W meczu zamykającym 32. kolejkę włoskiej ekstraklasy, Milan odniósł podwójne zwycięstwo nad turyńskimi zespołami. Podopieczni Carlo Ancelottiego upiekli dwie pieczenie na jednym ogniu, przejeżdżając walcem po rywalu z Torino, jednocześnie spychając z pozycji vice-lidera Juventus.
Od dwudziestu czterech lat drużyna „Byków” bezskutecznie próbuje pokonać Milan na San Siro. Nie inaczej było dzisiejszego wieczoru, podczas którego broniący się przed spadkiem goście, dostali bolesną lekcję futbolu. „Beckham inventa, Inzaghi realizza!” – takie słowa dwukrotnie padały z ust włoskich komentatorów w pierwszej połowie. To właśnie Anglik swoimi zabójczo precyzyjnymi centrami otwierał Pippo drogę do bramki Sereniego. Przy stanie 2:0 gospodarze zdominowali boisko, coraz śmielej poczynając sobie w obrębie jedenastki przyjezdnych.
Nie był to jednak koniec popisu strzeleckiego lisa pola karnego. W 60. minucie Inzaghi wpisał się na listę strzelców po raz trzeci, kompletując hat-tricka. Tym razem przy golu napastnika asystował wprowadzony po przerwie Ronaldinho. Szturm na bramkę Torino wydawał się nie mieć końca. Osiem minut później w polu karnym padł faulowany Ambrosini, a jedenastkę na kolejnego gola zamienił Ricardo Kaka. Chociaż goście sytuacji mieli jak na lekarstwo, zdołali odpowiedzieć honorowym trafieniem, którego autorem był Franceschini. Na kilka sekund przed gwizdkiem arbitra w pole karne wpadł Kaka, świetnie wyłożył piłkę do Ambrosiniego, zaś ten strzałem po długim słupku umieścił piłkę w siatce, ustanawiając wynik tego pogromu na 5:1.