Rafał Grodzicki został nowym dyrektorem sportowym Śląska Wrocław. Były piłkarz Śląska zastąpił na tym stanowisku Davida Baldę. Według klubowej strony internetowej umiejętności, doświadczenie, znajomość klubu oraz zorientowanie na rynku transferowym nowego dyrektora sportowego mają pomóc klubowi wrócić do wygrywania i walki o wysokie cele w PKO BP Ekstraklasie. Problem jednak polega na tym, że Grodzicki doświadczenia ma niewiele, a w klubach, w których je zdobywał, nie wspominają go najlepiej. W tworzeniu tekstu udział brał Eryk Menrog.
– Trafia do nas człowiek, dla którego Śląsk jest ważnym miejscem w karierze i liczę, że jeszcze lepsze wspomnienia zbuduje tutaj w pracy dyrektora sportowego. Co ważne, Rafał to nie tylko były piłkarz, ale i menadżer z doświadczeniem w zarządzaniu pionem sportowym, który ukończył kurs PZPN-u i inne szkolenia, przygotowujące do tej roli. Zależało nam, by postawić na profesjonalizm, doświadczenie oraz świeżą wizję. Chcemy, by Śląsk był silnym klubem, regularnie walczącym o wysokie pozycje. Wspólnie zrobimy wszystko, by poprawić wyniki pierwszej drużyny i piąć się w tabeli.
Tak zatrudnienie Rafała Grodzickiego na stanowisku dyrektora sportowego Śląska Wrocław tłumaczy w klubowych mediach prezes, Patryk Załęczny.
Rafał Grodzicki dyrektorem sportowym Śląska
Były piłkarz Śląska Wrocław poza ogromnym doświadczeniem piłkarskim, wyniesionym między innymi z 270 meczów rozegranych w Ekstraklasie, w swojej karierze pracował już jako asystent trenera oraz menedżer ds. sportu Warty Poznań.
– Dla… pic.twitter.com/DZ1dBbvZS5
— Śląsk Wrocław (@SlaskWroclawPl) November 12, 2024
– Dla mnie to wielkie wyróżnienie i radość wrócić do tak ważnego dla mnie klubu, jakim jest Śląsk Wrocław. Oczywiście jestem na bieżąco z wynikami, oglądałem mecze WKS-u i wiem, że przed nami spore wyzwanie, by wrócić do wygrywania. Mam swoje przemyślenia oraz pomysły i widzę ogromny potencjał w tym klubie. Jestem przekonany, że moje doświadczenie zarówno piłkarskie, jak i menadżerskie, zaprocentuje we Wrocławiu. Potrzeba spójnej wizji, strategii, o czym już rozmawiałem z prezesem. Przed nami wiele pracy, ale i ekscytujących wyzwań. Wiem, jakich kibiców ma Śląsk, więc o wsparcie dla drużyny jestem spokojny. Musimy zrobić wszystko, by dać fanom należytą radość i dumę z dopingowania Śląska – mówi Rafał Grodzicki.
Obaj podkreślają doświadczenie menadżerskie Grodzickiego. Przepytaliśmy zatem ludzi, z którymi pracował, a także tych którzy obserwowali jego pracę zarówno w Motorze Lublin jak i w Warcie Poznań. Chcieliśmy się dowiedzieć czegoś na temat jego doświadczenia. Niestety, wyłania się z tego niezbyt optymistyczny dla Śląska Wrocław obraz, ale po kolei.
Motor Lublin
Rafał Grodzicki do Motoru Lublin trafił ze Stali Mielec w lipcu 2019 roku i pracował tam przez dwa lata. Niedawno w wywiadzie dla Tomasza Ćwiąkały stwierdził, że Lublin go przeczołgał i poczuł tam okrutny hejt. „Co bym nie zrobił to było źle” – żalił się Ćwiąkale Grodzicki. Tutaj warto zadać pytanie co robił Rafał Grodzicki w Motorze Lublin.
Zwolennikiem dołączenia Grodzickiego do Motoru był ówczesny trener Lublinian, Mirosław Hajdo, który mocno naciskał na to, żeby Grodzicki do Lublina trafił. Panowie znali się bardzo dobrze, co potwierdził sam Grodzicki w wywiadzie dla Dziennika Wschodniego.
– Rozmowy trwały od tygodnia. Nazwisko trenera Hajdy i fakt, że bardzo dobrze się znamy spowodował, że z miłą chęcią podpiszę się pod takim projektem. Jest tu piękny stadion, duża ilość kibiców, fajne miasto i tylko III liga. Dlatego trzeba się wepchać jak najszybciej co najmniej poziom wyżej, bo na szczeblu centralnym grają kluby, które nie mają takiej rzeszy kibiców ani stadionu, a dają sobie radę. -mówił wtedy Grodzicki.
W tym samym wywiadzie podkreślał, że fizycznie czuje się świetnie i dobrze się prowadzi, dlatego na każdym treningu czy meczu jest w stanie jeszcze dużo pograć. No i tutaj pojawia się pierwsza czerwona lampka, bo Grodzicki na treningach pojawiał się 2 – 3 razy w tygodniu i głównie biegał albo się rozciągał. Od kibiców na dzień dobry dostał ksywę „Gruby”. Warto podkreślić, że na ówczesne lubelskie realia Grodzicki dostał dosyć wysoki kontrakt. Prawdopodobnie dlatego Leszek Bartnicki ówczesny prezes Motoru zdecydował się przydzielić mu dodatkową funkcję w postaci asystenta w sztabie trenera Hajdy.
***
Trzeba przyjrzeć się też poczynaniom Grodzickiego w roli asystenta trenera. W 2019 roku bramki Motoru strzegł Adrian Olszewski. W sztabie stwierdzono, że potrzebny jest drugi bramkarz, aby wzmocnić konkurencję na tej pozycji. Do wzięcia był m.in. 22-letni Sebastian Madejski, ale Rafał Grodzicki upierał się na ściągnięcie 31-letniego Seweryna Kiełpina, z którym grał w Stali Mielec. Ówczesny prezes Motoru Paweł Majka mówił wtedy, że sztab zdecydował się na Kiełpina, bo Madejski jest za niski. Nie byłoby w tym może nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Madejski jest o 5 centymetrów wyższy od Kiełpina.
Ostatecznie po interwencji trenera bramkarzy Arkadiusza Onyszko ściągnięto Madejskiego. Grodzicki był jednak tak zdeterminowany, żeby sprowadzić swojego kolegę z Mielca, że prezes w końcu uległ. Pożegnano Adriana Olszewskiego tylko po to, żeby zrobić miejsce dla Kiełpina, który ostatecznie przez 2 lata pobytu w Lublinie zagrał tam w zaledwie dziesięciu spotkaniach.
O dawaniu szans jakimkolwiek zawodnikom z regionu czy tym posiadającym „Motorowe DNA” nie było mowy.
W międzyczasie dochodziło do konfliktów między Grodzickim a Tomaszem Brzyskim o to, jaki styl gry ma prezentować drużyna. Transfer Kiełpina i popełniane przez niego błędy powodowały też konflikt między Grodzickim a Onyszką, który obrywał od kibiców w mediach społecznościowych za stawianie na byłego bramkarza Stali Mielec. W końcu Onyszko odpowiedział kibicom, że on może jedynie zarekomendować bramkarza, który powinien bronić, ale ostateczną decyzję podejmuje pierwszy trener. To nie spodobało się Grodzickiemu, który w szatni wywołał burzę. Doszło do tego, że chciano się Onyszki pozbyć. Prezes jednak nie zdecydował się na ten ruch i trener bramkarzy pozostał w sztabie.
***
Kolejnym kamyczkiem do ogródka Grodzickiego może być Konrad Gruszkowski. Dobrze zapowiadający się zawodnik, który był wypożyczony z Wisły Kraków do Motoru Lublin. Kiedy pojawiła się szansa na wykupienie go z Wisły, Grodzicki sam dzwonił do Krakowa i namawiał trenera Białej Gwiazdy, żeby zabrał Gruszkowskiego z powrotem, bo on się w Motorze zmarnuje. W wywiadzie dla Tomasza Ćwiąkały tłumaczył to troską o dobro zawodnika. Nie wziął jednak pod uwagę faktu, że równocześnie działał na szkodę klubu, dla którego pracował.
Nasuwa się teraz pytanie czy jako dyrektor sportowy Śląska Wrocław mając okazję ściągnąć do Wrocławia zawodnika, który będzie miał szansę zostać gwiazdą też powie mu, żeby tu nie przychodził, bo jest za dobry?
Z roli asystenta trenera Grodzicki został zwolniony 13 grudnia 2020 roku. Jako zawodnik odszedł z klubu 4 sierpnia 2021. Wśród kibiców pozostawił po sobie tylko niesmak.
Warta Poznań
1 maja 2023 roku trafił do Warty Poznań w roli menadżera do spraw sportu. Chociaż według niego pełnił tam funkcję dyrektora sportowego. Problem w tym, że w całym klubie tylko on jeden tak uważał. Tak naprawdę jego głównym zadaniem był tak zwana papierkowa robota. Zresztą nie był to pierwszy raz, kiedy sam siebie okrzyknął dyrektorem sportowym. W lipcu 2023 w wywiadzie dla Weszło podkreślał, że już w Stali Mielec angażował się w pomoc przy transferach.
– Dzwoniłem, podpytywałem, użyczałem swojego nazwiska, tak to można nazwać. – tłumaczył.
Brzmi jak David Balda mówiący o 20 tysiącach kontaktów w telefonie prawda? Mało tego. W tym samym wywiadzie dla Weszło Grodzicki mówił, że w Motorze Lublin też był nieformalnym dyrektorem sportowym, bo panowała tam tak fatalna struktura organizacyjna, że wszystko spadło na jego głowę. Problem polega na tym, że w żadnym z tych klubów żadnej decyzyjności nie miał. Mógł jedynie wiercić dziurę w brzuchu ludziom, którzy mieli realny wpływ na cokolwiek, tak jak to zrobił z prezesem Motoru w sprawie Kiełpina.
Trzy kluby, Grodzicki twierdzi, że w każdym był „nieformalnym” dyrektorem sportowym. Fakty i oficjalne komunikaty klubowe jednak mówią coś zupełnie innego. Wnioski wyciągnijcie sami.
Wróćmy jednak do Warty…
… w której mimo tylko 8 miesięcy pracy również pozostawił po sobie spory niesmak.
Jedna z największych afer z jego udziałem była związana z pracownicami klubu. Według osoby związanej z klubem rozpoczęła się ona od prośby Grodzickiego o zatrudnienie swojej partnerki na stanowisko rzeczniczki prasowej. Prośba nie została spełniona, co zdenerwowało Grodzickiego. W związku z tym postanowił wskazać konkretnych zawodników pierwszego zespołu i stwierdzić, że ich słaba forma spowodowana jest romansami z pracownicami klubu. Oczekiwał również rozwiązania umów. Jego działania całkowicie zepsuły atmosferę w zespole, jak i wpłynęły negatywnie na pion administracyjny. Afera znalazła również odzwierciedlenie w wynikach zespołu. W 5 spotkaniach Ekstraklasy przed tym incydentem Warciarze zdobyli łącznie 8 punktów, natomiast po skandalu jedynie 2 punkty. Jego zachowanie było równoznaczne z działaniem na szkodę klubu.
Nie jest to jednak koniec kontrowersji z jego udziałem. Kolejnym skandalem skończyła się zabawa Grodzickiego z Excelem. W pewnym momencie dostał zadanie wyliczenia premii dla zawodników. Każdy piłkarz dostaje je co pół roku na innym poziomie w zależności od wysokości kontraktów. Nie musimy chyba tłumaczyć, że takie rozliczenia wykonuje się z każdym piłkarzem indywidualnie. Grodzicki jednak postanowił wrzucić wszystko do jednego arkusza, a następnie wysłać do wszystkich zawodników. Dzięki temu piłkarze zobaczyli premie swoich kolegów z zespołu. Była to kolejna sytuacja, która bardzo źle wpłynęła na atmosferę w szatni i całym klubie.
***
Jedynym wkładem Grodzickiego w budowanie składu Warty Poznań i bycia blisko stanowiska dyrektora sportowego była pomoc w sprowadzeniu czterech trzydziestoletnich obcokrajowców – Bogdana Tiru, Tomasa Pikryla, Martona Eppela i Mohameda Mezghraniego. Żaden z nich wielkiej kariery w Warcie nie zrobił. Wszyscy grają już w innych klubach. Napisaliśmy, że pomagał, bo sam tego załatwić nie mógł, ponieważ nie zna języka angielskiego, co według nas powinno być absolutnie podstawowym wymogiem, jeśli chodzi o stanowisko dyrektora sportowego w klubie z poważnymi aspiracjami.
Pomagał też w ocenie Maksyma Khlana obecnie ważnego piłkarza Lechii Gdańsk, który przez trzy tygodnie trenował w Warcie Poznań. Grodzicki był przeciwnikiem zatrudnienia Ukraińca. Uważał, że nadaje się ewentualnie tylko do rezerw. Khlan ostatecznie nie znalazł też uznania w oczach trenera Dawida Szulczka i temat się rozjechał.31 grudnia 2023 roku Rafał Grodzicki został zwolniony z Warty Poznań. Klub w oficjalnym komunikacie poinformował, że Grodzicki był łącznikiem między sztabem szkoleniowym pierwszego zespołu, drużyną i zarządem klubu.
Śląsk Wrocław
Z naszych informacji wynika, że Wrocławianie nowego dyrektora sportowego szukali od trzech miesięcy, a ich kryterium było to, żeby kandydat miał DNA Śląska. Mamy szczerą nadzieję, że nie było to jedyne kryterium. Mamy też jednak obawy, kiedy spojrzymy na doświadczenie Rafała Grodzickiego i brak znajomości podstawowego języka komunikacji na tym stanowisku.
17 listopada napisaliśmy do klubu prośbę o informację jakie były wszystkie kryteria zatrudnienia nowego dyrektora sportowego Śląska Wrocław. Zapytaliśmy również jakie według zarządu Rafał Grodzicki posiada kompetencje do pełnienia tej funkcji poza ukończonym szkoleniem PZPN. Warto zaznaczyć, że Grodzicki w wywiadzie u Tomasza Ćwiąkały sam stwierdził, że to szkolenie nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Ostatnim pytaniem do klubu było pytanie o to czy w Śląsku zdawali sobie sprawę z nikłego doświadczenia Rafała Grodzickiego w tej roli. W poniedziałek, 18 listopada skontaktował się z nami rzecznik prasowy Śląska Jędrzej Rybak, żeby zapytać po co nam te odpowiedzi. Zapytał, czy chodzi o artykuł czy o wpis na social media. Na nasze pytanie czy klub odpowiedzi udzieli 18 czy raczej 19 listopada odpowiedział, że większa szansa, że klub odpowie 19 listopada.
Niestety, oficjalnej odpowiedzi ostatecznie nie otrzymaliśmy. W zamian za to zostaliśmy zaproszeni na spotkanie prezesa i dyrektora sportowego z kibicami, które odbędzie się 20 listopada.
– Rafał na nim będzie i zaprasza, można przyjść, zapytać bezpośrednio, on opowie. – odpowiedział nam Jędrzej Rybak, gdy po raz kolejny zapytaliśmy, kiedy otrzymamy oficjalne stanowisko klubu w tej sprawie. Sposób poprowadzenia tej komunikacji pozostawimy bez komentarza.
Na sam koniec należy zadać najważniejsze pytanie. Czy Rafał Grodzicki to na pewno dobry wybór? Wiemy, że jest człowiekiem pracowitym, szalenie ambitnym i nieustępliwym. Czy to w połączeniu z nikłym doświadczeniem wystarczy do uratowania Śląska Wrocław przed totalną katastrofą jaką byłby spadek z Ekstraklasy? Mamy co do tego poważne wątpliwości.
przecież Śląsk bardzo dobrze wam napisał: zapraszamy na spotkanie: Rafał na nim będzie i zaprasza, można przyjść, zapytać bezpośrednio, on opowie; Macie odwagę przyjdźcie i wypytajcie gościa patrząc mu prosto w oczy... jaki problem? Wszyscy obecni usłyszą co ma p. "dyrektor" do powiedzenia... przecież to lepsze niż pisanie maili na oficjalna skrzynkę. Po co z waszej strony infantylne stwierdzenie "Sposób poprowadzenia tej komunikacji pozostawimy bez komentarza."
ty go nie broń człeniu, no chyba że chcesz dalej zeby śląsk zamykał tabelę, rafuś wam to załatwi swoimi "transferami"
Dziennikarz pytał o oficjalne stanowisko klubu a nie zainteresowanego.
a ty umiesz czytać ze zrozumiem, czy to jakiś problem? gdzie ja go bronie? nawet w cudzysłowie napisałem "dyrektor", bo dla mnie to nie jest gość na takie stanowisko... ale ogólnie ten artykuł bazuje jedynie na opinii dziennikarza i realnie powinien to skonfrontować z Grodzickim, a nie oczekiwać stanowiska od klubu czy wiedzą, że miał jakiś konflikt w poprzednim klubie... KLUB ZAPROSIŁ NA OFICJALNE SPOTKANIE Z PREZESEM i DYREKTOREM, GDZIE MÓGŁBY ODPOWIEDZIEĆ na pytania - gdzie tu jest problem? Dla mnie nawet lepsze niż pisanie oficjalek na maila.