Sensacja w Chorzowie, remis w Poznaniu


21 marca 2009 Sensacja w Chorzowie, remis w Poznaniu

Przed meczem Odra zajmowała przedostatnią - 15. pozycję, Ruch Chorzów był o siedem oczek wyżej. Gracze z Wodzisławia dzięki zwycięstwu wydostaliby się ze strefy spadkowej. Piłkarze z Chorzowa po ewentualnej wygranej awansowaliby na siódme miejsce.


Udostępnij na Udostępnij na

Początek spotkania to chaotyczna i ostra gra obu drużyn. Na pierwszy strzał kibice zgromadzeni w Chorzowie czekali do 10. minuty, gdy niecelnie strzelał Matulevicius. W pierwszych minutach inicjatywę miał zespół gości. W 17. minucie pierwszy raz próbę podjęli gospodarze. Strzał Tomasza Brzyskiego z rzutu wolnego okazał się jednak niecelny. Po początkowej inicjatywie Odry gospodarze zaczęli dochodzić do głosu. W 29. minucie strzał Grzyba na aut bramkowy sparował bramkarz Odry –  Adam Stachowiak. Kilka chwil później kapitalną sytuację dla Odry zmarnował Matulevicius, który uderzył wprost w Krzysztofa  Pilarza. W 43. minucie padł jedyny gol w tej zaciętej walce. Strzelcem gola – Maciej Małkowski. Młody skrzydłowy Odry po błędach obrońców zdecydował się na strzał zza pola karnego i po ładnym uderzeniu pokonał Pilarza.

Ruch przegrywa na własnym stadionie
Ruch przegrywa na własnym stadionie (fot. niebiescy.pl)

Pierwsze minuty drugiej odsłony meczu to nieskuteczne ataki Ruchu. W 65. minucie pojawia się bardzo dobra okazja dla gospodarzy, jednak Remigiusz Jezierski uderza wprost w Stachowiaka. Minutę później mogło być już 2:0 – po fatalnym błędzie Pilarza piłkę z linii bramkowej wybijają obrońcy Ruchu. W 73. minucie sędzia Marcin Borski pokazuje Dariuszowi Dudkowi drugą żółtą kartkę. Kolejne minuty to gra tocząca się głównie w środku pola. „Niebiescy” pomimo przewagi liczebnej nie potrafili stworzyć dogodnych sytuacji do wyrównania wyniku spotkania. W doliczonym czasie gry bliscy strzelenia drugiej bramki byli gracze Odry, jednak nie potrafili wykorzystać idealnej sytuacji. Mecz zakończył się wynikiem 1:0 dla ekipy z Wodzisławia.

Gospodarze zagrali w tym spotkaniu bardzo słabo w ataku i przegrali po ostrej walce.

Remis w Poznaniu, Lech nadal liderem

Spotkanie przy Bułgarskiej w ramach 21. kolejki polskiej Ekstraklasy jest określane mianem „meczu przyjaźni”. Dzieje się tak głównie za sprawą tego, że w ekipie z Gdyni występuje wielu znanych w Poznaniu zawodników.

Pierwsze fragmenty spotkania to głównie ataki „Kolejorza”. Podopieczni Franciszka Smudy chcieli zdobyć bramkę w początkowej fazie spotkania, by później móc kontrolować mecz i ewentualnymi kontratakami podwyższyć rezultat. Próby Tomasza Bandrowskiego i Ivana Djurdievicia kończą się jednak niepowodzeniem. Pierwsza sytuacja dla Arki miała miejsce dopiero po kwadransie gry, kiedy to napastnik gości – Lubomir Lyubenov dośrodkowywał piłkę, jednak defensywa Lecha bez problemów wyjaśniła sytuację. W 20. minucie miała miejsce próba Semira Stilicia, piłka przeleciała jednak nad bramką. Kilka minut później Bośniak ponownie próbuje zaskoczyć bramkarza gości, ale bez powodzenia. W końcu po 30 minutach gry „Kolejorza” konstruuje kapitalną akcję. Murawski zagrał w pole karne, piłkę przejął Sławomir Peszko i podaniem wzdłuż bramki poszukał Stilicia, ten jednak z metra nie trafił do bramki. Do końca pierwszej połowy Lech dominował, a akcje przyjezdnych można policzyć na palcach jednej ręki.

Druga odsłona to kapitalny początek poznaniaków. Bandrowski podał do Stilicia, Bośniak przepuścił piłkę, którą przejął Injać. Ten popisał się kapitalnym strzałem z ok. 14 metrów, jednak Witkowski w niewiarygodny sposób obronił strzał. Z ripostą ruszyła Arka, były reprezentant Polski – Bartosz Karwan strzela nad poprzeczką Kotorowskiego. Widać, że goście po przerwie upatrzyli swoją szansę i przechodzą do śmielszych ataków, w kolejnej próbie pojawia się Karwan, jednak jego strzał z „woleja” z najwyższym trudem wybił na rzut rożny Kotorowski. „Lechici” czuli na sobie wyjątkową presję. Wygrana z Arką oznaczałaby zwiększenie przewagi nad drugą w tabeli Legią. Pilkarze Arki nie zamierzali jednak zostać „łatwym dostarczycielem punktów” i wobec Lecha zagrali bardzo ofensywnie. W 78. minucie spotkania uderzał Lubenow, piłka po rykoszecie trafiła do Scherfchena, który potężnym strzałem próbował zaskoczyć Kotorowskiego. Ten był jednak na posterunku. Napór Lecha wraz z końcowymi minutami wzrastał jednak bez skutku. Lech, podobnie jak Legia, remisuje, ale „Kolejorz” zachowa pierwsze miejsce w tabeli.

Komentarze
Berq (gość) - 15 lat temu

Lider Lech uparł się aby w żaden sposób broń Boże nie
odskoczyć na jakąś większą bezpieczną odległość od
ścigającej go Legii, Wisły i Polonii. Mało tego.
Legia i reszta peletonu w ramach solidarności
postanowili Lecha nie gonić no bo po co kogoś gonić
kto nie ma tak naprawdę zamiaru uciekać? Peleton się
zagęścił do tego stopnia, że każda z drużyn zajmująca
miejsca od siódmego do szesnastego jest zagrożona
spadkiem do niższej klasy rozgrywkowej. Jerzy Owsiak
zawsze powtarza, że "będzie się działo". I
wiecie co? Ma rację jak cholera. :P

Odpowiedz
Andrzej Zachar (gość) - 15 lat temu

Ależ ta liga zrobiła nam się ciekawa! Mamy wiele
niespodzianek, sporo także tzw. "klopsów".
Poznaniacy grali całkiem niezły mecze, gdy poprawią
celowniki powinni być spokojni o zwycięstwa w
następnych spotkaniach. Inna sprawa, że osławiona
czołówka Ekstraklasy ma problemy wygrać już z nie mal
każdym. Ciekawe jakim rezultatom przyjdzie nam się
przyglądać, kiedy np. Lech podejmie Legię lub Polonia
spotka się z Wisłą. Nie dzień dzisiejszy prorokuje
remisy przy małej ilości zdobytych bramek.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze