Sobotnie popołudnie w Premier League


13 kwietnia 2013 Sobotnie popołudnie w Premier League

Dzisiaj w ramach 33. kolejki Barclays Premier League rozegrano pięć spotkań. Wszystkie rozpoczęły się o godzinie 16:00. Do przerwy we wszystkich meczach padł tylko jeden gol, jednak na szczęście w drugich częściach gry worki z bramkami się rozwiązały.


Udostępnij na Udostępnij na

Arsenal 3:1 Norwich City

Na Emirates Stadium „Kanonierzy” wyszli z zamiarem zdobycia trzech oczek, które były niezbędne do walki o miejsce w pierwszej czwórce tabeli. Mimo iż na papierze wygrana Arsenalu wygląda okazale, to na boisku było inaczej. To „Kanarki” prowadziły w tym starciu od 56. minuty po trafieniu Michaela Turnera.

Lukas Podolski przypieczętował zwycięstwo nad Norwich City
Lukas Podolski przypieczętował zwycięstwo nad Norwich City (fot. Skysports.com)

Gospodarze wyrównali w końcu w 85. minucie. Rzut karny na bramkę zamienił Mikel Arteta, choć Mark Bunn wybrał dobrą stronę i był bliski skutecznej interwencji. Trzy minuty później kibice Arsenalu eksplodowali z radości, kiedy po zagraniu w pole bramkowe Aleksa Oxlade-Chamberlaina piłkę do własnej siatki skierował Sebastien Bassong. W doliczonym czasie gry zwycięstwo przypieczętował Lukas Podolski uderzeniem z szesnastu metrów. Dzięki tej wygranej „The Gunners” przenieśli się z piątego miejsca na trzecie.

Aston Villa 1:1 Fulham

Walczący o utrzymanie „The Villans” podejmowali na własnym boisku zespół Martina Jola, który praktycznie może się czuć bezpieczny w kwestii pozostania w lidze na przyszły sezon. Podopieczni Paula Lamberta realizowali swój plan i otworzyli wynik spotkania w 55. minucie. Konkretnie to Charles N’Zogbia wpisał się na listę strzelców po uderzeniu z pola karnego.

Goście powalczyli po stracie bramki i zdołali wyrównać. W 66. minucie Fabian Delph pechowo skierował piłkę głową do własnej bramki po rzucie rożnym dla „The Cottagers”. Ekipa z Villa Park nieznacznie oddaliła się od strefy spadkowej i z pewnością ten wynik nie usatysfakcjonował ani piłkarzy, ani kibiców.

Everton 2:0 QPR

Walczący o udział w przyszłorocznej Lidze Mistrzów „The Toffees” mierzyli się na Goodison Park z będącym w beznadziejnej sytuacji w tabeli Queens Park Rangers. Pierwsza połowa zakończyła się zgodnie z przewidywaniami i na parę minut przed przerwą nastąpiło przełamanie wyniku. Darron Gibson dał radość swoim kibicom i trenerowi, uderzając z dystansu. Futbolówka odbiła się jeszcze od defensora gości, Clinta Hilla, i kompletnie zmyliła Julio Cesara, który rzucił się w przeciwną stronę.

W 56. minucie padł jeszcze jeden gol. Po dośrodkowaniu Leightona Bainesa z prawego narożnika Sylvain Distin głową skierował piłkę w stronę bramki QPR, po drodze futbolówkę musnął jeszcze nogą Victor Anichebe i były golkiper Interu Mediolan był bez szans. Podopieczni Davida Moyesa utrzymują kontakt z pierwszą czwórką, drużyna z Loftus Road zaś powoli może się żegnać z Premier League.

Reading 0:0 Liverpool

Everton wciąż walczy o udział w Champions League
Everton wciąż walczy o udział w Champions League (fot. SkySports.com)

„The Reds” przybyli na Madejski Stadium, aby powalczyć o komplet punktów. Z kolei „Królewscy” także chcieli zwycięstwa, choć ich nadzieje na utrzymanie się w najwyższej klasie rozgrywek topnieją coraz bardziej. Przez pierwsze trzy kwadranse między słupkami musiał się sporo napracować bramkarz gospodarzy, Alex McCarthy, który był nękany dużą liczbą strzałów rywala.

W drugiej części spotkania Reading zagrało solidniej i zdołało zdobyć pierwszy punkt pod wodzą Nigela Adkinsa. Jednakże taki rezultat oznacza to, że przyszły sezon trzeba będzie spędzić w Championship. Liverpool pozostaje na siódmej lokacie i ma jeszcze okazję powalczyć o udział w europejskich pucharach.

Southampton 1:1 West Ham

Będący w dobrej formie „Święci” podejmowali u siebie ekipę z Upton Park. To był pojedynek drużyn ze środka tabeli, choć za faworytów uznawano gospodarzy. Padły dwa gole, po jednym dla każdej ekipy.

Najpierw w 59. minucie fantastyczną akcją popisał się Gaston Ramirez, który zamarkował strzał, minął po drodze dwóch rywali, wyszedł sam na sam z Jussim Jaaskelainenem i dał swojemu zespołowi prowadzenie. Odpowiedź „Młotów” była szybka. Andy Carroll pokazał, że potrafi wykonywać bezpośrednie rzuty wolne, bo właśnie w taki sposób pokonał Artura Boruca. Starcie zakończyło się podziałem punktów.

Komentarze
ole! (gość) - 11 lat temu

Arsenal i tak wyprzedzimy, może MC też?

Odpowiedz
~Kanonier90 (gość) - 11 lat temu

Nie mów hop ;)

Odpowiedz
~ffffff (gość) - 11 lat temu

Arsenal będzie trzeci i tyle

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze