Bardzo często w europejskich pucharach fani calcio mogą kibicować wielu zespołom z Półwyspu Apenińskiego. Nic zatem dziwnego, że praktycznie co roku któraś włoska drużyna znajduje się blisko sięgnięcia po trofeum. Jednak w obecnych rozgrywkach sytuacja wygląda trochę inaczej. Na placu boju pozostało tylko pięć klubów z Serie A, z których trudno wskazać kandydata do osiągnięcia jakiegokolwiek sukcesu czy to w Lidze Mistrzów, czy w Lidze Europy. Zatem najwyższy czas, by przyjrzeć się poczynaniom włoskich drużyn na arenie międzynarodowej.
Z europejskich pucharów odpadły już dwa kluby z Serie A: Inter Mediolan oraz Napoli. Jednak już niedługo do tego „zaszczytnego” grona może dołączyć Lazio po swoim dwumeczu z Bayernem. Przy dalszych występach Juventusu oraz Atalanty również trzeba postawić znak zapytania. Przypomnijmy, że obie te ekipy przegrały swoje pierwsze starcia w 1/8 finału Ligi Mistrzów. AC Milan mimo przejścia do kolejnego etapu rozgrywek mocno chwieje się na nogach, a spotkanie z Manchesterem United może być gwoździem do trumny „Rossonerich”. Jak na razie najpewniejsza w swoich poczynaniach jest Roma, która bez problemu zameldowała się w następnej rundzie Ligi Europy. Jednak jak dokładnie wyglądały spotkania zespołów z Serie A na najwyższym międzynarodowym szczeblu? Kto zawiódł, a na kogo fani calcio mogą jeszcze liczyć?
Już nie mogę się doczekać zwycięzcy Ligi Mistrzów z Serie A. Ten sezon raczej będzie stracony dla włoskich ekip, ale w następnym? Trzymam kciuki od lat :)
— Kacper Karpowicz (@Kkacper5995) February 27, 2021
Inter szybko pożegnał się z Ligą Mistrzów
Jako pierwszy włoski zespół w tym sezonie z europejskich pucharów odpadł Inter. Była to dość zaskakująca sytuacja dla kibiców „Nerazzurich”. Ekipa Antonio Conte w fazie grupowej Ligi Mistrzów mierzyła się z Realem Madryt, Borussią Mönchengladbach oraz Szachtarem Donieck. Zespół z Półwyspu Apenińskiego wygrał tylko jedno ze swoich sześciu spotkań na tym etapie rozgrywek, pokonał na wyjeździe wcześniej wspomnianą ekipę z Niemiec. Jednak Inter dwa razy zremisował z mistrzami Ukrainy oraz przegrał oba starcia z klubem ze stolicy Hiszpanii.
Przez to obecny lider Serie A zajął ostatnie miejsce w swojej grupie. Należy tutaj przypomnieć, że oznacza to nie tylko zatrzymanie się na fazie grupowej Ligi Mistrzów, lecz także brak możliwości dołączenia do rozgrywek Ligi Europy. Patrząc zwłaszcza na wyniki zespołu z Mediolanu na tym etapie, trudno tutaj mówić o sukcesie odniesionym w tegorocznych europejskich pucharach.
Po tym blamażu wiadro pomyj zostało wylane na Antonio Conte, którego wskazywano jako główny czynnik decydujący o porażce. Powoli zaczynało się mówić o możliwym zwolnieniu włoskiego szkoleniowca. Mimo to brak gier w europejskich pucharach przyniósł Interowi wiele korzyści. Obecnie „Nerazzurri” znajdują się na szczycie tabeli Serie A i patrząc na ich ostatnią formę, nie zamierzają ściągać nogi z gazu. Inter mógł skupić się tylko na rozgrywkach ligowych, co przyniosło zauważalne efekty.
Dodatkowo piłkarze Antonio Conte nie są aż tak narażeni na kontuzje jak zawodnicy innych drużyn z włoskiego topu. Przez mniej napięty terminarz mają oni szansę na choćby częściową regenerację i porządne przygotowanie się do kolejnych starć na Półwyspie Apenińskim. W tym momencie w mediolańskim zespole znajduje się jedna osoba, która przez problemy zdrowotne nie może pojawiać się na boisku – Stefano Sensi. Większość trenerów dużych włoskich zespołów dużo by dała, by móc pochwalić się tak szerokim składem jak „Nerazzuri”.
Kto zawiódł kibiców Serie A?
Zaskoczeniem dla fanów calcio może być także szybkie pożegnanie się Napoli z europejskimi pucharami. Jednak patrząc na ostatnią formę zespołu spod Wezuwiusza, dochodzimy do wniosku, że wszystko zaczyna składać się w zgodną całość. Mimo że piłkarze Genaro Gattuso byli w stanie wygrać rewanżowe spotkanie, to zaliczka w postaci dwóch bramek przewagi, jaką zdobyła Granada w pierwszym starciu, wystarczyła hiszpańskiej ekipie, by awansować do kolejnego etapu. Mimo że takie pożegnanie z europejskimi pucharami jest zawodem dla kibiców „Azzurich”, to może – tak jak w przypadku wcześniej wspominanego Interu – okazać się zbawienne. Neapolitańczycy znajdują się teraz w kryzysie, który spowodowany jest m.in. problemami zdrowotnymi piłkarzy i ich ciągłymi kontuzjami. Możliwe, że walka tylko na jednym froncie posłuży zawodnikom Napoli i da im dostatecznie dużo czasu, by uporali się ze wszystkimi nękającymi ich urazami.
FULL TIME: #UEL ROUND OF 32 SECOND LEG: NAPOLI 2 vs 1 GRANADA. [3' Piotr Zielinski 59' Fabian Ruiz; 25' Montoro] (Agg: 2-3) #NapoliGranada pic.twitter.com/8Iyxtxj5DA
— ❁ (@kakyuds) February 26, 2021
W sporych opałach znajduje się również Lazio. Chociaż podopieczni Simone Inzaghiego nie pożegnali się jeszcze z europejskimi marzeniami, to w rękach już trzymają bilety powrotne do Włoch. W pierwszym spotkaniu w Rzymie zespół „Biancocelestich” uległ Bayernowi Monachium aż 1:4. Taki wynik prawie definitywnie przekreśla szanse zespołu ze stolicy Włoch na awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Co prawda ekipa Hansiego Flicka nie jest już tak bezlitosną maszyną, jaką była w zeszłym sezonie, ale mimo to trudno uwierzyć, że Bawarczycy mogliby roztrwonić taką przewagę. Oprócz dobrej formy Bayernu problemem rzymian był brak dostatecznej koncentracji w defensywie. Po trafieniu Roberta Lewandowskiego w 9. minucie obrona zespołu Simone Inzaghiego rozeszła się w szwach. Tak całą sytuację na antenie Polsatu opisywał polski napastnik: – Pierwszy gol w tym meczu był najważniejszy. Wykorzystaliśmy wtedy błąd obrońców. Poczuliśmy, że mogliśmy zdobywać kolejne gole.
Mimo że rzymianie na pewno będą z całych sił walczyć o awans do kolejnej rundy rozgrywek, to raczej trudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym jednym z ćwierćfinalistów nie jest Bayern Monachium.
Atalanta i Juventus ciągle czekają na wyrok
Na swoje rewanżowe spotkania w najważniejszych klubowych rozgrywkach na świecie ciągle czekają Atalanta oraz Juventus. Co ciekawe, po pierwszych spotkaniach obie ekipy znajdują się w bardzo podobnej sytuacji.
Sporym zaskoczeniem był wynik pierwszego spotkania Juventusu w 1/8 finału Ligi Mistrzów. „Stara Dama” nie dała rady bardziej zaangażowanemu w grę Porto i przegrała starcie na Estadio do Dragao 1:2. Mistrzowie Włoch dali w tym meczu rywalom za dużo szans na tworzenie groźnych akcji. Ta porażka przyczyniła się do dalszej dyskusji na temat słuszności wyboru Andrei Pirlo na szkoleniowca ekipy z Turynu. Jednak dzięki temu rewanżowy mecz zapowiada się na jeszcze bardziej ekscytujący. Juventus na pewno będzie chciał udowodnić, że stać go na walkę na europejskim topie. Z tego powodu, chociaż to Porto na razie jest na prowadzeniu, Portugalczycy mogą mieć spory problem, by przejść do następnego etapu rozgrywek.
Wojciech Szczęsny – człowiek, który ratuje bezradny Juventus przed totalną kompromitacją #ucl #PORJUV, a Porto sięgnie po pierwszą wygraną ze Starą Damą
— Damian Urbaniak (@D_Urbaniak93) February 17, 2021
W podobnej sytuacji znajduje się obecnie Atalanta. Klub z Bergamo również przegrał swój pierwszy mecz 1/8 finału. Jednak „La Dea” ma trochę lepsze usprawiedliwienie swojego kiepskiego wyniku. Większość spotkania z Realem Madryt przebiegała pod dyktando czerwonej kartki, którą już w 17. minucie obejrzał Remo Freuler. Po tym wykluczeniu zawodnicy Gian Piero Gasperiniego cofnęli się do defensywy i nieczęsto wychodzili poza linię środkową boiska. Mimo to męczony problemami kadrowymi Real był w stanie zdobyć tylko jedną bramkę, co nie skreśla jeszcze szans Atalanty na przejście do kolejnej fazy rozgrywek. Zresztą nie byłby to pierwszy raz na przestrzeni ostatnich sezonów, kiedy ekipa z Bergamo sprawiłaby niespodziankę w europejskich pucharach. Wystarczy tutaj przypomnieć zeszłoroczne zwycięstwo nad Valencią w 1/8 finału czy równą walkę z PSG w pojedynku ćwierćfinałowym, kiedy to „La Dea” decydującą bramkę straciła dopiero w 93. minucie.
Czy ktoś z Serie A osiągnie w tym roku sukces w Europie?
Swoich pozycji w europejskich pucharach mogą być za to pewne dwa włoskie zespoły: AC Milan oraz Roma. Obie ekipy awansowały do 1/8 finału Ligi Europy. Na ich nieszczęście, wylosowały one mocnych rywali do kolejnych pojedynków.
Jeżeli chodzi o Romę, to zespół ze stolicy Italii nie miał problemu, by awansować do kolejnego etapu pucharowych rozgrywek. W 1/16 rzymianie mierzyli się z portugalską SC Braga. Podopieczni Fonseki byli w stanie zdobyć w dwumeczu aż pięć bramek, tracąc zaledwie jedną. Nie było w tych pojedynkach momentu, który w jakiś sposób zagrażałby pozycji „Giallorossich”. Jednak w następnej fazie Roma zmierzy się z Szachtarem Donieck. Przypomnijmy, że mistrzowie Ukrainy potrafili już w tym sezonie ograć Real Madryt. Zatem Edin Dzeko oraz jego klubowi koledzy nie mogą nie docenić rywali, jeżeli chcą na poważnie myśleć o walce o puchar Ligi Europy.
Cruising to the last 16 #UEL #RomaBraga #EuropaLeague pic.twitter.com/1e8PrrSEYE
— ÈIRE 🇮🇪 🐺 (@ASRomaIE) February 25, 2021
W przypadku AC Milan sytuacja prezentuje się trochę inaczej. Rywalem mediolańczyków w 1/16 finału była Crvena Zvezda. Na papierze włoski zespół był faworytem i powinien bez problemu poradzić sobie z serbskimi rywalami. Mimo to piłkarze Stefano Piolego nie potrafili wygrać ani jednego spotkania w tym dwumeczu. „Rossoneri” dwukrotnie zremisowali, ale przeszli do następnej rundy dzięki zdobyciu większej liczby bramek strzelonych na wyjeździe. Co więcej, w trakcie ostatnich minut pojedynku na San Siro Milan musiał uciekać się do umyślnej gry na czas, by wyjść z tego starcia obronną ręką. Jednak w 1/8 finału zespół z Mediolanu może nie mieć tyle szczęścia, ponieważ będzie mierzył się z Manchesterem United. „Czerwone Diabły” wcześniej pokonały Real Sociedad, a w kolejnych meczach Ligi Europy na pewno dadzą z siebie wszystko. Starcie z ekipą Ole Gunnara Solskjaera może okazać się dla Milanu przeszkodą nie do przejścia.
***
Za głównego kandydata z włoskich drużyn do osiągnięcia sukcesu w Europie może być uznawana Roma. Jednak mimo wszystkich okoliczności nie wolno jeszcze całkowicie przekreślać szans Lazio, Juventusu, Atalanty oraz Milanu. Możliwe, że największym problemem klubów z Italii jest obecnie napięty terminarz, który powoduje ciągłe urazy u kluczowych piłkarzy. Natomiast jednego można być pewnym – obecny sezon klubowych rozgrywek nie zapisze się w historii Serie A jako jeden z najbardziej udanych. Zwłaszcza po tym, co swoim kibicom zafundowały ekipy Interu oraz Napoli.