Raffael jest postacią znaną w krajach niemieckojęzycznych. Jako junior trafił do Szwajcarii. Potem rozpoczął przygodę w Niemczech. W międzyczasie miał okazję zagrać dla ukraińskiego Dynama Kijów. Od 2013 roku jest istotną postacią w szatni Borussii Mönchengladbach. W ostatnich dwóch sezonach grał jednak coraz mniej i kolejne przedłużenie kontraktu staje się wątpliwe.
Kariera Raffaela tradycyjnie rozpoczęła się w Esporte Clube Vitoria, czyli zespole z brazylijskiej Serie B. Młody zawodnik pogrywał też w futsal. Następnie trafił do CA Juventus, czyli klubu z niższej klasy rozgrywkowej. Gra na niskim szczeblu nie przeszkodziła zagranicznym skautom w odnalezieniu młodego i perspektywicznego zawodnika. W lipcu 2003 roku oficjalnie został graczem FC Chiasso. Był to klub z Challenge League, czyli drugiej klasy rozgrywkowej w Szwajcarii. Tak zaczęła się europejska kariera Brazylijczyka.
Marka w Szwajcarii
Raffael do Szwajcarii wszedł „z buta”. Pierwszy sezon dał Brazylijczykowi 29 spotkań i aż 15 bramek. Druga kampania z różnych względów nie była aż tak obfita w bramki, ale zauważono niewątpliwy talent zawodnika z Ameryki Południowej. Od sezonu 2005/2006 Raffael reprezentował już renomowane FC Zurich. Nikt nie dał mu czasu na oswajanie się z nowym terenem. I słusznie.
Brazylijczyk rozegrał 40 meczów. Jako prawy skrzydłowy zdobył we wszystkich rozgrywkach 22 bramki i 12 asyst. Ponadto zadebiutował w Pucharze UEFA. Udany sezon zwieńczyło mistrzostwo. Drużyna z Zurychu została mistrzem mimo takiej samej liczby bramek co FC Basel. Drugi sezon był również udany. 38 meczów, 16 bramek, udział w Lidze Mistrzów, po raz kolejny zdobyte mistrzostwo (tym razem Basel przegrało o jeden punkt). Sezon 2007/2008 to kolejna strzelanina – 27 meczów i 15 bramek, poza tym udział w fazie grupowej Pucharu UEFA. I to zaowocowało zainteresowaniem niemieckich drużyn.
Pierwszy etap w Niemczech
Walkę o Raffaela wygrała Hertha. Zapłaciła za niego ponad 4 mln euro. W okresie od lutego do czerwca rozegrał dla niej wszystkie możliwe mecze. Co warto nadmienić, w wyniku różnych wariacji miał już zdolność do gry na praktycznie wszystkich ofensywnych pozycjach. Ostatecznie strzelił cztery bramki i zaliczył sześć asyst. Był co najmniej solidny.
Kolejne przebiegały w podobny sposób. Raffael grywał w Pucharze UEFA/Lidze Europy, w Bundeslidze. Standardowo w sezonie strzelał po około pięć bramek. Był przydatny, bezkonfliktowy. Koszmarem okazał się sezon 2009/2010. Wtedy to Hertha, dotychczas klub z czołówki, spadł z ligi. Co ciekawe, drużynę prowadził wówczas Lucien Favre (obecny w Herthcie od początku przygody Raffaela), a po zwolnieniu wynikającym z tragicznego początku sezonu – Friedhelm Funkel. W drużynie przebywali wtedy Jaroslav Drobny, Pal Dardai, etatowy reprezentant Niemiec Arne Friedrich czy chociażby Artur Wichniarek.
Większość drużyny po spadku oczywiście odeszła. Jednak Raffael został. Co ciekawe, w 2. Bundeslidze grał w jednej drużynie ze swoim bratem – Ronnym. Panowie znacząco przyczynili się do powrotu swojej drużyny do Bundesligi. Jednak w kolejnym sezonie Hertha ponownie nie była w stanie się utrzymać. Mimo to sześć bramek i dziewięć asyst spowodowały, że Raffaelem zainteresował się potentat z Ukrainy – Dynamo Kijów.
Ukraina i powrót
Raffel przeszedł tam za około 9 mln euro. Tej przygody nie mógł zaliczyć do udanych, gdyż po początkowym okresie regularnej gry został odstawiony z pierwszego składu. Klub niezadowolony z nabytku postanowił szybko go oddać. Po pół roku został wypożyczony do Schalke. Tam ponownie zaczął grać lepiej i, co najważniejsze, regularnie. Sezon 2012/2013 przeszedł pod znakiem zmian.
Schalke nie wykupiło zawodnika na stałe, a Dynamo dalej poszukiwało sposobu na odzyskanie pieniędzy. Chętny okazał się obecny klub Raffaela – Borussia Mönchengladbach. Wydał na Brazylijczyka 7,5 mln euro. Był to świetny nabytek. Zawodnik bardzo dobrze się zaaklimatyzował i od razu zaczął spłacać kredyt zaufania.
Prze następne pięć sezonów Raffael grał jak natchniony. Miał dobre statystyki. Od początku był w dobrej formie. Pierwsze dwa sezony oznaczały co najmniej kilkanaście bramek i występ w praktycznie każdym możliwym meczu. Genialny był sezon 2015/2016. Wtedy to zawodnik z Ameryki Południowej dostał szansę gry w pierwszym zespole podczas fazy grupowej Ligi Mistrzów. Statystyki w innych rozgrywkach też były imponujące.
Kolejne sezony stanowiły zmianę. Raffael nie był już tak „żywotny” i zaczęły go łapać kontuzje. W sezonie 2016/2017 Brazylijczyk musiał już odpuścić kilka meczów. Kolejne lata gry sprawiały, że problemy się pogłębiały. W kampanii 2018/2019, podczas kadencji Dietera Heckinga, stracił miejsce w podstawowym składzie i głównie wchodził do gry z ławki rezerwowych. Tak jest do dzisiaj. Ale mimo wszystko zyskał szacunek kibiców i kolegów z drużyny za całokształt kariery.
Przywiązanie
Obecnie Raffael przegrywa z wiekiem. Nie gra, nie strzela aż tylu bramek oraz jest często kontuzjowany. Jednak nadal posiada szacunek drużyny i fanów. W wywiadzie dla Rheinische Post opowiedział, jak pokochał Niemcy. Jest Brazylijczykiem, ale to w Europie zamierza spędzić resztę życia. Zwracał też uwagę na szacunek do trenera i brak pretensji o mniejszą ilość gry. W wypowiedzi jest też fragment o jego dzieciach, domu w Jüchen, oglądaniu filmów. Naprawdę po lekturze wywiadu można zrozumieć fenomen tego zawodnika.
Raffael nie jest też lekkoduchem, takim jak większość młodych Brazylijczyków. Ciężko pracuje na treningach i uczciwie czeka na swoją szansę. Niedawno doczekał się 200. meczu w barwach Borussii. Jest szansa na to, żeby przedłużył kontrakt ze swoim obecnym klubem. Sam zawodnik w licznych wywiadach podkreślał chęć pozostania w zespole z Nadrenii na dłużej.
Jest też wychwalany przez kolegów z drużyny. Lars Stindl w wywiadzie dla Goal.com na pytanie o najbardziej niezwykłego zawodnika z Borussii od razu odpowiedział opowieścią o sylwetce Raffaela. Zachwalał jego spokój, inteligencję, a także umiejętności.
Nigdy nie uważał się za ważniejszego niż zespół. Mimo że jest Brazylijczykiem, jest bardzo spokojny. To bardzo dobry piłkarz. Wszyscy są szczęśliwi, że grał z nami.Lars Stindl dla Goal.com
Raffael jest dobrym duchem drużyny. Ma już pewne ograniczenia piłkarskie i może nie łapać się do składu dobrze zbudowanego przez Marco Röse’go i Maksa Eberla. Ale doświadczenie zawodnika dalej stanowi pozytyw dla całego zespołu. Niewykluczone, że Borussia postanowi jeszcze trochę „pomęczyć” swojego lojalnego weterana.