Skarb Kibica La Liga: FC Barcelona – wznowić ekspansję na Europę


"Blaugrana" potrzebuje międzynarodowego sukcesu

12 sierpnia 2019 Skarb Kibica La Liga: FC Barcelona – wznowić ekspansję na Europę

Nikogo już nie zaskoczy zdobycie przez Barcelonę mistrzostwa Hiszpanii. Wzmocnienia "Dumy Katalonii" jasno świadczą o tym, że kwestię przypadku w klubie chcą zredukować do minimum i dzięki odpowiednio mocnej ławce rezerwowych być w stanie zachować odpowiednią koncentrację przez cały sezon.


Udostępnij na Udostępnij na

W Barcelonie wierzą, że gdy w przyszłym roku Leo Messi weźmie mikrofon do ręki, stojąc na środku Camp Nou, będzie mógł podziękować kibicom za pomoc w zdobyciu potrójnej korony. Priorytety „Blaugrany” pozostają niezmienne, lecz wszyscy zdają sobie sprawę, że szóstego pucharu Ligi Mistrzów nie dostaną za darmo.

Trzy rzeczy, których spodziewamy się po Barcelonie w nadchodzącym sezonie

1) Wszystkie oczy skierowane na Kijów

Zdominowanie ligi hiszpańskiej przestaje wystarczać kibicom Barcelony. Prawdopodobnie taki stan rzeczy byłby lepiej przyswajalny, gdyby Real Madryt nie wykonał ostatnio szaleńczego rajdu z wygrywaniem Ligi Mistrzów. W tym czasie Barcelonie przydarzyły się skandaliczne porażki z Romą oraz Liverpoolem, których nikt nie ma zamiaru przeżywać po raz kolejny. Od klubu pokroju „Blaugrany” co roku wymaga się dorzucania do gabloty istotnych trofeów, w ostateczności odpadania w godny sposób.

Na krajowym podwórku to przeciwnicy muszą się głowić, jak zneutralizować drużynę Ernesto Valverde. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, a katalońscy kibice są głodni „uszatego” pucharu i żądają podania im go na srebrnej tacy. Europa mocno uwypukliła ostatnimi czasy niedoskonałości projektu baskijskiego trenera, dlatego nad tym powinien przysiąść w pierwszej kolejności.

2) Nastaje czas rotacji

Ogromnym zarzutem w stronę Ernesto Valverde jest niewykorzystywanie przez niego potencjału ławki rezerwowych. Niektórzy zawodnicy trzymani są w pierwszym składzie mimo posiadania w kadrze wartościowych zmienników. Rzutuje to potem na ich formę w najważniejszych meczach sezonu. Jeśli odłożymy na bok niepotwierdzone, a czasem wręcz niedorzeczne plotki transferowe i spojrzymy na piłkarzy, którzy są obecnie w Barcelonie, zobaczymy naprawdę mocną grupę.

Klub przeprowadził imponujące transfery i na ten moment po prostu nie ma możliwości, by Valverde nie chciał korzystać z tego, co ma. Tym bardziej że do drzwi pierwszej drużyny coraz mocniej puka kilka perełek z La Masii. Nie sposób sobie wyobrazić, by mając tak wyrównaną kadrę, Bask wciąż pozostawał niezrozumiale zaborczy w wyborach personalnych.

3) Leo mówi, jak jest

Dużo ostatnio mówi się o przemianie kapitana Barcelony. Leo Messi faktycznie coraz głośniej wypowiada się w sprawach różnorakich. Czy to zabiera głos w mediach, czy staje przed kibicami Argentyńczyk nie przebiera w słowach. Wyszedł ze skorupy grzecznego chłopca i zaczyna pokazywać twarz prawdziwego lidera. Nie gryzie się w język, gdy trzeba skrytykować nastawienie drużyny, błędne decyzje trenera lub poziom sędziowania. Możemy zatem spodziewać się, że zanim Ernesto Valverde zaszczyci nas konferencyjnymi formułkami, w strefie mieszanej kapitan Messi w dosadnych słowach przeanalizuje sytuację, w jakiej klub będzie się obecnie znajdował.

Transfery

Pierścień w uniwersum Tolkiena był tylko jeden. Transfery w Barcelonie mamy aż trzy. Trzy, by wszystkim dogodzić, trzy, by wszystko zwyciężyć, trzy, by wszystko to zebrać i wspólnie świętować.

Idąc chronologicznie, najpierw trzeba wspomnieć o Frenkiem de Jongu. Holenderski Xavi wyciągnięty z Ajaksu był jednym z głównych ojców sukcesu amsterdamskiej drużyny zarówno w kraju, jak i w Europie. Władze Barcelony nie traciły czasu i zakontraktowały młodzieńca już w styczniu. Koszulkę „Blaugrany” przywdział jednak dopiero w lipcu i od tamtej pory rozkochuje w sobie kibiców na Camp Nou. Powiew świeżości, jaki zapewni środkowej formacji „Dumy Katalonii”, może być zbawienny w walce o potrójną koronę.

Poza tym nie robi dobrej miny do złej gry, co fani docenili od razu. Gdy odbierał ostatnio nagrodę dla zawodnika meczu, robił to ze skwaszoną miną. Jak później wytłumaczył, był zdenerwowany poziomem, jaki Barcelona zaprezentowała w tamtym spotkaniu, i nie miał zbyt wielu powodów do zadowolenia. Rośnie w stolicy Katalonii generał, który może okazać się równie ważny jak pewien jego rodak pod koniec zeszłego wieku.

Antoine Griezmann romansował z Barceloną od dłuższego czasu. Wielu kibiców ma mu za złe sposób, w jaki potraktował zarówno Atletico, jak i swoją obecną drużynę. Zawodnicy „Dumy Katalonii” puścili jednak w niepamięć zapędy Francuza do produkcji filmowych i od pierwszego dnia jego pobytu w Barcelonie otoczyli go opieką. Napastnik również sprawia wrażenie, że dobrze czuje się w nowym otoczeniu i jeśli Valverde znajdzie pomysł na wpasowanie do zespołu takiej liczby atakujących, jaką obecnie dysponuje, jego zespół może bez problemu zaczaić się na rekord zdobytych bramek w sezonie. Griezmann, podobnie jak Messi, nie lubi być przypisany do jednej pozycji, a przy tym bardzo mocno chwali się go za jego poświęcenie w obronie. Dobrze wykorzystany może sprawić, że nikt w Barcelonie nie będzie żałował wydanych na niego pieniędzy.

Jordi Alba i Leo Messi tworzą jeden z najbardziej zabójczych duetów na Starym Kontynencie. Problem polegał na tym, że lewy obrońca nie miał nikogo, kto mógłby czasem zabrać od niego kilka minut w sezonie. W końcu zarząd wyciągnął pomocną dłoń w kierunku Katalończyka. Dłoń w postaci Juniora Firpo. Młodzieżowy reprezentant Hiszpanii zachwycał w zeszłym sezonie w barwach Betisu, a teraz ma pomóc Jordiemu Albie zachować świeżość przez cały rok. Nie ulega wątpliwości, że to starszy z Hiszpanów będzie podstawowym zawodnikiem, lecz zakup Firpo to raczej inwestycja w przyszłość aniżeli z marszu realne wzmocnienie podstawowej jedenastki.

Poza tym Barcelona przeprowadziła z Valencią wymianę bramkarzy, na zasadzie której zmiennikiem ter Stegena został Neto. Sprzedano, po czym odkupiono od Eibaru Marca Cucurellę, by chwilę później wypożyczyć go do Getafe na nadchodzący sezon.

Udało się pozbyć z „Dumy Katalonii” piłkarzy, którzy już jakiś czas temu zostali przez włodarzy skreśleni. Z klubem pożegnali się Jasper Cillessen przechodzący do Valencii, Malcom sprzedany do Zenitu czy Andre Gomes zakupiony przez Everton. Dodatkowo Borussia Dortmund zdecydowała się wykupić Paco Alcacera, a Celta Vigo sprawiła sobie Denisa Suareza. Bardzo udane było to czyszczenie magazynów na Camp Nou.

Gwiazda zespołu

Na podstawie ostatnich wydarzeń można byłoby zastanawiać się nad Griezmannem, lecz to wciąż Leo Messi jest największą gwiazdą „Dumy Katalonii”. Będzie tak pewnie do momentu, w którym Argentyńczyk zawiesi buty na kołku, i najzwyczajniej w świecie trzeba się z tym pogodzić. Trudno napisać o kapitanie Barcelony coś, czego nie powielono już setki razy. Do geniuszu w swoich nogach Messi dokłada jednak jeszcze ostatnio liderowanie słowem, co stanowi pewną nowość.

Postanowił przemawiać nie tylko na boisku, lecz i poza nim, co robi z niego stuprocentowego lidera w szatni Barcelony. To oczywiście jemu ma być na boisku najwygodniej i to on będzie czynnikiem, który przesądzi o sukcesach „Blaugrany” w nadchodzącym sezonie. Do pomocy dokupiono mu takich graczy, że przy odpowiednim „feelingu” z nimi Leo będzie nie do zatrzymania.

Najbardziej niedoceniany

Samuel Umtiti nie zaliczy ostatnich miesięcy do udanych. Francuski stoper już na początku sezonu doznał kontuzji kolana, która wykluczyła go z gry na prawie cztery miesiące. Jego miejsce u boku Gerarda Pique zajął Clement Lenglet i już do końca rozgrywek to on był drugim podstawowym stoperem.

Nie ma nic dziwnego w tym, że po tak długiej absencji Umtiti powoli wchodził do składu, lecz wydaje się, że klubowi coraz mniej zależy na jego usługach. Wiele mówiło się o transferze byłego zawodnika Lyonu, a mając w pamięci jego debiutancki sezon w barwach „Blaugrany”, wydawało się to niedorzeczne. Barcelona mocno zabiegała tego lata o Matthijsa de Ligta i gdyby ta transakcja doszła do skutku, to właśnie Umtiti musiałby zwolnić miejsce dla młodziutkiego Holendra.

Sposób traktowania swojego obrońcy przez działaczy „Dumy Katalonii” może budzić niesmak. Nie byłoby dziwne, gdyby Umtiti poczuł się niechciany, mimo że nie zrobił nic złego. Jego forma przed kontuzją była bez zarzutu, a gdy wrócił do sprawności, zastał w sztabie trenerskim raczej zobojętnienie niż radość z odzyskania wartościowego zawodnika.

Trener

Krytykowany za brak odpowiedniego zarządzania siłami swoich zawodników trener na przekór wszystkim wciąż stoi na czele Barcelony. Cztery puchary w dwa lata nie są złym wynikiem, lecz porażki w Pucharze Króla z Valencią oraz dwa wstydliwe odpadnięcia z Ligi Mistrzów mocno nadszarpnęły ocenę szkoleniowca przez opinię publiczną. Stuprocentowa skuteczność w zdobywaniu mistrzostwa Hiszpanii w końcu przestanie wystarczać i coraz głośniej fani będą domagać się głowy baskijskiego trenera. Wzmocnienia, które przeprowadzono, powinny pomóc mu w zoptymalizowaniu formy zespołu, jeśli tylko będzie odpowiednio z nich korzystał.

Cele

To, co zwykle. W Barcelonie trzeba wygrywać zawsze i wszystko. Porażka na którymkolwiek froncie będzie rzutować na ogólną ocenę całego sezonu. Oczywiście najłatwiej jest przełknąć niepowodzenie w Pucharze Króla, lecz odpadnięcie z Ligi Mistrzów w tym sezonie może już nie być tak łatwe do przypudrowania przez mistrzostwo kraju. „Duma Katalonii” musi być maksymalnie skoncentrowana we wszystkich rozgrywkach, inaczej polecą głowy.

Ciekawostka

Zdanie „Mes que un club”, tak mocno utożsamiane z drużyną Barcelony, zostało przypisane na stałe „Dumie Katalonii”, gdy kandydujący na stanowisko prezydenta klubu Agusti Montal wykorzystał je w swojej kampanii. Po raz pierwszy zostało użyte w 1968 roku przez ówczesnego sternika Barcelony, Nacisa Carrerę. Powiedział on, że „Barca jest czymś więcej niż klubem, czymś więcej niż miejscem, gdzie można spędzić niedzielę i zobaczyć mecz drużyny futbolowej”. Hasło nie stało się wtedy tak popularne jak po wyborach prezydenckich w 1973 roku.

Podstawowa jedenastka

W składzie Barcelony nie zmieni się wiele. Niepodważalną pozycję w bramce ma ter Stegen, który odpoczywać będzie jedynie w Pucharze Króla. Na prawej stronie stawiamy na Roberto. Mimo obecności Nelsona Semedo Hiszpan chyba nigdy nie doczeka się traktowania jako środkowy pomocnik. W środku zostawiamy duet z zeszłego sezonu. Powrót do pełnej sprawności Samuela Umtitiego może zagrozić pozycji Lengleta, jednak są mocne podstawy, by twierdzić, że to były zawodnik Sevilli będzie częściej urzędował u boku Gerarda Pique. Z lewej strony znów Jordi Alba. W końcu dokupiono mu wartościowego zmiennika, lecz nie zagrozi to pozycji Hiszpana. Dopóki współpraca z Leo Messim będzie przebiegać tak jak dotychczas, Alba nie ma się czego obawiać.

Środek pola to duet starych wyjadaczy z domieszką młodego geniuszu. Busquets z Rakiticiem wciąż będą rozdawać karty w pomocy Barcelony, a podpatrywać to z najbliższej odległości ma Frenkie de Jong. Do rotacji zostaje Arthur, Vidal oraz Puig z Aleną, choć nie oczekujemy, by dwaj ostatni dostali realne szanse na pokazanie się.

W ataku ścisk. Przyjście Antoine’a Griezmanna może pomóc odciążyć trochę Luisa Suareza, ponieważ Francuz może też występować na szpicy. Swoich okazji na grę muszą wyczekiwać Dembele z Coutinho, chyba że któryś z nich zostanie wcześniej sprzedany. Gdzieś tam między nimi będzie kręcił się Leo Messi, który odpocznie dopiero wtedy, gdy sam uzna, że mu się należy.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze