Saragossa ogrywa Sevillę


28 października 2012 Saragossa ogrywa Sevillę

W meczu 9. kolejki Primera Division Real Saragossa wygrał z Sevillą 2:1. Rezultat jest dość zaskakujący, jednak jak najbardziej zasłużony – gospodarze zagrali bardzo dobrze w defensywie oraz bezlitośnie wykorzystali fatalne błędy andaluzyjskiej defensywy. Wynik otworzył Helder Postiga, a gola do szatni dołożył Sapunaru. Honorowe trafienie dla gości zdobył Medel, ale było to za mało, aby pokonać niedocenianą Saragossę.


Udostępnij na Udostępnij na

Spotkanie na La Romareda miało być wyjątkowe szczególnie dla szkoleniowca gospodarzy, który z 354 meczami jest graczem z największą liczbą pojedynków rozegranych w barwach Sevilli. Na przeszkodzie stanęła jednak hiszpańska federacja, która nałożyła karę na Manolo Jimeneza i musiał on oglądać starcie z trybuny prasowej. Dużo mówiło się także o osłabieniach. W barwach Andaluzyjczyków zabrakło przede wszystkim Piotra Trochowskiego, który wypadł ze składu na dobrych kilka miesięcy, natomiast gospodarze musieli radzić sobie bez Ivana Obradovicia, piłkarza o podobnej roli w drużynie co jego przeciwnik. Faworytem bez wątpienia była ekipa gości, którzy co roku biją się o europejskie puchary, natomiast Real Saragossa rok w rok cudem unika degradacji.

Helder Postiga otworzył wynik spotkania
Helder Postiga otworzył wynik spotkania (fot. marca.com)

Spotkanie rozpoczęło się od bardzo agresywnego pressingu gospodarzy, którzy momentami nie pozwalali opuszczać Andaluzyjczykom własnej połowy. Wymiernych korzyści jednak z tego nie było, a po kilku początkowych minutach do głosu doszli w końcu podopieczni Michela. Doskonałą sytuację mieli w 15. minucie, kiedy to prawą stroną pomknął Navas, odważnie wbiegł w pole karne, jednak zamiast strzelać, odegrał do Medela, którego zdołali zatrzymać obrońcy – decyzja o strzale byłaby jednak dużo korzystniejsza. Minutę później podniosły się okrzyki oburzenia, kiedy w polu karnym przewrócił się Zuculini, jednak gwizdek arbitra milczał. Na ile zawodnik był popychany przez jednego z defensorów, a na ile teatralnie upadł, pozostaje pytaniem otwartym.

Trudno powiedzieć, jakim cudem w 27. minucie Negredo nie zdobył bramki. Koszmarny błąd popełnił Movilla, który podał piłkę do kolegi wzdłuż linii pola karnego, jednak przejął ją napastnik Sevilli i mogąc wybrać, w którym rogu umieścić futbolówkę bezradnego Roberto… uderzył obok bramki. Chwilę później precyzyjnym strzałem tuż przy słupku Palopa próbował zaskoczyć Rodriguez, ale świetna interwencja golkipera uratowała Sevillę. W 37. minucie klasę pokazał Helder Postiga. Po szybkiej kontrze i błędzie Medela Zubulini odegrał piłkę głową do Portugalczyka, a ten niczym profesor ograł Botię, chwilę później zaś równie spokojnie położył Palopa i bez problemów wbił futbolówkę do pustej bramki. Spokój i precyzja światowej klasy. Jakby tego było mało, tuż przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę z rzutu wolnego dośrodkował Rodriguez, a piłka spadła idealnie na głowę Sapunaru, który umieścił futbolówkę w siatce. Koszmarnie zachował się znowu Botia, który tylko przyglądał się, jak jego rywal wyskakuje w powietrze.

Po pierwszej części spotkania Real Saragossa dość niespodziewanie prowadził z Sevillą 2:0 i na więcej nie czekał Michel, posyłając do boju Perottiego w miejsce defensywnego Maduro. Przyniosło to skutki niemal od razu, bo przez pierwszy kwadrans drugiej połowy to Sevilla stworzyła sobie kilka sytuacji, jednak w kluczowych momentach zabrakło cierpliwości i dokładności. W 62. minucie sędzia dał się ponieść emocjom La Romaredy, ponieważ najpierw czystym wślizgiem na szarżującym Zuculinim popisał się Medel, a chwilę później również w piłkę trafił Spahić. Wściekłe trybuny zrobiły jednak swoje i ten drugi został ukarany żółtą kartką. W 65. minucie z boiska zszedł w końcu beznadziejny Botia. Wysiłki Sevilli przyniosły skutek dopiero w 69. minucie, kiedy to najpierw uderzenie głową Baby wybił z linii Roberto, a kiedy obrońcy wyekspediowali piłkę poza pole karne, wydawało się, że sytuacja została opanowana. Nic bardziej mylnego, z 20 metrów z pierwszej piłki uderzył bowiem Medel, futbolówka odbiła się pechowo od Loovensa i totalnie zmyliła Roberto, który nie miał żadnych szans na interwencję. Tym akcentem Medel doskonale uczcił nowy kontrakt.

W 79. minucie nagrodę za nurka tygodnia postanowił zgarnąć Victor Rodriguez, który wbiegł w pole karne, minął już nawet Palopa, po czym zdmuchnięty chyba powiewem wiatru upadł na murawę. Sędzia nie dał się oczywiście nabrać i ukarał zawodnika żółtą kartką. Minutę później Sevilla mogła doprowadzić do wyrównania, ale w akcji sam na sam koszmarnie zachował się Baba, który mając przed sobą tylko bramkarza, postanowił go minąć w kierunku… nadbiegających defensorów, którzy zażegnali niebezpieczeństwo. Minuty mijały i nic nie przybliżało Sevilli do remisu. Real Saragossa znakomicie grał w defensywie, a Andaluzyjczykom zwyczajnie brakowało zębów, aby ugryźć rywala. Ich nieporadność pokazała sytuacja z 86. minuty, kiedy w wyskoku do górnej piłki dwaj gracze tego klubu zderzyli się… twarzami, ale zawodnicy Saragossy honorowo po rzucie sędziowskim i tak oddali piłkę rywalowi.

Na nic zdały się nawet cztery doliczone minuty. Broniąc się przez tyle minut, kilka więcej nie robiło Realowi Saragossa większej różnicy i po kilku dodatkowych siwych włosach na głowach kibiców zgromadzonych na La Romareda zanotowali ważne zwycięstwo. Największą bolączką gości w tym spotkaniu była bez wątpienia defensywa i indywidualne błędy graczy. Z przodu sytuacja Sevilli również nie wyglądała najlepiej, gdyż zaledwie jeden gol to wybitny dowód na słabą formę podopiecznych Michela.

Komentarze
~Komentator (gość) - 12 lat temu

WoW. Nie spodziewany wynik. Brawo dla nowego gracza
Sapunaru.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze