Współpraca z rodziną Pozzo jest niezwykle trudna. Możesz awansować do Premier League czy też jako beniaminek nie mieć żadnych problemów z wywalczeniem spokojnego miejsca w środku tabeli – i tak zostaniesz zwolniony. Walter Mazzarri objął Watford po zwolnieniu Quique Sancheza Floresa i tym samym stał się siódmym menedżerem w przeciągu czterech lat przy Vicarage Road. Włoch stanie przed zadaniem powtórzenia wyniku sprzed roku i utrzymania się na stanowisku. Okoliczności sprawiają, że nie wiadomo, co będzie trudniejsze.
Niezależnie od klasy Mazzarriego – zwolnienie Floresa było kompletnie bezsensowną decyzją. Menedżer objął klub, który świeżo awansował do Premier League (zastąpił na stanowisku Slavisę Jokanovicia, który w nagrodę za awans dostał wypowiedzenie). Wywalczył z nim 13. miejsce i półfinał krajowego pucharu. Trudno o lepszy wynik na początek, a jednak Gino Pozzo się znudził. Tym ruchem zaskoczeni byli również piłkarze, nie ukrywając tego publicznie. Nie jest to dobry prognostyk pod współpracę z Włochem, który największy sukces osiągnął z zespołem kilkukrotnie lepszym od „Szerszeni”.
Trzy rzeczy, których spodziewamy się
po Watfordzie w tym sezonie
1) Trójka z tyłu
Premier League, z małymi wyjątkami, gra czterema obrońcami. Wprowadzanie trzyosobowych defensyw w różnych zespołach ma różne skutki, jednak fani Watfordu będą musieli pogodzić się z tym, że Mazzarri rzadko zmienia swoje przyzwyczajenia. Od razu zrobił niezwykle istotny krok w stronę tego modelu gry, wypożyczając z Napoli Zunigę, swojego etatowego wahadłowego, a także kupując z Genku Christiana Kabaselego i Brice’a Dja Djedje z Marsylii – pierwszy jest stoperem, drugi może grać na wahadle. Włoski szkoleniowiec nie siedzi z założonymi rękoma, działa.
2) Gra zależna od napastników
Troy Deeney i Odion Ighalo strzelili w minionej kampanii ligowej 29 bramek, co stanowiło 72,5% wszystkich goli zdobytych przez zespół. Obaj zagrali cały sezon, prócz meczu z West Hamem – na boisko wszedł tylko Deeney, i to w 75. minucie, co poskutkowało przegraną 1:3 i kompletną nieumiejętnością zawiązania akcji ofensywnej. Przez całe spotkanie „Szerszenie” oddały zaledwie cztery celne strzały, podczas gdy w pierwszym spotkaniu obu ekip udało im się zagrozić bramce „Młotów” czternastokrotnie i wygrali 2:0 po dwóch bramkach Ighalo. Uzależnienie? Mało powiedziane. Nowym rekordem transferowym jest kupno Isaaca Successa, który również jest napastnikiem. U Mazzariego rola snajperów nieco straci na wartości, ale wciąż będą absolutnie kluczowi, jeśli chodzi o wynik.
3) Kaprysy Gino Pozzo
Jedno jest pewne – przyszłość Watfordu jest niepewna. Powtórzenie wyniku sprzed roku będzie bardzo dobrym rezultatem, jednak Floresa nie uchroniło to od zwolnienia. Taka sytuacja jest niekomfortowa nie tylko dla menedżera, ale również dla piłkarzy, którzy trzeci rok z rzędu muszą przystosowywać się do innej myśli szkoleniowej. – Na dobrą sprawę nigdy nie flirtowaliśmy ze spadkiem, a nasz staruszek został zwolniony. To jedno z tych szaleństw. Sunderland był w dolnej trójce, a Sam Allardyce został okrzyknięty świetnym menedżerem, którym zresztą jest, bo ich utrzymał – słowa kapitana zespołu dobrze oddają nastroje związane z decyzjami właściciela.
Transfery
Przyszli: Isaac Success, Christian Kabasele, Brice Dja Djedje, Jerome Sinclair, Camilo Zuniga (wypożyczenie)
Odeszli: Miguel Layun, Almen Abdi, Jose Manuel Jurado, Daniel Pudil, Luke Simpson, Juanfran, Aldaberto Penaranda, Steven Berghuis, Obbi Oulare (ostatni trzej – wypożyczenie)
Kupno Isaaca Successa z Granady, która jeszcze w czerwcu miała tego samego właściciela, to rekord Watfordu. 15 mln euro wydane na 20-latka skłania ku tezie, że Nigeryjczyk z miejsca dostanie pierwszy skład, ale nie będzie tak łatwo. Inaczej sytuacja wygląda z Zunigą, Kabasele’em i Dja Djedje – dwóch pierwszych może liczyć na pewne miejsce w składzie, trzeci powalczy o miejsce w wyjściowej jedenastce z Nyomem.
Jedna rzecz wydaje się być niedokończona – w drużynie nie ma ani jednej „dziesiątki”, która jest niezwykle potrzebna do systemu preferowanego przez włoskiego szkoleniowca klubu. Nie ma odpowiednika Marka Hamsika, który był absolutnie kluczową postacią w Napoli Mazzarriego, w 173 spotkaniach zaliczając 43 bramki i tyle samo asyst. Czyżby to nie był koniec okienka przy Vicarage Road?
Jak grają?
Walter Mazzarri ustawi Watford w swojej sprawdzonej formacji 3 – 5 – 2, i poczynił ku temu odpowiednie kroki (choć nie wszystkie). Gra tym systemem składa się z kilku głównych założeń. Pierwsze to kluczowa rola wahadłowych, którzy w zależności od sytuacji będą decydowali o zmianie ustawienia – przy kontrataku dużą liczbą graczy, Zuniga lub Dja Djedje będą wracać do obrony, aby tworzyć czteroosobową linię. Taki manewr pozwala na płynne dostosowywanie ustawienia do akcji.
Zostając przy kontratakach – to będziemy je obserwować w każdym meczu, wraz z krótkim czasem zawodnika z piłką przy nodze, które jest kolejnym założeniem Mazzarriego. Tutaj pojawia się problem „dziesiątki”. Cała trójka piłkarzy środka pola Watfordu to defensywni pomocnicy, którzy w grze klasycznym 4 – 4 – 2 Floresa odnajdowali się świetnie, podobnie jak w 4 – 2 – 3 – 1, kiedy na „10” grał albo Deeney, albo Jurado. Deeney jako rozgrywający i Success w napadzie? Niewykluczone, choć mało prawdopodobne.
Mazzarri przez całą karierę stawiał na zgraną parę napastników, i nie sądzimy, aby chciał odrzucać to, co teraz ma podane na tacy. Snajperzy, którzy rozpraszają obronę, ale przynajmniej jeden praktycznie w ogóle nie pojawia się na swojej połowie, to kolejne założenie taktyki Włocha. Środek pola, m.in. z racji doboru personalnego w postaci Behramiego, Capoue i Watsona, będzie koncentrował się głównie na rozbijaniu ataków i szybkim dopuszczaniu piłki do napastników bądź wahadłowych. Jeżeli Watson będzie grał jako rozgrywający, będzie musiał przypomnieć sobie czasy z gry dla Wigan Athletic.
Pytania do kibica
O opinię na temat zbliżających się miesięcy w klubie z Vicarage Road spytaliśmy twórcę polskiego fanpage’a Watfordu.
1) Piłkarz, którego najchętniej sprzedałbym z klubu, to…
Mario Suarez. Kiedy Hiszpan przychodził do drużyny w zeszłym sezonie, wiązałem z nim wielkie nadzieje. Pamiętałem go przecież jako finalistę Ligi Mistrzów i mistrza Hiszpanii z fenomenalnym Atletico. Niestety, po przyjeździe do Anglii szybko okazało się, że niewiele jest Suareza w Suarezie. Powolny, leniwy i niedokładny stał się uosobieniem tego, jak nie powinien grać piłkarz Watfordu. W tym sezonie boję się, że będzie zajmował miejsce w drużynie takim piłkarzom jak Guedioura czy Doucoure. A co gorsza, że to miejsce otrzyma jedynie ze względu na nazwisko.
2) Ten sezon będzie inny od poprzedniego, gdyż…
Rywalizacja będzie dużo bardziej zaciekła. I to nie tylko rywalizacja o mistrzostwo, choć to powinno interesować kibiców Premier League najbardziej. Niesamowicie zbroją się też drużyny środka tabeli – Everton, Stoke, Sunderland. Walka o utrzymanie będzie się rozgrywać pomiędzy klubami, które w każdej innej europejskiej lidze mogłyby z sukcesami walczyć przynajmniej o puchary. Watford ma też własne powody, dla których powinno się inaczej patrzyć na ten klub. Zmienił się menedżer, a co za tym idzie – również styl gry i ustawienie zawodników na boisku. To duża niewiadoma, choć nie nazwałbym tego eksperymentem. Watford grał już trójką obrońców w Championship, kiedy klub prowadził Gianfranco Zola, i choć tamte czasy pamiętają chyba tylko Troy Deeney i Ikechi Anya, to na pewno Mazzarriemu będzie łatwiej zapoznać drużynę z systemem gry trzema obrońcami.
3) Nadchodzący sezon Watfordu może zepsuć…
Masa błędów indywidualnych, które nauczyli się popełniać zawodnicy Watfordu. Drużyna jako kolektyw spisuje się niemal bez zarzutów, ale przebłyski głupoty kilku zawodników na pewno nie napawają optymizmem. Dlatego boję się, jak będzie wyglądać gra Nyoma, Behramiego czy Britosa. I Ighalo, bo jeśli on nie przypomni sobie, jak się strzela bramki, to Watford na pewno zakończy sezon w najsłabszej trójce.
4) Jesteś zadowolony czy zły z powodu odejścia Floresa?
Ani mnie to ziębi, ani grzeje, prawdę powiedziawszy. Flores to fajny facet, który zdobył sobie sympatię kibiców i miłość zawodników. Jednak był to menedżer bardzo mało wyrazisty. Bez własnego charakteru. W takiej lidze jak Premier League, jeśli nie masz charakteru, to szybko cię zjedzą. Z drugiej strony wyniki osiągane w poprzednim sezonie były naprawdę niezłe. Quique utrzymał klub w Premier League i na pewno należą mu się za to podziękowania. A czy osiągnął postawiony przed nim cel? Wie to chyba tylko Gino Pozzo, który po ojcu odziedziczył maniakalną skłonność do perfekcjonizmu. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby Quique miał za zadanie awansować przynajmniej do Ligi Europy. Po kilku tygodniach lepiej ocenię, czy była to dobra decyzja. Wszystko zależy od tego, czy Mazzarri podoła zadaniu.
Gwiazda zespołu
Zapewne wielu z Was oczekiwało Odiona Ighalo, jednak inne zdanie mają sami fani i klub. Troy Deeney jest kapitanem z prawdziwego zdarzenia. Czterech goli brakuje mu do okrągłej setki, którą kompletuje od 2010 roku. Na boisku haruje jak wół, z 16 bramek Ighalo aż przy ośmiu asystował właśnie Deeney – razem tworzą parę napastników niczym sprzed lat, przy czym to Anglik jest kreatorem, który cofa się wgłąb, aby robić miejsce kolegom. Z pamięci kibiców nie zostanie wyrzucony nigdy – to on jako ostatni kopnął piłkę w jednej z najbardziej emocjonujących końcówek w historii baraży o Premier League.
Najbardziej niedoceniany
Mimo że fani kochają Heurelho Gomesa, nie jest on stawiany w czołówce bramkarzy ligi niemal przez nikogo. Niesłusznie. W minionym sezonie zdystansował całą stawkę, zaliczając aż 103 udane interwencje i zachowując przy tym 11 czystych kont. Do tego stał się jednym z największych speców od karnych w dziejach Premier League. Broniąc dwie „jedenastki” Berahino w kwietniowym meczu z West Bromem, stał się pierwszym golkiperem w historii najwyższej klasy rozgrywkowej w Anglii, któremu ta sztuka udała się dwukrotnie (pierwszy raz jeszcze w barwach Tottenhamu w 2010 roku). Ponadto, odkąd gra w Premier League wybronił już 11 strzałów z wapna (29%), co daje mu drugą lokatę w klasyfikacji wszystkich bramkarzy ligi z przynajmniej 20 karnymi do wyciągnięcia (pierwszy jest Seaman, 32%). Samymi karniakami uratował pięć punktów, do tego doliczmy interwencje. Kluczowy gracz.
Trener
Walter Mazzarri to człowiek tak samo trudny, jak i oddany. Z jednej strony zawsze wkurzony, nieskory do współpracy, tworzący sobie masę wrogów w najbliższym otoczeniu. Tak było w Interze, jego ostatnim klubie, z którego został zwolniony w listopadzie 2014 roku i od tamtej pory mieszkał i uczył się w Anglii na koszt „Nerazzurrich”. Drugie oblicze Włocha to profesjonalista i detalista, do którego prawdziwą miłością pałają przede wszystkim napastnicy – to on wykreował Cavaniego, Pazziniego czy Lucarelliego, zwłaszcza z tego pierwszego czyniąc maszynę. Stworzony do trenowania małych klubów, nienawidzący piłki przez duże „Pieniądze„. Na tej współpracy obie strony mogą wiele zyskać.
Najlepsze jest to, że on nigdy nie jest szczęśliwy. W telewizji często wydaje się, że jest niezadowolony, czasami coś mamrocze – i taki właśnie jest. Zawsze widzi coś to poprawy i tą postawą zaraża zawodników. Giampaolo Pazzini
Cel zespołu
Środek tabeli
Oceny do dziennika
Trener: 4
Transfery: 4
Bramkarze: 4+
Obrońcy: 3+
Pomocnicy: 3+
Napastnicy: 4+
Skarb kibica Premier League: Arsenal
Skarb kibica Premier League: Bournemouth
Skarb kibica Premier League: Burnley
Skarb kibica Premier League: Chelsea
Skarb kibica Premier League: Crystal Palace
Skarb kibica Premier League: Everton
Skarb kibica Premier League: Hull City
Skarb kibica Premier League: Leicester City
Skarb kibica Premier League: Liverpool
Skarb kibica Premier League: Manchester City
Skarb kibica Premier League: Manchester United
Skarb kibica Premier League: Middlesborough
Skarb kibica Premier League: Southamtpon
Skarb kibica Premier League: Stoke City
Skarb kibica Premier League: Sunderland