Srdjan Spiridonović to kolejny bardzo dobry ruch Pogoni Szczecin. Aczkolwiek w momencie przyjścia do Szczecina nie każdy wierzył, że będzie to trafiony ruch. Wiele mówiło się o jego rzekomym krnąbrnym charakterze i łatce problematycznego piłkarza przypiętej jeszcze za czasów gry w Austrii. Natomiast pod batutą Kosty Runjaicia ani widu, ani słychu o problemach, a możemy mówić o nim jedynie w samych superlatywach.
Urodzony w Wiedniu gracz oddaje serce na boisku i od pierwszego wejrzenia widać, że jest on zawodnikiem wyjątkowym. Jednak nie powinniśmy się za bardzo do widoku jego gry w barwach „Granatowo-bordowych” przyzwyczajać. Spiridonović otwarcie przyznaje, że „Duma Pomorza” jest dla niego trampoliną do mocniejszego klubu. Jeżeli wciąż będzie utrzymywać tak wysoką formę, kwestią czasu jest jego transfer poza granice naszego kraju.
Spalony w ojczyźnie, wyjazd do Włoch
Piłkarz Pogoni Szczecin w Austrii przysporzył sobie negatywną łatkę, której nie może się wyzbyć po dziś. Łatkę, która w wielu klubach blokowała mu możliwość postawienia kolejnego kroku do przodu. Przebijając się do składu Austrii Wiedeń, wdał się w bójkę z Romanem Kienastem, co oznaczało rychły koniec Spiridonovicia w ojczyźnie. Został on początkowo zesłany do rezerw stołecznego zespołu, a następnie po kilku miesiącach w „klubie kokosa” wypożyczony do Włoch.
Półwysep Apeniński miał być miejscem, w którym Srdjan będzie mógł się odbudować i wyzbyć się łatki bad boya. Początki były bardzo optymistyczne. „Spiri” w pierwszej części sezonu 2014/2015 regularnie grał w występującej na poziomie Serie B Vicenzie. Jednak po kilkunastu kolejkach doszło do zmiany trenera. Spiridonović nie cieszył się zaufaniem nowego szkoleniowca i ponownie był zmuszony do szukania regularnej gry.
Wówczas trafił on do grającej w Serie C Messiny, w której pobyt okazał się totalnym nieporozumieniem. Srdjan Spiridonović może i grał regularnie, ale warunki, których zaznał w Sycylii, były znacznie poniżej jego oczekiwań. Oto, co mówił w jednym z wywiadów:
– Zaproponowano mi wypożyczenie do Messiny do lata. Myślałem: okej, zostanę we Włoszech, będę walczył. Gdy zobaczyłem na miejscu, jak to wygląda… w najgorszych snach nie sądziłem, że tak może wyglądać klub piłkarski. Po pierwsze – nie dostawałem żadnych pieniędzy. Po drugie – warunki do treningu były dramatyczne. Trudno to opisać komuś, kto tego nie widział. Boisko, na którym trenowaliśmy, to jedno wielkie bagno. Byle jaki pokój na stadionie, bez ciepłej wody, telewizji, internetu. Zamiast ogrzewania – trzy położone na łóżku kołdry. Nie miałem auta, a żeby coś zjeść, trzeba było iść trzydzieści minut piechotą do miasta. Sam na całym stadionie. Można oszaleć. Po dwóch i pół miesiąca nie wytrzymałem. Byłem psychicznie kompletnie rozbity. W końcu stamtąd odszedłem – mówił w wywiadzie dla Weszło Srdjan. Całość znajdziecie TUTAJ.
Srdjan Spiridonović i jego styl gry
„Spiri” to przede wszystkim piłkarz, który jak na warunki naszej ligi jest bardzo efektowny. Ma on dużo luzu w grze, jest świetnie wyszkolony technicznie i bardzo zwinny. Wielu ekstraklasowych obrońców ma problemy, aby go upilnować, a w Grecji porównywano go z Edenem Hazardem. Nie ma się czemu dziwić, jego ruchy momentami przypominają te Belga i obaj dysponują bardzo zbliżonymi warunkami fizycznymi. Natomiast więcej o stylu gry Spiridonovicia opowiedział nam Maciej Chudzik z portalu DumaPomorza.pl, udzielający się także w podcaście „Głos Portowców”:
– Największym atutem Spiridonovicia jest nieprzewidywalność. To zawodnik, który sam potrafi stworzyć sobie sytuację, minąć kilku przeciwników i skutecznie uderzyć na bramkę. Jest obunożny, i to kolejny jego atut. Nie ma dla niego znaczenia, którą nogą uderza, czy dośrodkowuje. Ma także duży przegląd pola oraz potrafi wykreować partnerom dogodną sytuację, dobrym przykładem są akcje, w których asystował przy golach Kożulja i Buksy. Kilkukrotnie w podcaście „Głos Portowców” mówiliśmy, że najlepsza pozycja dla Spiridonovicia to pozycja numer 10, czyli gdy operuje tuż za napastnikiem. Sam „Spiri” mówił, że bardzo dobrze czuje się jako napastnik. Natomiast ważne jest, aby był on tzw. wolnym elektronem, bez szczegółowo nakreślonej pozycji i zadań ofensywnych. Mam wrażenie, że wtedy może pokazać maksimum swoich umiejętności i kreatywności, które bezsprzecznie posiada – mówi dla nas redaktor DumyPomorza.
https://www.instagram.com/p/B4fXuIEAL-V/
Srdjan Spiridonović i Pogoń Szczecin to związek idealny?
Urodzony w Wiedniu zawodnik szybko odnalazł się w barwach „Granatowo-bordowych”. Co prawda potrzebował on kilku kolejek, aby się na dobre rozkręcić, jednak Spiridonović z meczu na mecz wygląda coraz lepiej i widać, że sprzyja mu taktyka Kosty Runjaicia. Srdjan gra swój najlepszy sezon w karierze i ostatnio wygryzł ze składu Ikera Guarrotxenę, który najprawdopodobniej zimą pożegna się ze Szczecinem.
Iker Guarrotxena – ostatnie podrygi Hiszpana w Pogoni Szczecin?
Natomiast czy mogliśmy się spodziewać aż takiej eksplozji talentu 26-letniego Spiridonovicia? Oddajmy głos naszemu ekspertowi:
– Spiridonović dołączył do zespołu 5 lipca tego roku, czyli w dniu zakończenia obozu w Gniewinie. Pierwszy raz na żywo widziałem go podczas sparingu z Vitesse Arnhem 12 lipca w Opalenicy. Już wtedy zrobił na mnie ogromne wrażenie. Świetnie przywitał się z kibicami, strzelając bramkę w domowym meczu z Arką Gdynia w drugiej kolejce, potem odrobinę przygasł, ale było to raczej związane z brakiem przygotowania podczas obozu. Od kilku kolejek to zdecydowanie obok Adama Buksy najlepszy piłkarz „Portowców” – mówi na naszych łamach Chudzik.
O poczynionym przez niego w ostatnich kolejkach progresie dobitnie mówią liczby. W ostatnich sześciu meczach tylko raz Srdjan Spiridonović nie miał bezpośredniego udziału przy którejś z bramek. Miało to miejsce w wyjazdowym meczu z Cracovią, kiedy to Pogoń nie znalazła drogi do siatki „Pasów”.
Od października Pogoń rozegrała sześć spotkań. Gole strzelała w pięciu. W każdym z tych spotkań udział przy golu miał Spiridonovic.
Raków – ⚽️
Zagłębie – 🅰️
Cracovia – ❌
Lech – ⚽️
Lechia – 🅰️
Legia – ⚽️— Daniel Trzepacz (@d_trzepacz) November 25, 2019
W Szczecinie po cichu wyrasta jeden z liderów zespołu?
Srdjan Spiridonović to zawodnik o mocnym charakterze, który zawsze zostawi serce na boisku. Trudne dzieciństwo czy pobyt we Włoszech go utemperowały i mentalnie wzmocniły. Jednak czy można o nim mówić jako liderze drużyny?
– Zbyt duża liczba zawodników z cechami przywódcy i lidera nie jest dobra dla zespołu. W Pogoni są zawodnicy, którzy są wyraźnymi liderami, Stipica, Podstawski, Zech, teraz także aspiruje do tego Kowalczyk. Uważam, że mentalnie „Spiri” jest mocny, ale chciałbym, aby skupił się na strzelaniu bramek i asystowaniu partnerom – mówi Maciej.
Dodatkowo kto wie, czy Spiridonović nie będzie kolejnym zawodnikiem, który błyśnie w ekstraklasie, po czym szybko odejdzie w poszukiwaniu lepszego klubu poza granicami naszego kraju. Sam piłkarz otwarcie mówi, że Pogoń to dla niego przystanek do drużyny z silniejszej ligi w Europie.
– Spiridonović nie ukrywa, że gra w Pogoni jest dla niego kolejnym krokiem do gry w lepszej lidze. Chce tu się wypromować i odejść do mocniejszego klubu. Jest to sytuacja „win-win”. Zawodnik swoją dobrą grą da sobie szansę na lepszy klub, a Pogoń zyska na tym i finansowo, i golami oraz asystami. Wyjątkowość Spiridonovicia polega też na tym, że to zawodnik o bardzo dużych umiejętnościach i kreatywności. W ekstraklasie nie ma wielu takich zawodników. Wiemy, że kilka klubów z naszej ligi interesowało się nim, ale nie zdecydowali się na zatrudnienie z powodu łatki bad boya, którą jakiś czas temu przypięto temu zawodnikowi. Przykład Pogoni i współpracy z Kostą Runjaiciem pokazuje, że odpowiednie podejście i dogadanie się skutkuje bardzo dobrymi efektami – dodaje Maciej Chudzik.
„Spiri” w pierwszej części sezonu pokazuje się z bardzo dobrej strony w ekipie ze stolicy województwa zachodniopomorskiego. Miejmy nadzieję, że uda mu się podtrzymać jak najdłużej obecną dyspozycję i cieszyć się z kolejnego bardzo dobrego piłkarza w naszej lidze. Kosta Runjaić znalazł na niego patent i, jak widać, odpłaca się on z nawiązką.