Czy zawieszenie na ścianie zdjęcia z podobizną piłkarza jest dobrym pomysłem? Zdecydowanie tak, jeśli mamy do ukrycia wyrośniętego grzyba. Czy trzymanie w domu książek ma jakikolwiek sens? Nawet jeśli grozi jej opieka wyłącznie ze strony kurzu, to warto mieć bogatą bibliotekę na wyciągnięcie ręki. Jaki los czeka zatem biografię Sergia Ramosa? Czy to pozycja, której nie da się pominąć? Odpowiedź znajdziecie poniżej.
Biografia, którą na świat wydał Pepe Garcia-Carpintero, jest w miarę wierną rekonstrukcją tego, co sprawiło, że Sergio Ramos zajął się piłką nożną, a nie curlingiem. W książce znajdziemy fakty, które co prawda wcześniej już poznaliśmy, ale tutaj zostały zebrane do kupy. I to jest właśnie ukryte słowo-klucz – „kupa”. Nie jest jednak pejoratywne. Wszystko to, co do tej pory spotkało Sergia, zostało spisane i za to należy się autorowi chwała. Zrezygnował on z nudnych opisów meczów, a skupił się na prywatnym życiu Ramosa. Udanym, co trzeba dodać.
Każdy rozdział jest ułożony chronologicznie, ale te dotyczące życia pozapiłkarskiego (tudzież medialnego) pozostawiono na końcu. W ten sposób uniknięto chaosu – na przykład takiego, iż Ramos kopie rywali na boisku, by za chwilę usłyszeć od matki, że już się ściemnia i czas wracać do domu na kolację. Elementami przystankowymi w karierze obrońcy są relacje i opinie trenerów czy kolegów z szatni. Z tych wspomnień wyłania się obraz człowieka ambitnego, zdolnego do wszelkich poświęceń, który pozostaje przy tym spawaczem, a nie dynamitem wysadzającym wszystkich dookoła siebie.
Ale wątpliwości płynących z lektury nie brakuje. Anegdoty wychylają się z każdej strony książki, ale nieliczne są śmieszne. A szkoda jest tym większa, że Ramosa, choć jest profesjonalistą, do grzecznego ministranta nie przyrównamy. Można czasem odnieść wrażenie, że czarne strony z życia Sergia R., jeśli się pojawiają, to natychmiast znikają w następnym zdaniu. Choć trzeba jednoznacznie zaznaczyć, że autor dzieła zamierzał się skupić na tych pozytywnych aspektach. To, co odczytujemy, jest banalnym i oczywistym zrębem słów: „Chcesz zostać kimś, to zapierniczaj”. Motyw ciężkiej pracy jest oklepany, ale nasz organizm powinien to spokojnie przetrawić.
Jednak biografia sportowca bez zdjęć to jak rozkładówka „Playboya” bez nagiej kobiety. Fotografii nie brakuje, a w polskim wydaniu są nawet bardzo świeże materiały z nowym image’em piłkarza z tegorocznych wakacji. Odnotować należy też kilka polskich akcentów, które w oryginale nie występują. One są akurat dziełem tłumaczenia, ale nie przesadzono z ich ilością na tyle, by pomyśleć, że Sergio to tak naprawdę Polak ubrany w strój toreadora.
Co zatem otrzymujemy? Ot biografię, jakich wiele na rynku, która wyróżnia się tylko pozytywnym przekazem dla młodych adeptów piłki kopanej. Jeśli ktoś oczekiwał wylewania wiadra pomyj, wanien alkoholu, ulicznych wyścigów i nagich kobiet, to skierował się pod niewłaściwy adres. To prosta, ale udana biografia, która mimo wszystko wygląda jak pokaz demonstracyjny przed wydaniem jej pełnej wersji. Dla kibiców Realu pozycja wskazana, dla reszty względna. W tej chwili obrońca „Królewskich” jest jak najbardziej do przejścia.
Jakoś Lewy go zaskakiwał kilka razy...XD
nie pier.dol śmieciu drewmiak miał farta . A na
Santiago Bernabeu Ramos wbił Lewusa w ziemie
dobry dzołk
Lewy jest najlepszym napastnikiem na świecie mniszku
śmieszny
Jak był mecz rewanżowy Realu z Borussią to Ramos z
Lewandowskim robił co chciał, a ni razu go nie
zaskoczył, po co takie farmazony pisać.
Książka niestety napisana jest przez dziennikarza
pisma 'Marca' i przez to w moich oczach straciła
bardzo dużo, bo nie brakuje tu nieprzychylnych
wypowiedzi o Jose Mourinho... a chyba nie tego
oczekujemy czytając biografię jednego z najlepszych
stoperów świata.
chcesz w jałope madaku hu srijtyku? pogromco
kartoflanych ludzików