Po sześciu pełnych wzlotów i upadków latach w Liverpoolu Simon Mignolet zeszłego lata zdecydował się dołączyć do Clubu Brugge. W belgijskim zespole podupadła kariera golkipera w końcu wraca na właściwe tory. Belg znów zachwyca spokojem między słupkami, dzięki czemu zespół Philippe Clementa pewnie prowadzi w ligowej tabeli i solidnie prezentuje się w Europie.
Zakończony porażką Liverpoolu finał Ligi Mistrzów tylko utwierdził władze klubu z Anfield Road w przekonaniu, że pozycja golkipera wymaga natychmiastowego wzmocnienia. Kardynalne błędy Lorisa Kariusa zaprzepaściły szansę „The Reds” na końcowy sukces i przelały czarę goryczy. Brytyjskie media od lat alarmowały, że bez klasowego bramkarza zespół z Anfield Road nie będzie w stanie odnosić sukcesów. Wydarzenia z Kijowa tylko potwierdziły opinię dziennikarzy. Zarówno niemiecki golkiper, jak i przebywający w klubie od pięciu lat Simon Mignolet nie gwarantowali spokoju między słupkami bramki Liverpoolu. Dlatego władze klubu z Anfield Road ruszyły na zakupy, zaginając parol na golkipera AS Roma, Alissona Beckera. „The Reds” nie oszczędzali, szybko finalizując transakcję i przy okazji bijąc transferowy rekord.
– Sprowadziliśmy Alissona, dlatego jasne że będzie naszym numerem jeden. W przeciwnym wypadku nie zapłacilibyśmy takich pieniędzy – komentował dla Sky Sports Jürgen Klopp.
Słowa menedżera Liverpoolu tylko potwierdziły, że czas Lorisa Kariusa oraz Simona Mignoleta w bramce „The Reds” dobiegł końca. Były zawodnik Mainz 05 jeszcze tego samego lata został wypożyczony do Beşiktaşu. Belg natomiast musiał pogodzić się z rolą zmiennika Alissona Beckera.
Rezerwowy profesjonalista
Mimo minimalnych szans golkipera na grę w pierwszej jedenastce Jürgen Klopp podkreślał, że jest pod wrażeniem profesjonalnego zachowania zawodnika. Simon Mignolet wykazywał wielkie zaangażowanie na sesjach treningowych, stale wywierając presję na brazylijskim bramkarzu.
– Jest wielkim profesjonalistą, klasowym bramkarzem i oczywiście nie cieszy się z bycia numerem dwa, ale koniec końców są gorsze rzeczy na świecie niż bycie numerem dwa. Przy okazji otrzymuje w Liverpoolu całkiem niezłe wynagrodzenie – komentował na jednej z konferencji prasowych sytuację Belga w zespole menedżer „The Reds”.
Kilka błędów Alissona Beckera w pierwszych miesiącach na Anfield Road nie zmieniło hierarchii bramkarzy w Liverpoolu. Simon Mignolet w trakcie sezonu z ławki rezerwowych podniósł się tylko dwukrotnie. W obu spotkaniach pucharowych, w których wystąpił od pierwszego gwizdka, zespół z Merseyside jednak przegrał.
Jest wielkim profesjonalistą, klasowym bramkarzem.Jürgen Klopp na temat Simona Mignoleta
Odpadnięcie z rozgrywek zaprzepaściło szansę Belga na grę w podstawowej jedenastce. Tym bardziej że Alisson Becker był desygnowany przez menedżera „The Reds” do gry w angielskiej ekstraklasie oraz Lidze Mistrzów.
Do końca sezonu Simon Mignolet wspierał kolegów już jedynie z ławki rezerwowych, po zwycięstwie Liverpoolu w Lidze Mistrzów odbierając medal. W obliczu braku szans golkipera na regularną grę brytyjskie media intensywnie spekulowały na temat przyszłości Belga na Anfield Road. Mimo wstępnych doniesień, że zawodnik pozostanie w czerwonej części Merseyside, kilka dni przed końcem okna transferowego dołączył do Clubu Brugge.
He's here! 💪🏼💪🏼 #BigSi pic.twitter.com/9jFllGLUR2
— Club Brugge KV (@ClubBrugge) August 4, 2019
Belg z miejsca został namaszczony przez szkoleniowca „Blauw en Zwart”, Philippe Clementa, na podstawowego golkipera zespołu. Ethan Horvath musiał, podobnie jak Simon Mignolet w Liverpoolu, pogodzić się z rolą zaledwie rezerwowego. Nawet mimo faktu, że Amerykanin między słupkami bramki Clubu Brugge notował udany start sezonu.
– Pozyskanie Mignoleta było dla klubu okazją, musieliśmy działać szybko i tak też zrobiliśmy. […] Simon Mignolet dołączy do nas po latach [gry w] Premier League, z innego świata. Nie był to dla niego oczywisty krok. Teraz jednak chce grać – mówił w rozmowie z gazetą „Het Laatste Nieuws” Philippe Clement.
Simon Mignolet reaktywacja
Zgodnie z przewidywaniami Belg z miejsca stał się filarem zespołu z Jan Breydel Stadion. Na drugi dzień po oficjalnym ogłoszeniu transferu golkiper strzegł już bramki „Blauw en Zwart” w wygranym spotkaniu eliminacji Ligi Mistrzów przeciwko Dynamo Kijów. Czyste konto w starciu z ukraińskim klubem stało się fundamentem awansu Clubu Brugge do kolejne rundy. Simon Mignolet nie zawiódł również w decydujących o promocji do fazy grupowej meczach przeciwko LASK Linz. Awans do elity stał się faktem, a w dwóch pierwszych spotkaniach fazy grupowej zespół Philippe Clementa nie dał się pokonać. W tym Realowi Madryt, wywożąc z Santiago Bernabeu cenny punkt.
Równie dobrze jak w Lidze Mistrzów golkiper sprawuje się także w belgijskiej ekstraklasie. Dzięki zachowaniu dziewięciu czystych kont w trzynastu meczach Club Brugge prowadzi w tabeli, walcząc o odzyskanie tytułu. Regularna gra w pierwszym zespole i – przede wszystkim – pewne miejsce w jedenastce sprawiły, że Simon Mignolet nie żałuje decyzji o odejściu z Liverpoolu.
Save percentage 90% 💪🏼 #BigSi pic.twitter.com/6VKpnggkfE
— Club Brugge KV (@ClubBrugge) November 1, 2019
– Oczywiście mógłbym zostać w Liverpoolu, zarabiać duże pieniądze i walczyć o wygranie Premier League oraz Ligi Mistrzów. Jednak dopóki nie grasz w pierwszym składzie, to wydaje się nieistotne. Dlatego wolałem grać w wyjściowej jedenastce Clubu Brugge, niż zdobyć mistrzostwo Anglii jako rezerwowy w Liverpoolu – mówił golkiper w wywiadzie z gazetą „Het Belang van Limburg”.
***
Wszystko wskazuje na to, że Simon Mignolet znalazł dla siebie odpowiedni klub. Bez olbrzymiej presji, z którą stale miał problemy w Liverpoolu, w końcu prezentuje wysoką dyspozycję. Jeśli golkiper podtrzyma obecną formę, szansa na trofea, choć tylko na krajowym podwórku, będzie bardzo realna. Podobnie jak miejsce między słupkami reprezentacji Belgii.