Przed startem bieżącego sezonu Sheffield United wskazywano jako jednego z głównych kandydatów do spadku z Premier League. Niespodziewanie zespół Chrisa Wildera okazał się jednak największą sensacją obecnej kampanii, zamiast o uniknięcie degradacji włączając się do walki o awans do europejskich pucharów. Realna szansa na kwalifikację do międzynarodowych rozgrywek skłoniła władze klubu z Bramall Lane do przeprowadzenia rekordowej transakcji – z Sandera Berge czyniąc symbol ambicji „The Blades”.
Mimo pewnie wywalczonego awansu do Premier League według opinii ekspertów Sheffield United w walce o utrzymanie w angielskiej ekstraklasie stało na straconej pozycji. Degradacja miała być tylko kwestią czasu. Szczególnie, że latem klub z Bramall Lane nie dokonał znaczących wzmocnień. Na tle innego z beniaminków, Aston Villi, transfery „The Blades” nie napawały optymizmem. Za kwotę ponad czterdziestu milionów funtów do zespołu Chrisa Wildera dołączyli w większości zawodnicy szerzej anonimowi, często bez doświadczenia w Premier League.
Na tle rywali kadra Sheffield United pod względem jakości prezentowała się więc bardzo skromnie. Na Bramall Lane liczyli jednak na sprawienie niespodzianki i podążenie śladami Huddersfield Town. Klubu, który dwa lata wcześniej, podobnie jak „The Blades” przed obecnym sezonem, skazywano na pewną degradację. Podopieczni Davida Wagnera zszokowali jednak piłkarską Anglię i sensacyjnie utrzymali się w angielskiej ekstraklasie.
–Jestem podekscytowany, że mogę poprowadzić ten wspaniały klub w Premier League. […] Mamy nadzieję, że będziemy jednym z tych klubów, które skazywano na degradację, a które na koniec zaskoczyły kilka osób. Wcześniej miały miejsce podobne przypadki, więc dlaczego mamy tego nie powtórzyć? […] W tym sezonie będą mroczne dni, ale mam nadzieję, że również takie zmieniające życie – mówił przed rozpoczęciem sezonu w rozmowie z „The Yorkshire Post” Chris Wilder.
Sheffield United prawie jak Wolverhampton
Optymizm angielskiego menedżera brytyjskie media odebrały jako dobrą minę do złej gry. Szansa na powtórzenie wyczynu Huddersfield Town wydawała się nikła. Od początku sezonu Sheffield United potwierdziło jednak, że nie zamierza być tylko dostarczycielem punktów. Na drugim planie, za pozostałymi beniaminkami, skrupulatnie gromadząc kolejne „oczka”, które bezpiecznie oddalały „The Blades” od strefy spadkowej.
W przeciwieństwie do Norwich City i Aston Villi zespół Chrisa Wildera z każdą kolejką nabierał tempa. Gdy pozostali beniaminkowie stracili rozmach i osiadli w dolnych rejonach tabeli, klub z Bramall Lane umacniał pozycję w górnej części zestawienia. Zamiast dostarczycielem punktów Sheffield United stało się zespołem groźnym dla najlepszych. Dzięki niezwykłej dyscyplinie taktycznej i wytrzymałości zespół pozbawiony gwiazd realnie włączył się do walki o awans do europejskich pucharów. W dużej mierze jednak także poprzez słabszą niż w poprzedniej kampanii postawę Arsenalu, Manchesteru United i Tottenhamu Hotspur. Ponadto również Wolverhamptonu Wanderers, czyli beniaminka Premier League z poprzedniego sezonu.
„The Wolves” po awansie do angielskiej ekstraklasy byli zupełnie inaczej postrzegani niż Sheffield United. Kadra zespołu z Molineux Stadium obfitowała w graczy z najwyższej półki. Dlatego udana walka podopiecznych Nuno Espírito Santo o miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach nikogo nie zdziwiła. Co jednak interesujące, w analogicznym okresie (po dwudziestu czterech rozegranych spotkaniach ligowych) Sheffield United zgromadziło tylko dwa punkty mniej niż Wolverhampton Wanderers w poprzedniej kampanii. Dlatego biorąc pod uwagę słabszą dyspozycję rywali, szanse na końcowy sukces zespołu z Bramall Lane wydają się jeszcze większe niż „The Wolves” minionym sezonie.
Sander Berge symbolem ambicji
Kapitalną okazję by w kolejnej kampanii reprezentować Anglię w europejskich rozgrywkach zauważyły również władze Sheffield United. Pod koniec styczniowego okna transferowego odstąpiły od polityki sprowadzania mniej znanych i tańszych zawodników pozyskując Sandera Berge. Kwota dwudziestu milionów funtów, którą „The Blades” zapłacili za utalentowanego Norwega stała się nowym rekordem klubu. Ponadto połową sumy wydanej na wzmocnienia latem.
Velkommen, Sander ✍️ pic.twitter.com/rz1HZl09Pm
— Sheffield United (@SheffieldUnited) January 30, 2020
– Jest reprezentantem Norwegii, który dwudziestokrotnie wystąpił w barwach swojego kraju. Grał także w Lidze Mistrzów. Cieszymy się, że zdecydował się do nas dołączyć. Interesowaliśmy się Sanderem od dłuższego czasu. Śledziliśmy go przez długi okres, postrzegaliśmy jako gracza, który byłby dla nas wielkim wzmocnieniem.[…] Myślę, że ten transfer pokazuje jak daleko zaszliśmy w krótkim czasie, iż przyciągnęliśmy gracza jego pokroju. To dla nas genialne wzmocnienie – komentował dla przedstawicieli klubowych mediów Chris Wilder.
Pozyskanie Sandera Berge, którym interesowały się m.in. Liverpool czy Manchester United powszechnie odebrano jako olbrzymi sukces Sheffield United. Transfer Norwega wydaje się ponadto także potwierdzeniem europejskich ambicji klubu z Bramall Lane. Wraz z Johnem Fleckem Norweg powinien wznieść środek drugiej linii „The Blades” na znacznie wyższy poziom. Formację, która już wcześniej była główną siłą zespołu Chrisa Wildera. Z Sanderem Berge w podstawowej jedenastce szanse Sheffield United na awans do europejskich pucharów powinny znacznie wzrosnąć. Nawet mimo faktu, że rywale w walce o górne lokaty dysponują znacznie bardziej doświadczonymi i przede wszystkim droższymi kadrami.
***
Transfer Sandera Berge tylko potwierdza dominację angielskiej ekstraklasy nad pozostałymi ligami. Pozyskanie jednego z największych talentów europejskiej piłki przez beniaminka możliwe jest tylko w Premier League. Kolejne miesiące pokażą czy, a raczej kiedy, wydanie rekordowej sumy okaże się słuszną decyzją. Jeśli Sheffield United awansuje do europejskich pucharów pisząc wręcz baśniową historię, dwadzieścia milionów funtów jako promocja postrzegane będzie już latem. Nawet dla klubu z północnej Anglii, który do rozrzutnych nigdy nie należał.