Serie A: Inter bliżej mistrzostwa, zwycięstwo Regginy


W sobotę w Serie A rozegrano dwa mecze. W konfrontacji drużyn broniących się przed spadkiem lepsza okazała się Reggina. W starciu kolejki nie zawiódł Inter, pokonując Lazio 2:0.


Udostępnij na Udostępnij na

Już na sobotę zaplanowano najciekawsze starcie 34. kolejki Serie A. Mistrz Włoch i lider tabeli podejmował na Stadio Giuseppe Meazza San Siro rzymskie Lazio. Pomimo że Mediolańczycy złapali ostatnio lekką zadyszkę, to oni byli faworytami tego starcia. Po dwóch remisach podopieczni Jose Mourinho potrzebowali kompletu punktów, by poczuć się pewniej przez zbliżającym się zapewnieniem sobie mistrzostwa. Od początku to gospodarze byli stroną przeważającą. Gola zdobyć mogli już zaledwie po 300 sekundach gry. Jednak najlepszy strzelec mistrzów, Zlatan Ibrahimović, minął się z piłką po dośrodkowaniu Luisa Figo. Niepowodzenie nie zraziło jednak mediolańczyków, którzy nadal starali się pokonać golkipera przyjezdnych. Jednak Mancini nie wykorzystał dośrodkowania Samuela. Inter organizował kolejne ataki, ale brakowało im postawienia przysłowiowej kropki nad „i” i ciągle pudłowali. Lazio okazję na objęcie prowadzenia miało w 39. minucie, ale strzał Maure Zarete sparował Julio Cesar. Do przerwy gole nie padły.

W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił. To „Nerazzuri” przeważali, ale nie mogli udokumentować tego zdobyciem bramki. W 58. minucie jednak gospodarze dopięli swego. Objęli prowadzenie, a w sędziowskim notesie znalazło się nazwisko Zlatana Ibrahimovicia. Nie zadowolili się tym jednak i organizowali kolejne akcje. Jednak pudłowali lub radziła sobie z nimi defensywa Lazio. W 70. minucie Muntari w sytuacji sam na sam nie dał szans bramkarzowi przeciwników i stało się jasne, że Inter tego meczu nie przegra. Lazio nie było w stania poważniej zagrozić bramce Julia Cesara, a ponadto musiało radzić sobie z odpieraniem kolejnych ataków mediolańczyków. Ostatecznie czempioni wygrali 2:0 i są już naprawdę bliscy obrony tytułu.

Mecz w Bolonii był bardzo ważny zarówno dla gospodarzy, jak i dla gości. Obie drużyny szalenie bardzo potrzebowały punktów, który pozwoliłby im utrzymać się wśród elity. Ciężko było wskazać faworyta tego starcia. Obie drużyny przed tą potyczką nie prezentowały się najlepiej. Jedna ich trenerzy bardzo wierzyli, że ich zawodnicy zmobilizują się na mecz z sąsiadem w tabeli. W mecz zdecydowanie lepiej weszli piłkarze Bologny. Na tle gospodarzy goście prezentowali się bardzo słabo. Rzadko zagrażali bramce Roberta Colombo. Przewaga miejscowych nie przekładała się jednak na efekt bramkowy. Mimo tych starań Christian Puggioni pozostał niepokonany. Na pięć minut przed końcem pierwszej połowy miejscowi przeżyli szok. Nie atakująca niemal w ogóle Reggina zdobyła gola, a jego autorem okazał się Franco Brienza. Wynik ten utrzymał się do przerwy.

Wystarczyło 60 sekund gry w drugiej połowie, by Reggina prowadziła już 2:0. Tym razem katem Bologny został Paragwajczyk Edgar Barreto, który pokonał Colombo celnym strzałem zza pola karnego. Gospodarze robili, co mogli, starając się doprowadzić do remisu. Organizowali wypady pod bramkę Puggioniego, które jednak nie przynosiły oczekiwanego efektu. Golkiper przyjezdnych zachowywał czyste konto, a jego koledzy z obrony grali na tyle dobrze, że bramkarz często nie musiał interweniować. Najlepszą okazję na zdobycie gola miejscowi zmarnowali w 60. i 66. minucie, kiedy piłka po strzałach Osvaldo i Coelho zatrzymywała się na słupku. Reggina skutecznie się broniła, ale nawet Christian Puggioni nie zapobiegł utracie bramki, co miało miejsce na 120 sekund przed ostatnim gwizdkiem. Jednak Bolognę tego dnia stać było jedynie na honorową bramkę. To Reggina zdobyła trzy punkty i zwiększyła swoje i tak iluzoryczne szanse na pozostanie w elicie.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze