Sarri oraz Emery – dla którego z nich pierwszy sezon na Wyspach był bardziej udany?


Zarówno Włoch, jak i Hiszpan przeżyli kilka wzlotów i upadków w mijającej kampanii

29 maja 2019 Sarri oraz Emery – dla którego z nich pierwszy sezon na Wyspach był bardziej udany?
evanino.com

W teorii odpowiedź na pytanie zawarte w tytule wydaje się prosta. Chelsea prowadzona przez Sarriego skończyła ligę dwa miejsca wyżej niż Arsenal Emery'ego (chociaż w tabeli oba kluby dzieliły raptem dwa punkty). Do tego "The Blues" mogą pochwalić się awansem do finału Pucharu Ligi, w którym po naprawdę wyrównanym boju przegrali z Manchesterem City po serii rzutów karnych. Niewykluczone, że gdyby nie zachowanie Kepy, to Chelsea sięgnęłaby po to trofeum. Jednakże pomimo aspektów sportowych to Sarri jest tym, który jest bardziej krytykowany, i to Włochowi zaczynają puszczać nerwy. Emery ma z pewnością większy komfort pracy.


Udostępnij na Udostępnij na

Pomimo całego zamieszania, które ma miejsce wokół włoskiego trenera, trzeba powiedzieć wprost – Sarri w tym sezonie wyciągnął z obecnego składu Chelsea sto procent. Finał Ligi Europy, finał Pucharu Ligi, trzecie miejsce w lidze. To naprawdę nie jest zły rezultat jak na potencjał kadry „The Blues”, w której przede wszystkim brakuje skutecznej klasycznej „dziewiątki”. Giroud i Higuain w tej formie to nie są gwaranty wielu goli, a Hazard ustawiany jako fałszywy napastnik traci swoje najlepsze atuty. Styl ekipy Sarriego nie zachwycał, ale efekt końcowy jest dobry.

Mimo to sporo mówi się o odejściu Włocha, który miał rzekomo stracić szatnię. Nie od dziś wiadomo, że szatnia „The Blues” nie należy do spokojnych, a konflikty z piłkarzami mieli już wcześniej między innymi Villas-Boas, Mourinho czy Conte. Teraz przyszła kolej na Sarriego. Wygląda na to, że w Chelsea nie może być spokojnie dłużej niż rok.

Spokój Emery’ego

Emery z pewnością ma lepsze warunki do pracy. Włodarze Arsenalu są zupełnie nieprzyzwyczajeni do nagłego zwalniania trenerów, więc nie dziwi fakt, że w żadnym momencie sezonu nie pojawiały się plotki o zwolnieniu Hiszpana. Wiele można powiedzieć o ludziach zarządzających „The Gunners”, ale na pewno nie to, że są w gorącej wodzie kąpani. Do Wengera mieli anielską cierpliwość, mimo że ostatnie lata jego kadencji nie były jakoś szczególnie udane.

Były trener m.in. Sevilli także został obdarzony sporym kredytem zaufania i będzie miał czas na zbudowanie silnego Arsenalu. Takiej stabilności posady może Hiszpanowi pozazdrościć wielu kolegów po fachu, np. Sarri. Jeśli wierzyć doniesieniom medialnym, to Włoch praktycznie od połowy sezonu jest na wylocie z klubu, a wcale nie radzi sobie gorzej niż menedżer „The Gunners”. Bardziej pewny swojej posady niż Emery może być chyba tylko Michał Probierz, czyli trener-wiceprezes Cracovii.

A już tak zupełnie na poważnie – na ocenę pierwszego sezonu Emery’ego z pewnością znacząco wpłynie dzisiejszy finał. Jeśli wygra go Arsenal, to humory w drużynie będą wyśmienite. Londyńczycy zakwalifikują się do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów oraz będą mogli pochwalić się europejskim trofeum, które jeszcze na dodatek umożliwi im walkę o Superpuchar Europy. Jeżeli tak to się zakończy, to będzie to naprawdę dobry wynik jak na pierwszy sezon pracy Hiszpana na Wyspach. Takie zakończenie sezonu to świetny prognostyk na przyszłość mimo dopiero piątego miejsca w lidze.

Jednakże w przypadku porażki minioną kampanię będzie można ocenić jako przeciętną. Arsenal zakończył ligę poza TOP 4 po raz trzeci z rzędu. Jeśli „The Gunners” nie zdobędą pucharu za triumf w Lidze Europy, to będzie to równoznaczne z tym, że trzeci rok z rzędu będą zmuszeni zadowolić się jedynie Ligą Europy. Fani „Kanonierów” nie wyobrażają sobie takiego scenariusza, ponieważ tęsknią za Ligą Mistrzów.

Sarri traci nerwy

Dla Sarriego ten finał również jest niezwykle ważny. Przede wszystkim gra o swoje pierwsze trofeum w trenerskiej karierze. Zdaniem wielu ekspertów gra również o swoją posadę. Włoch, zapytany o to, czy to starcie będzie decydujące w kontekście utrzymania przez niego posady menedżera Chelsea, powiedział bardzo mądre słowa. Jego zdaniem to jest zupełnie niezdrowa sytuacja, że o tym, czy trener ma zostać w klubie, nie decyduje cały sezon, ale de facto jeden mecz.

Jednakże niewykluczone, że bez względu na wynik dzisiejszego boju w finale Ligi Europy Sarri i tak odejdzie. Zdaniem włoskich i angielskich mediów Włoch jest już praktycznie dogadany z Juventusem, w którym miałby zastąpić odchodzącego Massimiliano Allegriego. Ciekawe, co na to kibice Napoli.

Sarri najprawdopodobniej sam już zdał sobie sprawę, że potrzebuje powrotu do Włoch. Ten sezon w Anglii był dla niego niezwykle nerwowy i po wielkim zdenerwowaniu, którego doświadczył w finale Pucharu Ligi, teraz oszalał ze złości na treningu przed finałem Ligi Europy. Po ostrym wejściu Davida Luiza w nogi Gonzalo Higuaina włoski szkoleniowiec po prostu opuścił zajęcia, a schodząc z boiska, kopnął czapkę z herbem Chelsea.

Po takim zachowaniu wydaje się, że jego dni w drużynie ze Stamford Bridge są już policzone. Sarri męczy się w „The Blues”, piłkarze męczą się z Sarrim. Ta współpraca raczej nie ma przyszłości – zawodnikom trudno będzie funkcjonować w jednym zespole z trenerem, który nie panuje nad swoimi emocjami.

Mimo tego wszystkiego sportowo w tym momencie Sarri wypada trochę lepiej od Emery’ego. Ocena może się jednak zmienić po dzisiejszym starciu. Emery chce potwierdzić, że Liga Europy to rozgrywki, w których czuje się jak ryba w wodzie, z kolei Sarri chce w końcu coś wygrać jako trener. Faworyta meczu finałowego trudno wskazać. W tym sezonie obaj trenerzy grali ze sobą dwa razy i bilans tych starć jest remisowy – raz wygrał Sarri, raz Emery. A kto będzie górą dziś? Odpowiedź na to pytanie poznamy po godzinie 23:00.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze