Co się dzieje z Valencią Neville’a?


22 stycznia 2016 Co się dzieje z Valencią Neville’a?

Ponad miesiąc temu w Valencii został zatrudniony Gary Neville. Anglik miał oczyścić atmosferę w drużynie i odbudować morale. Niestety nie odnalazł się w nowej roli, zdobywając tylko cztery na 18 możliwych punktów. Co jest tego powodem i czy stać go na dokonanie remontady w lidze?


Udostępnij na Udostępnij na

2 grudnia strona internetowa klubu z Mestalla poinformowała, że nowym trenerem będzie były kapitan Manchesteru United. Anglik miał objąć posadę cztery dni później. Jak sam mówił, nie mógł odrzucić oferty z takiego klubu. Jednak po przeszło miesiącu jego bilans to 0-4-2. Fani mają już dość czekania na zwycięstwo w lidze. Ostatni raz piłkarze ,,Los Ches’’ zainkasowali trzy punkty w meczu z Celtą… 11 listopada. Pod tym względem w pięciu najsilniejszych ligach świata Valencia zajmuje 3. miejsce. Wyprzedzają ją tylko Verona i Troyes, czyli zespoły, które zamykają tabele w swoich ligach.

Największym problemem, z którym musiał się zmierzyć, była atmosfera w szatni. Został następcą Nuno Esprito Santo, który zostawił drużynę w rozsypce. Valencia nie miała stylu, a konflikt Portugalczyka z zawodnikami przekreślił możliwość dalszej współpracy. Dopełnieniem czarnego scenariusza był mecz z Sevillą, w którym ,,Nietoperze’’ nie oddały ani jednego (!) strzału, co więcej, kończyły mecz w dziewiątkę. Właściciele klubu potrzebowali osoby, która wdrożyłaby nowe standardy, jednocześnie zachowując dobre relacje z zawodnikami. Wybór padł na Neville’a. Jak się później okazało, dobrego przyjaciela właściciela klubu – Petera Lima. Wielu osobom nie spodobało się to, że właściciel znów stawia na swoich przyjaciół, zamiast myśleć o dobru drużyny.

Wybór Neville’a nie wiązał się z huraoptymizmem wśród sympatyków Valencii. Głównym zarzutem kierowanym do Anglika był brak doświadczenia. Co prawda jest on asystentem Roya Hodgsona w reprezentacji Anglii, ale samodzielne prowadzenie zespołu to rzecz o wiele trudniejsza. Jednak jak każdemu na jego stanowisku należał się kredyt zaufania i czas na zbudowanie drużyny na miarę najlepszej czwórki La Liga.

Jednym z kolejnych zarzutów był styl pracy. Neville był świetnym ekspertem telewizyjnym, dla którego wiele osób oglądało poniedziałkowy program „Monday Night Football”. Podczas programu potrafił wykonywać rewelacyjne analizy taktyczne. Zresztą zobaczcie sami, tutaj analiza gry Cristiano Ronaldo:

 

Wybór Anglika na nowego trenera „Nietoperzy” w swoim stylu podsumował Jose Mourinho: – Na ławce nie możesz zatrzymać meczu, dotknąć ekranu i sprawić, że wszystko będzie takie, jak powinno.

Od razu po przyjściu do klubu 40-letni Anglik wprowadził nowe metody. Kazał założyć kamerę nad boiskiem treningowym, tak aby obraz był porównywalny z tym w telewizji. Musiał też rozwiązać problem bariery językowej. W Hiszpanii niewielu piłkarzy opanowało język angielski. Żeby jak najszybciej zacząć porozumiewać się z piłkarzami, Neville zaczął brać lekcje hiszpańskiego. Nie koliduje to z treningami, bo naukę rozpoczyna już o szóstej rano.

Gdyby tego było mało, trener wszystkim piłkarzom rozdał iPady. Zawierały one wiadomości od sztabu szkoleniowego, klipy z meczów, a także nowe metody treningów. Takie rozwiązania na pewno mogą pomóc w jak najszybszym przyzwyczajeniu się piłkarzy do systemu pracy Anglika.

Były kapitan Manchesteru United mógł od razu odnieść duży sukces i wprowadzić swój klub do fazy pucharowej Ligi Mistrzów. Awans był realny i wielu kibiców wierzyło, że pomimo kiepskiej gry uda się awansować do najlepszej szesnastki Ligi Mistrzów. Valencia poza wygraniem swojego meczu musiała liczyć na potknięcie się KKA Gent w starciu z Zenitem Saint Petersburg. Niestety żaden z warunków nie został spełniony i hiszpański klub musiał się zadowolić Ligą Europy. W ramach 1/8 finału zmierzy się z Rapidem Wiedeń. Po nieudanym debiucie angielski szkoleniowiec zaczął przygotowywać się do marszu w górę tabeli Primera Division. W chwili objęcia sterów jego zespół zajmował 8. miejsce ze stratą pięciu punktów do czwartej Celty.

PACO ALCACER
Jeden z niewielu graczy Valencii którzy nie zawodzą w tym sezonie – Paco Alcacer (fot. Angela9a4.blogspot.com)

Po przeszło miesiącu czasu bilans Neville’a w lidze wygląda przerażająco – zero zwycięstw, cztery remisy i  dwie porażki. Cztery punkty na 18 możliwych. Marsz w górę tabeli zatrzymał się, zanim tak naprawdę się rozpoczął. Na dzisiaj Valencia to ligowy średniak, który remisuje spotkania z zespołami o mniejszych umiejętnościach. Stałe fragmenty, które były silną bronią „Nietoperzy” w poprzednim sezonie, nie funkcjonują.

Obrona, którą – jak mówi wiele ekspertów – wygrywa się ligę, nie prezentuje się najlepiej. Co prawda pod względem straconych bramek klub z Mestalla zajmuje obecnie 7. miejsce. Jednak ostatni raz Jamue zastępujący w bramce Diego Alvesa zachował czyste konto w… październiku. Jeśli chodzi o zawodników ofensywnych, to tak naprawdę nie możemy się przyczepić do jednego – Paco Alcacera. Jedynie Hiszpan może się pochwalić liczbami godnymi napastnika Valencii. Jego dorobek w lidze to dziewięć goli i cztery asysty w 13 meczach. Dzisiaj jest on zawodnikiem, wokół którego Neville powinien zacząć budować skład.

Przy całej krytyce można znaleźć też małe pozytywy. Na pewno jednym z nich było rozgromienie Granady w ramach Pucharu Króla. 7:0 w dwumeczu nie pozostawiało wątpliwości, kto powinien awansować do następnej rundy. Innym z małych sukcesików był remis po ekscytującym meczu z Realem Madryt. ,,Królewscy’’ dwa razy obejmowali prowadzenie, jednak ,,Nietoperze’’ za każdym razem odrabiały straty i doprowadzały do remisu. Lecz fani ,,Los Ches’’ nie zadowalają się takimi meczami. Oczekują czegoś więcej. Chcą, żeby ich drużyna zaczęła się piąć w górę tabeli.

Na razie pozwólmy spokojnie pracować byłej legendzie Manchesteru United, a być może wkrótce zobaczymy nową, grającą atrakcyjny futbol Valencię. Nie zostało im jednak dużo czasu, bo półmetek sezonu już za nami i jeśli ekipa Neville’a chce się włączyć do gry o europejskie puchary, musi zacząć zdobywać punkty. W innym razie na losowaniu grup w Nyonie zabraknie klubu z Mestalli. Z pewnością byłaby to wielka strata dla wszystkich sympatyków hiszpańskiej piłki.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze