„Kolejorz” pod wodzą Johna van den Broma pokazał, że można łączyć ligę z europejskimi pucharami. Doszedł do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy, a w ekstraklasie zajął trzecie miejsce. Trzeba jednak przyznać, że początek sezonu nie wskazywał na taki wynik, bo lechici grali bardzo słabo zarówno w ekstraklasie, jak i w pucharach. Poznańska „Lokomotywa” powoli nabierała rozpędu, ale gdy już się rozpędziła, potrafiła ograć Fiorentinę na wyjeździe – ówczesnego pretendenta do wygrania Ligi Konferencji.
Lech Poznań w tym sezonie celuje w dublet. Marzy o Pucharze Polski, którego już dawno nie zdobył, seryjnie przegrywając finały. Chce także co najmniej powtórzyć zeszłoroczną przygodę w Europie. Lech nie tylko marzy, ale przede wszystkim działa, i to prężnie. Do klubu trafiają piłkarze z zagranicy z bardzo ciekawymi CV. Do tego także wracają wychowankowie z wypożyczeń. Ta mieszanka ma zapewnić końcowy sukces.
Lech Poznań – przygotowania do nowej kampanii
Poznaniacy wrócili do treningów 26 czerwca. Kadra pierwszej drużyny nie wyglądała jednak imponująco, bo reprezentanci swoich krajów do treningu wracali w późniejszych terminach. Na treningi pierwszego zespołu zaproszono sporo piłkarzy z Akademii Lecha Poznań. Początek okresu przygotowawczego odbył się w Poznaniu. Zwieńczeniem pierwszego etapu przygotowań było spotkanie z czeskim Slovanem Liberec, rozegrane 1 lipca. Zespół przesączony młodzieżą łatwo przegrał to spotkanie.
Drugi etap przygotowań nie odbył się, jak to zwykle bywało, w Opalenicy czy poza granicami kraju, a w Centrum Badawczo-Rozwojowym we Wronkach. Na świetnie przygotowanych boiskach lechici zaczęli obóz. Wystartował on 3 lipca i początkowo miał trwać do 8 lipca. Sprzyjające okoliczności pozwoliły jednak przedłużyć ten pobyt.
90' 🏁 W pierwszym naszym sparingu podczas letnich przygotowań to goście wygrywają. Jedyną bramkę dla Kolejorza zdobył Aleksander Nadolski.
_____
Lech Poznań – Slovan Liberec 1:3 pic.twitter.com/5DwG2gnKtj— Lech Poznań (@LechPoznan) July 1, 2023
W drugim spotkaniu kontrolnym Lech zagrał mecz w Opalenicy z Banikiem Ostrava. Spotkanie z Czechami wyglądało lepiej niż ostatni sparing, ale zakończyło się tylko remisem. „Kolejorz” wyjechał jeszcze na mini zgrupowanie do Holandii. Tam zagrał mecz z mocnym AZ Alkmaar. Był to doskonały sprawdzian przed startem rozgrywek, ponieważ Holendrzy są zeszłorocznymi półfinalistami Ligi Konferencji Europy. Przed Johnem van den Bromem mieli okazję zaprezentować się piłkarze powracający z wypożyczeń: Maksymilian Pingot, Filip Borowski i przede wszystkim Bartosz Mrozek, z którym wiązane są ogromne nadzieje. Do treningów powrócił także Mikael Ishak – wielki nieobecny końcówki sezonu. Jak wiadomo, antybiotykoterapia zadziałała i Szwed powoli wraca do formy.
Transfery
Lech Poznań musiał skupić się na znalezieniu godnego zastępstwa dla Michała Skórasia, który odszedł do Club Brugge za około 7 milionów euro. Na lewej obronie również powstała luka po odejściu Pedro Rebocho. Te dwie pozycje wymagały natychmiastowych wzmocnień. Media wieszczyły „grube” okienko transferowe w wykonaniu poznaniaków. Komitet transferowy wykonał kapitalną robotę i bardzo szybko zapewnił jakościowe transfery. Kluczowym wzmocnieniem Lecha Poznań powinien okazać się Ali Gholizadeh. Co prawda Pers będzie dostępny dopiero w okolicach września, ale jest on na tyle jakościowym piłkarzem, że warto na niego tyle czekać.
W zasadzie jak transfer można też traktować powrót Bartosza Mrozka. Młody golkiper po kapitalnym sezonie w Stali Mielec wraca do Lecha walczyć o bluzę numer jeden. Należy również wspomnieć o przejęciu Filipa Dagerstala, który w Poznaniu zostaje definitywnie. Wielu kibiców za najlepszy transfer Lecha uważa sprowadzenie Dino Hoticia. Sporo ekspertów uważa, że jest to najdroższa kadra Lecha w historii. Nadszedł czas, aby zamienić to w trofea.
Z „Kolejorzem” pożegnało się wielu piłkarzy. Lech ma za kim tęsknić. Szeregi drużyny opuścili przede wszystkim wspomniany Michał Skóraś, Pedro Rebocho czy Lubomir Satka. Z Lechem pożegnali się także piłkarze wypożyczeni, w tym Artur Rudko, który mówiąc delikatnie, miał tutaj bardzo słaby czas.
„Kolejorz” i jego cel
Kibice z wypiekami na twarzy przypominają sobie utwór „Freed from desire”, który podbił ich serca podczas mistrzowskiej fety w 2022 roku. Fani Lecha Poznań chcą ponownie udać się na celebrację tytułu. Taki też jest cel „Kolejorza” i nie są to słowa rzucane na wiatr. Działacze chcą tego samego, czego chcą kibice. Udowadniają to ruchami na rynku transferowym. Ubytki w drużynie zostały załatane bardzo dobrymi transferami. Na papierze wygląda to co najmniej bardzo dobrze, jednakże to boisko wszystko zweryfikuje. Wydaje się, że ostatnie takie okienko Lech miał aż 13 lat temu, gdy za rządów Marka Pogorzelczyka do Poznania trafili tacy gracze jak choćby Robert Lewandowski czy Sławomir Peszko.
Lech ma argumenty, żeby walczyć o najwyższe cele. Komfort pracy, jaki Tomasz Rząsa i włodarze zapewnili Johnowi van den Bromowi, jest kapitalny. Holender pokazał, że można łączyć ligę z europejskimi pucharami z całkiem dobrym skutkiem. Teraz ma do tego jeszcze szerszy skład niż przed sezonem i poprzeczkę zawieszoną naprawdę wysoko.
W Poznaniu mówi się także o jeszcze jednym trofeum, jakim jest Puchar Polski. Poznaniacy od dawna mają chrapkę na ten tytuł. Jedynym problemem jest, zdaje się, ciążąca na nim klątwa. Ostatnie cztery podejścia „Kolejorza” zakończyły się fiaskiem. Tym razem ma być inaczej i realnie wzmocniony Lech ma zdobyć właśnie ten puchar.
Rywalem w 2. rundzie eliminacji #UECL będzie FK Kauno Žalgiris ⚔ Pierwszy mecz odbędzie się przy Bułgarskiej 🔵⚪️ pic.twitter.com/LPTmLOlTiu
— Lech Poznań (@LechPoznan) June 21, 2023
„Niebiesko-biali” zagrają także w eliminacjach do Ligi Konferencji Europy. Pierwszym rywalem będzie litewski Żalgiris Kowno. Przejście do kolejnej rundy jest obowiązkiem poznaniaków. Sam awans do grupy może w tym roku okazać się trudniejszy. Lech nie idzie tym razem ścieżką mistrzowską i może trafić w późniejszych fazach na mocniejsze drużyny. Z drugiej strony,= poprzednie sukcesy poznaniaków w Europie znacznie poprawiły ich współczynnik i jest on najwyższy w Polsce, co daje im pewien komfort. Jedno jest pewne, Lech pokazał, że można. Wszystko teraz w nogach piłkarzy.
Lech Poznań w liczbach
Podczas mistrzowskiego sezonu pod wodzą Macieja Skorży lechici grali fantastycznie na własnym stadionie. Ze swojego obiektu zrobili niemalże twierdzę nie do zdobycia. Na własnym boisku uzbierali 42 punkty w 17 spotkaniach, strzelając przy tym 40 goli i tracąc tylko siedem bramek. Dużo słabiej prezentowali się jednak poza Bułgarską. Na obcych stadionach poznaniacy nie byli już tak skuteczni i stracili sporo punktów z teoretycznie dużo słabszymi rywalami.
Lech Poznań za rządów Johna van den Broma w zasadzie od razu zburzył swoją twierdzę. W 17 meczach zdobył 29 punktów i stracił aż 1. bramek. Przegrał trzy pierwsze spotkania na własnym obiekcie. Start jak na mistrza był fatalny. Trzeba przyznać, że w lepszym początku nie pomogło ogólne zamieszanie i liczne kontuzje. Wraz z upływem czasu piłkarze przejmowali styl holenderskiego szkoleniowca i mimo fatalnego startu skończyli wyścig na trzecim miejscu. Co ciekawe, Lech Poznań za panowania van den Broma więcej punktów zdobył poza swoim domem.
🧤 Lech lead the way in clean sheets this season 🚫@LechPoznan || #UECL pic.twitter.com/gQ2QmV2F2R
— UEFA Europa Conference League (@europacnfleague) March 22, 2023
Sytuacja wygląda diametralnie inaczej, gdy spojrzymy na europejskie puchary. Tam Bułgarska była absolutną twierdzą. Jej mury skruszyła tylko bardzo mocna Fiorentina w ćwierćfinale LKE. Uczciwie trzeba przyznać, że lechici ułatwili zadanie Włochom, rozgrywając bardzo słabe spotkanie. Na 20 pojedynków w pucharach Lech przegrał tylko trzy. Kibice w Poznaniu z pewnością żałują, że nie udało się tego przełożyć na ligę.
Lech Poznań – przewidywany skład
Ustalanie składu „Kolejorza” w tym momencie to tak naprawdę wróżenie z fusów. My jednak postanowiliśmy poukładać jedenastkę klubu ze stolicy Wielkopolski. Filip Bednarek za zeszły sezon z pewnością zasłużył na bluzę z numerem jeden. Może to kontrowersyjny wybór w obliczu tego, że do Poznania wrócił Bartosz Mrozek, ale Lechowi już raz kiepsko wyszła wymiana bramkarza przed sezonem. Nauczeni na własnych błędach z pewnością dadzą więcej czasu Mrozkowi.
Formacja obronna obędzie się bez większych niespodzianek. Oprócz stałego składu na lewą obronę wskoczy Szkot, ale atakował go będzie Elias Andersson. Pewnie to on zagrałby w pierwszym meczu, gdyby nie to, że dołączy do Lecha w przyszłym tygodniu. W odwodzie pozostanie doświadczony Miha Blazić i młodzi zawodnicy: Maksymilian Pingot, Filip Borowski czy Michał Gurgul. W tym zestawieniu należy także umieścić człowieka od zadań specjalnych w Lechu – Alana Czerwińskiego. Przed linią obrony z pewnością zobaczymy doskonale znany duet polsko-szwedzki. To spowoduje, że na ławce zasiądzie Nika Kvekveskiri.
Linia pomocy i atak
Największe bogactwo zaczyna się w formacjach ofensywnych. Wiadomo, że od początku nie zagra Ali Gholizadeh (kontuzja łąkotki). Będzie on zdrowy prawdopodobnie w okolicach września. Pers da ogromy luz taktyczny, ponieważ może zagrać na obu skrzydłach i na „10”. Co ciekawe, w linii pomocy może zagrać też świeżo pozyskany Elias Andersson. Pewne miejsce na lewym skrzydle ma oczywiście Kristoffer Velde, który w Poznaniu ma status gwiazdy.
Na prawym skrzydle postawiliśmy na Adriela Ba Louę, który cały czas nie odnalazł się w Lechu Poznań. Przynajmniej na początku będzie pierwszym wyborem Johna van den Broma na tę pozycję, choć z pewnością będzie naciskał na niego Dino Hotić. W blokach startowych na swoją szansę będzie czekał wychowanek Akademii Lecha Poznań – Filip Wilak. Kreowaniem gry zajmie się Afonso Sousa. Reprezentant Portugalii już nie raz pokazywał, że dużo potrafi. W odwodzie zostaje Filip Marchwiński, który ostatnim sezonem dał mocno do myślenia trenerowi, oraz znajdujący się na zakręcie kariery w Lechu – Joao Amaral. Popularny „Marchewa” może zagrać również na szpicy, co udowodnił w końcówce poprzedniego sezonu.
Nominalnych napastników w Lechu Poznań jest trzech. Są to Mikael Ishak, Filip Szymczak i Artur Sobiech. Prawdopodobnie w pierwszych spotkaniach na szpicy wybiegnie Filip Szymczak. Po pierwsze załatwi to temat młodzieżowca, a po drugie Mikael Ishak jest po agresywnym leczeniu i powinien być powoli wprowadzany do pierwszej jedenastki. Artur Sobiech po dobrej końcówce poprzedniego sezonu zdecydował się zostać w Lechu jako trzeci napastnik i czekać cierpliwie na swoje szanse.