„Kolejorz” tylko zremisował w rewanżowym spotkaniu z Żetysu 1:1. Mecz nie porywał, szczególnie w drugiej części spotkania, a bramkę dla Lecha jeszcze w pierwszej połowie zdobył Ślusarski.
Lech Poznań w rewanżowym meczu pierwszej rundy eliminacji Ligi Europy pojechał aż pod granicę z Chinami, by przypieczętować awans w konfrontacji z Kazachami. Zainteresowanie meczem w Tałdykorganie zbyt wielkie nie było, pogoda sprzyjająca dla poznaniaków, więc Lech miał wszystko podane jak na tacy.
Pierwsze minuty spotkania przypominały bardziej grę w meczu sparingowym niż walkę o grę w europejskich pucharach. W 9. minucie podopieczni Rumaka przeprowadzili niezłą akcję, której blisko wykończenia był Ślusarski, jednak napastnik z Polski był przewracany w polu karnym, na co nie zareagował arbiter. Na szczęście w rewanżu „Kolejorz” nie pozwolił nam już na tak długie wyczekiwanie i jeszcze przed pierwszym kwadransem było 1:0 dla Lecha. Świetną akcję indywidualną przeprowadził Ślusarski, który najpierw ograł jednego obrońcę, choć wyraźnie pomógł mu przy tym fatalny stan murawy, a następnie nie dał szans w sytuacji sam na sam Longinowskijowi.
W kolejnym fragmencie gry zdecydowaną przewagę osiągnęli już zawodnicy z Polski, którzy długo rozgrywali piłkę, szukając okazji na kolejne trafienie. W 19. minucie próbował Drewniak, mocny strzał, ale niecelny. Groźnie uderzał również Lovrencsics, ale sędziowie dopatrzyli się spalonego jednego z zawodników Lecha, który przeszkadzał bramkarzowi Żetysu. Gospodarze po pół godzinie gry wciąż pozostawali bez klarownej sytuacji bramkowej. Jedyne na co było ich stać, to groźne dośrodkowania, z którymi świetnie radził sobie Kotorowski. Kazachowie bardziej przycisnęli w kolejnych minutach, ale bardzo dobrze dysponowani dziś byli defensorzy z Poznania. Żetysu w końcu dopięło swego, na minutę przed końcem lechitów zaskoczył Muzhikow, który płaskim strzałem zza „szesnastki” pokonał zasłoniętego Kotorowskiego.
Druga połowa rozpoczęła się od kolejnego natarcia gospodarzy, którzy chyba wciąż wierzyli, że uda im się odrobić straty, a do tego potrzebowali jeszcze trzech bramek. W 48. minucie groźnie strzelał Skorych, ale znakomicie interweniował Kotorowski. W 51. minucie po kolejnym dośrodkowaniu tym razem nie popisał się bramkarz Lecha, ale na szczęście dla gości Belić trafił tylko w pustą siatkę. Ze strony „Kolejorza” próbował Lovrencsics, ale chybił po strzale z dystansu. Poznaniacy przeprowadzili świetną kontrę w 61. minucie spotkania. Ślusarski przebiegł niemal połowę boiska, wypuścił Lovrencsicsa, ten dograł w pole karne, ale tam w ostatniej chwili Ubiparipa powstrzymał obrońca gospodarzy. W odpowiedzi Kazachowie, a konkretniej z główki Skorych, ale na posterunku był Kotorowski. W ostatnich dwudziestu minutach meczu tempo znacznie siadło. Poznaniacy nie forsowali tempa, bo i nie mieli po co, Kazachowie zaś nie byli w stanie odwrócić już losów tej konfrontacji. „Kolejorz” stworzył sobie jeszcze świetną okazję w 73. minucie, kiedy Ubiparip dogrywał do Ślusarskiego. Napastnik Lecha fatalnie chybił jednak sprzed piątego metra. W końcowych minutach jedyne, co się zmieniało, to zawodnicy, wynik bez zmian, tak jak i tempo gry – wciąż słabe. Tak też zakończyło się to spotkanie, dzięki czemu Lech zapewnił sobie awans do drugiej rundy eliminacji Ligi Europy, wygrywając w dwumeczu z Kazachami 3:1.
Jak wejda do ligi europy to bedzie cud. Slabe
wzmocnienia, brak konkretnego napastnika.
Brak czegokolwiek tak jak we wszystkich naszych
drużynach...
niestety nic się w polskiej piłce nie zmienia
oprócz tego że do końcowego gwizdka ze słaby
rywale oczekuje sie jedynej bramki aby przejść do
następneh rundy