Spadek ze szczebla centralnego może mieć różne skutki. Dla jednych to jedynie chwilowa słabsza forma, a solidny sezon spędzony w 3. lidze sprawia, że wracają silniejsi. Z kolei dla innych to pocałunek śmierci, który sprawia, że kluby borykają się z problemami finansowymi. Nieraz upadają i zaczynają wspinaczkę od samego dołu piłkarskiej drabiny w Polsce. Jak potoczyły się losy spadkowiczów z ostatnich lat? Sprawdźmy to.
Od sezonu 2014/2015 ponownie obserwujemy na poziomie 2. ligi (trzeci poziom rozgrywkowy) jedną grupę. 18 zespołów walczy o to, by utrzymać się na poziomie centralnym. Zsunięcie się w hierarchii klubów do ligi międzywojewódzkiej może być problemem nie tylko sportowym, lecz przede wszystkim finansowo-organizacyjnym. Postanowiliśmy sprawdzić, jak radzili sobie spadkowicze z ostatnich dziewięciu sezonów 2. ligi.
Spadek z 2. ligi – sezon 2022/2023
Na początek drużyny, które z 2. ligą pożegnały się jako ostatnie. Górnik Polkowice, Siarka Tarnobrzeg, Garbarnia Kraków oraz Śląsk II Wrocław jeszcze przed rokiem oglądaliśmy na szczeblu centralnym. Trudno zatem mówić o kłopotach tych klubów w dłuższym okresie, lecz tuż po spadku również pojawiły się zawirowania. Chociażby w Krakowie dalsze funkcjonowanie „Brązowych” stanęło pod znakiem zapytania. Klub nie ma pełnego zabezpieczenia finansowego, a jednym z rozwiązań, które może uratować klub, jest Projekt Garbarnia 2.0, w którym m.in. planuje się zagospodarować teren wokół obiektu klubu. Jednak by to stało się faktem, potrzebna jest zgoda Urzędu Miasta Krakowa, której mimo wielomiesięcznych rozmów nie udało się uzyskać na warunkach satysfakcjonujących zarząd klubu.
Prezentujemy komunikat Zarządu RKS Garbarnia po spotkaniu w Urzędzie Miasta Krakowa.https://t.co/IG0dCmJH1q
— RKS Garbarnia Kraków (@RKSGarbarnia) February 1, 2024
Drogi polityki samorządowej oraz klubów piłkarskich nieraz idą w różnych kierunkach. Tak też jest w przypadku Garbarni. Klub o stuletniej historii znalazł się w trudnej sytuacji, lecz wydaje się, że dzięki dialogowi oraz zaangażowaniu wielu osób uda się dojść do porozumienia. Widmo wycofania się z rozgrywek i upadku „Garcy” oczywiście istnieje. Mimo to sportowo zespół prowadzony przez Marcina Plutę zajmuje pewne miejsce w środku tabeli 3. ligi grupy IV.
Dobry wynik sportowy
O wiele spokojniej przebiegł proces spadku Siarki Tarnobrzeg. Jednak tarnobrzeżanie w ostatnich latach balansują na granicy szczebla centralnego i zmiana ligi nie jest dla nich nowością. W sezonie 2018/2019 Siarka po kilku latach gry w 2. lidze opuściła jej szeregi na trzy lata, by powrócić do niej na sezon 2022/2023. Ponowna obecność wśród najlepszych trzech lig w kraju była tylko chwilowa. Do utrzymania zabrakło pięciu punktów. Również w przyszłym sezonie najpewniej nie zobaczymy Siarki w 2. lidze. Strata do lidera grupy – Wieczystej Kraków – wydaje się zbyt duża, by tarnobrzeżanie włączyli się w walkę o awans. Trzecie miejsce należy jednak rozpatrywać jako sukces, podobnie jak czwartą lokatę Górnika Polkowice w grupie trzeciej. Zespół z Dolnego Śląska sensacyjnie awansował do Fortuna 1. Ligi, w której spędził sezon 2021/2022. Po chwilach radości i gry na zapleczu PKO BP Ekstraklasy nastąpiły dwa spadki rok po roku.
Problemy finansowe w polskiej piłce są codziennością. O ile w Tarnobrzegu panuje dość stabilna sytuacja, a współpraca z samorządem wygląda poprawnie (w 2023 roku klub otrzymał od miasta 1,2 mln złotych), o tyle w Polkowicach tak kolorowo nie jest. Radni miejscy jednego z ugrupowań zarzucają prezesowi niegospodarność i wskazują straty KS Górnik Polkowice za 9 miesięcy 2023 roku, wynoszące 511 tys. zł. Według prezesa klubu sytuacja jest stabilna. Pomijając finanse, Górnik notuje dobry sezon i plasuje się w czołówce 3. ligi.
Niestety widzę, że część radnych rozpoczęła już kampanię wyborczą i próbują w swoje wojenki czy krucjatę przeciwko burmistrzowi wmanipulować Górnik Polkowice. Polkowicki ratusz ma pełną wiedzę na temat naszej sytuacji finansowej, o której powiedziałem, że jest stabilna, czy to się komuś podoba czy nie.Piotr Pałaszewski, prezes Górnika Polkowice dla E-legnickie.pl
Wycofanie się z ligi – najnowsze przypadki
Spadkowicze z poprzedniego sezonu radzą sobie w nowych warunkach bytu, walcząc o przetrwanie w gabinetach oraz na murawie. Spadek sportowy nie grozi żadnej z tych drużyn, podobnie jak upadek finansowy. Wydaje się bowiem, że mimo zawirowań wyżej opisywane kluby wciąż będą obecne na mapie Polski. Takiego losu nie podzieliło jednak kilka innych zespołów, których problemy finansowe dosięgły już w trakcie występów na poziomie 2. ligi. Spadek ze szczebla centralnego nie był wynikiem sportowej słabości, a bankructwa klubów w trakcie sezonu.
W sezonie 2021/2022 taki los spotkał GKS Bełchatów, który nie przystąpił do rundy wiosennej. Narastające problemy finansowe wicemistrzów Polski z 2007 roku sprawiły, że mimo w pełni przepracowanego okresu przygotowawczego i transferów do klubu na kilka dni przed pierwszym spotkaniem poinformowano o wycofaniu klubu z ligi. Spadek był zatem najmniejszym problemem – klub upadł.
𝐃𝐳𝐢𝐞̨𝐤𝐮𝐣𝐞𝐦𝐲 za Waszą obecność i doping! 𝐖𝐚𝐬𝐳𝐞 wsparcie jest dla nas bezcenne 🤍💚🖤 pic.twitter.com/TrIPRQUvyF
— GKS Bełchatów (@GKSBelchatow_) March 5, 2024
Tamten sezon był jednym z najtragiczniejszych dla polskich klubów. Wigry Suwałki niemal do ostatniej chwili walczyły o awans do Fortuna 1. Ligi, ostatecznie odpadając w półfinale z Motorem Lublin (0:4). Sukces sportowy nie przełożył się na ten organizacyjny. W następnym sezonie drużyna nie przystąpiła do drugoligowych rozgrywek. W Suwałkach dokonano kalkulacji i postanowiono zakończyć projekt, który nie był stabilny finansowo. Dla Wigier ciosem był spadek z 1. ligi i brak awansu w planie dwuletnim, który sobie założono.
Obecnie oba zespoły starają się odbudować swoją pozycję. GKS Bełchatów walczy o szybki powrót na szczebel centralny w grupie pierwszej 3. ligi. „Brunatni” zajmują trzecie miejsce w tabeli i powalczą o awans z Pogonią Grodzisk Mazowiecki i Legią II Warszawa. Natomiast Wigry drugi rok z rzędu występują w 4. lidze, grupie podlaskiej. W trwającym sezonie suwalski klub jest wiceliderem tabeli ze stratą dwóch punktów do KS Wasilków.
Spadek z 2. ligi przez wycofanie – wersja historyczna
Jednak kilka lat wcześniej również mieliśmy przypadki wycofania się z rozgrywek w trakcie sezonu. Podobny los do tego bełchatowskiego spotkał klub z Brzeska. Okocimski Brzesko, który przez dwa sezony występował nawet w 1. lidze, wycofał się z rozgrywek 2. ligi po rundzie jesiennej 2015 roku. W klubie nie tylko nie było pieniędzy, głównego sponsora, ale również prądu – to wynik niezapłaconych rachunków. Obecnie klub z Małopolski występuje w 5. lidze, grupa małopolska (wschód), do której spadł po pięciu latach gry w 4. lidze. Natomiast Flota Świnoujście dotrwała do 29. kolejki sezonu 2014/2015. Milionowe długi i niegospodarność sprawiły, że klub z Pomorza Zachodniego zniknął z mapy. Jednak nie na długo. Podobnie jak w innych sytuacjach powołano nowy twór na historycznej kanwie starej Floty. „Wyspiarze” występują obecnie w 3. lidze.
Śląskie kłopoty
Z ligi wycofali się także w Katowicach. Jednak ich wycofanie nastąpiło w sezonie po spadku z 2. ligi. Rozwój Katowice po raz ostatni na szczeblu centralnym występował w sezonie 2018/2019. Jednak w następnej kampanii postanowiono wycofać drużynę seniorów z 3. ligi, a skupić się na szkoleniu dzieci i młodzieży. Klub został również zmuszony do opuszczenia obiektu przy ulicy Zgody. Sytuacja Rozwoju była dramatyczna.
W związku z ograniczonymi możliwościami finansowymi wynikającymi z konieczności uregulowania posiadanych zobowiązań, restrukturyzacją infrastrukturalną oraz przyjętymi priorytetami podjęta została decyzja o zawieszeniu w sezonie 2019/2020 udziału w rozgrywkach drużyny seniorów. Ta trudna decyzja pozwoli ustabilizować sytuację klubu i w kolejnym sezonie, w składzie w jeszcze większym stopniu niż dotychczas złożonym z wychowanków, powrócić do rywalizacji na poziomie seniorów zgodnie z przyjętymi w tym zakresie przepisami Polskiego Związku Piłki Nożnej. fragment oświadczenia władz Rozwoju Katowice z 2019 roku
Od 2020 roku Rozwój występuje w IV lidze i wątpliwe jest, byśmy w najbliższych latach zobaczyli ten klub na szczeblu centralnym.
Podobny los spotkał Polonię Bytom. Drużyna z Bytomia w sezonie 2016/2017 otrzymała karę ośmiu ujemnych punktów, które utrudniły walkę o utrzymanie. Mówiło się, że klub ma nawet 7 milionów złotych długu, a spadek z 2. ligi jedynie przyspieszył cały proces upadłościowy. W 2017 roku klub reaktywowano pod nazwą Bytomski Sport Sp. z o.o. Rozpoczął się żmudny proces odbudowy Polonii, która po sześciu latach przed rokiem powróciła na szczebel centralny. Tym samym w Bytomiu powtórzyli wyczyn klubów z Łodzi, Chorzowa czy Warszawy i powrócili z zaświatów na szczebel centralny.
Spadek z 2. ligi przeżyły również inne historyczne marki – Ruch Chorzów oraz Polonia Warszawa. Chorzowianie spadli w 2019 roku, by po dwóch latach w 3. lidze powrócić na chwilę na trzeci poziom rozgrywkowy w drodze ku ekstraklasie. Natomiast Polonia po sezonie 2012/2013 nie otrzymała licencji na grę w ekstraklasie. „Czarne Koszule” przystąpiły do czwartoligowych rozgrywek, a do 2. ligi zawitały w sezonie 2016/2017. Beniaminek z Warszawy nie poradził sobie w lidze, szybko ją opuszczając. Ostatecznie powrócili do niej w 2022 roku, by występować obecnie w Fortuna 1. Lidze. Jak zatem widać, spadek może również być początkiem odrodzenia. Górnik Wałbrzych w poprzednim stuleciu również potrafił rywalizować z najlepszymi. Na szczeblu centralnym po raz ostatni oglądaliśmy ten zespół w 2014 roku. Ten klub również musiał upaść i zacząć wszystko od zera.
Upadek, czyli pocałunek śmierci
Mimo tego spadek był tytułowym pocałunkiem śmierci dla klubów z Ostródy, Bytowa, Torunia, Góry, ale i wspomnianej wyżej bytomskiej Polonii.
Sokół Ostróda to klub, dla którego awans na poziom 2. ligi był historycznym sukcesem. Sukcesem, który jednocześnie okazał się pierwszym krokiem ku przepaści. Po dwóch latach na szczeblu centralnym klub borykający się z potężnymi problemami finansowymi spadł z ligi. W 3. lidze wywalczył utrzymanie na murawie, lecz… ponownie do gry weszły oświadczenia zarządu. Drużynę wycofano, a obecnie występuje ona w lidze okręgowej. O drodze na szczyt i upadku Sokoła pisaliśmy na naszym portalu w tym miejscu.
Natomiast Bytovia Bytów zakończyła swoją bytność w 2. lidze w sezonie 2020/2021. Drużyna, która lata 2014-2019 spędziła w 1. lidze, marzyła o powrocie na zaplecze ekstraklasy, a skończyła w… 4. lidze. Z klubu wycofał się główny sponsor – firma Drutex – a nowe władze klubu mimo chęci i prób nie były w stanie przywrócić Bytovii na właściwe tory. Tym samym klub z Pomorza wylądował dwa szczeble niżej, by obecnie występować… w klasie okręgowej. Bytowianie są jednak liderem swojej grupy z przewagą 12 punktów nad rywalami i zmierzają ku powrotowi do 4. ligi. Zobaczymy ich jeszcze na szczeblu centralnym?
Nieważne, skąd jesteś – upadek cię dosięgnie
Upadały kluby z bogatą historią, utytułowane i znane w całej Polsce. Z rozgrywek wycofywali się także ci mniejsi. Nieważne, jakim klubem byłeś kiedyś – śmierć i tak składała pocałunek na twoim herbie.
Elana Toruń upadła kilkanaście tygodni przed GKS-em Bełchatów. Oba kluby w sezonie 2018/2019 walczyły o awans do 1. ligi, a ostatecznie zostały rozwiązane w nieodległym odstępie czasu. 23 grudnia 2021 roku prezes Elany ogłosił upadłość klubu, co oznaczało, że pierwsza drużyna nie przystąpi do rundy rewanżowej III ligi sezonu 2021/2022. Po upadku drużyny powołano do życia Fundację Akademia Futbolu Elana, która przejęła drużynę rezerw Elany akurat liderującą tabeli w lidze okręgowej. Drużyna ta szybko awansowała do 4. ligi, by po roku grać wyżej. W trwającym sezonie Elana należy do czołówki 3. ligi grupy drugiej, walcząc ze Świtem Skolwin i Zawiszą Bydgoszcz o awans do 2. ligi.
Również Nadwiślan Góra po spadku z 2. ligi szybko przeszedł do historii. Zespół z niewielkiej gminy na szczeblu centralnym spędził lata 2014-2016, a spadek również był związany ze skromnymi finansami klubu. A w zasadzie ich brakiem, bowiem klub nie dostał licencji na grę w 3. lidze. W tle obok problemów finansowych było również zatrzymanie przez prokuraturę dyrektora sportowego, Roberta Sz. Klub z Góry wycofał się z rozgrywek wiosną 2017 roku, skupiając się na szkoleniu młodzieży. Obecnie występuje w B-klasie.
Spadek i… spadek
Są też kluby, które w ostatnim dziesięcioleciu opuściły szczebel centralny i nie zbliżyły się do niego choćby na moment. Jednym z nich jest ROW 1964 Rybnik. Klub, który obchodzi w tym roku 60-lecie, tonie w długach, lecz nikt nie planuje jego upadłości. W klubie brakuje sponsora z prawdziwego zdarzenia, a próby ratunku podjęli się Dominik Kawka i Przemysław Nożewski, którzy próbują spłacić zadłużenia poprzednich prezesów. ROW występuje obecnie w 4. lidze. Również Gryf Wejherowo nie nacieszył się grą w 3. lidze. Zespół z Pomorza opuścił szczebel centralny w 2020 roku, by po roku pożegnać się także z czwartym poziomem rozgrywkowym.
Problemy finansowe dosięgły także Gwardię Koszalin. Drużyna ta występowała w 2. lidze przez rok – w sezonie 2017/2018. Sukces ten był jedynie chwilowy, bowiem klub przez lata grał w 3. lidze. Jednak od kilku sezonów występuje jeszcze niżej, a obecnie boryka się z poważnymi problemami finansowymi, które są związane z niewypłacalnością sponsora. Piłkarze nie otrzymywali pensji, a część z nich podjęła się również innej pracy. Koszalin może być kolejnym miastem, w którym zostanie wbity symboliczny krzyż w miejscu upadku klubu piłkarskiego.
Gwardia Koszalin – Wieża Postomino.
W składzie Gwardii Koszalin, po zimowej rewolucji spowodowanej niewypłacalnością sponsora Adriana Dowhuna i kilku kontuzjach, tylko czterech zawodników z podstawowego składu z rundy jesiennej.
Kaźmierczak, Czarny, Mikołajczyk, Piotrowski.… pic.twitter.com/PxWMo3S32s
— Norbert Skórzewski (@NSkorzewski) March 10, 2024
Spadek oraz powrót
Część ze spadkowiczów powróciła po nieobecności na poziom centralny. Spośród obecnych drugoligowców w ostatnich dziewięciu latach z 2. ligi spadli gracze Olimpii Grudziądz, Stali Stalowa Wola, Wisły Puławy, Kotwicy Kołobrzeg oraz Polonii Bytom. Ich losy były różne, lecz wszystkie kluby – oprócz Polonii – ominęły problemy finansowe, który zmusiłyby włodarzy do ogłoszenia upadku. Stabilizacja w klubowej kasie oraz zastrzyk gotówki (np. firma Azoty w Puławach) sprawiły, że powrót na szczebel centralny był dla nich realny. Nie znaczy to jednak, że kluby te nie mają problemów. Istnienie w polskim sporcie niejako jest powiązane z tym, że każdą złotówkę należy oglądać kilka razy, zanim podejmie się decyzję o jej wydaniu. Najwięcej problemów obecnie ma Wisła, choć również sytuacja Olimpii (przede wszystkim sportowa) pozostawia wiele do życzenia. Oba zespoły wiosną powalczą o utrzymanie się w 2. lidze.
Pukają do 2. ligi
Piłkarzy Pogoni Grodzisk Mazowiecki, Legionovii, MKS-u Kluczbork czy Olimpii Zambrów od jakiegoś czasu nie oglądamy na szczeblu centralnym. Ekipy te jednak w ostatnich latach zapisały się w historii 2. ligi, a MKS Kluczbork występował także w 1. lidze. Pogoń możemy ponownie obejrzeć na szczeblu centralnym już w nowym sezonie, a MKS również należy do czołówki swojej grupy 3. ligi. W przypadku tych klubów spadek nie okazał się pocałunkiem śmierci. Trzecioligowcy obniżyli loty i nie są w stanie nawiązać do lepszych czasów w swojej historii, lecz prezentują stabilny poziom. Z tego trendu obecnie wyłamuje się Legionovia, która w trwającym sezonie może pożegnać się z 3. ligą.
Spadek z 2. ligi, czyli…
Nie da się ukryć, że w ostatnich latach wiele klubów, które opuściły szczebel centralny, spotkał najtragiczniejszy los. W wielu przypadkach spadek poprzedzony został ogłoszeniem upadłości. Decydowały zatem wyniki finansowe, a nie sportowe. Choć przy kłopotach z wypłacalnością te drugie również z upływem czasu ulegają pogorszeniu. Dlaczego tak się dzieje? Sport w Polsce jest silnie powiązany z samorządami, które często traktują kluby jako kartę przetargową w negocjacjach z wyborcami. Im niższa liga, tym mniej miejsca do chwalenia się sukcesami sportowymi. Nie dziwi zatem, że po spadku finansowanie jest ograniczane. W wielu przypadkach o problemach i tytułowym pocałunku śmierci decyduje złe zarządzanie oraz ciągłe zadłużanie klubów (pomijając samorządowe aspekty finansowania). Kluby żyją nadzieją na zysk, który nie przychodzi, wobec czego z roku na rok zadłużają się coraz bardziej. A 3. liga nie jest tak opłacalna jak szczebel centralny.
Jednak niektóre przykłady pokazują, że opuszczenie szczebla centralnego nie musi oznaczać końca. Udowodnili to w Chorzowie i Warszawie, gdzie sytuacja była dramatyczna. W Kołobrzegu i Grudziądzu również przywrócono 2. ligę, a Kotwica walczy nawet o awans wyżej. Pocałunków śmierci nie da się jednak uniknąć. Wiele klubów, które oglądaliśmy w ostatnim dziesięcioleciu na szczeblu centralnym, szybko na niego nie wróci. Na szczęście w kolejce czeka coraz mniej zespołów, które aspirują do tego, by na zawsze zniknąć z mapy piłkarskiej Polski i pojawić się na niej jako nowe twory.