Silva daje zwycięstwo Hiszpanii


Reprezentacja Hiszpanii skromnie pokonała narodową kadrę Chin. Gola na wagę triumfu zdobył David Silva. Mistrzowie świata w pierwszej połowie byli słabsi od gości z Azji, ale za to w drugiej dominowali niepodzielnie. Gdyby nie wołająca o pomstę do nieba skuteczność, mecz skończyłby się pogromem.


Udostępnij na Udostępnij na

W ostatnim przed Euro sparingu reprezentacji Hiszpanii selekcjoner Vicente del Bosque postawił na ośmiu graczy, którzy prawdopodobnie za parę dni zagrają od pierwszych minut w starciu z Włochami. Poza tym szansę dostało trzech zmienników. Raul Albiol, który w klubie grał mało, ciągle się ogrywa i wprowadza w rytm meczowy. Z kolei Santi Cazorla i Alvaro Negredo walczą o uznanie trenera i zmianę swojej pozycji w hierarchii.

Rozgrywane na stadionie La Cartuja spotkanie niespodziewanie rozpoczęło się od ataków reprezentacji Chin. Goście z Azji wiedzieli, że nie mają nic do stracenia, więc starali się zaskoczyć defensywę Hiszpanów. Większość akcji przeprowadzana była prawą flanką, na której doskonale radził sobie Jordi Alba. Dopiero w 8. minucie zrobiło się naprawdę gorąco. Zawodnicy trenera Camacho wykorzystali błąd Xabiego Alonso i po szybkiej wymianie podań wyszli sam na sam z Casillasem. Kapitan „La Seleccion” odważnie ruszył do przodu i chociaż nie trafił w piłkę, to jednak sprawił, że napastnik rywala został wyrzucony pod linię boczną i ostatecznie nie był w stanie oddać celnego strzału. To już było poważne ostrzeżenie, Hiszpanie musieli się wziąć do roboty, jeśli chcieli ugrać dobry wynik. Okazja do rehabilitacji przyszła szybko – David Silva pognał lewym skrzydłem i ładnie obsłużył wbiegającego środkiem Alvaro Negredo. Wychowanek Rayo co prawda trafił w piłkę, ale zrobił to na tyle niezdarnie, że bramkarz gości bez trudu futbolówkę złapał. To właśnie ten duet od początku stwarzał największe zagrożenie pod bramką grających w czerwonych strojach zawodników z Azji. Zwłaszcza Kanaryjczyk sprawiał wrażenie faceta, który postanowił udowodnić światu, że zasługuje na bycie wymienianym jednym tchem obok takich tuzów jak Xavi i Iniesta. Długie podania piłkarza Manchesteru City siały zniszczenie w szeregach Chińczyków.

Goście nie ograniczali się bynajmniej do obrony. Co prawda po początkowym szaleńczym szturmie nieco spuścili z tonu, ale nie mieli problemu z wyprowadzaniem szybkich kontr albo niepokojeniem Casillasa po stałych fragmentach gry. Bardzo groźny był szczególnie Junmin, którego atomowe uderzenie z 23. minuty sprawiło sporo problemów Ikerowi. Hiszpanom wyraźnie czegoś brakowało. Środek pola ekipy mistrzów świata był słaby jak nigdy. W 31. minucie chłopcy Jose Antonio Camacho przeprowadzili akcję, która powinna zakończyć się golem. I pewnie by się zakończyła, gdyby nie niesamowita interwencja Ikera Casillasa. Hai prostopadłym podaniem przeciął pole karne Hiszpanów, a Zhi zgubił krycie i zdołał oddać strzał. No, ale kapitan był na posterunku.

Dosłownie minutę później bramkarz gospodarzy długim wyjściem zapobiegł kolejnej groźnej sytuacji. Hiszpanie znów potrzebowali wstrząsu, by się obudzić. Gracze del Bosque złapali wiatr w żagle i na dobrych kilka minut zamknęli gości z Azji na ich połowie. Wreszcie mogliśmy przekonać się, że Xavi Hernandez znajduje się na boisku. Pierwsza połowa dobiegła końca niepostrzeżenie. Mimo braku goli mecz mógł się na razie podobać.

Przed początkiem drugiej połowy sztab szkoleniowy Hiszpanów przeprowadził cztery zmiany. Ikera Casillasa zmienił Victor Valdes, Sergiego Busquetsa Andres Iniesta, Xaviego Hernandeza Jesus Navas, a Alvaro Negredo Fernando Torres. Mistrzowie świata przeszli na system z jednym defensywnym pomocnikiem, widać było, że ich celem jest strzelenie Chińczykom nie jednego, ale kilku goli. Już od pierwszych chwil widać było, że tym, kto może zdecydować dziś o wyniku meczu, powinien być Jesus Navas. Kapitan Sevilli swoimi rajdami zupełnie rozbijał szyki obronne Chińczyków. Tak jak można się było spodziewać, niezwykle aktywny był też „El Nino”. Madrytczyk starał się za trzech, wychodził do prostopadłych podań, biegał, cofał się… W 53. minucie doskonałą okazję do zdobycia gola miał Iniesta. Kastylijczyk wykorzystał podanie Davida Silvy i huknął pod poprzeczkę, zmuszając bramkarza do ofiarnej interwencji. Kilkanaście sekund później strzał oddał też zawodnik Manchesteru City – było równie blisko. Hiszpania znów była Hiszpanią.

W 62. minucie po wrzutce z rzutu rożnego Raul Albiol trafił piłką w poprzeczkę, a w minucie 64. Andres Iniesta był Andresem Iniesta. Opanował piłkę w polu karnym, ośmieszył trzech obrońców, przepchnął ich swoim kilkunastokilogramowym ciałem i trafił w… poprzeczkę. Obrona Chińczyków oficjalnie stała się obroną Częstochowy. Chwilę po pokazie magii ze strony don Andresa doskonałą okazję miał Fernando Torres. Napastnik Chelsea huknął jak z armaty, ale piłka przeleciała dobrych kilka metrów nad poprzeczką. W międzyczasie na murawie w miejsce Cazorli pojawił się Juan Mata. Wydawało się, że lada chwila del Bosque wycofa bramkarza i w jego miejsce wpuści napastnika. „El Nino”, mimo że ciągle pozostawał bez gola, rozgrywał dziś znakomite zawody. Wychowanek Atletico naprawdę starał się za dwóch. Brakowało tylko szczęścia. W 77. minucie stuprocentową okazję popisowo zmarnował Silva. Kanaryjczyk wyszedł sam na sam z golkiperem Chin i trafił w jego nogi. Minutę później ten sam zawodnik w kolejnej doskonałej okazji nie trafił w piłkę. Gdyby w futbolu przyznawano medale za dobre, niekoniecznie wykorzystane sytuacje, David Silva wyglądałby jak radziecki generał podczas obchodów Dnia Zwycięstwa. Żarty na bok, w 85. minucie „El Mago” wykorzystał podanie Iniesty po genialnym rajdzie i spokojnie umieścił futbolówkę w siatce. Przed końcem meczu doskonałe okazje zmarnowali jeszcze Navas, Mata, Torres i oczywiście Silva. Hiszpania ostatecznie wygrała, ale del Bosque ma o czym myśleć. Trener musi znaleźć sposób na podreperowanie skuteczności swoich podopiecznych. Jeśli mistrzowie świata strzelili jednego gola Chinom, to prawdopodobnie Włochom nie strzelą żadnego.

Komentarze
~Paweł to gej (gość) - 13 lat temu

Cipy nie umieją wyżej pokonać Chin

~Jaro (gość) - 13 lat temu

Najlepszym zawodnikiem meczu był Iniesta i to by
było na tyle jeśli chodzi o ten mecz.

Hambek (gość) - 13 lat temu

Mecz bez historii. Ciekawe rzeczy działy się
jedynie po przerwie, gdy na placu zameldował się
Iniesta. Andres wręcz wzorowo współpracował z
Silvą, brakowało tylko skuteczności. 2 poprzeczki
po strzałach Albiola i Iniesty, w dodatku kilka nie
wykorzystanych setek- Silva i Torres. Gdyby gracze
Del Bosque mieli więcej szczęścia to skończyło
by sie zgodnie z planem, czyli jakieś 3 lub 4:0. A
tak możemy mówić o pewnego rodzaju niespodziance.
Iniesta przesądził o wyniku spotkania i robił
różnice, ale na miano piłkarza meczu zasłużył
Jordi Alba. Piłkarz (jeszcze Valencii) pracował na
całej linii boiska przez okrągłe 90 minut. Był
dosłownie wszędzie.

Najnowsze