stal nie miała argumentów, a bynajmniej nie potrafiła ich użyć tak, aby uchronić się przed porażką. Jako beniaminek nie ma łatwo, mawia się, że musi zapłacić „frycowe”. Choć to tylko puste hasło, to rzeczywiście coś może w nim być.
#KoniecMeczu| Dominik Sulikowski kończy dzisiejsze spotkanie 😢 Nie poddajemy się!🔥#STMWIS 0️⃣:6️⃣ pic.twitter.com/C8qQCz0pUV
— PGE FKS Stal Mielec (@FksStalMielec) October 18, 2020
Start sezonu w ich wykonaniu pozostawia wiele do życzenia. Pięć punktów w siedmiu kolejkach pozwala im zajmować przedostatnią lokatę. Do końca sezonu jeszcze sporo czasu i nieuczciwe byłoby spisywanie ekipy trenera Skrzypczaka na straty. Wiele kolejek przed nimi, mnóstwo punktów do zdobycia. Trzeba zacisnąć zęby i dalej robić swoje. Przecież właśnie w takich niekomfortowych momentach widać prawdziwą siłę zespołu.
A ta siła wydaje się naprawdę potężna. Duże znaczenie ma osoba trenera, Dariusza Skrzypczaka, który może pomóc drużynie poczynić krok naprzód i stawać się coraz lepszą.
– Mam wprowadzać do zespołu seniorów dużo młodzieży, ale przede wszystkim chcę, by cała drużyna czyniła postępy. Oczywiście muszą iść za tym wyniki, a Stal pragnie się zadomowić w ekstraklasie – przyznał trener w rozmowie z Łączy nas piłka.
Sezon składa się z wielu spotkań, jest sporo kolejnych okazji, gdzie jest możliwość zacząć od nowa, wystartować z czystą kartą. Dla piłkarzy, profesjonalistów w swoim fachu, jeden gorszy występ nie powinien być przyczyną podłamania, które potem przekłada się na słabą dyspozycję na boisku. Mimo wszystko jak trafić do zawodników, w jakie tony uderzyć, aby na nowo pobudzić ich do działania i zapomienia o niepowodzeniu? Trener Skrzypczak uspokaja, że pod względem psychicznym nie ma się co obawiać o jego drużynę:
– Rozmawialiśmy indywidualnie i z zespołem. Wychodzę z założenia, że zawodnicy są profesjonalistami i wiedzą, że jeden mecz nie przekreśla wszystkiego. Mieliśmy kilka spotkań, w których dobrze się prezentowaliśmy. Każdy z nich wie, że sezon trwa 30 spotkań i – co za tym idzie – będą skoncentrowani i gotowi.
Bez presji
Do meczu z Rakowem Stal powinna przystąpić bez żadnego dodatkowego ładunku z tyłu głowy. Nie mają wiele do stracenia. Mogą jedynie sprawić niespodziankę, zaskoczyć widzów przed telewizorami, sprawić przyjemność swoim kibicom oraz poprawić sobie nastroje.
– My mamy swoje cele do osiągnięcia. Chcemy koniecznie pozostać w ekstraklasie, dlatego następny mecz z Rakowem Częstochowa to możliwość, żeby podbudować swoją zdobycz punktową. Dlatego tak do tego podchodzimy, że to jest następny mecz i następna okazja, żeby zdobyć punkty – stwierdził trener Dariusz Skrzypczak na konferencji prasowej przed 8. kolejką rozgrywek PKO Ekstraklasy.
Ciężka praca w naszych szeregach przed niedzielnym meczem z @Rakow1921 💪🔥 pic.twitter.com/hguwQjK4CU
— PGE FKS Stal Mielec (@FksStalMielec) October 22, 2020
Raków bez wątpienia jest „w gazie”. Na ile jeszcze starczy im paliwa? Zajmowana przez drużynę trenera Papszuna pozycja lidera nie jest przypadkowa. Częstochowska maszyna coraz bardziej się rozpędza i śmielej sobie poczyna. 16 punktów samo się nie zdobyło. Gdyby nie pewne zawirowania w niektórych spotkaniach, mogłoby ich być jeszcze więcej. Dlatego każdemu na pierwszy rzut oka faworyt niedzielnego spotkania wydaje się oczywisty.
Z kolei Stal jest w takiej sytuacji jak Raków przed rokiem. Beniaminek, który za nadrzędny cel stawia sobie brak spadku i pozostanie w lidze na następny sezon. Jednak co by nie mówić, do zrealizowania tego pragnienia potrzebne są punkty, czyli zwycięstwa bądź remisy. Częstochowianom ta sztuka się udała, teraz walczą już o inne priorytety. Stal tanio skóry nie sprzeda, nie położy się przed liderem. Raków będzie musiał udowodnić swoją wyższość na boisku, co może wcale nie być łatwym zadaniem. Tak czasem przewrotnie w piłce jest. Faworyt na papierze, a koniec końców i tak murawa wszystko weryfikuje.