Gdy Christian Heidel w lipcu 2017 roku zdecydował o zatrudnieniu na stanowisku szkoleniowca pierwszego zespołu niedoświadczonego Domenico Tedesco, wielu pukało się w głowę i zastanawiało nad sensem tego posunięcia. Jak pokazał czas, decyzja ta okazała się jednak strzałem w dziesiątkę, a urodzony we włoskim Rossano trener poprowadził drużynę do wicemistrzostwa kraju. Co stało się zatem z Schalke w obecnej kampanii? O ewentualne przyczyny takiego stanu rzeczy zapytaliśmy dziennikarza "Przeglądu Sportowego" oraz portalu Onet.pl, Michała Trelę.
Historia piłki nożnej zna wiele przykładów, gdzie w klubie o małym budżecie i z piłkarzami o dość przeciętnych umiejętnościach osiągano wyniki ponad wszelkie oczekiwania. Zwykle była to zasługa znakomitych trenerów, lecz zdarzało się także, iż za sukcesem stał ktoś jeszcze. Takiego człowieka posiadał również klub z Gelsenkirchen i to dzięki jego odwadze ubiegły sezon był najlepszym dla zespołu z Zagłębia Ruhry od blisko dziewięciu lat.
Stawiam na młodość
Początek marca 2001 roku. Juergen Klopp trzy dni po rozegraniu swojego ostatniego meczu w barwach FSV Mainz jako piłkarz staje się jego trenerem. Spotkanie z Chemnitzer FC kończy się wygraną świeżo upieczonego szkoleniowca w stosunku 3:1. Przygoda z klubem z Moguncji trwa jeszcze siedem lat, po których Klopp decyduje się odejść do Borussii Dortmund już jako uznana marka w trenerskim świecie.
Decyzja o powierzeniu klubu osobie o zerowym doświadczeniu trenerskim wymagała nie lada odwagi. Stać było na nią tylko kogoś pokroju Christiana Heidela. Człowiek, któremu leżało na sercu dobro klubu z rodzinnego miasta, sprawił, iż z drugoligowego średniaka popularni „Die Nullfünfer” stali się pełnoprawnymi członkami Bundesligi na długie lata. Podczas jego rządów w ekipie Mainz na szerokie wody wypłynął także Thomas Tuchel, który to prowadził drużynę w latach 2009–2014.
Gdy w 2016 roku Heidel zdecydował o zmianie miejsca pracy i podjęciu posady dyrektora sportowego w Gelsenkirchen, jasne było, iż klub, podobnie jak miało to miejsce w Moguncji, trafi w ręce kogoś mało doświadczonego, lecz z wielkim zapałem do pracy. Co zatem zadecydowało o tym, iż Heidel postawił na trenera z zaplecza Bundesligi?
Zadecydowała o tym bardzo dobra runda, jaką Tedesco miał w Erzgebirge Aue. Przejął ten klub w bardzo trudnej sytuacji, gdy był blisko spadku do 2. Bundesligi. Błyskawicznie poukładał zespół tak, że szybko go utrzymał. Ponadto zrobił ponoć bardzo dobre wrażenie na rozmowie z Heidelem. Szło za nim także doświadczenie z juniorów Hoffenheim, a w tym klubie zwykle mają bardzo dobrą kadrę trenerską. Poza tym Heidel miał doświadczenie w dawaniu szansy nieoczywistym trenerom, jak było w FSV Mainz z Kloppem czy Tuchelem.Michał Trela
Rodzinna atmosfera
Do nowego klubu Tedesco wszedł z tzw. „przytupem”. Odbierając już na starcie opaskę kapitańską Benediktowi Hoewedesowi, dał jasno do zrozumienia, iż w jego zespole nie ma „świętych krów” i każdy będzie traktowany tak samo. Starał się jednocześnie utrzymywać w drużynie atmosferę wzajemnego szacunku i jedności. Zaledwie tydzień po mianowaniu go trenerem Aue zaprosił wszystkich graczy na wspólną kolację, aby lepiej poznać nowych podopiecznych i oderwać ich od niełatwej sytuacji w klubie.
Zarówno w trakcie pobytu w Aue, jak i obecnie podczas pracy w Schalke jego współpracownicy bywają zdumieni, jak wiele informacji potrafi wyłapać z analiz wideo. Właśnie podczas owych analiz buduje silne więzi z zawodnikami, także tymi, którzy akurat nie mieszczą się w pierwszym składzie. Podczas dialogów z piłkarzami stara się opisać mocne i słabe strony przeciwników oraz uargumentować swój wybór wyjściowej jedenastki. Po jednym z wygranych meczów z RB Lipsk w sezonie 2017/2018 tak komplementował swojego trenera wtedy jeszcze zawodnik klubu z Gelsenkirchen, Leon Goretzka:
Domenico jest nie tylko mistrzem taktycznym, ale posiada także zaawansowane umiejętności społeczne. Sprawia, że każdy gracz czuje się członkiem drużyny, tworząc jedną wielką rodzinę.
Jak widzimy, Domenico Tedesco wiele zawdzięcza cudom techniki, reprezentując nowe, bardziej skomputeryzowane pokolenie trenerskie. Czy ta młoda krew może w niedalekiej przyszłości wygryźć ze stołków tak zwane „stare wygi”?
Z jednej strony trenerzy muszą cały czas być innowacyjni i na czasie. Z drugiej nie da się wymyślić futbolu na nowo i wiele rzeczy, które dziś są uznawane za nowoczesne, funkcjonowało już także w poprzednich dekadach, tylko na jakiś czas wychodziło z mody. To, jak radzi sobie w tym sezonie Fortuna Duesseldorf 65-letniego Friedhelma Funkela, to, jak radził sobie 72-letni Jupp Heynckes po czterech latach na emeryturze, pokazuje, że w futbolu jest miejsce zarówno dla doświadczonych, jak i młodych trenerów. Poza tym myślę, że jeszcze ważniejsze niż nowe technologie są kompetencje w relacjach międzyludzkich.Michał Trela
Trener klubu z Gelsenkirchen posiada więc wiele cech, które są pożądane u dobrego szkoleniowca. Czy jednak tak dobry sezon 2017/2018 to efekt jego bogatego warsztatu trenerskiego czy może przyczyna takiego stanu rzeczy leży zupełnie gdzie indziej?
Istota sukcesu
Drugie miejsce, które klub z Gelsenkirchen zajął w ubiegłej kampanii, było niebywałym sukcesem siedmiokrotnych mistrzów Niemiec. Tak dobra lokata była jednak pokłosiem kilku innych ważnych czynników, które złożone w całość dały taki rezultat końcowy. Gdzie więc tkwiła tajemnica tego sukcesu?
W słabości konkurencji. Jakkolwiek to brzmi. Dortmund przeżywał zapaść, Bayer był nierówny, Gladbach i Lipsk miały znacznie słabszy sezon. Hoffenheim przez pół roku nie mogło pogodzić ligi z pucharami. Schalke to wykorzystało, ale trzeba pamiętać, że punktowo było najsłabszym wicemistrzem w historii. Tedesco poukładał obronę, miał dużo szczęścia, dobrze wypracował stałe fragmenty gry i to wystarczyło. Wtedy Schalke punktowało trochę ponad stan, często bardzo szczęśliwie. W tym roku się to wywróciło w drugą stronę.Michał Trela
Jak wiemy, w obecnym sezonie nie jest już jednak kolorowo. Runda jesienna była najgorsza w wykonaniu „Die Königsblauen” od blisko ćwierć wieku. Co zatem dalej z trenerem Tedesco?
Bolesna strata
Z funkcją dyrektora sportowego Schalke przed kilkoma dniami pożegnał się Christian Heidel. Czy wobec straty swojego „anioła stróża” i zapowiadanych gruntownych zmian w klubie o swoją posadę powinien obawiać się także 33-letni szkoleniowiec?
Po tym, jak z pracy zrezygnował Heidel, posada Tedesco też wisi na włosku. Klub znów przejdzie spore zmiany w dziale sportowym, a to może oznaczać kłopoty dla trenera. Jeśli zespół nie zacznie wkrótce notować lepszych wyników, jeśli styl się nie poprawi, nie będę zdziwiony zwolnieniem Tedesco. A wręcz będę zdziwiony, jeśli do niego nie dojdzie.Michał Trela
Sytuacja jest więc rozwojowa. Wraz z nowym dyrektorem sportowym przyjść może świeża wizja budowy klubu oraz roszada na stanowisku szkoleniowca pierwszego zespołu. Jaką decyzję podejmą włodarze zespołu z Zagłębia Ruhry, dowiemy się pewnie w najbliższych tygodniach. W dzisiejszych czasach bardzo trudno o odrobinę cierpliwości we władzach piłkarskich klubów, a także o zaufanie mimo słabszych wyników. Miejmy jednak nadzieję, że na takie zaufanie zasłużył sobie trener Tedesco i uda mu się dokończyć swój drugi rok pracy w Gelsenkirchen.