Sergi Samper miał niezwykle udane pierwsze półrocze w Motorze Lublin. Gra Hiszpana była pełna obietnic, jednak w drugiej części rozgrywek jego forma uległa drastycznemu pogorszeniu. Zamiast kontynuować świetne występy, Hiszpan zaczął zmagać się z problemami na boisku, a kolejne czerwone kartki tylko pogłębiły jego problemy.
Gdy pod koniec wakacji do beniaminka Ekstraklasy (skazywanego na pożarcie) trafił przyjaciel Andresa Iniesty oraz wychowanek Barcelony, zaskoczona była cała Polska. Niezależnie od tego, kto komu kibicował i czy w ogóle interesował się polską piłką. Rozpoczęto spekulacje, jakim piłkarzem jest nowy nabytek Motoru, co zostało mu z La Masii i czy fizycznie sprosta wymaganiom – bo to budziło największe obawy.
Sergi Samper – runda jesienna
Przez pierwsze kilka spotkań w nowym klubie Sergi Samper przeszedł neutralnie. Nie dało się po nich jednoznacznie stwierdzić, czy Hiszpan odnajdzie się w Ekstraklasie. Dopiero później zaczął zachwycać. Gdyby ktoś chciał porównać Sampera do któregoś z topowych piłkarzy, najlepszą opcją byłby T.Kroos z ostatnich sezonów w Realu Madryt. Daleki zasięg podań, czytanie gry, wychodzenie z pressingu oraz spokój z piłką przy nodze. Oczywiście Sergi miał też parę innych obowiązków taktycznych, które powierzył mu trener Mateusz Stolarski. Na czym one polegały? Otóż w fazie defensywnej “szóstka” występująca w Motorze miała za zadanie wchodzić między stoperów, by tworzyć formację 5-2-3, a w fazie ofensywnej transportować piłkę do wyżej ustawionych zawodników. Taki system maskował problemy, z którymi zmaga się Samper (szybkości i mobilność) oraz uwidaczniał jego największe atuty.
Przerwa zimowa
W przerwie między rundami pojawił się jeden wielki znak zapytania. Nie chodziło jednak o Sampera, a o kolejnego rywala Motoru, czyli Lechię Gdańsk, która miała problemy z licencją. Zastanawiano się, czy mecz w ogóle się odbędzie, a jeśli tak – to kiedy i w jakim składzie zagrają Lechiści. Jaki to miało związek z hiszpańskim pomocnikiem? Taki, że Samper pauzował w nim za kartki. Z pozoru nic strasznego, ale był to dopiero początek jego absencji w 2025 roku. Zanim zostaną przedstawione dalsze boiskowe zmagania Sampera, należy zatrzymać się na 28 stycznia 2025 roku – wtedy Motor ogłosił transfer Jakuba Łabojko.
Transfer Jakuba Łabojko
Na początku Łabojko budził wiele wątpliwości. Przez pięć miesięcy pozostawał bez klubu, a przed podpisaniem kontraktu z Motorowcami przebywał na testach przez trzy tygodnie. Finalnie udało się dopiąć formalności i zawodnik oficjalnie został nowym graczem Motoru Lublin. Na pierwszy występ nie musiał długo czekać. Debiut zaliczył już cztery dni później, we wcześniej wspomnianym meczu z Lechią, który ostatecznie odbył się bez przeszkód. W tym meczu Łabojko nie zaprezentował się wybitnie, ale z czasem jego forma rosła. Stylem gry bardziej przypominał klasyczną szóstkę, co lepiej wpisywało się w taktykę Motoru – szczególnie po zimowym transferze Herve’a Matthyssa, lewonożnego stopera wyróżniającego się dobrym rozegraniem.
Ale wracając do Sampera…
Sergi Samper – runda wiosenna
…po powrocie z zimowego obozu w Turcji można było odnieść wrażenie, że Motor zapomniał zabrać ze sobą do Polski Sampera, którego znaliśmy z poprzedniej rundy. „To z kim właściwie mamy teraz do czynienia?” — można było się zastanawiać. W tej rundzie można odnieść wrażenie, że Stolarski wystawiając w środku pola Hiszpania, wystawia tanią podróbkę pochodzącą właśnie z tureckiego bazaru. Zamiast szczegółowego opisu gry, wystarczy przyjrzeć się minutom rozegranym przez zawodnika:

Rok 2025 w wykonaniu Sampera można określić jako wyjątkowo nieregularny. Choć zawodnik miał wszystko, by odegrać ważną rolę w drużynie, to seria kartek – zarówno żółtych, jak i czerwonych – skutecznie to uniemożliwiła. Już w pierwszym spotkaniu pauzował za nadmiar żółtych kartek, a nie licząc meczu z Koroną, dalej było tylko gorzej. W starciu z Jagiellonią wyleciał z boiska już w pierwszej połowie, co skutkowało kolejnymi dwoma meczami przerwy – z Puszczą i GKS-em. Po powrocie zaliczał krótkie epizody: 30 minut z Legią, ławka przeciwko Górnikowi, znowu po około pół godziny ze Stalą i Śląskiem, 24 minuty z Lechem.
W kwietniu wydawało się, że Hiszpan może wreszcie złapać rytm, bo w świątecznym spotkaniu z Widzewem dostał aż 76 minut. Niestety, mecz z Cracovią przerwała mu kolejna czerwona kartka, tym razem otrzymana już na początku drugiej połowy. Na szczęście dla zawodnika, w Ekstraklasie dwie żółte kartki nie powodują zawieszenia w następnym meczu. Tym samym Sergi Samper rozegrał dotąd zaledwie około 371 minut na przestrzeni 12 spotkań – co daje około 31 minut na mecz. To słaby wynik, szczególnie jak na zawodnika, który miał być istotnym ogniwem środka pola. Czy zdoła odzyskać formę jeszcze przed końcem sezonu? Może być o to ciężko. Do do końca zostały trzy kolejki, ale jedno jest pewne – kibice z Lublina go nie opuszczą.
Przeprosiny Sampera
Po ostatniej czerwonej kartce, która miała miejsce w meczu z Cracovią, Sergi Samper za pomocą klubowych mediów społecznościowych opublikował przeprosiny:
💬 „Chcę przeprosić wszystkich kolegów z zespołu i cały sztab szkoleniowy, bo to już drugi kiedy coś takiego dzieje się w tym sezonie. Wszyscy ciężko pracujemy w trakcie tygodnia, a potem ja robię takie błędy, przez które przegrywamy mecz. Po prostu przepraszam. To mój błąd i… pic.twitter.com/le5e92tt4y
— Motor Lublin (@MotorLublin) April 26, 2025
Dylemat Motoru
Wraz z końcem czerwca wygasa kontrakt Sampera z Motorem Lublin. Czy warto przedłużać umowę z zawodnikiem, który miał jedną solidną rundę i kończy 30 lat?
Decyzja należy do Zbigniewa Jakubasa i jego współpracowników. Wiadomo jednak, że jeśli Hiszpan nie wróci do dobrej formy, w Lublinie pojawi się poważny dylemat.