Czerwcowe zgrupowania skupione wokół Ligi Narodów już za nami. Dały nam one wiele wskazówek, w jakiej formie są poszczególne reprezentacje. Nie ulega wątpliwości to, że Francja nie zaprezentowała się w swoich spotkaniach z najlepszej strony. U mistrzów świata jak na razie żadnego pożaru nie ma, lecz nie można bagatelizować tego, że „Trójkolorowi” nie wygrali ani jednego spotkania.
Większość drużyn – zwłaszcza te, które jadą w listopadzie do Kataru – potraktowały zmagania w Lidze Narodów jako poligon doświadczalny. Testowanie zawodników czy formacji na tle ciekawych rywali jest w tych zmaganiach rzeczą codzienną. Nie zmienia to faktu, że w Lidze A tylko trzy drużyny pozostały bez zwycięstwa. Są to Walia, Anglia i Francja. O ile w przypadku Walijczyków nie można mówić o sensacji, o tyle pozostałe dwie ekipy są sporą niespodzianką.
Ostatnie miejsce w grupie i możliwość spadku
Dwa remisy, dwie porażki i tylko dwa punkty – tak wygląda bilans mistrzów świata oraz zwycięzców poprzedniej edycji Ligi Narodów. Francuzi zaliczyli spory falstart, który już przekreślił ich szanse na wyjście z grupy i obronę tytułu – co więcej, wrześniowe mecze będą decydujące w kontekście pozostania „Trójkolorowych” w Lidze A.
Francja mierzy się w tegorocznej edycji z Austrią, Danią i Chorwacją. Nie jest to grupa śmierci, nie jest też grupa śmiechu. Wyrównane, zbliżone do siebie zespoły, które mogą urwać punkty każdemu. Dla finalistów Euro 2016 oraz zwycięzców mundialu dwa lata później nie może to być jednakże żadne usprawiedliwienie. „Les Bleus” typowani byli do wygrania tej grupy.
Podsumowując jednym słowem zakończone wczoraj zgrupowanie – koszmarne.
— Trójkolorowa Piłka (@Trojkolorowa_) June 14, 2022
Wymówki w stylu, że byli zmęczeni sezonem.. ale kto nie był? Czy 🇩🇰 lub 🇭🇷 nie grają w klubach? Kto kazał Deschampsowi wystawiać w pierwszym składzie Guendouziego, który zagrał 61(!) meczów w tym sezonie? pic.twitter.com/o5GQo6dk1n
– Musimy znaleźć więcej siły, charakteru, dynamiki. To nie nasz status wygra nam mecze – mówił po przegranym na własnym stadionie spotkaniu z Chorwacją szkoleniowiec Francji Didier Deschamps. Gospodarze łącznie w dwóch spotkaniach podarowali Chorwatom dwa rzuty karne – pierwszy dał wicemistrzom świata remis, drugi natomiast zagwarantował im trzy punkty. Problemem Francuzów była również nieumiejętność przekucia swojej przewagi na boisku w bramki. W rewanżowym starciu z Chorwacją, a także z Austrią i Danią „Trójkolorowi” przeważali, mieli więcej posiadania piłki i oddanych strzałów, lecz zupełnie nie przełożyło się to na końcowy rezultat.
Francja przerywa fenomenalną serię
Porażka z Chorwacją okazuje się szczególnie bolesna z jeszcze jednego powodu. Mecz ten zakończył serię 23 spotkań Francuzów ze strzelonym co najmniej jednym golem. W tym czasie pokonali golkipera rywali aż 51 razy. Ostatni raz zakończyli mecz na zero z przodu 11 listopada 2020 roku. Ich rywalem była wówczas Finlandia, a starcie to, mające charakter towarzyski, zakończyło się niespodziewanym wynikiem 2:0 dla gości. Oprócz tego Francja pierwszy raz od 2015 roku nie wygrywa ani jednego meczu na jednym zgrupowaniu.
FT: 🇫🇷 France 0-2 Finland 🇫🇮
— GOAL (@goal) November 11, 2020
Well then 😬 pic.twitter.com/QyASP4HR3x
Można tę statystykę traktować jako ciekawostkę, lecz nie zmienia to faktu, że formacja ofensywna Deschampsa – mimo wielkich nazwisk – nie miewa się zbyt dobrze. Na symbol tej strzeleckiej niemocy wyrasta Antoine Griezmann. Zawodnik Atletico w czerwcowych spotkaniach zanotował średnią zaledwie 1,3 strzału na mecz, z czego tylko 0,8 to były uderzenia celne. Ogólnie cały rok 2022 nie jest jak na razie dla niego udany, również pod względem reprezentacji. Jego ostatnie trafienie w narodowych barwach miało miejsce 13 listopada zeszłego roku. Francuzi wówczas pokonali Kazachów aż 8:0. Później, w marcu, zanotował dwie asysty w spotkaniu towarzyskim z RPA. Jego statystyki ofensywne oraz ogólny wkład w grę Francuzów nie powala więc na kolana. Niewiele lepiej jest z Karimem Benzemą i Kylianem Mbappe, którzy mają przecież za sobą świetne sezony. Obaj strzelili w tegorocznej Lidze Narodów po jednej bramce, notując tylko 1,7 celnego strzału na mecz.
Klątwa mistrzów podtrzymana?
Ostatnią deską ratunku dla podopiecznych Deshampsa są spotkania wrześniowe. Szczególnie ważny będzie mecz z Austrią – jeśli Francuzi jej nie pokonają, staną nad przepaścią i praktycznie zdegradują się do niższej ligi. Nie chce się jednak wierzyć, że mistrzów świata dopadnie tak długotrwała zadyszka. Austriacy mają dwa punkty przewagi nad „Les Bleus”. Duńczycy z kolei są liderami z dziewięcioma punktami.
Wiadomo jednakże, że Liga Narodów jest traktowana jako turniej towarzyski. Jest on przetarciem przed mistrzostwami świata. We wrześniu Didier Deschamps, w zależności od wyników i gry swojej drużyny, podejmie pierwsze kadrowe decyzje. Jeśli ktoś go zawiedzie, prawdopodobnie zmniejszy swoje szanse na wyjazd do Kataru.
Trudno dzisiaj wyrokować, w jakiej formie Francuzi będą za pół roku. Na dziś „Koguty” nie wyglądają dobrze. W związku z tym coraz śmielej przypominana jest klątwa mistrzów, która obowiązuje od 2006 roku. Od tego momentu zwycięzcy poprzedniego turnieju cztery lata później nie wychodzą z grupy. Tak było z Włochami w 2010 roku, Hiszpanią w 2014 i Niemcami w 2018. Francuzi w zbliżającym się turnieju trafili do teoretycznie dość łatwej grupy – z Danią, Tunezją i Australią. Nie mogą mimo to do żadnej z tych drużyn podejść bez szacunku. Duńczycy już „Trójkolorowym” pokazali, że nie można ich lekceważyć. Tunezyjczycy i Australijczycy natomiast na papierze nie mają prawa zagrozić drużynie Deschampsa. W futbolu natomiast wszystko może się wydarzyć, a niespodzianki są rzeczą wręcz naturalną. Francja ma jeszcze dużo czasu, aby zażegnać zadyszkę, lecz musi mieć się na baczności, albowiem gdy prześpią ten moment, może dołączyć do poprzednich mistrzów globu i wyjątkowo szybko pożegnać się z kolejnymi zmaganiami.