Śląsk Wrocław pogrywa w Football Managera. Co z tego będzie?


Śląsk Wrocław nie próżnuje, przeprowadzając transfer za transferem. Czy ilość pójdzie w parze z jakością?

1 lipca 2019 Śląsk Wrocław pogrywa w Football Managera. Co z tego będzie?
Piotr Matusewicz / PressFocus

Zaglądając do stolicy Dolnego Śląska, można odnieść wrażenie, że zarząd wrocławskiego klubu szykuje się do trzeciej sportowej wojny światowej. Najpierw panowie generałowie wykonali przegląd wojsk, później pożegnali się z niepotrzebnymi lub zasłużonymi w bitwach żołnierzami, a teraz pracują. Pracują nad tym, aby Śląsk Wrocław wrócił do dawnej świetności z 2012 roku. Nowe uzupełnienia w tym pomogą?


Udostępnij na Udostępnij na

Poprzedni sezon w wykonaniu wrocławian był – lekko mówiąc – bardzo daleki od poziomu, który winien prezentować klub tego pokroju. Kibice czekali na coś więcej niż ponowną rozwałkę w dolnych rejonach tabeli, stąd nie można się dziwić, że nad pięknym wrocławskim stadionem wiszą teraz czarne chmury pełne frustracji i niezadowolenia. Usunięcie ich będzie trudnym zadaniem, jednak wiele wskazuje na to, że Śląsk Wrocław wyjdzie na prostą. Choćby dzięki temu, że włodarze klubu w dość ciekawy sposób budują kadrę na nową kampanię. Ciekawy, ale też mogący podnieść kibiców WKS-u na duchu.

Gruntowne sprzątanie wyraźnie dotknęło linię ataku

Każdy, kto choć w minimalnym stopniu śledzi ekstraklasę, nieraz powinien był usłyszeć, że Śląsk Wrocław jest klubem pełnym starszych piłkarzy, czyli oczywiście 30-latków i ich starszych kolegów. Część z nich (Igors Tarasovs czy Arkadiusz Piech), z którą się pożegnano, raczej nie będzie jakkolwiek wspominana. A jeżeli już, to w negatywnym świetle jako zbędny balast zarówno na boisku, jak i liście płac. Ta druga część (może nie tak liczna, ale jednak) na czele z Marcinem Robakiem, a w tle choćby z Augusto, potrzebowała dobrego i mądrze przekalkulowanego zastępstwa.

Największą niewiadomą od wielu tygodni była kwestia pozostania lub odejścia Marcina Robaka. 36-letni napastnik w największej mierze odpowiadał za strach, że w zespole powstanie ogromna wyrwa z nikłymi szansami na jej ponowne wypełnienie. W końcu żywa legenda boisk ekstraklasy w ciągu dwóch sezonów strzeliła dla Śląska aż 37 bramek w 68 ligowych meczach. Te liczby dla drużyny walczącej o utrzymanie były swego rodzaju polisą na życie, obok której nie przechodzi się obojętnie. Co więcej, wychowanek legnickiego Konfeksu przez trzy ostatnie sezony gwarantował minimum 18 goli! Unikat.

Obie strony (klub – zawodnik) ostatecznie nie znalazły wspólnej nici porozumienia. Śląsk Wrocław proponował (być może ostatni) kontrakt roczny, ale polski snajper oczekiwał umowy na dwa lata. Powstał zgrzyt, z dalszych negocjacji zrezygnowano i tym sposobem we Wrocławiu pozbyto się największego koła ratunkowego. Słusznie? To się niebawem okaże. Idąc dalej, można już pewniej stwierdzić, czy konkretne ruchy zostały trafnie przeprowadzone. Arkadiusz Piech? Koniec końców niewypał. Sezon 2017/2018 co prawda niezły (11 goli, trzy asysty), ale ten ostatni (cztery gole, trzy asysty) do zapomnienia.

„Jak sprzątać, to po całości” – Śląsk Wrocław

Igors Tarasovs? Postrach, lecz nie defensywy przeciwnika, ale formacji obronnej własnego zespołu. 30-krotny reprezentant Łotwy (tak jak Piech) nie najgorzej rozegrał debiutancki sezon (od deski do deski), ale ten kolejny był już pasmem niepowodzeń, co wyraźnie odbiło się na liczbie występów Łotysza (50% mniej minut na murawie). Djordje Cotra? Krótko mówiąc, wiek dawał mu się mocno we znaki, stąd Serb nie mógł zagwarantować dobrej jakości ani w defensywie, ani w ofensywie. Na domiar złego odzywały się problemy z kolanem, przez które 34-letni lewy obrońca tracił łącznie po pół kampanii.

Kolejnym nazwiskiem na liście sprzedażowej był Farshad Ahmadzadzeh. Ten 26-letni skrzydłowy pojawił się we Wrocławiu rok temu, ale Polski nie zwojował. I wrócił tam, skąd przybył, czyli do Persepolis. Na przestrzeni całego sezonu 2018/2019 zebrał udział tylko przy dwóch bramkach, jednak trudno się temu dziwić, skoro Irańczyk wyraźnie odbił się od standardów polskiej ligi na tle fizycznym. Dodatkowo doskwierała mu tęsknota za rodzinnymi stronami, więc Śląsk Wrocław nie miał innego wyboru, niż pożegnać się z piłkarzem. Niestety on zostanie zapamiętany jako wynalazek z niemałą gażą na koncie.

Ostatnimi dwoma piłkarzami, z którymi Śląsk się pożegnał, są Augusto i Jakub Wrąbel. Ten pierwszy, czyli 31-letni portugalski obrońca, spędził we Wrocławiu trzy lata. Czy zapisał się czymś niesamowitym na kartach historii ekstraklasy jak inni Portugalczycy na naszym podwórku? Niekoniecznie. I może końcówkę poprzedniego sezonu Augusto miał dobrą, ale ogółem nie oferował jakości, której oczekują kibice WKS-u. Na koniec Jakub Wrąbel, czyli wychowanek klubu, który niestety nigdy nie mógł liczyć na bycie bramkarzem nr 1 (38 spotkań przez pięć lat). Cóż, w Wiśle Płock wcale nie będzie łatwiej.

Śląsk Wrocław intryguje nowymi uzupełnieniami

Na tę chwilę (1 lipca) wrocławski klub opuściło siedmiu piłkarzy. Co ciekawe, ich średnia wieku przekraczała 30 lat, dlatego można wysunąć tezę, że włodarze klubu zaczęli myśleć perspektywicznie. Tę tendencję podtrzymuje fakt, że nowe nabytki dają średnią niższą aż o siedem wiosen! Wiele wskazuje na to, że podstawowy skład wyklarowany na letnim obozie przygotowawczym nie będzie brylował (jak to miało miejsce w minionej kampanii) na szczycie listy tych najstarszych. Choćby dzięki zdolnym młodzieżowcom.

Zdolnym młodzieżowcom, którzy wrócili z wypożyczeń, by nareszcie na poważnie zaistnieć w pierwszej drużynie Śląska. Wśród nich faworytami do wypełnienia takiej funkcji mogą być 19-letni Sebastian Bergier (napastnik) i Adrian Łyszczarz (ofensywny pomocnik). Co prawda obaj panowie nie zdobyli wybitnych liczb podczas wypożyczeń na zapleczu ekstraklasy (Bergier 0/0, Łyszczarz 1/2), ale nie takie historie już widzieliśmy. Oczywiście wciąż nie można zapominać o 17-letnim Piotrze Samcu-Talarze, który jest jednym z najlepszych piłkarzy na poziomie CLJ. Jednak prawdziwa bomba kryje się w…

… zawodniku, który dosłownie przed kilkoma dniami pokazał się dużej części świata na Mistrzostwach Europy U-21. Przemysław Płacheta, bo o nim mowa, zasilił szeregi Śląska z umową na trzy lata, co pokazuje jedno – że akurat to miejsce do własnego rozwoju traktuje z dużym zaufaniem. 21-letni skrzydłowy w ostatnim sezonie prezentował barwy Podbeskidzia, dla którego rozegrał 25 meczów i zaliczył sześć bramek oraz dwie asysty. Wygląda na to, że Płacheta z miejsca wypełni lukę oddelegowaną dla obowiązkowego młodzieżowca. I raczej nie pozwoli pomyśleć, że otrzymał tę pozycję za darmo.

Kolejne (równie ciekawe) wzmocnienia pochodzą ze słonecznej Hiszpanii, a konkretnie z jej trzeciego poziomu rozgrywkowego. Są nimi 26-letni Israel Purto (środkowy obrońca do rywalizacji z Gollą i Pawelcem) oraz 23-letni Erik Exposito, na którym będzie spoczywał ten największy ciężar. Ciężar zastąpienia Marcina Robaka. Historia pisze różne scenariusze, jednak dotychczasowy dorobek bramkowy hiszpańskiego napastnika nie powala. Na szczeblu La Liga i La Liga 2 tylko jedna bramka, a niżej – średnia goli rzędu kilku na sezon. Pozostaje liczyć na to, że Exposito odpali jak Carlitos czy Cabrera.

Zestawienie transferów przychodzących uzupełniają:

  • Daniel Kajzer – prosto z bułgarskiej ligi, który w Polsce znany jest choćby z gry dla ROW Rybnik i Górnika Zabrze. Polski bramkarz będzie bezpośrednim zastępstwem dla Jakuba Słowika, który najprawdopodobniej uda się do Japonii, by tam kontynuować karierę.
  • Dino Stiglec – chorwacki obrońca, który większość życia na murawie spędził najpierw w chorwackiej lidze (133 spotkania), by później przenieść się do wielokrotnego mistrza Słowenii – NK Olimpiji Ljubljany. 28-latek będzie mógł pokryć zarówno lewą, jak i środkową strefę defensywy Śląska.
  • Matus Putnocky – jego sylwetki chyba nie trzeba przedstawiać. Słowacki bramkarz jest weteranem polskich boisk (choćby 75 meczów dla „Dumy Wielkopolski”), ale Śląsk raczej nie wiąże z 34-latkiem wielkich planów z obsadą bramki. Tak więc z ławki rezerwowych Lecha Poznań Słowak powędruje na podobne stanowisko we Wrocławiu. Jakuba Wrąbla po prostu trzeba było kimś zastąpić.

Dodatkowo zapraszamy do przeczytania artykułu o przygotowaniach Wisły Kraków: tutaj.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze